#3 Sen
Śpię... Wyda się to dziwne, ale nawet dobrze mi się śpi. Może to przez zmęczenie... I nie mam już sił by jeszcze w nocy się męczyć. Obolała ręka nie pomaga. Jak ja tęsknię za Sashą i chłopakami. Za Sugą, Alienem... Muszę wytrzymać i znaleźć jakieś wyjście. Dla nich... DLA SIEBIE! A co to? Pianino? Brzmi jak... Never Mind Bangtanów. Pewnie to tylko dźwięk w mojej głowie, a może... Otworzyć oczy? Chyba tak, a kto to? Ta biała postać? Wygląda znajomo... Jak to światełko, tylko że teraz ma postać. Wygląda jak... Ja?
Ja: Kim jesteś?
A: Jestem Angela. Mam zamiar ci pomóc.
Ja: Pomóc? Jak? Poza tym pewnie jesteś tylko moim wyobrażeniem.
A: Czy wcześniejsze nasze spotkania nie wydały ci się dziwne? Te wizje... Chcę ci tylko pokazać coś co prawdopodobnie może pomóc.
Ja: Wizje..? To ma sens...
A: Jeśli już skończyłaś to chodź za mną.
Przeszła przez wielkie stalowe drzwi do mojej celi. W tle zaczęła grać melodia Run, wersja piano. Zbytnio się nie przejęłam, że ją słyszę. Podeszłam do drzwi i na nie spojrzałam.
To nie wykonalne. Nie dam rady. Chociaż... To tylko sen. Raz kozie śmierć.
Ruszyłam i o dziwo się udało. Błądziłam wzrokiem po korytarzu w poszukiwaniu Angeli. Jest! Na lewo. Idę dalej za nią.
A: Najpierw zajrzymy tutaj.
Ja: Tutaj?
Znowu przeszła przez ścianę, a ja za nią. Znajdowałyśmy się w pokoju. Ktoś siedział na łóżku. Był skierowany plecami do nas, ale ja doskonale wiedziałam kto to.
A: Dalej jesteś na niego zła?
Ja: A czemu miałabym nie być? Szuja jedna mnie zdradziła! Wydał mnie w łapy tego babska, które rzekomo jest moją matką!
A: Nie pomyślałaś może, że tego nie chciał? Że to był wypadek?
Ja: Jak by nie chciał to by mnie tu nie było!
Muzyka w tle ucichła i był teraz słyszalny płacz.
Nie mówcie mi, że Hobi płacze... Może to przez jego złamaną rękę? Boli go i już nie wytrzymuje? Prawda?
A: Lucy podejdź tu i stań naprzeciw niego.
Przełknęłam głośno ślinę i niepewnie podeszłam. Ujrzałam jego twarz... Trochę przeraził mnie ten widok. Wcześniej wiecznie uśmiechnięty i pełny optymizmu chłopak wyglądał teraz jak wrak. Podkrążone i spuchnięte oczy, pewnie od braku snu i ciągłego płaczu. Jego usta... Miał rozciętą wargę. Na brodzie i podkoszulku krew... Jego? Czy oni go torturują... Ale dlaczego? O co tu QWA chodzi? Uklękłam przed nim i chciałam go przytulić... Niestety tylko przez niego przeleciałam. Łzy mimowolnie zaczęły mi spływać po policzkach.
A: Nie dotkniesz go.
Ja: Zauważyłam... Możemy iść dalej?
Pokiwała głową na tak. Już chciałyśmy wychodzić, kiedy...
JH: Lucy... LUCY! PRZEPRASZAM! Ja nie chciałem... NIE CHCIAŁEM, ROZUMIESZ?
Ja: Hobi? Cz-czy on nas widzi?
A: Nie ma prawa. Słyszeć też nie... Nie powinnien.
JH: Gdybym cię lepiej pilnował... Nie doszło by do tego!
Ja: Hobi! Przestań!
JH: To moja wina... Moja... JEBA** WINA!
Dotarło do mnie, że nie chciał źle... Jednak dalej nie rozumiem po co podawał mi serum.
JH: Pewnie cię teraz gdzieś tu przetrzymują... Nie zdziwię się jeśli mnie znienawidzisz.
Ja: Hobi... Nie jestem zła... JUŻ NIE! WYBACZAM CI! Słyszysz? WYBACZAM!
JH: Ty nie rozumiesz...
Ja: To mi wytłumacz!
JH: CO MAM TŁUMACZYĆ? ŻE PRZEZ MOJĄ GŁUPOTĘ JESTEŚMY W GUNWIE PO SAMA USZY?!
Ja: PRZESTAŃ SIĘ OBAWIAĆ! Sama chciałam tu przyjść tamtej nocy... Pamiętasz? SAMA!
JH: Może i tak, ale cię nie powstrzymałem!
Ja: Słuchaj..! Wait... Słyszysz mnie?
JH: Przecież z tobą gadam... Chyba że zaczynam mieć schizy...
Ja: Esu Hope... Chciałabym... Być przy tobie! Nie chcę byś był teraz sam..!
A: Lucy. Musimy już iść.
Ja: NIE! Daj mi jeszcze chwilę...
Wydawało mi się, że Hope próbował jedną ręką złapać mnie za dłoń, a drugą pogłaskać po policzku. W końcu Angela wzięła mnie i poszłyśmy dalej.
Ja: Zobaczysz! Jeszcze nas popamiętają!
Przynajmniej teraz Hoshiki będzie mógł spać spokojniej.
Ja: To gdzie teraz? Do Eli?
A: Ona akurat jest z resztą chłopaków...
Ja: Że co QWA?
A: Szlak... Nie miałam ci tego mówić.
Ja: Eli? Ta franca... Pewnie miesza mi teraz w głowach... Musimy ich ostrzec!
A: Nie możemy odejść za daleko od naszych ciał.
Ja: MAM TO GDZIEŚ! NIE POZWOLĘ JEJ ZBLIŻAĆ SIĘ... CZEKAJ! CO? To ty masz ciało?
A: A czemu miałabym go nie mieć?
Ja: Myślałam, że jesteś czymś w rodzaju ducha przewodnika...
A: HAHAHA..! Żartujesz, prawda? Nie?! UPS!
Ja: Błagam! Tylko ty nie miej przede mną tajemnic...
Po chwili do moich uszu dotarła melodia. Początkowo miałam problem by rozpoznać co to konkretnie jest.
Ja: Słyszysz to?
A: Co mam słyszeć?
https://youtu.be/1wecWZiCOIg
Ja: Muzykę, a dokładnie pianino. Znowu coś gra!
A: Jak to znowu? Cały czas było cicho. Nic nie grało. Gdzie idziesz? Wracaj! ...
Nie słuchałam jej. Zaczęłam podążać za melodią. Szłam coraz to ciaśniejszym korytarzem, a melodia z każdym krokiem była głośniejsza. Dotarłam do końca drogi. Stałam przed drzwiami, które wyglądały inaczej niż wszystkie inne. Nie były stalowe czy metalowe... Były drewniane i bardzo stare. Zza nich wydobywała się melodia. Po chwili zastanowienia, chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. W pomieszczeniu było ciemno do czasu, aż nie zapaliła się jedna lampa oświetlając przy tym fortepian, który stał na środku pokoju. W końcu mogłam usłyszeć co dokładnie było grane. Nie widziałam kto grał, ale mogłam się domyśleć.
Ja: Suga? Suga to ty?
Muzyka ustała. Było tak cicho, że można usłyszeć bicie naszych serc. Teraz jestem pewna, że osoba grająca na instrumencie, nie jest wytworem mojej wyobraźni.
Suga: Kto tam jest?
Pobiegłam do światła i rzuciłam się chłopakowi na szyję. O dziwo nie przeniknęłam przez niego.
Ja: ESU! CIESZĘ SIĘ, ŻE CIĘ WIDZĘ!
Suga: Co ty tu robisz? Myślałem, że zaginęłaś.
Ja: O to samo chciałam cię zapytać, w sensie co tu robisz.
Suga: Nic ci nie jest? Wszystko w porządku?
Ja: Poza tym, że "połamałam" dłoń, to wszystko cacy.
Suga: Lucy też gdzieś tu jest?
Ja: Przecież przed tobą stoję...
Suga: Wiem Angela, ale ja pytam się o Lucy. Twoją siostrę bliźniaczkę.
Ja: CO?
A: LUCY! Tu jesteś!
Ja: Dlaczego mi nie powiedziałaś?
A: Lucy, ja...
Ja: ODPOWIEDŹ!
Suga: Do kogo mówisz?
Pojedyncza łza spłynęła mi po twarzy.
Ja: O co w tym wszystkim chodzi? Czemu dopiero teraz dowiaduję się, że mam siostrę BLIŹNIACZKĘ?!
.
.
.
Ja: Przepraszam. Muszę to sobie poukładać... Teraz to chcę wiedzieć jak się tu znalazłeś?
Suga: Było to tak...
____________________________________
Esu... Jak mnie wkurzają typy bohaterów, którzy wiecznie płaczą (np taki Yukiteru z Mirai Nikki)... Co poradzę, taki scenariusz. Chyba że ja tak tylko to odbieram xD
Znowu ucinam w takim momencie, ale chcę na to poświęcić osobny rozdział ^~^
Enjoy :3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro