Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#4 Cisza przed Burzą

JM: Co ty tutaj robisz...?!

Ja: To my się znamy?

Sasha: Zapomniałam, że mamy coś z Potworkiem do zrobienia. Chodź Mon.

RM: Zapowiada się ciekawie...

Sasha: Idziemy, bo jeszcze coś zepsujesz..!

Sasha z Monsterem powoli zaczęli się wycofywać, aż zniknęli z naszego pola widzenia.

JM: Powtórzę pytanie: Co tu robisz?!

Ja: Człowieku, ogarnij się! Pierwszy raz na oczy cię widzę!

Złapał mnie za rękę i poszliśmy w bardziej ustronne miejsce... A konkretniej do składzika.

Jimin: Nie miało cię tu być!

Ja: Ale o co chodzi?

Przycisnął mnie do ściany. Wyglądał na wkurzonego.

Jimin: Nie czytałaś listu?!

Ja: List zgubiłam w lesie, kiedy.... Zaraz! Skąd wiesz o liście? Mniejsza z nim! Chyba nie jesteś na bieżąco kolego!

JM: Co chcesz przez to powiedzieć?

Ja: Nie wiem, kim dla mnie byłeś wcześniej ani ja dla ciebie, ale dawna ja zniknęła na czas bliżej nieokreślony.

JM: He..??

Ja: Gdybyś na mnie nie naskoczył, to byś wiedział, że mam luki pamięciowe! A teraz zejdź mi z drogi!

Odepchnęłam go. Chciałam jak najszybciej uciec z pomieszczenia, ale zdążył złapać moją dłoń i z powrotem przysunąć do siebie.

JM: Nie jesteś tu bezpieczna! Musisz się gdzieś ukryć!

Ja: Zostaw mnie w spokoju!

Zaczęłam się wyrywać i szarpać tak mocno, że niechcący dostał ode mnie z liścia. Na jego twarzy widoczne było zmieszanie wywołane całą tą sytuacją.

JM: KUSO! Tylko nie przychodź później z płaczem!

Ja: Ale...

Wyszedł trzaskając drzwiami. Poczułam się strasznie w tym momencie. Usiadłam w kącie i zaczęłam użalać się nad sobą. Przy okazji cieszyłam się chwilą ciszy i spokoju... Nie na długo, bo przylazł Hobi...

JH: WOW! Nie widziałem Jimina nigdy w takim stanie. O co poszło?

Ja: Nie twój interes!

JH: Czemu taka jesteś?!

Ja: Taka, czyli jaka? Oświeć mnie, bo nie rozumiem?!

JH: Wredna... I to tylko dla mnie!

Ja: ZABIJCIE MNIE...

Chciałam wyjść, znowu, kiedy Hobi zasłonił mi drzwi.

Ja: Zejdź mi z drogi!

JH: Nie radzę.

Ja: Bo co mi zrobisz?!

JH: Masz tu siedzieć.

Ja: Bo~?!

JH: Powtórzę kwestie kolegi: Nie jesteś tu bezpieczna.

Ja: *mamrocze* Nie dość, że Koń, to jeszcze gumowe ucho...

JH: Masz coś jeszcze do powiedzenia?

Ja: Tak! Jimin mówił, że muszę się ukryć... A ty mi w tym przeszkadzasz!

Wymieniliśmy się wrogimi spojrzeniami. Muszę mu to przyznać, że gdyby wzrok zabijał, byłabym ranna.

JH: Pozwolę ci stąd wyjść pod warunkiem, że pójdę z tobą.

Ja: Jeszcze nianio-Konia brakowało...

Pobiegłam w stronę wyjścia, oczywiście miałam ogon.

Ja: Ehh... Muszę go jakoś spławić.

Zatrzymałam się przed głównym wyjściem.

Ja: Jak długo masz zamiar za mną iść?

JH: Dopóki nie stwierdzę, że jesteś bezpieczna.

Ja: Normalnie tylko podejść i zabić... Koniu, mogę przetestować na tobie pewną sztuczkę?

JH: Spoko. Tylko nie mów na mnie koniu!

Ja: Okej. Podaj kopyto. *smile*

Złapałam go i rzuciłam nim jak workiem treningowym.

Ja: Aikido... Przypominałam sobie, że w dzieciństwie ćwiczyłam sztuki walki. A to była krótka prezentacja... Mam nadzieję, że teraz się odczepisz! Przydatna umiejętność.

Mina J-Horsa w tym momencie była bezcenna. Wyszłam z budynku. Całe Seulu zrobiło się szare i ponure z powodu chmur. Długo nie trzeba było czekać na deszcz. Przemierzałam szarobure ulice. W tym momencie miasto wydawało się na opuszczone.

(╯°□°)╯︵ ┻━┻

Po kilku godzinach szwendania się poszłam do parku i usiadłam na ławce. Byłam przemoczona do suchej nitki więc godzinka w tą czy w tamtą nie robiła różnicy.

Ja: Co ja robię? Powinnam... Właśnie..?! Co powinnam..? Nie mam ochoty wracać do wytwórni.
Ehh... Muszę znaleźć tego Orangutana... On musi coś wiedzieć.

??: Można?

Ja: Przepraszam, zamyśliłam się. Możesz powtórzyć?

??: Można się dosiąść?

Ja: Eee... P-pewnie.

Usiadł koło mnie i to dość blisko. Tak jakby reszta ławki była zajęta. Przez kaptur i maskę nie mogłam rozpoznać jego twarzy.

??: Orangutan to twój chłopak?

Ja: Co..? Nie..! Nie wiem?! Może... To skomplikowane.

??: To po co go szukasz?

Ja: Mam mętlik w głowie i mam nadzieję, że mi pomoże go rozwiązać.

Przeszły mnie ciarki. Nieznajomy chyba to zauważył, bo poczułam coś na głowie i ramionach. Była to jego bluza. Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, chłopak oddalił się. Słyszałam tylko, jak coś krzyczał do mnie:

??: Bluzę możesz zatrzymać. Powodzenia w poszukiwaniach.

Sasha: Lucy! Lucy! Znalazłam cię!

Podbiegła do mnie cała zasapana i zalania łzami Sasha.

Sasha: Głupia! Nie rób tego więcej! Wszyscy cię szukają!

Ja: Przepraszam...

Sasha: Nie mogę się na ciebie gniewać... Wracajmy do chłopców.

Ja: No okej...

(╯°□°)╯︵ ┻━┻

Wróciłyśmy do posiadłości Bangtanów. Tam również nie obyło się bez ochrzanu.

Jin: Masz szlaban!!

Ja: Ale ja tu nawet nie mieszkam!

Jin: Dopóki nie odzyskasz pamięci, jesteś pod naszą opieką!

RM: Jin relax! Ja tu jestem liderem...

Ja: Dzięki Mon.

RM: Ty się nie ciesz i tak masz szlaban!

Ja: Ale...

RM: Żadnych ALE! Przymknę jeszcze oko na rzucanie Hopem...

JH: EJ! Mogła mi zrobić krzywdę!

Ja: Sam się prosiłeś! Poza tym to aikido...

RM: Mniejsza z tym! Za to, że polazłaś bez słowa, z jutrzejszej wycieczki nici!

V, Suga, Ja: Nie możesz!

RM: Mogę.

Ja: Przepraszam, że nie mam telefonu i nie mogłam was znaleźć w tej wielkiej wytwórni... Poza tym J-Horse wiedział, że wychodzę...

V: Właśnie! To nie jej wina!

Suga: Z tego, co wiem, to ty, Jimin, a na końcu HoSeok widzieliście ją ostatni.

RM: Eh... No dobra... Możecie iść jutro...

V, Suga, Ja: YATTA!!

RM: ALE...

V, Suga, Ja: Ale??

RM: Macie kupić Lucy telefon!

V, Suga, Ja: HAI!!

____________________________________

I hope u like it ^ω^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro