Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#6 "Ma City"

Po śniadaniu poszłam się ubrać... I tu pojawił się kolejny problem...

Ja: Chłopcy! Wiecie, jak bardzo was lubię, kocham, a nawet szanuję?

JK: Czego chcesz?

Ja: Moje ciuchy jeszcze nie wyschły.

Suga: I co w związku z tym?

Ja: To~... Że nie mam w co się ubrać!

JH: Ile masz wzrostu?

Ja: Ślepy jesteś?!

V: Powiedziałbym, że jest niewiele niższa od Jimina.

JK: Postanowione!

Suga, JH, V: He...?

Ja: Co proszę?

JK: Idź do pokoju Jimina i wybierz sobie coś.

Ja: Mogę tak?

JK: Ma tyle tych szmat, że nie zauważy, kiedy zginie mu jedna koszulka i spodnie.

V: Pomogę ci!

Poszliśmy do pokoju. Wyciągnął z szafy wszystkie rzeczy, których Jimin dawno nie miał na sobie.

V: Do wyboru, do koloru!

Ja: Dzięki Tae za pomoc!

Podeszłam do niego i go przytuliłam. On natomiast poczochrał moje włosy.

V: To ubieraj się i wychodzimy.

Ja: Hyung... Mogę mieć jeszcze jedną prośbę?

V: Hyung?? O-okej... Słucham.

Ja: Bo buty również mi nie wyschły...

V: Jaki masz rozmiar?

Ja: 39 albo 6.

Pokiwał głową i wyszedł. Zaczęłam sobie kompletować strój.

V: Który z was ma pożyczyć jakieś buty?

JK: Jakiego rozmiaru szukasz?

V: 39 albo 6.

JH: Chyba coś się znajdzie.

Suga: Czekaj, pójdę sprawdzić.

V: Jak znajdziecie, to dajcie Lucy.

Byłam już ubrana i wróciłam do salonu. Suga rzucił we mnie butami... Miałam szczęście albo raczej refleks, że uniknęłam ciosu.

Suga: Masz! Znalazłem trampki z twoim rozmiarem.

Ja: Nie wiedziałam, że masz tak małą nogę.

Suga: Bo nie mam! Po prostu ktoś pomylił numer przy zakupie. I tak jakoś wyszło, że ich nie wyrzuciłem.

Ja: Spoko. Jaki jest mniej więcej plan wycieczki?

JH: Idziemy kupić ci telefon.

V: Jakieś ciuchy też się przydadzą.

Suga: Nie możemy pominąć naszej ulubionej lodziarni!

JK: A przede wszystkim zobaczysz piękną panoramę miasta.

Ja: Brzmi super! To chodźmy!

Wyszliśmy. Pierwsze co to załatwiliśmy sprawę z telefonem. Ciastek z koniem wypełniali formalność, a reszta ekipy znalazła sobie zajęcie. Dokładniej to braliśmy telefony z wystawy i robiliśmy sobie zdjęcia. Mówiąc prościej, robiliśmy siarę w sklepie. Następnym etapem wycieczki były sklepy z modą. Zdecydowanie nie należę to tego typu dziewczyn, co chodzą po sklepach i kupują multum szmat. Skończyło się na tym, że ja wybrałam sobie dwie rzeczy, a V, Suga i Kook połowę sklepu... Zrobiliśmy przerwę w lodziarni, o której wspominał YoonGi.

Suga: Kto co bierze?

V: Panie mają pierwszeństwo.

Ja: To ja tak skromnie i poproszę dwie gałki, czekoladową i sorbet malinowy.

JK: Ja wezmę truskawkę, śmietanę i miętę.

V: Ja chcę tiramisu i kokos.

Suga: A ty Hosiki?

JH: Pomogę ci i złożę przy kasie zamówienie.

Suga i Hope poszli załatwić swoje, a ja zostałam sama z V i Kookiem.

V: I jak?

Ja: Co jak?

V: Jak ci się podoba?

Ja: Na pewno jest lepiej, niż jak wczoraj sama zwiedzałam. Milej jest spacerować z kimś.

JK: To dobrze. Zjemy, to pójdziemy do miejsca, o którym tylko my wiem...

V: Chyba nie mówisz o "tym"?

JH: O czym kto nie mówi?

Ja: Ciastek chce mi "to" pokazać.

JH: Kook, nie możesz! Ona pewnie jest nieletnia...

Suga: Nie o tym mowa głupku!

JH: Nie? Hehe... Sorry!

Jedliśmy lody, cały czas się śmiejąc. Kiedy skończyliśmy, udaliśmy się do parku, który wczoraj miałam przyjemność odwiedzić. Krążyliśmy tak, aż zrobiło się w miarę pusto w okolicy. Kook z Sugą poszli za skały koło jeziorka. Po jakimś czasie dołączyliśmy do nich. Ku mojemu zdziwieniu między skałami były drzwi a za nimi schody prowadzące w dół. Przeszło mnie déjà vu.

V: Lucy, coś się stało? Jakoś blado wyglądasz.

Ja: Nie, w porządku. Tylko mam wrażenie, że już tu kiedyś byłam.

JH: Lucy! V! Co się tam wleczecie?

V: But mi się rozwiązał!

Ja: Już idziemy!

Zeszliśmy po schodach. Na dole znajdowało się optycznie duże pomieszczenie wyposażone w podstawowe meble.

Suga: Taki tam mały bunkier...

JK: Znaleźliśmy go jeszcze przed debiutem...

JH: I zrobiliśmy se z tego "tajną" bazę.

V: Od czasu do czasu przychodzimy tu się poluzować i takie tam.

Ja: Fajne gniazdko.

Suga: Jeśli będziesz chciała...

Podszedł do mnie i wsadził coś w dłoń.

Suga: Możesz tu przychodzić, kiedy tylko zechcesz.

Ja: Dziękuję...

Czułam, jak po policzkach spływają mi łzy, łzy szczęścia, Suga zaczął mi je wycierać.

Suga: Nie ma co tu płakać.

Ja: Jesteście tacy kochani...

V: Na nas zawsze można liczyć!

Nagle poczułam się gorzej i w głowie zaczęło mi się kręcić. Czułam tylko jak ktoś mnie łapie i głosy chłopaków jak krzyczą moje imię. Kiedy się ocknęłam byłam w białym pokój. To był chyba szpital. Koło mnie siedział Jin.

Jin: Jak się czujesz?

Ja: Trochę głowa mnie boli. Co się stało?

Jin: Zemdlałaś.

Ja: Jak długo tu leżę?

Jin: Niecały dzień. Lekarz mówił, że kiedy się obudzisz, to za dwa dni cię wypuści.

Ja: Co? Mam tu leżeć i kwitnąć przez jeszcze dwa dni?

Jin: Taka wola lekarza.

Do pokoju wszedł Hoseok.

JH: Widzę, że Śpiąca Królewna już nie śpi.

Ja: Hobi!

Rzuciłam mu się na szyję.

JH: Hyung, czy z nią wszystko dobrze?

Ja: *niewinnie* A czemu miałoby nie być dobrze?

Kątem oka mogłam dostrzec, jak Jin próbuje się nie śmiać.

JH: Jesteś dla mnie miła... To dziwne! Nawet bardzo!

Ja: To już nie mogę się przytulić do mojego ulubionego Konika?

JH: Nie no możesz, tylko...

Ja: Jin-hyung! Hobi mnie nie lubi!

Jin: Haha! Zostawię was samych.

Ja: Polazł?

JH: Na to wygląda. A teraz powiesz, o co chodzi?

Ja: Bo mam tu siedzieć jeszcze dwa dni. Nie wytrzymam tyle!

JH: Do sedna proszę.

Ja: Chcę byś pomógł mi stąd uciec.

JH: Czemu Jina o to nie poprosiłaś?

Ja: Serio?!

JH: Fakt, ale jak chcesz to zrobić?

Ja: Eee... Po prostu wyjść? Nie widzę potrzeby, żeby bardziej komplikować sobie ucieczkę ze szpitala.

Po długich namowach udało mi się przekonać Hopa i "uciekliśmy".

JH: Gdzie chcesz teraz iść?

Ja: Jak to gdzie. Do łóżka!

JH: Wyszłaś ze szpitalnego łóżka tylko po to, by pójść do innego łóżka?! Ta logika...

Ja: Po pierwsze tu nie ma logiki. Po drugie szpitalne łóżka są niewygodne. A po trzecie jestem głodna.

JH: Eh... Pójdziemy coś zjeść i się pomyśli co dalej...

Poszliśmy do McDonald's i Hosiki był kochany i kupił mi HappyMeal. Wracając spotkaliśmy Jimina.

JM: Co tu robicie? Nie miałaś być w szpitalu?

Ja: Szpital jest dla słabych!

JM: Hyung, nie mów mi, że cię namówiła do ucieczki?!

JH: Nie, skąd! Myślisz, że byłbym tak nieodpowiedzialny?

JM, ja: *bitch pliz*

Ja: Wiesz Hope. Kocham cię i w ogóle, ale o takie rzeczy bym cię nie oskarżyła.

JH: I ty, Jimin przeciwko mnie?

JM: Sorry stary... Takie życie.

JH: Dzięki! Pójdę się pociąć!

Ja: Mydło w płynie najlepsze ever! Polecam.

JM: Dobra, ale teraz tak na serio! Hyung, mógłbyś zostawić nas samych? Musimy omówić kilka spraw na osobności.

Ja: Mam się bać?

JM: Może. Tylko nic nie mów reszcie!

JH: Spoko. Dam wam 2 godziny.

JM: Będziemy w kryjówce. Do zobaczenia.

JH: Na razie!

____________________________________

Ostatnio tak siedziałam i myślałam nad teoriami spiskowymi co do przeszłości Lucy... Chociaż sama wiem co będzie dalej xD a wy? Macie jakieś teorie na ten temat?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro