Rozdział XII
Mia POV
Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Włączyłam muzykę i siedziałam tak przez dłuższą chwilę, aż przerwał mi telefon. Natasza.
- Hej. - przywitałam się z przyjaciółką.
- Hej Mia, jak tam spotkanie? - spytała, a mi znowu zrobiło się żal Brada.
-Jak jechał na spotkanie, nie jestem pewna co się stało, ale Brad ma amnezję.
- Co się stało?!
- Nie wiem... - przyznałam cicho.
- Okej... Jak się czuje?
- Chyba dobrze. Nie stało się mu nic poważnego, no oczywiście poza amnezją.
Gadałam z przyjaciółką jeszcze jakiś czas, ale w końcu się rozłączyłam.
Minęły już dwa tygodnie odkąd Brad stracił pamięć
W tym czasie znowu zaprzyjaźnił się ze swoją paczką, stał się na nowo najlepszym zawodnikiem w naszym mieście, ale jedno się zmieniło. Ja i Brad jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Często gdzieś wychodzimy, albo oglądamy razem różne filmy, a czasami po prostu przesiadujemy u jednego z nas i się wygłupiamy. Po szkole wracamy razem, bo tak się złożyło, że kończymy zwykle tak samo. A przed szkołą czekam na Brada, a on po mnie przyjeżdża, taka rutyna.
Z Nataszą już wymyśliłyśmy dzisiejszy wieczór, na moje urodziny. Spotkamy się u niej po lekcjach. Na wieczór postanowiłyśmy zrobić sobie maraton igrzysk śmierci. Wiecie my+popcorn+pepsi+"Igrzyska Śmierci". Czy jest coś lepszego niż tak spędzony czas w swoje urodziny? Cóż... Jedyne czego bym chciała to to, żeby Brad odzyskał pamięć, ale na to nie ma wpływu. Nauczyłam się żyć ze wspomnieniami i pogodziłam się z tym. Tak już bywa.
Kiedy wyszłam z ostatniej lekcji, pożegnałam się z Nat i z uśmiechem czekałam na przyjaciela.
- A ty z czego się tak cieszysz? - spytał podchodząc do mnie.
- A żadnego "cześć", "siema"...?
- Okeej. Cześć Mia. Z czego się tak cieszysz? - prychnęłam.
-Mamy na dzisiaj plany z Nataszą.
- Aaaa, no tak. Wszystkiego najlepszego.- mówiąc to wyciągnął z kieszeni małe puzderko w kształcie muszelki.
- Co to? - spytałam zdziwiona.
- Prezent na urodziny.
- Pamiętałeś? - spytałam zdziwiona.
- Wiesz... Z małą pomocą Nataszy udało mi się znaleźć prezent, a o urodzinach, nawet gdybym chciał, ale nie chcę, nie mógłbym zapomnieć. Wiesz, Nat cały czas tylko o tym trajkotała. - zachichotałam - Proszę - podał mi szkatułkę.
Wzięłam ją do ręki i otworzyłam z cichym kliknięciem. W środku ujrzałam złoty wisiorek w kształcie łezki wysadzany cyrkoniami.
- Piękny. - szepnęłam, a przyjaciel uśmiechnął się - Dziękuję.
- Nie ma za co. - odparł z uśmiechem - Cieszę się, że się podoba.
- Masz dobry gust. Idziemy? - spytałam, a on pokiwał głową.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro