Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33.Nie zdradził cię. On cię kocha. (NEWT)

NEWT

Wróciłem do domu, chociaż tak bardzo chciałem zostać przy Tommym, ale lekarze się nie zgodzili, a mama natomiast nie zgodziła się na moje całonocne siedzenie na korytarzu.

Więc jestem tutaj. Sam w pokoju. I nie wiem co ze sobą zrobić.

Chociaż mogę zrobić to co wtedy gdy Tommy miał wypadek.
Zszedłem na dół i skierowałem się do kuchni gdzie mama siedziała przy stole i z zamyśleniem popijała herbatę.

- Mamo...- zacząłem.

- Idź, skarbie. - przerwała mi, dobrze wiedząc co chcę zrobić.

- Wrócę rano. - oznajmiłem, po czym wszedłem na korytarz, założyłem buty i nie wiedząc kiedy, stałem już pod drzwiami sąsiedniego domu.
Zapukałem cicho, mając nadzieję, że John ani Claudia jeszcze nie śpią. Chociaż wątpię, że wogóle dziś zasną.

- Newt...- wyszeptała mama Tommiego, która ustała w progu.

- Przepraszam, że przeszkadzam...- zacząłem.

- Wejdź. - przerwała mi i wpuściła do środka - Gdybyś czegoś potrzebował, wiesz gdzie mnie szukać. - upomniała łagodnie, zaraz potem znikając za rogiem salonu.

Zdjąłem buty i ruszyłem schodami w górę. Dotarłem do pokoju Tommiego. Pierwsze co zrobiłem to rzuciłem się na jego łóżko tak bardzo pachnące nim.

Przymknąłem oczy, zaciągając się bardziej zapachem pościeli i wyobrażając sobie, że właśnie leży obok mnie z szerokim uśmiechem na ustach i trzyma za rękę.

Tak właśnie wyglądał mój dzień zaraz po jego wypadku. I tak właśnie wygląda on teraz.

* * *

Nie wiem ile czasu leżałem i wyobrażałem sobie obecność osoby, której tak naprawdę tutaj nie ma, gdy usłyszałem cichy zgrzyt drzwi.

Podniosłem się z łóżka i spojrzałem na Claudię.

- Obudziłam cię? - spytała.

- Nie, nie spałem. - odrzekłem.

Podeszła bliżej i usiadła na łóżku. Chwilę rozglądała się po pokoju syna.

- Ma się wrażenie, że zaraz tu wejdzie, a wszystko co do tej pory się zdarzyło okaże się snem. - wyszeptała.

- Ale jest na odwrót. On tu nie przyjdzie, a sen jest prawdziwy. - oznajmiłem.

- Przyszłam, bo leżąc w łóżku przypomniałam sobie o czymś. Wcześniej tyle się działo...Zanim Thomas stracił przytomność w moich ramionach, coś mi powiedział. - wyprostowałem się, słuchając każdego jej słowa - Wcześniej krzyczał, że ma dowód, ale nie wiem o co chodziło, a potem powiedział "Daj to, Newtowi". Nie dokończył tego zdania, ale wiem, że to chciał powiedzieć. Trzymaj. - podała mi czarny zeszyt.

Wcześniej nie zauważyłem, że trzyma go w rękach. Człowiek pogrążony w głębokim smutku, jest w stanie przeoczyć wszystko. Nie zauważyłbym nawet kosmitów, tańczących na środku pokoju, a co dopiero zeszyt.

- Pójdę już. Spróbuj zasnąć. Z samego rana pojedziemy na szpital. - dodała jeszcze i wstała by po chwili opuścić pokój.

Otworzyłem zeszyt na zgiętej kartce, po czym rozprostowałem ją. Ledwo patrzyłem na oczy, zmęczone płakaniem i brakiem snu, ale mimo tego zacząłem czytać.

21.11.2015r. Środa, 09:22 pm.

Wróciłem dziś z wycieczki. Pojechaliśmy w Góry, ale nie ma to znaczenia. Znaczenie ma to, co tam się wydarzyło. A nic by się nie stało gdyby Newtie był ze mną. Niestety nie mógł jechać, bo jest chory. Chciałem z nim zostać, ale uparł się żebym przywiózł mu górskich kamieni, co zresztą zrobiłem.
Wracając do tematu. Siedziałem w pokoju motelowym gdzie się zatrzymaliśmy. Nieoczekiwanie przyszła Angela. Nigdy nie pałałem do niej zbytnio sympatią, ale dała się lubić. Od dziś zmieniam zdanie. Zaczęła się do mnie kleić, co bardzo mnie wkurzyło. Wiedziała przecież, że mam chłopaka! Ale nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że gdy chciałem ją wyrzucić z pokoju, ona mnie pocałowała. Szczerze? To był najgorszy pocałunek w moim życiu. Jak o tym pomyśle, krew się we mnie gotuje ze złości! Oczywiście odepchnąłem ją i powiedziałem, że nie ma na co liczyć. Wtedy wyszła krzycząc, że kiedyś tego pożałuję. Boję się, że nagada coś Newtiemu. Powinienem powiedzieć mu o wszystkim, ale nie wiem jak to zrobić. Nie wiem jak zareaguję. Planuję porozmawiać z Angelą i jeśli zgodzi się o tym nie wspominać, nic mu nie powiem. Tak będzie lepiej. Chociaż wiem, że robię źle.
Po prostu jestem takim wielkim tchórzem. Tak bardzo boję się, że go stracę.

Poczułem się jeszcze gorzej, czytając to. Tommy miał rację. Nie zdradził mnie, a ja śmiałem mieć jakiekolwiek wątpliwości.

Jestem idiotą.

- Nie zdradził cię. On cię kocha. A teraz leży przez ciebie w szpitalu, debilu. - wyszeptałem do siebie.

Przekręciłem się na bok, chowając twarz w poduszkę i wdychając zapach Tommiego za każdym razem gdy łapałem oddech.

* * *

Zasnąłem tylko na trzy godziny. Na dodatek śnił mi się koszmar, że stałem pod salą z której wyszedł lekarz, mówiąc, że Tommy nie żyje. Gdy tylko obudziłem się i zrozumiałem co mi się śniło, zacząłem płakać tak mocno, że do pokoju przyszedł na chwilę John. Przytulił mnie i płakał razem ze mną. W momencie gdy nasz głośny szloch przeszedł w cichutkie pociąganie nosem, powiedział żebym spróbował usnąć i wyszedł. Nie zrobiłem tego. Nie usnąłem. Bałem się. Byłem przerażony.

Teraz leżę na łóżku Tommiego i patrzę niewidzącym nic wzrokiem to na sufit, to na ciemny kąt między szafą a ścianą, starając się z całych sił nie myśleć o tym, że mój sen może się spełnić.

Nagle usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. Rzuciłem urządzenie na poduszkę, gdy tylko zobaczyłem, że dzwoni do mnie Angela.

Leżałem, a telefon dzwonił nadal i nadal, co jakiś czas dostawałem nawet smsa. Z niechęcią wziąłem komórkę do ręki, mając już dość i chcąc ją po prostu wyłączyć.

W tym samym momencie dostałem kolejnego smsa.

Od Angela
Proszę cię, odbierz. To ważne.

Ogarnął mnie gniew. Zrezygnowałem z wyłączenia telefonu, chcąc teraz odebrać i nawrzeszczeć na osobę, która zniszczyła mi życie. Czułem się tak jak na spotkaniu z ojcem na komisariacie.

Dzwonek rozbrzmiał po raz kolejny.

Odebrałem.

- Mało ci jeszcze?! - wykrzyczałem do słuchawki.

Angela: Daj mi wszystko wyjaśnić. Wiem, że Thomas jest w szpitalu i wiem, że to moja wina. Tak mi przykro. Ja nie chciałam. Po prostu zakochałam się w nim. Podrywałam ciebie aby Thomas z tobą zerwał. Niestety nic nie poszło po mojej myśli, więc nie wiedząc co robić okłamałam was. Thomas cię nie zdradził. Wymyśliłam to. Przepraszam. To ja na niego naciskałam wtedy na wycieczce, ale on za bardzo cię kochał. Nie wykorzystał mnie, nie zrobił tego. Wiem, że postąpiłam źle. Ja po prostu musiałam zrobić wszystko aby on był ze mną.

- Mam ci tylko jedno do powiedzenia. Nigdy, ale to NIGDY nie chcę cię już widzieć na oczy, rozumiesz? - spytałem.

Angela: Ale...

- Rozumiesz?! - przerwałem jej ze złością.

Angela: Tak, ale...

- Żegnam. - powiedziałem, rozłączając się.

Mogłem jej powiedzieć jak bardzo podłą i wyrachowaną osobą jest. Jak bardzo mam nadzieję, że ktoś zrobi jej kiedyś to samo co ona zrobiła nam, ale nie miałem ochoty już dłużej z nią rozmawiać. Nie chcę mieć z nią nic wspólnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro