17.Kiss me like you wanna be loved.
UWAGA!!! Rozdział zawiera tyle słodkości, że możesz dostać cukrzycy i umrzeć! 😱😍❤😵🍭🍬
Zawstydzony, zszedłem z jego kolan, po czym usiadłem obok. Spuściłem wzrok na swoje dłonie i zanim pomyślałem, słowa już wypłynęły z moich ust.
- Chcesz dziś spać tutaj? - spytałem.
Spojrzałem na niego niepewnie. Newtie uśmiechał się szeroko.
- A nie wykorzystasz mnie? - zażartował.
Zaśmiałem się cicho.
- Nie. - pokręciłem głową.
- Kurdę! A tak na to liczyłem! - udał zawiedzionego, przez co zachichotałem głośniej.
Przyciągnął mnie do siebie, położył na łóżku, a sam wtulił się w moje plecy. Złapał mnie za rękę, splatając nasze palce razem i przybliżył złączone dłonie do mojego serca, które teraz biło spokojnie, tak jakby czuło, że może być bezpieczne. Nawet nie przeszkadzało mi to, że położyłem się w ubraniu.
Nie było już we mnie pustki. Newtie ją przepędził. Czułem, że jestem na właściwym miejscu. Jakby ramiona Newta...były moim domem.
- Settle down with me. Cover me up. Cuddle me in. - zaczął nucić z ustami przy moim ramieniu - Lie down with me. And hold me in your arms. - wyśpiewał i mocniej objął mnie ręką w pasie.
Przymknąłem oczy. Cichy śpiew Newta mnie uspokajał.
- And your heart's against my chest, your lips pressed to my neck. - pocałował mnie krótko w szyję.
Uśmiechnąłem się sennie pod nosem.
- I'm falling for your eyes, but they don't know me yet. And with a feeling I'll forget, I'm in love now. - zmocnił uścisk naszych dłoni - Kiss me like you wanna be loved. You wanna be loved. You wanna be loved. This feels like falling in love. Falling in love. We're falling in love.* - zanucił cichutko, po czym musnął ustami moją skroń.
Poczułem się kochany. Kochany jak nikt nigdy. Pierwszy raz odkąd wróciłem do domu, usnąłem tak szybko.
- Tommy! A jak nas zobaczą?! - spytał mnie blondwłosy mały chłopczyk.
- Nie zobaczą. - odpowiedziałem dziecinnym głosem.
Chwyciłem Newtiego za rękę i w podskokach przebiegliśmy na drugą stronę ulicy.
- Ty się schowaj, a ja nacisnę dzwonek! - nakazałem blondynowi.
- Jak cię złapią to w razie czego mnie tu nie było. - zachichotał i pobiegł za róg brązowego domu.
Wbiegłem na werandę Rayan'ów i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi, po czym zacząłem uciekać w stronę swojego przyjaciela.
- Wredne gówniarze! Dorwę was kiedyś! - pani Rayan darła się w niebo głosy.
Wybuchliśmy śmiechem, przewracając się o własne nogi gdy biegliśmy do niebieskiego domu.
Otworzyłem oczy. Uśmiechnąłem się na wspomnienie swojego snu.
Biedni ci Rayan'owie.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Miałem już powiedzieć "Proszę", ale przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Spojrzałem w dół. Ręka Newta przewieszona była przez moją talię.
- Thomas? Śpisz? - usłyszałem głos mamy.
- Chwilę! - odpowiedziałem i ostrożnie wyplątałem się z objęcia Newtiego. Mój wzrok spoczął na jego twarzy. Wyglądał tak słodko i beztrosko gdy spał. Mógłbym patrzeć się na niego godzinami.
- Thomas, to ważne. - zaczęła mama, więc wstałem po cichu, na co Newt zamruczał przez sen.
Podeszłem do drzwi, uchylając je tylko kawałek aby widzieć twarz mamy.
- Co się stało? - spytałem.
- Dzwoniła do mnie Sarah. Nie zastała dziś Newta w swoim pokoju. Martwi się. - wyjaśniła.
- Och...on jest...em...- odwróciłem się do tyłu na chwilę by spojrzeć na tę śpiącą niewinność - Nocował u mnie. - dokończyłem, patrząc z powrotem na mamę.
- Widzę, że się pogodziliście. Nawet chyba za bardzo. - jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Nie. On tylko spał ze mną. Znaczy, nie! My spaliśmy ze sobą. O Boże! Tylko spał! Nic więcej! - język mi się plątał i nie wiedziałem co dokładnie mówię.
- Skarbie...- zaczęła mama - Nie musisz się tłumaczyć. Cieszę się, że zaczyna być tak jak wcześniej. Chcę tylko twojego szczęścia. No nic...- westchnęła - Pamiętaj aby obudzić go o siódmej, bo musi iść do szkoły, a ty masz iść na komendę. - przypomniała.
- Okej. - przytaknąłem, po czym zamknąłem drzwi.
Z westchnieniem wróciłem do łóżka. Sprawdziłem godzinę na telefonie. Była 6:23 am.
- On tylko spał ze mną. O Boże, nie. My spaliśmy ze sobą. - zachichotał cicho Newt w poduszkę.
To on nie śpi?!
- Przestań! To nie było śmieszne! - wkurzyłem się.
Newtie otworzył zaspane oczy z uśmiechem. Spojrzał na mnie, po czym na jego twarz wpłynęło zdziwienie.
O co mu chodzi?
- Masz coś na twarzy. - powiedział.
- Co? - spytałem.
Już miałem przyłożyć sobie rękę do policzka gdy Newt nagle poderwał się do góry i musnął wargami moje własne. Serce natychmiast zaczęło bić mi szybciej.
- Moje usta. - odpowiedział i znów przywarł do moich warg na krótką chwilę.
Moje ciało oblała fala gorąca. Newt odchylił nieznacznie głowę do tyłu, ale wciąż był tak niebezpiecznie blisko.
- Trzeba coś zrobić z twoją nieśmiałością. Kiedyś nie byłeś taki. To ty mnie ciągle zawstydzałeś. Chyba muszę cię trochę zdemoralizować. - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Lepiej nie. - pokręciłem powoli głową.
- Oczywiście, że tak. Jeszcze trochę i sam zaczniesz się do mnie dobierać. - zachichotał.
- Newt, nie. - wyjąkałem.
- Newt, tak. - odrzekł, po czym usiadł na mnie okrakiem, wciąż utrzymując tą samą odległość między naszymi twarzami.
- Co robisz? - wyszeptałem.
Zacząłem drżeć na całym ciele.
- Mówiłem, że hormony mi szaleją, pamiętasz? - zaśmiał się.
Fajnie było widzieć go szczęśliwego, ale czy on musiał mnie tak zawstydzać?
- Pamiętam. Miałeś je trzymać z dala ode mnie. - upomniałem.
Newtie przewrócił oczami i pocałował mnie w nos.
- Tak się nie da. No sory, ale mogłeś się nie rodzić takim słodkim słodziakiem. - stwierdził.
- Nie miałem na to wpływu. - odparłem.
- No widzisz? Ja też nie mam wpływu na to, że tak cię pragnę, Tommy. - wyszeptał tuż przy moich ustach.
Zaraz spłonę. Dosłownie.
- Newtie...- wyjąkałem gdy złączył nasze dłonie i ułożył je po obu stronach mojej głowy.
Potarł nosem o mój, wypuszczając gorące powietrze prosto na moje usta, które spragnione były pocałunku.
W końcu po chwili poczułem jego wargi na swoich. Krew we mnie zawrzała.
- Tęskniłem za tym. - wyszeptał, przygryzając mi dolną wargę, przez co jęknąłem cicho.
Wsunął mi język do ust. Po ciele przeszedł mi dreszcz gdy zaczął pocierać nim o mój własny, tworząc ich namiętny taniec.
Mimo, że Newtie unieruchomił moje ręce, przywarłem bardziej do jego ciała, stykając nasze klatki ze sobą.
- Czynię cuda. Już się do mnie kleisz. - wyszeptał wesoło, odrywając się od moich ust.
Zmarszczyłem czoło, ściągając brwi. Miałem ochotę go czymś zdzielić.
- Nie dąsaj się, słodziaku. - zachichotał i musnął ustami mój policzek - Muszę się zbierać do szkoły. Będziesz za mną tęsknił? - spytał z miną małego, słodkiego szczeniaczka.
Miałem powiedzieć, że nie, ale patrząc w jego oczy, nie mogłem skłamać.
- Będę umierał z tęsknoty. - oznajmiłem.
Na moje słowa, Newtie uśmiechnął się szeroko.
- A dostanę jeszcze buziaka? - zapytał, przygryzając wargę.
- Nooo, nie wiem...- udawałem, że się zastanawiam.
- To nie. - wzruszył ramionami, schodząc ze mnie i wstając z łóżka.
Zanim zdążył zrobić krok do przodu, złapałem go za rękę i pociągnąłem w tył, przez co wylądował na plecach w niebieskiej pościeli. Pochyliłem się i złożyłem długi pocałunek na jego ustach.
NOTKA OD AUTORA
* Ustatkuj się ze mną.
Odkryj mnie.
Przytul mnie.
Połóż się ze mną.
I trzymaj mnie w swoich ramionach.
Twoje serce na przeciw mojej piersi, twoje usta przyciśnięte do mojej szyi.
Zakochuję się w twoich oczach, ale one jeszcze mnie nie znają.
I z uczuciem zapomnę, jestem teraz zakochany.
Pocałuj mnie tak, jakbyś chciał być kochany.
Jakbyś chciał być kochany.
Jakbyś chciał być kochany.
Wygląda na to, że się zakochujemy.
Zakochujemy się.
Zakochujemy się w sobie.
(piosenka w załączniku)
W następnym rozdziale postaram się napisać trochę przemyśleń Thomasa i takie tam:) Ale nadal będzie słodko! Nie martwcie się o to;):*:*:*
A! No i jeszcze pojawi się Jackson😵🔫
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro