Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

Secret galopowała po lesie już od kilkunastu minut. Oczywiście gubiąc się przy tym kilka razy. Zmęczenie powoli zaczęło jej doskwierać, a na nogach pojawiły się malutkie zadrapania.

Zaczęła biec pod górkę omijając leżące drzewa, kamienie i krzaki. Chwilę potem zdyszana wybiegła na małe wzniesienie z, którego rozciągał się cudowny widok- bezkresna polana, której końca nie było widać. Gdzieś tam, daleko można było dostrzec małą, zieloną plamę, która zapewne była lasem. Łąka aż sama się prosiła, aby po niej cwałować.

Zrezygnowana i zdyszana Secret nie wiedziała już gdzie szukać Lemon. W kącikach oczu zebrały jej się łzy. Sprawdziła chyba każde możliwe zarośla, zaułek. A gniadoszki dalej nie było.

Dla pewności przeczesała wzrokiem polanę. Wtem rzuciła jej się w oczu jakaś brązowa plamka. Wytężyła wzrok, a radość od razu oblała jej serce.

Zerwała się do cwału. Zignorowała zmęczenie, lecz nogi już bardzo ją bolały, tak jakby zaraz miały odmówić posłuszeństwa. Mięśnie bolały, a płuca piekły od gorąco.

-Lemon!- krzyczała- Lemon Scent zatrzymaj się!

Gniadoszka prychnęła i przyśpieszyła. Siwa oczywiście też, ale jako iż była starsza, była też szybsza. Odległość między nimi wynosiła kilkanaście długości.

-Lemon Scent zatrzymaj się jak do ciebie mówię!- gniada dalej nie słuchała. Siwka zaryła gwałtownie kopytami w ziemię- Dobra! Biegnij sobie! Ja wracam do stadniny!- krzyknęła Secret, po czym obróciła się i ruszyła leniwym stępem.

Spojrzała na niebo, zarzucając przy tym grzywką, która spadła jej na oczy. Szare chmury sunęły po firmamencie zwiastując deszcz.

Siwka zastrzygła uszami, słysząc jak czterotaktowy cwał zmienia się w trzytaktowy galop. Roczna klaczka zawróciła, by po paru foulee przejść w dwutaktowy kłus. Będąc kilka metrów przed dwulatką przeszła w stęp.

Secret obróciła się. Już chciała zrobić ochrzan młodej, ale gdy zobaczyły łzy w jej oczach zrezygnowała z tego.

-Lemon co to miało być?- zapytała spokojnie, ale klaczka nie odezwała się tylko wbiła wzrok w ziemię- Lemon, czemu ociekłaś?

-Pokłóciłyśmy się z Rosie...- podniosła głowę.

-Tak, widziałam to. Ale ona coś ci powiedziała czy co?

-Już prawie nie rozmawia ze mną i Raspberry...

Witaj w klubie...

-Cały czas zadaje się z Shadow, zmieniła się... A do tego powiedziała, że "zmieniam się w taką Shadow"...

Siwkę bardzo zdziwiły słowa gniadej. Po chwili na ziemię spadły pierwsze krople deszczu, w tym kilka na głowę i grzbiet córki Lady's Secret.

-Lemon powiem ci tyle- nie przejmuj się tym co powiedziała Rosie, a co najważniejsze, nie przejmuj się Shadow. To wredna żmija, która zmieniła Rosie, Dayenne i Belle. Miejmy nadzieję, że niedługo się opamiętają. A po za tym masz Raspberry, mnie, dużo innych przyjaciół wśród roczniaków, a nawet moją ciotkę.- deszcz co chwilę przybierał na sile- A teraz choć!

-Masz rację. Secret.-zaczęła gniada, zanim siwka się obróciła.- Dziękuję. Za wszystko.

-Nie ma za co.- przytuliły się szyjami, po czym zerwały się do cwału.

Secret prowadziła. Po paru chwilach wybiegły z polany. Biegły z górki, więc przeszły w stęp, aby nie poślizgnąć się na mokrych liściach, którymi pokryta była ścieżka.

Siwka kątem oka dostrzegła coś fioletowego. Chciała sprawdzić co to, ale nie było na to czasu. Wychodząc już na równy teren zerwały się do galopu. Po paru minutach ich oczom ukazało się ogrodzenie.  Secret przyśpieszyła. Wybiła się przed przeszkodą, wyskoczyła w powietrze i wylądowała z dużym zapasem po drugiej stronie. Scent również przeskoczyła płot bez problemów.

Ogiery zostały już sprowadzone, przyszedł czas na klacze. Dawnych przyjaciółek i Shadow nie było już na padok, tak jak połowy źrebaków.

-Jeszcze raz dziękuję, Secret!- krzyknęła szczęśliwa Lemon i podbiegła galopem do Tea.

-I jak?- zapytała Coffee dołączając się do bratanicy.

-A wiesz... całkiem dobrze.- dwulatka uśmiechnęła się dumna z siebie, po czym siwka i kasztanka pokłusowały w kierunku właściwych stajni.

***

570 słów.

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro