Rozdział 26
Jako iż w Breeder's Cup Juvenile Fillies i Turf z Royal Stable biegli tylko Secret i Pride, Morgan postanowił, że pojadą bukmanką. Za kierownicą Mercedesa zasiadł Michael, trener, Rachel i Matthew pojechali z nim, a sprzęt wylądował w bagażniku.
Podróż trwała już kilka godzin. Secret rozmawiała i śmiała się z Dortmund's Pride'em w najlepsze. Siwka opuściła głowę i skubnęła trochę siana, po czym ponownie ją podniosła.
-Wiesz- zaczął kasztan, a siwka obróciła głowę w kierunku ogiera, na tyle na ile pozwalał jej uwiąz- Ja i tak wiem, że wygrasz.- po czym dotknął swoim pyskiem pyska siwki i wypuścił ciepłe powietrze z chrap. Zmieszana Secret zastygła w bezruchu.
Gdy kasztan wreszcie zabrał pysk spojrzał córce American Pharoah w oczy.
-Eee... yy... umm... znaczy, ja też sądzę, że masz bardzo duże szanse na wygranie.- wystękała unikając jego spojrzenia, po czym zanurzyła pysk w sianie.
Pride westchnął, ale w tym samym czasie samochód szarpnął gwałtownie bukmankę przez co kasztanek poleciał dwa kroki do przodu, a cała głowa Secret znalazła się w snopku siana. Fuknęła z zażenowaniem, podnosząc głowę.
-Poczekaj, masz tutaj coś.- powiedział próbując wyciągnąć źdźbła z grzywy klaczy. Siwka wstrzymała oddech. Chyba jeszcze nigdy nie była taka spięta.
Wtem rampa opadła, a Secret nagle obróciła głowę... uderzając przy tym Pride'a pyskiem w ganasz.
-Przepraszam-wyparował jako pierwszy kasztan.
-Nie, to ja przepraszam.- zarżała siwka.
Rachel odwiązała uwiąz i wyprowadziła Secret z przyczepy, po czym od razu udała się z nią do stajni. Powoli dochodziła dwudziesta, wyścig miał być jutro.
Siwka zajęła swój tymczasowy boks, a dżokejka ściągnęła jej miętowe ochraniacze transportowe i zablokowała zasuwę. Secret wzięła kilka łyków zimnej wody z automatycznego poidła usytuowanego na ścianie obok drzwiczek. Wychyliła głowę ponad drzwiczki i rozejrzała się po korytarzu. Na przeciw niej boks miał jakiś gniadosz, a obok niego Pride. Gdy kasztan spojrzał na nią, ta od razu odwróciła speszona wzrok w prawą stronę. Z nadzieją wypatrywała Princess Botanici. Zauważyła ją, ale skarogniada miała boks na samym końcu stajni i rozmawiała o czymś zawzięcie z jakąś kasztanką. Boks obok Secret, po prawej stronie, zajmowała jakaś siwa klacz, a po lewej- inna, bułana. Dwulatka nie miała tego dnia ochoty na poznawanie nowych koni, więc ułożyła się wygodnie na słomie i po dłuższym czasie zasnęła.
***
Nazajutrz, po śniadaniu, siwka i kasztan mieli ostatni trening przed wyścigiem. Tym razem na celownik wpadli równo.
-01.42.00. Świetnie.- mruknął pod nosem trener.
***
380 słów.
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro