Rozdział XVI
Charlie poszedł zadzwonić, w tym czasie tak jak powiedziałam tak też zrobiłam. Podeszłam do Nail'a nie myśląc o tym co zrobił Sophie. Byłam ciekawa co on tu robi. Może to on przywiózł moją mamę do szpitala? Tyle pytań zadręczało moją głowę. Chłopak stał do mnie tyłem, lecz po chwili chyba usłyszał, że ktoś się zbliża w jego stronę. Odwrócił się energicznie na pięcie i staliśmy twarzą w twarz.
-Hej. Co ty tu robisz? -zapytałam.
-Hej. To ty nic nie wiesz? -gdy wypowiedział ostatnie słowo trochę się zdenerwowałam. O co mu chodzi?
-A o czym mam niby wiedzieć?
-No bo twoja mama zemdlała jak szła chodnikiem i nagle upadła. Akurat szedłem tamtędy i widziałem wszystko. To ja powiadomiłem karetkę.
-Jeju! Nail nie wiem jak Ci dziękować! Naprawdę bardzo bardzo dziękuje! -powiedziałam i przytuliłam go po przyjacielsku.
-Nie ma za co Am. Słuchaj. Mam jedno pytanie. -to mówiąc zaczął drapać sue po karku. -Jak tam Sophie? Cały czas jest na mnie zła?
-Nie chcę cię dołować ale Sophie..... -i w tym momencie przybiegł blondyn z bananem na twarzy.
-Am! Skarbie możesz jechać! Moja mama zgodziła się zostać u zaopiekować się Trin i twoją mamą! -usłyszałam tylko co powiedział i zapomniałam o świecie. Żuciłam się Charliemu w objęcia a po chwili się odsuneliśmy i mnie pocałował w usta.
-Dobra gołąbeczki może nie w szpitalu co?! -usłyszałam zza pleców mojego chłopaka dosyć donośny głos Leo.
-Leo wal się! A tylko spróbuj coś komuś powiedzieć to ja powiem twojej mamie co dzisiaj rano widziałem rano w kuchni. -powiedział Charlie. Najwyraźniej przyłapał ich na czymś. Brunet nic nie powiedział tylko pocałował Sophie w usta. Moja przyjaciółka z tego całego zamieszania nawet nie zauważyła że jej były przygląda się nam. W szczególności jej. Chyba jest zazdrosny. Ale sam sobie na to zasłużył bo to on pocałował jakąś dziewczynę.
-A...to..wy...jesteście...razem? -zapytał się Nail. I dopiero wtedy Sophie i Leo zauważyli, że on tutaj stoi i sie na nich patrzy.
-Oo. Cześć Nail. -podeszła do niego i się do niego przytuliła po przyjacielsku. Widziałam jaką minę miał Leo. Był ewidentnie zazdrosny (xd wszyscy zazdrośni 😂)
-Tak jesteśmy razem. Ale tobie to raczej już nie powinno przeszkadzać. -powiedział z wyrzutem Leo.
-Nie nie przeszkadza mi to. Cieszę się z waszego szczęścia. Powodzenia. -powiedział i kierował się w stronę wyjścia.
-Leo co to było?! Jeśli boisz się, że on ci zagraża w jaki kolwiek sposób to sie mylisz. -powiedziała i pobiegła za Nail'em. Ja poszłam do lekarza zapytać się czy mogę wejść do mojej mamy pożegnać się z nią bo jutro jedziemy w trasę. Lekarz pozwolił mi do niej wejść ale nie na długo.
(Te pogrubione to Amanda)
-Cześć mamuś. Jak się czujesz?
-Już lepiej skarbie. Jakby nie Nail to nie wiem co by się ze mną stało. Mogłabyś go tu zawołać muszę mu podziękować...
-To dobrze. Ale Nail przed chwilą gdzieś poszedł...
-Oj szkoda może następnym razem.
-Mamuś bo ja już jutro jadę z chłopakami w trasę i zostajesz z Trin, mamą Charliego i Brook.
-Dobrze a kiedy wy wracacie?
-Za dwa miesiące...
-Dobrze. Tylko grzecznie mi tam! Kocham cię a teraz idź się spakować! Do zobaczenia za dwa miesiące.
-Pa mamuś. Też cie kocham i będę tęsknić papa.
I takim oto gestem wyszłam z sali i kierowaliśmy się w stronę domu. Wszyscy byli już spakowani tylko nie ja! Doszliśmy do domu ja wbiegłam na górę a reszta została na dole. Próbowałam sięgnąć walizkę z garderoby ale była za wysoko.
-Pomóc księżniczce? -usłyszałam głos Charliego.
-Jakby książę mógł mi zdjąć tą walizkę. Dziękuje.
-A jakaś nagroda? -gdy to powiedział zbliżyłam sie do niego i pocałowałam.
-Może być?
-Oczywiście skarbie. A teraz ci już nie przeszkadzam. Tylko bez przesady.
-Bez przesady?! Jedziemy na 2 miesiące?!
-A i nie zapomnij że ten jeden miesiąc to Floryda. I weź jakiś kostium...
-Co?! Dobrze że mi nie powiedziałeś tego w autokarze! Już idź stąd!
-Dobrze papa.
Co?! Jak to na Florydę?! Przecież mieli jechać tylko z Sophie. Dobra Am skup sie na pakowaniu! W garderobie siedziałam dobre dwie godziny aż wreszcie wszystko spakowane. Wszystkie kosmetyki, ciuchy, buty, lokówka itp. Zostawiłam sobie tylko rzeczy na jutro. Mianowcie spodnie z przetarciami do tego zwykłą białą bluzkę i do tego czarna koszula i białe converse.
Zeszłam na dół a nikogo już nie było. Weszłam do kuchni i zobaczyłam karteczkę.
Skarbie my już poszliśmy do domu. Do zobaczenia rano! Pamiętaj przyjedziemy po ciebie naszym busem. Mam nadzieje że wszystko zabrałaś. Już nie mogę się doczekać papa miłych snów. Dobranoc księżniczko.
Charlie ❤
Hejka dzisiaj kolejny rozdział. Przepraszam że tak długo mnie nie było ale miałam mnóstwo nauki. Ale jest dzisiaj. Jak wam się podoba? Chciałabym wam podziękować wiem znowu! Ale przed chwilą patrzyłam i jest już ponad 5tyś wyświetleń! Co jeden rozdział jest mniej więcej 1tyś wyświetleń więcej! Dziękuje wam bardzo! Mam jeszcze jedną prośbę bo EwelinaFilip ma jutro urodziny no i wiecie..... Może przeczytacie jej FF napewno się ucieszy!
Jeśli rozdział ci się spodobał zostaw ⭐ i 💬
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro