Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XV

-Nie masz za co mi dziękować idź do Leo. -jak powiedziałam tak zrobiła.

Gdy już wyszła zostałam sama. Włączyłam Maca i usłyszałalm otwieranie drzwi. Zignorowałam to i zaczęłam wpisywać coś w internecie. Jednak czyjeś ręce oplotły moją szyje. Odwróciłam się i on mnie pocałował. To był Charlie. Całował mnie tak namiętnie (xd) że mogłabym tak wieczność. Jednak co dobre szybko się kończy.

-Skarbie co sądzisz o Leo i Sophie? -zapytałam.

-Myślę że do siebie mega pasują, jak dwie krople wody. Mam nadzieje że nie zepsuje się pomiędzy nimi.

-Też mam taką nadzieje. Oby tylko Leo nie skrzywdził Sophie.. Już wiele w swoim życiu przeżyła...

-Rozumiem. Nie skrzywdzi jej ja tego dopilnuje!

-Dobrze. Tak Cię.... -nie mogłam dokończyć, ponieważ zadzwonił mój telefon. To była mama.

*Rozmowa*

Ja:Hej mamuś. Coś się stało?

Mama:Nie. Tylko nie będzie mnie dzisiaj w domu.

J:Znowu klient?

M:Nie....

J:A co się stało? Spotkanie ci wypadło tak nagle i musisz na nim być?

M:Tez nie. Jestem w szpitalu. Nic poważnego mi się nie stało więc nie przychodźcie. Powiedz mamie Leo i Charliego żeby zrobiły wam coś do jedzenia. Tylko proszę grzecznie mi tam! Jasne?!

J:A, w którym szpitalu jesteś? -nie słuchałam co mówiła. Strasznie sie przejęłam co moja mama robi w szpitalu?!

M:W tym za galerią... -gdy usłyszałam ostatnie słowo szybko się rozłączyłam.


Gdy skończyłam z nią rozmawiać powiedziałam o wszystkim Charlsowi. Poinformowaliśmy o zaistniałej sytuacji j że nie wiemy kiedy wrócimy. Szybko założyliśmy buty i wybiegliśmy. Po 15 minutach dobiegliśmy do szpitala. Znowu przypomina mi się wszystko, że Sophie też tu była. I nasze pierwsze spotkanie z chłopakami.

-Przepraszam gdzie leży pani Shaw? -zapytałam się recepcjonistki.

-Leży w sali numer... 16! -szybko pospieszyliśmy pod sale 16. To co tam zobaczyłam przeraziło mnie.. dobrze że Sophie z nami nie przyszła. Przed salą stał Nail! Już miałam go wyrzucić ale przyszedł lekarz.

-Czy ty jesteś córką pani Shaw? -zapytał lekarz.

-Tak. Co jest z moją mamą? Wyjdzie dzisiaj ze szpitala?

-Niestety dzisiaj raczej nie ale może za tydzi... -

-Co jak to dopiero za tydzień?! -wykrzyczłam ale Charlie mnie obiął. Zaczęłam płakać.

-Skarbie ale my już jutro wyjeżdżamy w trasę... -szepnął mi do ucha. Na śmierć zapomniałam.

-O matko to już jutro?! ale nie mogę zostawić mamy samej....

-Ale będzie przecież Trin... No chyba żeby moja mama została z Brook i przez ten czas kiedy nas nie będzie opiekowałaby się Trin i twoją mamą? Co o tym sądzisz?

-No nie wiem czy dla twojej mamy to nie będzie obciążenie...

-Nie no bo zobacz przynajmniej Trin pobawi się z Brook, wyjdzie z Liam'em i Troy'em.

-No dobra to zadzwoń to swojej mamy i powiedz co i jak a ja idę pogadać z Nail'em co tu robi...

Charlie poszedł zadzwonić, w tym czasie tak jak powiedziałam tak też zrobiłam.



Cześć przepraszam że dopiero wstawiam już dawno by się pojawił ale dwa razy mi się usunął raz z winy Wattpada a raz z mojej. Także jeszcze raz przepraszam ale dzisiaj postaram się napisać jeszcze jeden. Już w następny albo jeszcze kolejnym będzie ich wyjazd w trasę....

Chciałabym jeszcze wam podziękować za tyle wyświetleń! Jest już ponad 3tyś! Jesteście niesamowici! Dziękuje jeszcze raz.

Jak myślicie co tam robił był Sophie? Co się stało z mamą Amandy?

Jeśli rozdział ci się spodobał nie zapomnij zostawić vote i kom.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro