Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XIII

*Dryń, dryń*

-Ja otworze! -powiedział Charlie
Po chwili słyszymy.
-Mama, tata. Ciocia?! Matilda?! Brook?! Troy?! Joey?!
Gdy Leo usłyszał te imiona zerwał się i pobiegł do drzwi.

Po chwili zobaczyłam blondna który trzymał na rękach małą dziewczynką a obok niego wysoką kobietę z psem na rękach. Za nimi stał Leo z jakąś niższą od siebie dziewczyną i wyższym chłopakiem. Stała także ciemno włosa kobieta.
-Amando poznaj moją mamę Karen i moją siostrę Brook.-powiedział mój chłopak. -Mamo poznaj moją dziewczynę Amandę.
-Dzień dobry miło mi panią poznać. -podeszłam do rodzicielki mojego chłopaka.
-Witaj dziecko. Tak się cieszę że Charlie trafił na taką miłą i kulturalną dziewczynę.
-I do tego ładną! -wykrzyczała Brook.
-Tak i śliczną. -odparła mama Charlsa.
-A ty pewnie jesteś Brook? Charlie mi wiele o tobie opowiadał. -podeszłam do Charliego który trzymał siostrę na rękach.
-Tak a co takiego? -zapytała się. Ma takie same oczy jak jej starszy brat.
-No na przykład że masz łaskotki! -zaczęliśmy ją łaskotać.
-Hahahaha. Przestańcie! -zaczęła krzyczeć.
-A to jest Troy. Pies mojej mamy.

-Am poznaj moją rodzinę. Moja mama Victoria, moja młodsza siostra Matilda i mój starszy brat Joey. -powiedział brunet
-Miło mi was poznać. To jest moja przyjaciółka Sophie. -podeszłam do mamy Leo i powiedziałam jej na ucho. -Być może pani przyszła synowa. -obie zaczęłyśmy się śmiać.
-Zostajecie na noc? -zapytała moja siostra. Wszyscy się na nią dziwnie popatrzyli. Nie wiedzieli kto do nich mówi.
-O rany! Zapomniałam. To moja siostra Trin. -zaczęłam się drapać po szyji.
-Dzięki siostra! -powiedziała.
-Trin jeśli twoja mama nam pozwoli.. -powiedziała Tilly.
-Napewno się zgodzi! Ale teraz jest w pracy.
-Ale my w trochę innej sprawie. -powiedziała pani Victoria.
-W jakiej? -zapytałam.
-No jak to w jakiej?! Amando przecież miałaś urodziny!? -wykrzyczał Joey.
-I z tej okazji mamy dla Ciebie prezent! -przytuliła się do mnie Brook.
-Nie trzeba było!
-Ależ trzeba trzeba. -uśmiechnęła się mama Leo i cała jego rodzina. Ten uśmiech to chyba rodzinny. Gdy otworzyłam prezenty usłyszałam fragment piosenki "Hands To Myself" Seleny Gomez. To był mój IPhone. Trin mi go podała. Dzwoniła mama. Powiedziała że musi jechać do klienta i że nie będzie jej przez 2 dni. Gdy przekazałam tę informacje mojej siostrze zabrała mi telefon i zapytała się czy rodzina Charliego i Leo może zostać na noc. Mamuśka zgodziła się.

-Mama musi jechać do klienta i nie będzie jej 2 dni. Ale zgodziła się żebyście zostali. -powiedziała radosnym głosem Trin. -Am mama kazała mi powiedzieć tobie że masz przygotować pokoje.
-Okej. -pokazałam gościom cały dom. Mama Charliego spała razem z Brook w sypialni mojej mamy. Ja z Charliem w moim pokoju, Leo z Sophie w pokoju Trin, Troy z Liam'em razem ze mną i Charliem w pokoju, Trin z Matildą na poddaszu, Joey na kanapie w salonie a pani Victoria w gościnnym. Przyniosłam wszystkim pościel. Chłopcy zrobili kolacje. Trin z Matildą zawołały wszystkich do stołu. Chyba się zaprzyjaźniły, to w sumie dobrze. Po zjedzeniu usiedliśmy przed telewizorem. Po 30 minutach ja, Charlie, Leo i Sophie poszliśmy do mnie oglądać film. Wszyscy już poszli spać. Leo przyniósł nam popcorn. Chłopcy zaczęli szukać jakiegoś fajnego filmu. My w tym czasie postanowiłyśmy że się przebierzemy. Gdy wróciłyśmy okazało się że znowu oglądamy horror, tym razem Annabelle. Po jakiejś godzinie filmu zaczęło się rozbić strasznie. Raz tak krzyknęłyśmy że myślałyśmy że ktoś do nas przyjdzie. Miałyśmy racje przyszła mama Leo.
-A co wy tu robicie? -zapytała
-Yyyy... oglądamy film. -powiedział zakołopotany Leo trzymający w objęciach Sophie.
-Dobrze. Tylko grzecznie mi tu. I jak się skończy to proszę iść spać! -zaczęła się śmiać jego rodzicielka.
-Okej będziemy grzeczni. -powiedział z ironią Charlie.
-Dobranoc. -powiedzieliśmy wszyscy.
-Dobranoc dzieci.

Nawet nie wiem kiedy skończył się film. Sophie i Leo oczywiście już spali wtuleni w siebie. Postanowiłam z Charliem że przeniesiemy się do pokoju Trin a ich tutaj zostawimy. Tak słodko razem wyglądają. Wyłączyliśmy komputer, przykryliśmy ich kołdrą i poszliśmy do pokoju obok. Ja poszłam się przebrać w piżamę do łazienki a Charlie "przebierał" się w pokoju. Gdy wróciłam mój skarb leżał na łóżku bez koszulki.
-No to się przebrałeś. -zaczęłam się śmiać.
-Ale ja przynajmniej jestem gotowy.
-Na co?
-Na moją nagrodę...... -zaczął przygryzać wargę. To wyglądało tak uwodzicielsko...
-Jaką nagrodę? -zaczęłam się z nim droczyć. -Nie przypominam sobie żebyś był grzeczny.
-Ja zawsze jestem grzeczny. No może po za nocą...
-Nie wiedziałam.
-No to możesz się przekonać i sama ocenić...
-No nie wiem a co jak ktoś przyjdzie......
-Nikt nie przyjdzie. -to mówiąc wstaje do biurka, bierze kartkę i coś na niej pisze. Po chwili chwyta taśmę i otwiera drzwi. Przykleja kartkę na której jest napisane "nie przeszkadzać". -Teraz nikt nam nie przeszkodzi....
-No dobra teraz się zgadzam. Ale.... -nie dokończyłam bo podszedł do mnie i zaczłączył nasze usta. Nie rozłączaliśmy naszych ust ale byliśmy coraz bliżej łóżka. Wreszcie Charlie przestał mnie całować (a szkoda mogłabym tak cały czas) i położył mnie na łóżko po czym położył swoje ręce na łóżku i był tuż nade mną. Znowu mnie pocałował. To było takie romantyczne. Oczywiście wszystko co dobre szybko się kończy. Do pokoju wkracza.... Leo.
-A co wy tutaj robicie..... No stary nie wiedziałem że jesteś aż taki romantyczny...
-Spadaj. A tak poza tym to umiesz czytać czy jesteś analfabetą?! -zapytał Charlie kładąc się koło mnie.
-Aj sory. Ale zapomniałeś napisać że nie przeszkadzać zakochanej parze. -powidział patrząc się na mnie po chwili w drzwiach ujrzałam zaspaną Sophie która objęła Leo.
-Chodź spać Leo. Nie mam do kogo się przytulić. I smutno mi tam. -powiedziała moja przyjaciółka.
-No widzę że wam też nie najgorzej idzie a ty napisałeś karteczkę na drzwi?! -odparł złośliwie Charlie.
-My nie potrzebujemy karteczki bo u nas jest cicho. Nie tak jak u was.
-Akurat byliśmy cich.....
-Możecie przestać! -powieziałam zdenerwowanym głosem.
-Dobrze skarbie.
-Chodź już Leo.

Gdy się obudziłam spojrzałam na telefon.
-Co?! Już 11:30?! Charlie wstawaj! -zaczęłam go budzić. Chociaż że tak słodko wygląda jak śpi.
-Coś się stało?
-Tak! Jest 11:30.
-Co?! Jak to 11:30?! Moja mama będzie przeprowadzać wywiad. Idź pierwsza i powiedz że próbowałaś mnie obudzić ale ja jestem takim leniem że nie wstanę.
-Okej.

-Cześć wszystkim! -weszłam do kuchni. Nikogo nie było dziwne. Poszłam do salonu też nikogo nie było. Zobaczyłam na stole karteczkę.

Amando mój syn pewnie jeszcze nie wstał. W kuchni w lodówce naleśniki. Proszę nakarm Charliego, Leo, Trin, Sophie i Matilde. Sama też zjedz. Chcieliśmy was obudzić ale tak słodko razem spaliście że żal było was budzić. Charlie by zaraz jęczał. Ja, Victoria i Brook pojechałyśmy do wesołego miasteczka a Joey spotkać się z fanami. Jakby coś to wrócimy przed 13:00. Miłego dnia.
Karen xx

Ale Charlie ma wspaniałą mamę. Ale chwila Trin jeszcze śpi?! Ona przecież jest rannym ptaszkiem no chyba że siedziały z Tilly do nie wiadomo której. Pójdę sprawdzić. Gdy weszłam na poddasze słyszałam śmiech mojej siostry i Tilly. Zapukałam lekko do drzwi.
-Proszę!
-Cześć widzę że nie śpicie. Zaraz będzie śniadanie chodźcie na dół.
-Okej. Zaraz zejdziemy. -powiedziała Trin.
-A co na śniadanie? -zapytała Tilly.
-Naleśniki.
-Z czym? -ah ta moja ciekawska siostra.
-Nie wiem z czym chcecie.
-Z Nutellą! -wykrzyczały zgodnie.
-Dobra ja idę budzić resztę.

Postanowiłam że zemszcze się na Leo za to co odwalił w nocy.
-Cześć. -powiedziałam wchodząc bez pukania. To co ujrzałam to był szok!
-Yyyy... to nie tak jak myślisz.. my..... -tłumaczył się Leo.
-Widzisz jak to jest jak się wchodzi do kogoś bez pukania?!
-Okej mamy nauczkę ale możesz tego nikomu nie mówić?
-Ale czego? Tego że widziałam jak się całujecie? A tak w ogóle to wy jesteście razem?
-Dokładnie tego masz nie mówić to ja nie powiem co wy robiliście. -to jest szantaż! -Nie nie jesteśmy razem. -powiedział Leo.
-Okej zgoda. Ale ja przyszłam wam powiedzieć że śniadanie za chwile.
-A co na śniadanie? -zapytała Sophie.
-Naleśniki.
-Z Nutellą? -zapytał Leo. Oczy miał jak pięcio złotówki.
-Może być.
-Okej zaraz zejdziemy.

Teraz Charlie. Będzie najtrudniej.
-Puk. Puk. Mogę wejść mój księciu?
-Oczywiście księżniczko. Chodź tu koło mnie.
-Dobrze skarbie. Ale szybko bo muszę odgrzać nam śniadanie.
-Mówisz śniadanie. A co przygotujesz pysznego?
-Odgrzeje naleśniki twojej mamy.
-A właśnie a co mówili jak zeszłaś na dół?
-Nic bo twoja mama z panią Victorią i Brook są w wesołym miasteczku a Joey poszedł spotkać się z fanami. Dziewczyny były na górze a Leo i Sophie u mnie.
-A to dobrze.
-To zejdziesz ze mną na dół?
-No nie wiem.
-A co muszę zrobić żebyś poszedł na śniadanie?
-Zaśpiewać mi..
-Ale ja przecież nie umiem śpiewać.
-Skarbie mnie nie oszukasz.
-Jak to? Skąd wiesz że ja...
-Po twojej imprezie urodzinowej zaczęłaś śpiewać a zresztą kiedyś jak byłem u Ciebie to zaczęłaś śpiewać. To jak?
-No dobrze. A co mam zaśpiewać?
-Co chcesz.
-Okej to niech będzie "Never Forget You"

I used to be so happy
But without you here I feel so low
I watched you as you left but I can never seem to let you go
Cause once upon a time you were my everything
It's clear to see that time hasn't changed a thing
It's very deep inside me but I feel there's something you should know

I'll never forget you
You will always be by my side
From the day that I met you
I knew that I would love you till the day I die
And I will never want much more
And in my heart I will always be sure
I will never forget you
And you'll always be by my side till the day I die

Till the day I die.....

-Wow! Brawo! -usłyszałam okrzyki zza pleców.
-Co?! Wy to wszystko słyszeliście?!
-Wszystko! Czemu nam nie powiedziałaś że śpiewasz? -zapytał Leo.
-A po co? Skoro to Sophie wygrała. Nie ja więc po co?
-Sophie a ty wiedziałaś? -zapytał Leo
-Nie. Jestem równie zaskoczona jak wy!
-Tylko Trin, mama i pani Green no i od nie dawna Charlie wiedzieli. -odparłam zawstydzona.
-Czemu to ukrywałaś?!
-Nie lubię być w centrum uwagi..
-Ale masz wielki talent! Musisz to wykorzystać! Mam propozycje może zaśpiewasz na naszym koncercie? -zaproponował Leo.
-Nie nie nie. Absolutnie. Nie chce być sławna.
-I tak już jesteś. -odparła Tilly.
-Jak to?
-No w całej Wielkiej Brytanii mówią że jesteś dziewczyną Charlsa.
-Co?! Myślałam że tylko w Polsce jest takie wydanie Vouga.
-No bo to prawda ale w internecie jest pełno waszych zdjęć. -po tym jak to powiedziała Matilda zbiegłam na dół wzięłam telefon, słuchawki i okulary przypięłam smycz Liam'owi i wyszłam. Słyszałam jak Charlie coś krzyczał. I tak mnie nie dogoni był bez koszulki więc zanim się ubierze to ja dojdę na plaże. Włożyłam słuchawki do uszu i pouściłam moją playliste. Akurat leciała piosenka Sylwi Przybysz "Plan". Kocham tą piosenkę! Może nikt mnie nie rozpozna... Może....
-Aaaa!!!!! To jest Amanda! Dziewczyna Charliego!
-Mogę twój autograf?
-Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?
-Tak oczywiście. Gdzie mam podpisać? -jeszcze chwile porozmawiałam z dziewczynami ale niestety Liam się starsznie ciągnął. Ruszyliśmy w stronę plaży. Włączyłam telefon i zobaczyłam milion nie odebranych połączeń i wiadomości od Charliego, Leo, Sophie i Trin. Otworzyłam z ciekawości wiadomości od Charliego.

Od księcia
Skarbie przepraszam!
Gdzie jesteś?
Wracaj do domu!
Proszę! Wróć.
Martwimy się.
Odbierz telefon albo odpisz!
Proszę skarbie.
Księżniczko....
Kocham Cię....

Do księcia
Nie martwcie się o mnie niedługo wrócę. Jestem na spacerze z Liam'em. Odgrzejcie sobie naleśniki. Albo poczekajcie na twoją mamę i ona wam odgrzeje. Zaraz powinna wrócić.

Po chwili otrzymałam wiadomość.

Od księcia
Dobrze tylko szybko wracaj. A najlepiej powiedz mi gdzie jesteś. Przyjdę po ciebie.

Do księcia
Nie trzeba dam sobie radę..
Smacznego 😉

Gdy byłam już na plaży póściłam mojego kochanego pieska i zdjęłam buty. Szłam brzegiem woda zalewała moje stopy. Czułam się tak dobrze. Tego mi było trzeba. Liam przybiegł do mnie cały mokry, otrząsnął się i chciał chyba już wracać. Chciałam się schylić ale ktoś mnie złapał za biodra. Odwróciłam się.
-Możesz mnie tak nie straszyć?! Myślałam że to jakiś pedofil!
-Oj przepraszam.
-Skąd wiedziałeś że tutaj będę?
-Bo Cię trochę znam.. -to mówiąc przybliża się do mnie i łączy nasze usta w długim pocałunku.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też Charlie...
-Wracajmy do domu bo moja mama będzie się niecierpliwić.

Gdy wracaliśmy do domu
C

harlie zbliżył się do mnie i objął w pasie. Doszliśmy już do domu. Pociąnęłam za klamkę. Powitały mnie radosne okrzyki.
-Wreszcie jesteś!
-No jestem musiałam się przejść.
-Amanda.... pobawisz się ze mną? -zapytała słodkim głosem Brook.
-Oczywiście. A jak było w wesołym miasteczku?
-Super następnym razem idziesz z nami!
-Dobrze.
-Ale tak słodko wyglądałaś z moim braciszkiem rano! -gdy Brook to powiedziała Charlie znowu mnie objął w pasie. Tak go cholernie kocham!


Cześć wracam po długiej nieobecności! Wiem przepraszam miały być codziennie rozdziały ale jakoś nie miałam weny. I dzisiaj mnie jakoś naszło. I tak o to mamy rozdział który ma ponad 2100 słów! To tak na przeprosiny taki dłuższy.
Chciałabym wam strasznie podziękować! Wiem że dawno juz wybiło tysiąc wyświetleń teraz jest prawie 2 tyś. Ale ponieważ nie było dosyć długo rozdziału to dopiero teraz pisze. Strasznie wam dziękuje! Jestem tak zaskoczona. Zresztą pisałam już wam że nie spodziewałam się tego. Jesteście wspaniali!
Podobał ci się rozdział? Zostałi komentarz. 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro