Rozdział 8
Kilka dni później
Szłam lasem na mokradła do Haley, ostatnio bardzo często się spotykałyśmy, polubiłyśmy się.
Czułam że ktoś za mną idzie, ale postanowiłam że poczekam na rozwój wydarzeń. Po chwili usłyszałam dzięki swojemu wampirzemu słuchowi że ten ktoś przyspiesza kroki. Obróciłam się gwałtownie i przyparłam jak się okazało mężczyznę do drzewa. W dłoni miał nóż.
-Tym chciałeś mnie zranić? - wskazałam na broń
-Mam wiadomość dla rodzinki - powiedział ledwo, ponieważ utrudniałam mu nabranie oddechu
-O co ci chodzi? Mów! - szarpnełam go
-Możesz przekazać rodzince że ich egzystencja na tym świecie dobiega końca. Niech im się nie wydaje że uporali się z resztą rodzinki
Nie był wampirem, a to wszystko mówił tak jak by był zahipnotyzowany, bez jakich kolwiek emocji
-Kto ci kazał przekazać tą wiadomość? - byłam tak wściekła że omało co nie połamałam mu kręgosłupa
-Nie wiem, poprostu czułem że musiałem ci to powiedzieć, nawet cie nie znam. Co tu się dzieje, o co chodzi? - zaczął lekko panikować
-Perswazja przestała działać co? - szarpnełam go i ciągnełam za sobą wracając do domu. Postanowiłam że zabiorę go do domu i tam już sobie reszta rodzinki z nim porozmawia
-Jaka Perswazja? Gdzie mnie zabierasz? Zostaw mnie! - zaczął się wyrywać
-Zamknij się bo zaraz stracisz język!
Po kilku minutach byłam przed domem.
-Przyprowadziłam gościa do domu, może przywitacie go! - krzyknełam stojąc przed domem
-Czyżby przekąska? - zaśmiał się Kol który wyszedł pierwszy a zaraz za nim reszta
-Chyba się zaczyna. Szłam na mokradła a on mnie śledził. Ktoś go zahipnotyzował perswazją, miał przekazać mi wiadomość a ja wam. Zaraz jak to zrobił perswazja przestała działać i zaczął się normalnie zachowywać.
-O czym ty mówisz, naćpani jesteście - zaczął krzyczeć
-Milcz! - krzyknął Klaus - Jeżeli perswazja krótko działa to znaczy że wampir jest słaby - powiedział Klaus
-Co to za wiadomość All? - zapytał Elijah
-Dokładnie powiedział że to już koniec naszej egzystencji i że macie nie myśleć że uporaliście się z resztą rodzinki - powiedziałam zgodnie z prawdą
-Czyli co, ta cała przepowiednia to kolejny powrót z zaświatów naszej rodzinki i próba zniszczenia nas? Za każdym razem i tak im się to nie udawało. - powiedziała Rebekah
-Wiemy przynajmniej z kim mamy do czynienia lecz na pewno tym razem nie będą nas tylko ścigać, muszą mieć ogromną i groźną broń która może nam zaszkodzić. Gdyby tylko znowu ojciec lub matka mieli zmartwych wstać nie było by tej całej przepowiedni, tym razem przychodzą do nas nie sami a mają broń. Pytanie jaka to broń i jak silna. - powiedział zamyślony Elijah
-Musimy być przygotowani na wszystko. Idę więc poćwiczyć zaklęcia obronne i zebrać energię. Zaczęło się, uprzedzili nas że są blisko, musimy być w gotowości - powiedziała Freya i wróciła do domu.
Podeszłam do Klausa bo chciałam się zapytać o co chodzi z tą rodziną która ich nęka co jakiś czas.
-O co chodzi z tym powrotem rodziny?
-Co jakiś czas ojciec znajduje kogoś, jakąś czarownice z którą nawiązuje sojusz i prosi ją o wskrzeszenie go, tak samo matka. Próbują nas znaleźć. Ojciec próbuje nas zabić, bo nas nienawidzi a najbardziej mnie o czym wiesz a matka chce nas przenieść do innych ciał żeby nas uwolnić od klątwy wampiryzmu którą sama na nas zrzuciła. Za każdym razem jednak im się to nie udaje. Nigdy jednak nie było żadnej przepowiedni, więc teraz na pewno nie działają sami, musili znaleźć na nas broń która może nas zabić. - opowiedział mi
-Zrobię wszytsko żeby znów pognać ich do piekła, to straszne że was tak gnębią. To nie wasza wina że jesteście wampirami. Razem to przezwyciężymy w końcu w przepowiedni nie ma ostatecznego końca więc możemy zmienić bieg wydarzeń - wtuliłam się w Nicka. Wiedziałam że razem przezwyciężymy wszystko
-Jak tylko będziemy wiedzieli jaką mają broń, będziemy mogli zacząć działać. A tym czasem bardzo cię proszę uważaj na siebie- Nick pocałował mnie w czoło
-Kochanie, nie bez powodu stałam się wampirem, ja też według przepowiedni mam brać w tym wszystkim udział, razem jesteśmy w stanie zmienić bieg wydarzeń i zapobiec zagrożeniu
-Kocham cie All
-Ja ciebie też
Kolejnego dnia
-Ja otworze! - krzyknęłam na cały dom bo ktoś pukał do drzwi - Ooo cześć, wejdź - zaprosiłam Haley do domu
-Cześć, gdzie cie wczoraj wcięło?
-No tak zapomniałam ci napisać, chodź do salonu wszystko ci opowiem- pociągnęłam za sobą dziewczyne. Nalałam nam burbonu i zaczełam opowiadać
-Czyli mamy do czynienia z przodkami Mikealsonów, pięknie - podsumowała brązowooka gdy skończyłam jej tłumaczyć - Już nie mogę się doczekać jak skopie im tyłki
-Żeby oni nie skopali czasami nam za mocno tyłków. Wiemy że nie działają sami i mają potężnego asa w rękawie. Rebekah i Kol wzięli się za czytanie wszystkich historii o ich rodzinie próbują się dowiedzieć czy może jest jeszcze ktoś oprócz ich starych kto jest potężny i chciałby im zaszkodzić
-Proponowała bym żeby co jakiś czas przeczesać z wilkami miasto i się porozglądać, a nóż może coś podejrzanego się napatoczy nam na drodze i zdobędziemy jakiś ślad. Raczej nie podejrzewają że współpracujecie z nami i nas nie rozpoznają w przeciwieństwie do was - powiedziała Haley
-Bardzo dobry pomysł, jestem za - powiedział Elijah, który nagłe zjawił się w pokoju
-Witaj Elijah- uśmiechnęła się dziewczyna
-Witaj - Elijah jak zwykle z dostojnością podszedł do dziewczyny i pocałowały ją w rękę - Dolać? - wskazał na szklankę
-Raczej nie powinnam - odpowiedziała zawstydzona
-Powinnaś, powinnaś - powiedziałam szybko - Elijah oprowadź moją kokeżankę po domu, przecież mieszkamy prawie w muzeum, a ja w tym czasie zajrzę do Rebekhi i Kola pewnie przyda im się pomoc - specjalnie uciekłam żeby zostawić ich samych
Poszłam na strych gdzie Rebekah i Kol nadal szukali jakiej kolwiek informacji
-I jak macie coś? - zapytałam
- W naszej rodzinie oprócz wampirów i wilków były też czarwonice i to bardzo potężne ale do ich wskrzeszenia potrzebne jest dużo energi i mocy. Skąd by wzięli tyle mocy? - zastanawiała się Rebekah
-No tak ale wykluczyć tego nie możemy - powiedział Kol
-Pytanie tylko, kto wogóle został wskrzeszony matka czy ojciec. - Rebekah przeglądała każdą strone ksiąg po kolei
- A co jeżeli się połączyli? W końcu wasz ojciec i matka razem posiadają ogromną moc, która może nam zaszkodzić - olśniło mnie
-To prawdopodobne, chociaż jak jeszcze żyli to się nie dogadywali - powiedziała Rebekah
-Uwierz żeby nam zaszkodzić to się dogadają i to bardzo dobrze - zironizował Kol
-No tak, chociaż taka moc może nam zaszkodzić nie jest jednak w stanie nas zabić a w przepowiedni jest możliwy nasz koniec
-Tak Rebekah, ta moc nie jest w stanie nas zabić, ale jest w stanie wskrzesić potężna istotę. Teraz oni mogą być słabi bo stracili moc na wskrzeszenie ale za to mają potężną broń. - wytłumaczył Kol
-Nadal jednak żadna czarownica nawet najpotężniejsza nie jest w stanie nas zabić. Zabić nas może tylko kołek z białego dębu, a my się już o to postaraliśmy żeby został zniszczony
-Dokładnie, ale gdy mają potężną czarownice, ona bez problemu może taki kołek stworzyć a nawet kilka takich kołków żeby nas wszystkich zabić. Tylko musi mieć biały dąb, któty jest bardzo rzadki.
- Postaraliśmy się żeby wszystkie zniszczyć, więc nie ma opcji żeby znaleźli choćby odrobinę - powiedziała Rebekah
-Może nie chcą nas zabić a pozbawić wampiryzmu, tak jak matka tego chce
-Jeżeli współpracują ojciec nie przegapił by okazji żeby nas zabić
-Musimy mieć się na baczności, Haley zaproponowała że z wilkami będą pilnować miasta i każde podejrzane rzeczy będą nam zgłaszać - oznajmiłam
-Bardzo dobrze, musimy czekać na ich ruch - powiedział Kol
Po rozmowie z Rebekah i Kolem zeszłam na dół gdzie nikogo nie było. Byłam ciekawa gdzie podziali się Elija i Haley. Nagle ktoś zapukał w drzwi, otworzyłam je i ostatnie co pamiętam to kobiete dmuchającą mi prosto w twarz jakimś proszkiem, potem tylko ciemność.
************************************
Ten rozdział za bardzo mi się nie podoba i jest trochę krótszy. Chyba wena troszkę mnie opuściła, ale spokojnie nie zostawiam was. Myślę że zrobię sobie kilka dni przerwy żeby troszkę poukładać sobie scenariusz i na pewno szybko wrócę.
Buźki 😘❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro