Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Rano wstałam w bardzo dobrym humorze pomimo tego że pogoda była adekwatna do tego co miało się dzisiaj ze mną stać. Od samego rana było pochmurno i bardzo padało.
Wstałam z łóżka i poszłam się wykąpać, po prysznicu wysłuszyłam włosy i troszkę ogarnełam twarz. Ubrałam zwykłą białą koszulke i czarne dżinsy z dziurami.
Po ogarnięciu się zeszłam na dół i weszłam do kuchni a tam zastałam widok nie do opisania. Klaus i Elijah w fartuszkach robiący śniadanie, widok bezcenny. Oprócz tego stół był cały zapełniony samymi dobrociami.

-Ktoś ma dzisiaj urodziny? - zapytałam śmiejąc się pod nosem. Serio widok chłopaków w fartuszkach, którzy na codzień chodzą ubrani w większości na czarno i w garniakach jest bardzo śmieszny i nie codzienny.

-Prawie trafiłaś - powiedziała Rebekach, która przyszła z salonu z dzbankami do soków - Twoja śmierć to też jakaś okazja do świętowania - zaśmiała się

-Super, to gdzie burbon i fajerwerki - zaśmiałam się razem z nią

-A tak na poważnie, dzisiaj to twój ostatni poranek i ostatnie śniadanie jako człowiek. Chciałem żeby było wyjątkowe i najlepsze - podszedł do mnie Klaus i pocałował mnie w czoło

-Czyli to twój pomysł - mocno się w niego wtuliłam - Dziękuję - szepnęłam mu do ucha
-Wy wogóle spaliście dzisiaj czy całą noc to robiliście? - zapytałam

-Prawie całą noc- uśmiechnął się Elijah

-No dzień dobry! Jak tam Pani się czuje w ostatnim dniu ludzkiego życia? - Krzyknął Kol, który właśnie wszedł do domu

-A nie narzekam, na pewno się dobrze najem - wskazałam na stół

-Proszę bardzo, na pożegnanie butelka twojego ulubionego burbonu - podał mi butelkę i pocałował w policzek

-Dziękuję bardzo, czuję się jak bym faktycznie miała urodziny a nie jak bym miała za kilka godzin umrzeć - zaśmiałam się

-Ty chyba wogóle się tym nie stresujesz - stwierdził Kol

-Chyba to do mnie jeszcze nie dochodzi, ale później gdy stanie się to faktem to nie wiem czy nie zwieje

-Spokojnie, ja cie znajdę - Kol poklepał mnie po ramieniu

-W to nie wątpię

Po chwili razem wszyscy zasiedliśmy do stołu i mogłam pochłonąć wszystko to co chciałam. Wszystko było przepyszne, chłopacy mieli talent do gotowania.

Po śniadaniu poszłam się przejść w głąb lasu, chciałam troszkę się przewietrzyć i nacieszyć się ostatnimi chwilami ludzkiego życia.

Gdy szłam spotkałam po drodze Haley.

-Cześć, zgubiłaś się? - zapytała dziewczyna

-W sumie szłam przed siebie i chyba straciłam rachubę czasu

-Weszłaś na teren mojego stada - zaśmiała się

-Yyy to coś złego, to wbrew zasadą? - lekko się zestresowałam

-Nie dopóki jesteś człowiekiem, nie zagrażasz nam. Nawet jak już będziesz wampirem to i tak zawiązaliśmy sojusz więc możecie wchodzić na nasz teren i my na wasz tylko mamy sobie nie wchodzić w drogę i nie robić nic wbrew sobie. - wytłumaczyłam mi

-Rozumiem, masz może chwilkę czasu? Bo chyba faktycznie sama znajde drogę powrotną za kilka godzin

-Pewnie, chodź odprowadzę cię

Szłyśmy chwilę w ciszy ale postanowiłam zagadać.

-Co sądzisz o tej całej rodzince? - zapytałam

-O pierwotnych? Poznałam ich wczoraj więc długo ich nie znam, nigdy wcześniej nie miałam z nimi nic doczynienia. Jedyne co to słyszałam o nich dużo ale to chyba jak każda nadprzyrodzona istota. Wszyscy przeważnie znają ich z bezwzględności i rozlewu krwi. Jedynie Elijah stara się nie mieszać w sprawy niewinnych ludzi lecz też nie jest święty - opowiedziała Haley

-No właśnie Elijah, jak wczoraj u nas byłaś chyba zwróciłaś jego uwagę - zagadałam. Postanowiłam że spróbuję ich zesfatać. Elijah to naprawdę super facet, on także powinien znaleźć sobie drugą połówkę. Myślę że z Haley się dogadają. Zresztą po jego wczorajszej reakcji na jej osobę już wszytko wiem.

-Jestem wilczycą i potrafię wyczuć emocje drugiej osoby. Słyszałam wczoraj że serce mu przyspieszyło tylko zastanawiałam się właśnie z jakiego powodu

-No to masz odpowiedź, z twojego powodu - szturchnęłam ją lekko

-Nie przesadzaj - zawstydziła się

-Nie przesadzam, poprostu widzę że jest szansa żebyście spróbowali i że pasujecie do siebie i zamierzam troszeczkę wam pomóc

-Nie ma sensu na siłę nic pchać

-A kto powiedział że na siłę, wszystko z czasem, o to już się nie martw - puściłam jej oczko

-No i proszę jesteśmy na miejscu - powiedziała wilczyca

-Dzięki wielkie, pamiętaj o czym gadałyśmy, dobrze to przemyśl

-Dobrze, przemyśle - uśmiechnęła się i pomachała na pożegnanie

Weszłam do domu i jeszcze w progu zaatakował mnie Klaus pytaniami

-Gdzieś ty była, martwiłem się? - zapytał z poważną miną

-Spokojnie nie jestem małą dziewczynką, byłam się przejść

-Mogłaś powiedzieć

-Nick nie muszę ci się spowiadać gdzie idę

-No wiem All, poprostu się martwię

-Chodź tu - rozłożyłam ramiona a Nick się wtulił. Uwielbiałam te momenty kiedy poprostu się przytulaliśmy, czułam wtedy się taka bezpieczna

Poszłam z Nickiem do salonu i nalaliśmy sobie burbonu.
W tym czasie do pokoju wszedł Elijah

-Kochana Allison, powoli chcieli byśmy zaczynać - powiedział spokojnie

W tym momencie chyba właśnie do mnie doszło co ma się zaraz stać. Nie bałam się zostać wampirem, tylko bałam się tego że może coś pujść nie tak i się nie obudzę.

-Dobrze Elijah, więc co mam robić - zapytałam

-All na pewno tego chcesz? - Klaus złapał mnie za rękę, było po nim widać że się przejmował

-Spokjnie Nick, wszystko będzie dobrze. Jestem pewna w stu procentach. - zbliżyłam się do niego i pocałowałam - Kocham cię - szepnęłam mu do ucha

-Ja ciebie też i to bardzo - odrzekł

Wstałam i podeszłam do Elijah, który podał mi szklankę wypełnioną krwią Elijahy

-Proszę, może teraz ci nie smakować ale musisz wypić do końca - powiedział Elijah

Krew nie należała do najlepszych rzeczy jakich piłam, ale tak czy siak wypiłam wszytko.

-Dobrze, teraz skręce ci kark. Potem umrzesz, lecz w ciągu kilku godzin obudzisz się i będziesz w trakcie przemiany. Będziesz musiała wypić ludzką krew żeby dokończyć przeminę. Zrozumiałaś wszystko?

-Tak wszystko jasne, możesz zrobić to jak najszybciej bo coraz bardziej ogarnia mnie stres- powiedziałam zgodnie z prawdą.

Elijah nawet nie wiem kiedy podszedł do mnie wampirzym tępem i skręcił mi kark. Ostatnie co zapamiętałam to ostry ból w szyi rozchodzący się w plecach. Potem tylko cisza i ciemność

4 godziny później

-Minęły już cztery godziny, czy to nie za długo? Zazwyczaj trwa to krócej - Klaus chodził zdenerwowany po pokoju.

-Spokojnie, niektórzy potrzebują więcej czasu, wszystko zależy od organizmu - uspokajał go Elijah

-A jeżeli jej organizm odrzuci krew i się nie obudzi? Nie wybaczę sobie tego, nie dość że przepowiednia się nie powiedzie i sprowadzę na naszą rodzinę klątwe to jeszcze stracę jedyną kobietę którą pokochałem.

-Klaus bądź silny, twoje nerwy jej nie pomogą. Usiądź koło niej i mów do niej - poradził mu Elijah

Klaus usiadł przy ciele i złapał Allison za zimną rękę.

-All błagam wróć do nas, wiem że jesteś silna, bardzo dużo przeszłaś. Wiem jak to jest żyć z tym wszystkim samemu, rozumiem cię jak nikt inny.
All kocham cię, musisz do mnie wrócić. Pamiętasz? Obiecałem ci że nie będę się obwiniać, więc tego nie robie, tylko cie proszę wróć - Klaus położył głowę na jej brzuchu i pozwolił uwolnić swoje emocje

Czułam jak głowa mi pęka od bólu i dziwnych hałasów. Powoli się budziłam. Czułam że mam coś na brzuchu, po chwili gdy mogłam w końcu otworzyć oczy zobaczyłam Klausa który miał swoją głowę na moim brzuchu, słyszałam jak płacze.

-Ej chłopaki nie płaczą - powiedziałam po cichu bo byłam jeszcze troszkę otępiała

-All? Jezu jak dobrze, obudziłaś się. Jak się czujesz? - Klaus spojrzał na mnie jak bym właśnie zmartwychwstała, no w sumie tak było

-Boli mnie głowa i wszystkie dźwięki mnie trochę irytują ale pewnie się przyzwyczaję. Myślałeś że się nie obudzę?

- Długo musieliśmy czekać, a te dźwięki i wszystko unormuje się po kilku godzinach - Nick pogłaskał mnie po głowie

-Nie zostawiła bym was a zwłaszcza ciebie. Nie mam zamiaru jeszcze odchodzić tak mniej więcej przez całą wieczność

Klaus się zaśmiał i pocałował mnie w ręke.
Podniosłam się z kanapy i chciałam wstać ale tak mi się zakręciło w głowie że znowu usiadłam na kanapie.

-No w końcu się obudziłaś, Nick nam tu od zmysłów odchodził - zaśmiał się Kol który właśnie wraz z resztą rodzeństwa wszedł do salonu.

-Trochę mi to zajęło, ale spiełam tyłek i jestem - zaśmiałam się

-Kotek jesteś osłabiona, przyniosę krew żebyś jak najszybciej dokończyła przemianę - Klaus wstał i poszedł do kuchni.
Po chwili wrócił z szklanką krwi
-Proszę, wypij do dna i za chwilę poczujesz się o wiele lepiej

Wzięłam szklankę i odrazu bez zastanowienia wypiłam całą zawartość.

Nie mineło nawet pięć minut a ja zrobiłam się głodna, ale to było inne uczucie głodu, takie bardzo silne i nie dające spokoju.

-Chyba pragnienie daje o sobie znać, czuję duży głód - powiedziałam do reszty

-Spokojnie Allison, masz to jest torebka krwi, wypij - podał mi foliową torebkę.
Wypiłam zawartość w ciągu dziesięciu sekund, lecz nadal czułam głód

-To chyba nie starczy, jestem nadal spragniona

-To normalne, na początku będziesz czuć mocny głód ale postaraj się to opanować. Nauczę cie tego teraz, jeżeli tego nie zrobie teraz to przy najbliższej okazji rzucisz się na któregoś z nas. Postaraj się głęboko oddychać i pomyśleć że to siedzi tylko w twojej głowie. Przezwycięż tę myśl, powtarzaj sobie cały czas że to ty kontrolujesz siebie a nie twoja głowa.

Tak jak kazał Elijah tak zrobiłam. Na początku było ciężko bo nie mogłam się skupić, lecz po około dziecięciu minutach udało mi się przejąć kontrolę. Kilka razy powtórzyłam sobie że to ja się sama kontroluje i pragnienie ustało.

-Chyba się udało, nie czuje już głodu - powiedziałam szczęśliwa

-Bardzo dobrze, pewnie jeszcze kilka razy taki wilczy głód cię dopadnie, wtedy zrób to co przed chwilą. Najważniejsze jest to żebyś to ty żądziła sama sobą - wytłumaczył mi Elijah i lekko poklepał po ramieniu

-No dobra to teraz moja kolej, zbieraj się mała idziemy na polowanie, na samych torebkach nie będziesz się męczyć. Im szybciej nauczysz się dobrze pożywiać ludźmi i ich nie zabijać tym lepiej.

-Idę z wami - Klaus wstał z kanapy i poszedł po kurtkę.
Ja zrobiłam to samo, ubrałam kurtkę i wyszliśmy we trójkę. Po drodze do centrum do miasta mogłam wypróbować wampirzej prędkosci. Było to coś cudownego. Czułam się nareszcie wolna. Po pięciu minutach byliśmy w centrum. Przechadzaliśmy się obok ciemnej uliczki, w której zauważyłam jakiegoś pijanego mężczyzne.

-Masz już w takim razie ofiarę, podejdź do niego szybko i podeprzyj go pod ścianę, następnie wypróbuj perswazję zrób tak jak ci to wcześniej tłumaczyłem, jak będzie zahipnotyzowany wbij się w szyję i napij się tyle ile potrzebujesz, gdy będziesz czuła że facet robi się miękki na nogach musisz się powstrzymać i puścić - Kol wytłumaczył mi, a ja zrobiłam tak jak kazał.

Podeszłam do pijanego mężczyzny i przyparłam go do ściany, spojrzałam mu głęboko w oczy i kazałam milczeć i się nie ruszać. Po chwili odsłoniłam swoje białe kły i wbiłam się w szyję. Piłam krew która tym razem mi bardzo smakowała była lepsza niż ta z torebki. Po chwili czułam że jestem nasycona i wyjełam kły. Puściłam mężczyzne i wróciłam do Kola i Klausa.

-I jak? - wyszczerzyłam się

-Jak na pierwszy raz bardzo dobrze, sama się powstrzymałaś, brawo - Kol poklepał mnie po ramieniu - Na mnie czas, teraz ja muszę się na jeść, do zobaczenia - chłopak zniknął po sekundzie

-Spisałaś się naprawdę świetnie- Klaus podszedł do mnie i mnie przytulił

Po chwili lekko oderwałam się od Nicka i wpiłam się w jego usta, byłam tego spragniona. Mężczyzna mnie teraz bardzo pociągał

-Pamiętasz? Zaraz po mojej przemianie mieliśmy coś sprawdzić - powiedziałam do ucha Klausowi

-Hmm chyba powinniśmy wrócić do domu i tam to sprawdzić - Klaus pociągnął mnie za sobą i w ciągu kilku minut byliśmy w domu. Wampirzym tępem weszliśmy do sypialni Nicka, ten zaś rzucił mnie na łóżko.

-Teraz jesteś tylko moja - ściągnął swoją koszulkę i właśnie teraz pierwszy raz widziałam go bez koszulki, był umięśniony i seksowny to jeszcze bardziej mnie podnieciło.

-Nie mam nic przeciwko

Klaus rzucił się na mnie i zaczęliśmy się namiętnie całować także po szyi.
Po kilku minutach byliśmy nadzy....

Po około trzech godzinach padliśmy na łóżko, byłam padnięta. To co się stało było cudowne pełne uczuć, namiętności ale także porządania. Klaus był w tym bardzo dobry, znał się na rzeczy, zresztą nie dziwie się ma w końcu spore doświadczenie i był w połowie wilkołakiem co też dało się zauważyć. Myślę że to było upieczętowaniem tego co pomiędzy nami było.

-Jesteś mega dobry w tych klockach - zaśmiałam się

-To samo mogę powiedzieć o tobie. All kocham cię i chce żebyś wiedziała że zawsze będę przy tobie i zawsze będę wobec ciebie szczery i lojalny- powiedział to i mnie pocałował

-Też cię kocham. Obiecajmy sobie poprostu zero tajemnic przed sobą

-Obiecuje - powiedział kładąc swoją rękę na klatkę piersiową gdzie znajduje się serce

-Czy to oznacza że oficjalnie możemy nazwać siebie parą? - zapytałam z uśmiechem

-Jak najbardziej moja kobieto - zaśmiał się i zaczął mnie łaskotać

Byłam bardzo szczęśliwa, czułam że jestem z odpowiednimi ludźmi i w odpowiednim miejscu. Teraz musieliśmy wszyscy czekać na brzebieg wydarzeń dotyczących przepowiedni.

************************************

A więc nasza Allison oficjalnie stała się wampirem i dziewczyną Klausa...

Ciekawe kiedy ta sielanka się skończy?

Buziaki 😘❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro