Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

one


Mystic Falls, Stan Virginia, Salvatore Boarding School

-Hayley, hej. - westchnął Alaric i objął kobietę.

-Hej... Co znowu Hope zrobiła?

-Elijah z amnezją był w mieście... Kiedy Matt go zauważył, zadzwonił do mnie, ale było za późno... Ktoś znowu kpił z Klausa, wkurzył ją i ona nad tym nie zapanowała... Dobrze, że to był wampir.

-Gdzie ona jest? - spytała hybryda. - A co najważniejsze, czy Elijah jest już daleko?

-Matt go wypędził. Inaczej się nie dało, nie chciał nam wierzyć. A Hope jest z Lizzie... Może przyjaciółkami to one nie są, ale Lizzie wie najlepiej, jak się opanować po takim czymś.

-Dziękuję, Rick.

••••••••••••••••••••••

-Dziękuję, Lizzie.

-To nic takiego. Wiem, jak to jest nie panować nad mocą w szale...

-To wszystko przez wujka Elijah... Nie powinno go tu być. - westchnęła Hope.

-Wiem, że nie jesteśmy w najlepszych stosunkach, ale... Może dałoby się to zmienić?

-Lizzie, to mega miłe, ale...

-Ale nie, czaję - powiedziała blondynka i wstała.

-Wszyscy kpią ze mnie, bo jestem córką Klausa Mikaelsona. Myślisz, że co by się stało, gdybym miała przyjaciół? Wiem, że dla ciebie liczy się zdanie innych...

-No i? Razem damy radę, Hope, tylko się otwórz.

-Spróbuję - uśmiechnęła się starsza.

-Hope. - nastolatka usłyszała głos swojej mamy. - Na jakiś czas musisz wrócić do domu...

-Świetnie. - dziewczyna uśmiechnęła się ironicznie.

-Chodź, tata czeka pod miastem.

-Uh, serio szeryf ma problem, żeby przyjechał tu tylko na parę minut?

-Tak, już wcześniej kazali ci się spakować?

-Na wszelki wypadek. Pa, Lizzie. - Hope uśmiechnęła się do młodszej.

-Do zobaczenia, Hope.

Nowy Orlean, Stan Luizjana, Posiadłość Mikaelsonów

-Freya. - młoda Mikaelson uśmiechnęła się i objęła ciotkę.

-Hej, Hope. Kol mówił, żebyś zadzwonila, jak już będziesz.

-Okej. Tato, mamo, idę do pokoju.

-Jasne, księżniczko. - uśmiechnął się Niklaus. Miał szczęście, będąc jej ojcem. Zmieniła go na lepsze, pokazała co to naprawdę jest miłość. Cieszył się, że mógł ją wychowywać razem z Hayley, która niedawno wskrzesiła swojego męża za pomocą Hope, przez co znowu mieszka w tym mieszkaniu na przeciwko.

Klaus już na ślubie Hayley, widząc ją w sukni ślubnej, poczuł ukłucie w sercu, ale zignorował to, bo potrzebował kogoś, kto będzie bronić jego córki, gdy go nie będzie.

Dzisiaj żałuje, że nie pomógł Eilijah przekonać kobiety do zmiany decyzji o ślubie. Sam chciałby składać z nią przysięgę, powiedzieć, że nie opuści jej aż do śmierci, ale jedyne co zrobił, to powiedział Jacksonowi, że jeśli kiedykolwiek, jakkolwiek skrzywdzi Hayley, on po prostu go zabije. 

-Klaus, słuchasz mnie? - z zamyśleń wyrwał mężczyznę głos ukochanej.

-Wybacz, zamyśliłem się. Mogłabyś powtórzyć?

-Jackson chciałby zabrać mnie i Hope do Nowego Jorku. Wiem, że tam jest Rebekah, ale za tydzień z Marcelem lecą na Hawaje i-

-Jeśli Hope chce, to czemu nie, mały wilczku? Chociaż ostatnio słysząc imię twojego męża Kol przez telefon świadkiem był, że rozwaliła cały pokój, a później magią go naprawiła. - przerwał mężatce Klaus. - A teraz wybacz, muszę wyjść. Freya rozmawia sobie z dziewczyną, więc jakbyś mogła, zostań, dopóki nie wrócę.

-Jasne.

Pokój Hope, w tym samym czasie

-Więc słyszałem, że moja ukochana bratanica wpadła w szał. - zaśmiał się Kol, popijając sobie francuskie wino.

-To nie zabawne Kol, o mało go nie zabiłam... Lizzie pomogła mi się uspokoić.

-Eilizabeth Saltzman? Nieźle, to ostatnia osoba, o której bym pomyślał.

-Przed nią próbował Jeremy Gilbert, ale to mnie jeszcze bardziej rozjuszyło, bo jak nigdy nie myślałam, że on cię zabił, tak w tamtej chwili naprawdę tylko to siedziało mi w głowie.

-Ten mały...

-Raz jak Davina po mnie przyjechała, bo ty wyjechałeś, więc pojechałam z nią do was, to dała mu popalić.

Pół roku temu, Mystic Falls, Stan Virginia, Salvatore Boarding School

-Przepraszam, gdzie jest pokój Hope Mikaelson? - gdy mężczyzna się odwrócił, Davina z automatu zaczęła wywoływać u niego silny ból głowy. Kiedyś jak Kol spał, zajrzała do jego umysłu, była ciekawa kto zabił Kola po raz pierwszy. To był on. Wszędzie go pozna. To Jeremy Gilbert.

-Davina? Davina, przestań! Zabijesz go! - kobieta usłyszała krzyk Hope.

-On zabił Kola!

-Już dawno temu, tak? Puść go. Finn zrobił to po raz drugi, a Marcel niemalże po raz trzeci, a popatrz, oszczędziłaś go. - gdy dziewczyna przestała, na miejsce dobiegł Alaric.

-Co tu się dzieje?!

-My już pójdziemy, dr. Saltzman.

-Hej. - do pokoju weszła Elena.

-To chyba żart. - powiedziała Hope.

-Ona się tylko przyglądała!

-Spokojnie, już. - powiedziała Hope.

Obecnie, Nowy Orlean, stan Luizjana, Posiadłość Mikaelsonów

-Do tej pory Jeremy nie chce słyszeć o Davinie. - zaśmiała się nastoletnia trybryda.

-Bo jest Mikaelsonem.

-I potężną czarownicą. - Kol parsknął śmiechem na słowa bratanicy.

-Racja.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro