Rozdział 1
Mieszana czarna kawa z każdą sekundą robiła się coraz jaśniejsza, co chwilę dolewane mleko dowało jej kolor delikatnego brązu z ciemniejszymi przebłyskami.
Młoda kobieta wyjęła łyżeczkę z filiżanki, po czym ostrożnie zaniosła ją do sąsiedniego pokoju, stawiając gorzki napój na białym biurku, idealnie wpasowanego w wystrój całego pomieszczenia.
Dziewczyna pośpiesznym ruchem uruchomiła laptop, który już po chwili był przygotowany do działania.
Szybkimi ruchami zaczęła odpisywać na kolejne wiadomości najróżniejszych firm, z zachętą do współpracy. Przed tym sprawdzając, czy owa firma jest prawdziwa i jakie plusy daje skorzystanie z chociażby jej zareklamowania.
Upiła łyk kawy, po czym spojrzała na komputerowy zegarek. Był już wieczór, odpowiadanie na e-maile było planowane na wczorajszy poranek.
Zmęczonymi oczami co chwilę zerkała przez okno, przez które rozprzestrzeniał się widok na całe miasto.
- Znalezienie i wyjście za mąż za bogatego męża, nie było złym pomysłem - Szepnęła do siebie, przekręcając obrączkę na palcu.
Balladyna. Ohh jak nienawidziła tego imienia. Istnieje tyle pięknych imion, a jej matka wybrała akurat to. Gdy była jeszcze dzieckiem, co chwilę wmawiała jej, czy nie mogłaby go zmienić. Chociaż aktualnie, jej imię jest dosyć unikalne i dosyć się wyróżnia. Tylko jedna Balladyna króluje, jako gwiazdka na polskim Instagramie.
Jej mąż prowadził dużą firmę, dodatkowo był rozpoznawalny wśród młodzieży, dzięki najróżniejszych mediom. Po zaręczynach, sama zaczęła bawić się w influencerkę. Krystian, chociaż w internecie bardziej znany pod pseudonimem "Kirkot", rozpieszcza swoją królową Balladynę. Chociaż ta była pracowita, ten nie pozwalał iść jej do pracy.
Chociaż złamała ten zakaz, jeśli codzienne wstawianie zdjęć i zarabianie z nich grubej kasy można nazwać pracą.
Zmęczona codziennym siedzeniem w domu, przymknęła laptopa, po czym odeszła od biurka w celu rozprostowania nóg, nie mogła całe dnie siedzieć przed monitorem. Lecz los chciał inaczej, poczuła lekkie wibracje w kieszeni spodni, gdzie trzymała swój telefon. Niezadowolona warknęła, po czym oparła się o pobliską ścianę, wyjmując telefon i odczytując wiadomość.
Dymek czatu należał do jej młodszej siostry, która dopiero co skończyła liceum. Odkąd Alina zdała, o dziwo, za pierwszym razem prawo jazdy, co sobotę wraz z matką, chciała przyjeżdżać na rodzinny obiad. Nie byłoby w tym żadnego problemu, gdyby nie fakt, że Balladyna i kuchnia nie jest dobrym połączeniem. Ogranicza się do robienia kanapek, które i tak nie wychodzą za smaczne.
Jej mama już dawno domyśliła się, że wszystko co jej córka "przygotuję" jest zamawiane z najróżniejszych restauracji z dostawą pod same drzwi. Znała swoją córkę na wylot, nigdy nie dawała jej nadziei w zawodzie kulinarnym. Za to młodsza siostra, zawsze zachwalała starszą, jakie to ona robi pyszne jedzenie, myśląc że wszystko przygotowuje.
Brunetka niechętnie odpisała na wiadomość, z prośbą o wpadnięcie na "domowy" obiad. Zanim się zorientowała, była już dwudziesta druga. Co za tym idzie, jej mąż powinien wrócić dokładnie za dziesięć minut.
Już dawno rozplanowała wszystkie jego kroki, schemat Krystiana był na tyle łatwy, że Balladyna mogła robić co zechce, przez czas, w którym go nie ma, mając pewność, że zawsze pójdzie i wróci punktualnie.
Do pracy z domu wychodził równo o dziewiątej, zjeżdżał windą na podziemny parking, po czym wsiadał do samochodu. Spod bloku znikał dokładnie o dziewiątej jedenaście. Do pracy jedzie około trzydziestu minut. Wchodząc do budynku firmy i zasiadając w swoim szefowskim biurze jest godzina dziewiąta pięćdziesiąt. Prace zaczyna o dziesiątej, przed tym robiąc drugą kawę, pierwszą wypił w domu, i przygotowując papiery.
Firmę zamykał o dwudziestej pierwszej, ale jak to u niego bywa, przez trzydzieści minut rozmawia ze swoim najlepszym przyjacielem na parkingu, nieznacznie jaka była by pogoda. Do mieszkania wraca przez trzydzieści minut, w tym przez połowę czasu stojąc w korkach. Zanim zaparkuje i wejdzie do domu, jest już po dwudziestejdrugiej. Balladyna czeka na niego w kuchni z przygotowaną kolacją.
Na samą myśl o mężu, kobieta podniosła kąciki ust, po czym pokierwała się do kuchni w celu przygotowania kolacji. Cztery zwykłe kanapki, może nie idealne, ale syte.
Zasiadła przy mini barku, już z przygotowanym jedzeniem.
Po chwili usłyszała dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach, w których pojawił się jej ukochany mąż.
Wesoło uśmiechnęła się do niego, co odwzajemnił.
Zdjął buty przy wejściu i udał się w kierunku żony, oboje dobrze wiedzieli, że na tygodniu wzajemnie nie mają siły na jakiekolwiek nocne rozmowy. Pogłaskał ukochaną po głowie, po czym usiadł przy niej i zaczął zajadać się, może i nie najlepszymi, kanapkami.
Balladyna zeskoczyła z krzesła, kierując się do łazieńki, by odbprawić codzienny kobiecy rutuał higieniczny. Po wejściu przymknęła drzwi i zaczęła zmywać z siebie makijaż. Może i nigdzie nie wychodziła, ale jej "sława", kazała jej codziennie spędzać conajmniej dwadzieścia minut na wymalowaniu twarzy. Nie raz wstawiała do swojej instagramowej relacji, swoją naturalną twarzyczkę, było dużo zwolenników, by robiła to częściej, ale jak zawsze pojawiali się hejterzy. Dla świętego spokoju, robiła codziennie chociaż lekki makijaż. Nierozumiała dlaczego ludzie są takimi gburami, i czepiają się innych, czy jesteś pomalowany, czy też nie.
Już przygotowana i przebrana w piżame, wyszła cicho z lazieńki idąc do sypialni. Spodziewała się zastać tam, już śpiącego, lub przeglądajacego Facebooka, Twittera lub inne media, męża. Dzisiaj ujrzała to drugie.
Wygodnie położyła się na łóżku, informując tym partnera, że idzie spać. Zamknęła oczy, gdzie po chwili odplynęła w krainę morfeusza.
☹☻
Jestem tylko nie profesjonalna 14 latką nie bijcie mniee
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro