Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☔ nadal heathrow ☔

Pauline ziewnęła przeciągle i westchnęła, przekrzywiając głowę. Lot do Londynu zawsze był najnudniejszym lotem, na jaki tylko mógłby wpaść jej ojciec. Zwłaszcza, gdy zapominał umówić się ze swoją córkę tak, by móc ją odebrać z lotniska zaraz po przylocie na miejsce, dzięki czemu dziewczyna nie musiałaby spędzać na hali przylotów dwóch godzin.

Ale życie to nie bajka.

Pauline miała ze sobą ogromną walizkę; walizkę rozmiarów małego państewka w Azji, jak zwykła mawiać jej matka, ale Pauline nic sobie z tego nie robiła, bo i po co? Walizki po to są, by być pełne, gdzie sens wożenia walizki do połowy pustej? No właśnie, to by sensu nie miało, a Pauline lubiła rzeczy, które mają sens.

I właśnie dlatego wizyty w Londynie tak bardzo ją przygnębiały - latanie między dwoma kontynentami tylko po to, by sprawić radość człowiekowi, który ma - delikatnie mówiąc - w poważaniu wszystko, co dzieje się poza jego firmą, było stratą czasu. Ogromną i nieodżałowaną, jak zwykła mawiać panna Monk.

Pewnego dnia Pauline siedziała na plastikowym siedzeniu w hali przylotów, z naburmuszoną miną wpatrując się w swoje własne, najwłaśniejsze paznokcie. Życie jej zbrzydło, nie wpuszczono jej do sali dla uprzywilejowanych pasażerów z grubym portfelem i puf, dobry humor uleciał z Pauline jak powietrze z przekłutego balonika.

I najprawdopodobniej Pauline przesiedziałaby w tym miejscu, z tą ekspresją na twarzy przez życie całe - swoje, albo obsługi lotniska - gdyby nie dziwny chłopak, który zziajany wpadł na halę lotniska i z obłędem w oczach dopadł pierwszą lepszą pustą powierzchnię, po czym klapnął na walizkę i ciężko westchnął.

Pauline nie chciała go denerwować, dlatego też nie uświadomiła chłopaka o tym, że ten znajduje się w złej części lotniska. Bo w końcu się zorientuje, prawda? Jednak mimo wszystko, postanowiła okazać zagubionej duszy trochę miłosierdzia i przybrawszy swój najbardziej reprezentatywny uśmiech, zagadnęła nieznajomego.

- Pierwszy raz? Będzie okej, zobaczysz. To znaczy... - Pauline ugryzła się w język, przypominając sobie o powściągliwości Brytyjczyków, gdy dochodziło do kontaktów międzyludzkich, dlatego natychmiast się poprawiła. - Zobaczy. Pan.

Chłopak lekko się zmieszał, ale widocznie zebrał się w sobie i podniósł głowę.

- Nie, nie pierwszy. A ty?

Pauline aż wewnętrznie się wzdrygnęła - co ten idiota sugeruje? Nie widzi jej obycia towarzyskiego? Chwila... Co ona wygaduje? Chyba zupełnie postradała zmysły, przecież obycie w świecie jest zauważalne dla ludzi tak samo obytych, a po zdartych trampkach nieznajomego widać, że jedyny świat, z jakim się ów jegomość obył, to świat pizzy, taniego piwa i imprez w akademiku.

- Nie, no coś ty. Latam przynajmniej raz w miesiącu, nie tak daleko, ale między miastami - rzuciła Pauline, wkładając w swoją wypowiedź odpowiednią dawkę jadu, sarkazmu i wyćwiczonej przed lustrem nonszalancji.

Chłopak widocznie owego bagażu emocji nie wyczuł, bo uśmiechnął się szeroko.

- Och. Ja w sumie raz do roku. Ale tylko na długie dystanse.

Pauline poczuła się w obowiązku, by skinąć głową - tak właśnie się to robi, o tak! Ale co to, zadra na paznokciu? Akurat teraz? Natychmiast? Życie naprawdę wystawia pannę Monk na ciężkie próby. Może ojciec umówi ją do kosmetyczki, która pracuje niedaleko jego biura? Jak ona się nazywała, Moore? Morris? Niech to szlag, jak ona...

Chwila. Ten chłopak wyraźnie na coś czeka, przecież skinęłam głową. Powinnam zrobić coś jeszcze? Powiedzieć? Uścisnąć dłoń? Poklepać po głowie?

Och, no tak. Zapomniała.

- Tak? To ciekawe - rzuciła od niechcenia, jak nigdy w życiu pragnąc widoku ojca, który wyratowałby ją z opresji i konieczności rozmawiania z obcym chłopakiem.

- Tak - odparł chłopak, a Pauline jęknęła w duchu. Naprawdę? Czy on musi to kontynuować? Po co?

- Hm - mruknęła Pauline, zadowolona ze skonfundowanego spojrzenia w oczach chłopaka. Może teraz w końcu będzie miała spokój.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro