Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Dwudziesty Szósty

Płakałem cicho w poduszkę, usilnie próbując to zatrzymać, co w ogóle mi nie wychodziło. Czułem się zraniony i brzydki, a w dodatku było mi wstyd za to, że tak bardzo przejąłem się zdaniem innych. Zakwiliłem cicho, zaciskając powieki i naciągając jeszcze bardziej rękawy bluzki na palce u dłoni. To było okropne - To jak bardzo byłem podatny na takie gówniane rzeczy. Chciałem nauczyć się nie przejmowania czymś takim, ale to było trudne. Za każdym razem słuchania obraźliwych rzeczy nieudolnie powstrzymywałem płacz, a to bardziej i bardziej nakręcało tych, którzy szydzili ze mnie.

— Niall — cichy głos wydobywający się za drzwi przywrócił mnie do rzeczywistości, sprawiając, że przyjemne ciepło rozeszło się po moim brzuchu wraz ze stadem motyli łaskoczących mój żołądek — Mogę wejść? — zagryzłem wargę nic, nie mówiąc, na co Zayn westchnął cicho, naciskając powoli klamkę i wchodząc cicho do środka — Śpisz?

— Tak — mruknąłem smętnie i pociągnąłem nosem, miętoląc w dłoniach szorstki materiał.

— Słyszę — podszedł do łóżka, na które się wdrapał, zaraz po chwili kładąc się tuż za mną — Liam powiedział mi co się stało. Perrie została już upomniana przeze mnie za mówienie takiego gówna — objął mnie w pasie, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi, w miejscu, gdzie miałem odciśnięte żelazko. Wstrzymałem oddech, czując jak zostawia tam subtelne pocałunki. W moich oczach pojawiły się nowe łzy, które w szybkim tempie spłynęły po moich policzkach.

— Zayn — wykrztusiłem cicho.

— Tak? — musnął wargami miejsce, gdzie jeszcze nieco bolała mnie szyja.

— Zostaw to, proszę — odsunąłem się szybko spięty. Zayn westchnął i przekręcił się na plecy. Między nami zapadła cisza, która niosła za sobą niewielkie napięcie — Perrie jedynie wyraziła swoje zdanie o mnie. Miała do tego pełne prawo — odezwałem się w końcu. Mój głos drżał trochę, ale udawało mi się opanować kompletną rozsypkę. Byłem zbyt wrażliwy, a to było okropne.

— Obraziła Cię, Niall.

— Nie, ona tylko —

— Po prostu chcę, żebyś wiedział, że jesteś piękny — przerwał mi, przekręcił się z powrotem na bok, a potem zawisł nade mną. Zamrugałem szybko, wpatrując się w jego błyszczące od łez oczy — Jesteś piękny. Każda twoja niedoskonałość jest piękna, bo ona właśnie tworzy ciebie, kochanie. Rozumiesz? — pokręciłem słabo głową, nie powstrzymując już cichego szlochu — Uwielbiam każdą cząstkę two —

— Kocham Cię — powiedziałem, powodując tym, że Zayn zamarł z szeroko otwartymi oczami. Nie mówił zupełnie nic, jedynie patrzył na mnie z pode łba — Zayn? — zakwiliłem żałośnie.

— Nie kłam — powiedział nagle, denerwując się.

— J-ja... Zayn, ale ja tego nie —

— Dlaczego to robisz?! Dlaczego kłamiesz?! — wstał, kręcąc głową z niedowierzaniem. Podparłem się na łokciach, patrząc na niego załamany. Czułem jakby ktoś wydzierał z mojej piersi serce, które powoli łamało się coraz bardziej i bardziej.

— Zayn. Nie kłamię.

— Nie możesz mnie kochać —parsknął głośno, łapiąc się za włosy, kiedy wciąż jego głowa latała na boki.

— Dlaczego? — usiadłem i objąłem się ramionami — Dlaczego mi na to nie pozwalasz?

— Po prostu nie i koniec — warknął wściekłe, po czym szybko opuścił pomieszczenie, zamykając drzwi z hukiem.

Od autorki: Zbliżamy się do końcaaaa hah. Jak się z tym czujecie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro