Rozdział Dwudziesty Ósmy
Siedziałem na polanie w strugach mocno świecącego słońca, z dala od domu. Rozglądałem się z uwagą, próbując wyłapać każdy dźwięk, który pojawiał się w pobliżu. Próbowałem stać się kimś lepszym, lecz to wcale nie było łatwe zadanie. Być wystarczającym dla Zayna, prawdopodobnie znaczy być dziewczyną, a ja nią niestety nie jestem. Przynajmniej mam blond włosy i jasne oczy.
Prychnąłem głośno, skrzyżowałem ręce na klatce i opadłem na miękka trawę, która była nieźle nagrzana od słońca. Bardzo przyjemnie. Odetchnąłem cicho, pozwalając na to, by powieki zakryły moje niebieskie oczy. Oczyściłem umysł i zwyczajnie leżałem, czerpiąc przyjemność z gorąca, nagrzewającego coraz mocniej i mocniej moje ciało.
To wszystko sprawiło zawroty głowy i sen, który przychodził tu w całkiem szybkim tempie.
— Niall?! Niall! — głos Liama odbił się echem od moich uszu. Automatycznie chciałem się skrzywić, jednak nie zrobiłem tego.
— Co się stało, do cholery?! — kolejny głos, mniej wyraźny, jednak za dobrze znany, mimo to mam wrażenie, że zbyt słaby i dziwaczny.
Poczułem dłonie biegnące po mojej twarzy, a następnie szyi.
— Przegrzał się, Zayn. Cholera, on naprawdę się przegrzał — Liam wymamrotał z napięciem. Podniósł moje ciało, wtulając je w siebie, by uchronić mnie przed większą dawką słońca.
— Lecę po lekarza — po wymówieniu tych słów przez Zayna, usłyszałem jedynie jak oddala się w wilczej formie. Jego łapy szybko i głośno odbijały się od powierzchni.
— Będzie dobrze, Niall. Zobaczysz — Liam sapnął, biegnąc do domu.
******
Nerwowe kroki odbijające się od paneli huczały mi w głowie, powodując jej silny ból. Wciąż i wciąż to słyszałem.
— Dlaczego on się nie budzi, Liam? — Zayn wymamrotał niewyraźnie. Jego głos brzmiał jeszcze dziwniej niż kiedy ostatnio go słyszałem.
— Musi odpoczywać. Naprawdę mocno się przegrzał — czułem wzrok Liama i Zayna na sobie. Było to niekomfortowe, ale nie mogłem nic zrobić.
— Liam, do cholery, on leży tak od pieprzonych sześciu dni! Lekarz powiedział, że powinien obudzić się po trzech!
— Widocznie potrzebuje znacznie więcej czasu na regenerację, Zayn. Uspokój się.
— Chcę zostać z nim sam.
— Nie rób ani nie mów głupot, jasne?
— Oczywiście – warknął i podszedł do mnie, siadając na podłodze przy kanapie. Położył dłoń na moim czole, a wtedy westchnął cicho i odgarnął moje blond kosmyki do tyłu — Jesteś taki głupi i nieodpowiedzialny, Niall. Jak mogłeś pozwolić na przegrzanie organizmu? To dla nas niebezpieczne. Cholera powinieneś to wiedzieć — jęknąłem i oparł czoło o mój policzek, oddychając szybko i ciężko.
— Przepraszam — szepnąłem po chwili, rozchylając odrobinę powieki. Mulat odsunął się, Patrzyłem jak na jego twarzy pojawia się ulga. Odetchnął głośno i potarł szybko policzki.
— Niall, cholera. Jak mogłeś doprowadzić się do takiego stanu?
— Ja... — westchnąłem cicho i zamknąłem z powrotem oczy — Nie myślałem —
— Uczono mnie, że rozum jest brutalnym labiryntem, w którym myśli walczą o przetrwanie, dlatego zwyczajnie powinieneś dać ponieść się intuicji. Jeśli nie będziesz tego robił będziesz zgubiony, rozumiesz? — Zayn pochylił się nade mną, wpatrując się intensywnie w moją twarz. Rozchyliłem powieki i wypuściłem z siebie drżący oddech. Zayn był tak blisko mnie, że zaczynałem tracić oddech.
— To już się stało — wykrztusiłem, obserwując jak skrajne emocje pojawiają się w jego ciemnych tęczówkach. Było ich tak wiele jak nigdy dotąd. Nie widziałem jeszcze czegoś takiego — Jednak problem jest w tym, że to nie myśli mnie zgubiły - a ty i moja miłość do ciebie. Nigdy nie chciałem więcej, dopóki nie poznałem ciebie — szepnąłem łamiąco. Zayn zacisnął usta w cienką linię, po czym odepchnął się od kanapy i wstał, patrząc na mnie tym razem bez emocji.
— A więc jesteś słaby, omego — odparł chłodno, po czym oddalił się do innego pomieszczenia, zostawiając mnie cicho płaczącego.
Od autorki: A koniec tuż tuż
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro