Rozdział Dwudziesty Dziewiąty
Kiedy nabrałem wystarczająco sił, by móc już normalnie przechadzać się po domu i chodzić na spacery, postanowiłem odpuścić, zwyczajnie dać sobie spokój w sprawach, w których i tak nie mogłem nic zdziałać. Rozmawiałem poważnie z tatą przez ostatnie dwa dni. Wspólnie zdecydowaliśmy, że przeprowadzimy się do Liverpoolu, by zacząć wszystko od nowa, budując nasze relacje i chcąc odzyskać wspólny stracony czas.
Dokładnie o pierwszej po południu Bob dał mi walizkę i jeden dzień na spakowanie swoich rzeczy, których miałem już tutaj sporo. Podziękowałem cicho, a po jego wyjściu nie traciłem czasu, zabrałem się za składanie koszulek i bluz. Wkładałem je do wnętrza walizki, oszczędzając w niej miejsca na pozostałe rzeczy, których mimo wszystko nie było aż tak wiele.
Zaprzestałem na moment swoich ruchów, słysząc za sobą pukanie w drzwi. Po zapachu wiedziałem, że to Zayn. Tak więc nie odezwałem się i zwyczajnie, jakby nigdy nic kontynuowałem pakowanie ciuchów.
Mulat mimo braku zaproszenia, wszedł do pokoju, zamykając za sobą drewnianą powłokę, która była pęknięta przez ostatni jego wybuch, kiedy nią trzasnął w złości.
— Niall... Co tu wyrabiasz? — podszedł do mnie i patrzył z nieco szerzej otwartymi oczami jak kładę koszulki na dnie walizki.
— A na co ci to wygląda? — mruknąłem nawet na niego nie zerkając.
— Wyjeżdżasz? — spytał szeptem, na co od razu przytaknąłem.
— Przeprowadzam się z tatą do Liverpoolu. Pora zacząć wszystko od nowa. Wizja nowego, lepszego życia jest zbyt kusząca, by zostawił to w spokoju. Z resztą tu i tak mnie nic nie trzyma — wzruszyłem ramionami, zerkając tym razem ukradkiem na Zayna, który załzawionymi oczami próbował przeanalizować moje słowa. Otwierał swoje usta i zamykał je, nie mogąc nic z siebie wykrztusić — Huh. Tak więc, dziękuję za uratowanie mi tyłka tak wiele razy. Z pewnością ci tego nie zapomnę — odłożyłem koszulkę i odwróciłem się do niego przodem.
— I... Zostawisz mnie? — w końcu z siebie wykrztusił. Wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać i nie bardzo wiedziałem jaki miałby być tego powód skoro miał Gigi i Perrie przy sobie.
Uniosłem brew i skrzyżowałem ręce na klatce, przenosząc cały ciężar swojego ciała na prawą nogę.
— A co sobie myślałeś?
— J-ja —
— Że będę patrzył na to całe gówno, które odstawiasz? Że pozwolę na dalsze krzywdzenie siebie? Nie jestem samobójcą, Zayn. Życie jest jeszcze dla mnie miłe i nie mam zamiaru tego zaprzepaścić, tutaj, przy tobie i tej całej watasze, która się tu pojawiła. Mam to głęboko w dupie. Zapamiętaj to sobie — warknąłem ze łzami w oczach — A teraz wyjdź. Wyjdź, do cholery — odetchnąłem głęboko, przenosząc wzrok na sufit. Zamrugałem szybko, żeby pozbyć się łez.
— Nie rób tego, Niall. Proszę... J-ja po prostu... Nie zostawiaj mnie. Zwyczajnie tego nie rób. Zostań — Zayn złapał moje ręce, mówiąc chaotycznie, łamiącym się głosem — Obiecuję, że-że —
— Ja już nie mogę — zakwiliłem nagle — Nie wytrzyma już dłużej w tym miejscu. Wciąż p-po głowie chodzi mi obraz ciebie i-i... N-nie potrafię — załkałem — Ja już naprawdę nie potrafię. To całe gówno nie daje mi spokoju. Ja naprawdę muszę się stąd wydostać. Czuję, że nie mogę oddychać w tym miejscu, że nie mogę normalnie żyć. K-kiedy pomyślę sobie, że Ty i one.... To po prostu tak bardzo bo-boli i ja naprawdę nie chcę już tu być, Zayn. Jesteś ohydny. Cholernie ohydny i bez serca. Ro-robiłeś to z n-nimi, wiedząc co czuję do ciebie. Wiedziałeś... Wiedziałeś, że będę chciał z tobą poprawiać, więc mo-mogłeś chociaż udać się z nimi w inne miejsce, a-ale nie, bo krzywdzenie mnie sprawia ci jakąś chora przyjemność i-i —
— T-to wcale nie tak, Niall — mulat jęknął żałośnie, po czym mocno przytulił moje trzęsące się przez szloch ciało — Błagam, zostań tu i daj mi szansę na naprawienie tego wszystkiego. Popełniam w-wiele błędów, naprawdę wiele, a moje zachowanie n-nie ma racjonalnego wytłumaczenia, ale tak bardzo Cię proszę, daj mi drugą szansę. Jesteś dla mnie ważny i pragnę to wszystko naprawić... J-jeśli wyjedziesz, nie wybaczę sobie tego, ponieważ ty po tym wszystkim, co przeszedłeś, powinieneś dostać wszystko, co najlepsze, a tymczasem dawałem ci same gówno, kiedy ty jedynie chciałeś mojej miłości. Proszę, Niall...
— T-to bez sensu, Zayn — załkałem.
— Nie, wcale nie. To może się udać, tylko proszę, pozwól mi to wszystko naprawić i zwyczajnie Cię kochać. Pozwól mi — objął szczelniej moje ciało, próbując mnie uspokoić. Wtuliłem się w niego płacząc. Po prostu mocno płacząc. Nic więcej — Pozwól uczynić Cię moim. Proszę — wyszeptał błagalnie w moje włosy — Chcę dać ci moją miłość.
Od autorki: Według mojego planu został ostatni rozdział, więc ja przechodzę zawał, no przywiązałam się do tego ff hah.
I zapraszam na Expecting Love o Ziallu i tatusiowaniu, które wróciło do żywych. Wykupiło sobie u mnie łaskę 😂 ok
Czego pragnie mężczyzna, który ma wszystko?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro