Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Dwudziesty Czwarty

Bob zabrał mnie na grób mamy, który nie był wcale daleko od domu Harrego. Spędziłem tam dobre dwie godziny zwyczjnie wpatrując się w marmur ze łzami w oczach. Tata w tym czasie zdążył ładnie obczyścić brud i nałożyć na powierzchnię nowe kwiaty i świeczki.

Wróciliśmy z cmentarza dopiero niedługo po piętnastej. Wszedłem do przedsionka i momentalnie zmarszczyłem brwi, czując mnóstwo zapachów na raz.

— Wszystko w porządku, synu? — Bob odłożył swoją kurtkę na komodę i zdjął buty, wciąż na mnie patrząc z zaciekawieniem.

— Myślę, że jest tu ktoś obcy — wymamrotałem.

— Odzyskałeś węch? — uśmiechnął się zadowolony z faktu, że dochodzę do siebie.

— Och, Zayn zdążył ci już powiedzieć, że go nie miałem — prychnąłem i wszedłem do salonu. Od razu na wejściu zobaczyłem cztery nowe twarze, które zwróciły się do mnie zaraz po tym jak tu się pojawiłem. Uśmiechnąłem się niezręcznie, patrząc po kolei: jak Harry obejmuje drobnego bruneta, który jest w niego wtulony, Zayn siedzi między dwoma blondynkami, a jeszcze inny facet, zajmuje miejsce na fotelu obok ogromnego narożnika. Minąłem ich i kiedy wchodziłem do kuchni usłyszałem za sobą głos Zayna.

— Niall, chodź tu — burknął, na co wywróciłem oczami i spojrzałem na niego przez ramię.

— Nie rozkazuj mi.

— Jesteś omegą — uniósł brew, obserwując jak na moje usta wchodzi idiotyczny uśmieszek.

— Nie twoją — zerknąłem na te dwie panie, okupujące jego boki. Jedna głaskała jego udo niebezpieczne blisko krocza, a druga bawiła się jego ciemnymi włosami — Matko, już mogę wgrobarazić sobie wieczorną orgię — wymamrotałem zniesmaczony, wchodząc z powrotem do kuchni. Za sobą rozniosły się trzy męskie śmiechy, oczywiście żaden nie należał do Zayna.

Podszedłem do szafek, by wyciągnąć sobie szklankę i nalać do niej soku. Kiedy to zrobiłem, usiadłem na blacie, marszcząc w zamyśleniu brwi.

— Przepraszam za niego. Ma ciężki dzień po odwiedzeniu grobu matki — głos Boba dopiero wyrwał mnie z zamyślenia. Zacisnąłem usta w cienką linię, powstrzymując usilnie łzy, one jednak szybko pojawiły się na moich policzkach. Pokręciłem głową z zamkniętymi oczami. Mój oddech przyspieszył wraz z biegiem mojego serca, a do tego pojawiła się w moim gardle gula, utrudniająca przełonięcie śliny.

Ten dzień jest naprawdę do dupy. Najpierw wieść o śmierci mamy, później widok jej grobu, a teraz jeszcze wizyta tych ludzi i dwie okupujące Zayna laski.

Od autorki: Chyba złamałam sobie palce u prawej nogi, a mam w styczniu białą szkołę :") kurwa?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro