Rozdział Czternasty
Zamachnąłem się i uderzyłem z całej siły w worek treningowy, ale ten ledwo się poruszył. Jęknąłem głośno i spojrzałem na Zayna, który przyglądał mi się z końca siłowni, paląc papierosa.
— Dlaczego mi to nie wychodzi? — skrzyżowałem ręce na klatce — Mówiłeś, że będzie okej.
— Źle układasz stopy, poza tym nie umiesz zrównoważyć siły w nogach i zamachnąć się właściwie.
Uniosłem wysoko brwi, nie odwracając wzroku od twarzy mulata. Między nami zapadła cisza, ale ta nie była zbytnio krępująca. Jedynie zacząłem się trochę irytować.
— Ach tak?
— Dokładnie — przechylił głowę na bok.
— Dobra — warknąłem — Więc co mam robić?
— Skupić się — zaciągnął się papierosem. Przytrzymał dym, a później powoli go wypuścił, przez co jego twarz przez chwilę była zamazana.
— Jestem skupiony — burknąłem i oparłem się o worek. Wylądowałem nagle na ziemi, mrugając szybko z zaskoczenia. Zayn parsknął, gasząc niedopałek w popielniczce.
— Właśnie widzę.
Jęknąłem żałośnie, przekręciłem się na plecy i zasłoniłem sobie dłońmi twarz. Leżałem chwilę w ciszy i spokoju, próbując oczyścić umysł z możliwie wszystkich myśli.
— Wiesz co właściwie oznacza skupienie? — wzdrygnąłem się, słysząc nad sobą Zayna. Rozchyliłem palce przy oczach i spojrzałem w te jego.
— Um.
Zayn kucnął obok, przyglądając się mi się uważnie.
— Skupienie to proces myślowy polegający na błyskawicznym zogniskowaniu świadomości na określonym bodźcu, myśli, przedmiocie — odgarnął moje brązowo-blond kosmyki, które opadły na moje czoło.
— Łatwizna — szepnąłem.
— Oczywiście, widziałem, kiedy oparłeś się o wiszący worek — wywrócił oczami.
— Nie... Poważnie. To proste. Dam radę.
— Och, serio?
Skinąłem, na co Zayn uśmiechnął się dziwnie, później kiwając głową.
— W porządku — położył dłonie obok mojej głowy, po czym pochylił się nade mną tak, że nasze twarze dzieliło co kilka marnych centymetrów. Zatrzepotałem rzęsami, myśląc o tym jak bardzo czekoladowe są jego oczy. Cóż, to chyba pierwsze, co przyszło mi do głowy — Skup się, Niall.
— Robię to — wyszeptałem z szybszym oddechem, gdy mulat jeszcze bardziej się nachylił. Jego twarz zdobił ohydnie złośliwy uśmieszek.
— Wyłącz myślenie.
— Co? — Spytałem zdezorientowany.
— Wyłącz myślenie — powtórzył.
Sapnąłem i przysunąłem się szybko do niego, łącząc nasze usta.
Od autorki: Może uda mi się skończyć to ff dziś, a jeśli nie to na dniach he
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro