Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27. Złe przeczucia

- Wróciłam! - krzyknęła Grace, przekraczając próg swojego domu. Odwiesiła torbę na wieszak i zgrabnie zrzuciła z nóg swoje baleriny.

- No i jak? Noah nie kłamał? - z kuchni wyszedł ojciec dziewczyny. Wysoki, postawny mężczyzna o ciemnej karnacji, czarnych, kręconych włosach, głębokim spojrzeniu i ciemnym wąsie. Spoglądał za córkę z troską, wycierając ścierką trzymaną w dłoni szklankę.

- To długa historia - westchnęła, dołączając do ojca w kuchni. Pomogła mu w sprzątaniu, jednocześnie opowiadając wszystko ze szczegółami. Od wizyty w domu ciotki Cath do przyjazdu na komisariat i spotkaniu się z policjantem Masonem i dość nieprzyjemnym recepcjonistą Benem.

- Sądzisz, że to wszystko jest prawdą? - zagadnął, gdy jego córka chowała ostatni talerz do narożnej szafki.

- Oczywiście - odparła od razu - Jestem trochę zła na to, że Cath mi nic nie powiedziała i tak po prostu zniknęła. Wiem jednak, że postąpiła słusznie i tak jak jej serce podpowiadało. Mam nadzieję, że tam wreszcie będzie szczęśliwa - westchnęła, opierając się o blat kuchenny. Spojrzała na zwisającą na jej nadgarstku bransoletkę z zawieszką w kształcie puzzla - To mądra dziewczyna, poradzi sobie

- Nie do wiary, że takie rzeczy dzieją się tuż pod nosem - pokręcił głową - Gdybyś ty wpadła na taki szalony pomysł, uprzedź mnie i matkę wcześniej

- Spokojnie, dalej niż do Cambridge się nie wybieram - uśmiechnęła się przelotnie - Pójdę już do siebie

- Pewnie - mężczyzna od razu skinął głową - Ja zaraz będę się zbierał, żeby odebrać Zoe i Vanyę ze szkoły

Grace zamknęła się w swoim pokoju, chcąc nacieszyć się chwilą spokoju bez natrętnych sióstr zaglądających jej przez ramię przez cały wieczór. Położyła się na łóżku, odblokowując swój telefon i wchodząc w pierwsze lepsze social media. Tak zatraciła się w oglądaniu zdjęć na Instagramie, że dopiero rozbudziła się na dźwięk gwałtownie otwieranych drzwi.

Już przyszły, jęknęła w duchu, jednak na widok osoby stojącej w progu drzwi cała się spięła.

- To ty uniewinniłaś tego skurwysyna!

Grace szybko zeskoczyła z łóżka, cofając się na drugi koniec pokoju. Pierwszy raz widziała Noah w takim wstanie. Był wściekły?... to mało powiedziane. Jego twarz przybrała kolor purpury, a na mocno zaciśniętych dłoniach pojawiły się niebieskawe żyły. Szczęka się wyostrzyła, a zwykle jasne oczy stały się praktycznie czarne. Dziewczyna się go bała.

- N-nie - wyjąkała, czując jak wpada na ścianę, odbijając się od niej plecami. Mocno przywarła do powierzchni, wbijając paznokcie w twardy tynk.

- Jak nie, skoro teraz media podają informacje, że oskarżenie go było pomyłką! - ryknął, uderzając pięścią w drewnianą meblościankę, która niebezpiecznie zadrżała pod wpływem uderzenia.

- A-Ashton sam zadzwonił do zarządu - wyrzuciła na prędce, dopiero po chwili uświadamiając sobie, co zrobiła. Noah prawie warczał z wściekłości.

- A więc to wszystko wyjaśnia! Skurwiel zapłacił mediom, żeby oczyścili go z zarzutów!

Grace przymknęła oczy, gdy usłyszała dźwięk tłukącego się szkła. Czuła, jak serce podchodzi jej do gardła, a nogi odmawiają utrzymywania ciała w pionie.

- Noah - przełknęła ślinę - Cath nie została uprowadzona. Ona poleciała tam z własnej woli

- Kontaktowałaś się z nią? - wysyczał, podchodząc bliżej do dziewczyny.

- N-nie - wyłkała, czując na swojej szyi ciepły oddech ciemnowłosego.

- Więc skąd możesz wiedzieć, że właśnie nie jest zamknięta gdzieś w piwnicy, albo ten skurwiel jej nie gwałci?! - ryknął, a po policzkach czarnowłosej zaczęły płynąć łzy - Skąd możesz być taka pewna, skoro Cath o niczym ci nie powiedziała?! Zdradziła cię! Wyleciała bez pożegnania! - gwałtownie złapał jej dłoń, przyciskając go ściany - Cholerne bransoletki przyjaźni! A ona jedynie cię wykorzystała, jak nas wszystkich!

- Skończ, Noah - wybłagała szeptem, czując piekący ból w miejscu, gdzie ciemnowłosy ściskał jej nadgarstek - To boli - zapłakała, podnosząc wzrok na czarne tęczówki chłopaka.

Noah gwałtownie ją puścił, nieznacznie się odsuwając. Grace od razu złapała za bolące miejsce, przyciskając je do piersi. Skupiła się na bólu, jednak kątem oka widziała, jak chłopak próbuje się uspokoić. Postanowiła się więcej nie wtrącać i pozwolić mu ochłonąć.

- Pożycz mi pieniądze - usłyszała po chwili.

- Po co? - spytała zaskoczona, marszcząc brwi.

- Na bilet do Los Angeles. Skoro policja odpuściła, muszę zająć się tym osobiście

- Nie - starała się zabrzmieć pewnie - Daj jej w końcu spokój! Nie możesz pogodzić się z tym, że wyleciała, by ułożyć sobie życie?

- Błagam cię - parsknął pod nosem - Czy ty siebie w ogóle słyszysz? Naiwna dziewczyna. A może ciebie też ten skurwiel przekupił, hm?

- Nie dostaniesz ode mnie żadnych pieniędzy - wysyczała - I nie waż się nawet lecieć do LA

Dziewczyna skuliła się, gdy chłopak do niej doskoczył, przyciskając gwałtownie do ściany.

- Nie mów mi, co mam robić, a czego nie - powiedział, starannie wymawiając każde słowo - Polecę do LA, a spróbuj tylko powiedzieć o tym Cath, temu jej przychlastowi albo jego kolegom, a możesz pożegnać się ze swoim uniwersytecikiem w Cambridge. Wiem jak ci bardzo zależy na studiowaniu tam. Piśnij im tylko słówko, a twoje papiery całkiem przypadkiem zostaną wykasowane z ich bazy danych - z satysfakcją obserwował rosnące na jej twarzy przerażenie - Radzę ci być grzeczną - wysyczał, puszczając dziewczynę i zmierzając w stronę wyjścia, uważając, by po drodze nie nastąpić na rozbitą figurkę anioła stróża.

 

***


Calum podszedł do mnie, wyrywając z natłoku myśli. Usiadł obok, wciskając w moje ręce kieliszek z szampanem. W Los Angeles nastał wieczór, a trójka przyjaciół przeniosła świętowanie na zewnątrz. Postanowiłam przejść się po ogrodzie, gdy pozostali bawili się w altance. Ashton chciał do mnie dołączyć, jednak odwiodłam go od tego pomysłu, chcąc przez chwilę pobyć w samotności i pozbierać myśli. Gdy jednak długo nie wracałam, musiał wysłać kogoś na przeszpiegi. Padło najwyraźniej na Hooda.

Chłopak spojrzał przed siebie, wprawiając huśtawkę ogrodową, na której oboje siedzieliśmy, w ruch.

- Czemu od nas uciekłaś? - odezwał się w końcu, upijając łyk ze swojego kieliszka - Ashton już panikuje, że się obraziłaś

- Nie - pokręciłam od razu głową - Po prostu... jakoś nie mogę cieszyć się z tego, że całe to śledztwo zostało odwołane. Coś nie pozwala mi o tym zapomnieć

- Przecież wszystko jest już w porządku

- Niby tak, ale mam złe przeczucia. Tak jakby to wszystko jednak się nie zakończyło

- Daj spokój - Calum przysunął się bliżej, delikatnie obejmując mnie ramieniem - Nic się już nie wydarzy

- Michael wrócił? - spytałam. Długa nieobecność blondyna była dla mnie dużą zagadką. Miał wyjść tylko po papierosy do sklepu, a nie wracał już którąś godzinę z rzędu.

- Wrócił - powiedział, a mi kamień spadł z serca - Nie chciał się z nami bawić. Zabrał tylko swój telefon i pojechał do domu. I nie myśl sobie, że cię nie lubi i dlatego nie został. Michael jest... specyficzny. Potrzebuje czasu, żeby przyzwyczaić się do zmian. A akurat twój pobyt tutaj jest dla niego dużą zmianą

- Nadal mam takie wrażenie, że jestem dla niego intruzem

- Mike po prostu taki jest - wzruszył tylko ramionami - Wracamy do Asha i Luke'a?

- Tak - westchnęłam ciężko i ruszyłam za Hoodem w stronę dobiegającej z altanki muzyki.

- Wszystko w porządku? - Ashton od razu do mnie podszedł, odciągając nieco od panującego hałasu. W odpowiedzi tylko lekko się uśmiechnęłam, kiwając głową - Chodźmy może do środka, zrobiło się już chłodno, a Luke najebał się jak świnia. Nie chcę, żebyś musiała przebywać z nim, kiedy jest w takim stanie. Nie umiałbym się powstrzymać, gdyby zaczął z tobą flirtować

Szatyn zasunął za nami drzwi i poprowadził do salonu. Postawił kieliszek, który wciąż trzymał w dłoni, na stoliku i usiadł na kanapie, przyciągając mnie do swojego boku. Oparłam głowę o jego ramię i przymknęłam oczy.

- I niech tak będzie już zawsze - powiedział szeptem, składając na moim czole delikatny pocałunek - Co jest, do cholery - odsunął się, gdy z ulokowanego na stoliku laptopa zaczął dobiegać dźwięk przychodzącej rozmowy video. Otworzyłam oczy i spojrzałam na ekran.

 
,, Grace Jackson chce nawiązać z tobą video rozmowę ''

 
- Zaczekaj! - powstrzymałam go od odrzucenia połączenia - To moja przyjaciółka

- W porządku - niechętnie odsunął się od urządzenia, opierając z powrotem o oparcie kanapy. Przysunęłam urządzenie do siebie, akceptując połączenie. Na ekranie od razu pojawiła się ciemnowłosa dziewczyna. Płakała.

- Grace, co się stało? - spytałam przestraszona, widząc dziewczynę w takim stanie.

Próbowała zacząć mówić, jednak przychodzące fale szlochu nie pozwoliły jej zacząć zdania. Z frustracją uderzyła w leżącą obok poduszkę.

- Grace, spokojnie - próbowałam uspokoić dziewczynę - Odetchnij i spróbuj mi powiedzieć, o co chodzi

Musiałam odczekać chwilę, aż się uspokoi. Dopiero po kilku, dłuższych chwilach przysunęła się bliżej ekranu.

- Noah - wyłkała, głośno pociągając nosem - On chce do was przylecieć. Nie może się pogodzić z tym, że zatrzymano sprawę. Nie mam pojęcia, co chce zrobić, ale to jest Noah. Po nim można spodziewać się wszystkiego

- Zrobił ci krzywdę? - wtrącił Ashton, a Grace, gdy zobaczyła, że szatyn jest ze mną, szybko się zarumieniła.

- O mnie się nie martwcie - wyłkała - Musisz uważać na siebie Cath... i ty też Ashton

- Mówił, kiedy ma zamiar wylecieć? - szatyn drążył temat. Chciał dowiedzieć się jak najwięcej szczegółów i być w pełni gotowym na jego wizytę

- Nie. Chciał tylko pożyczyć ode mnie pieniądze na bilet

- Pożyczyłaś mu je?

- Nie - zaprzeczyła od razu - Nie mam pojęcia, kiedy zamierza lecieć. Obawiam się, że nie będzie czekał do zakończenia roku szkolnego

- Dzięki za informacje. Gdybyś czegoś się jeszcze dowiedziała, dzwoń od razu - powiedział Irwin.

- Pewnie. Trzymajcie się

- Pa, Grace! - pożegnałam się z nią, zanim dziewczyna przerwała połączenie - Wiedziałam, że to nie koniec - westchnęłam, chowając twarz w dłoniach. Poczułam, jak silne dłonie Ashtona przyciągają mnie do jego klatki piersiowej.

- Ze mną nic ci nie grozi - wyszeptał, trącając nosem moje włosy. Gdzieś z boku usłyszałam szmer przesuwanych drzwi.

- Cześć gołąbeczki - po pomieszczeniu rozległ się głośny śmiech Luke'a - Jaki piękny widok. Calum czemu im nie zrobisz zdjęcia? Tak słodko razem wyglądają. Ty w ogóle nie myślisz. Trzeba im zrobić jakąś kronikę, albo coś. Ja się tym zajmę!

- Luke, powinieneś już chyba jechać do domu. Sierra będzie się martwić - usłyszałam tuż nad swoim uchem stanowczy głos Ashtona.

- Właśnie zamówiłem mu taksówkę - odezwał się Calum. Poczułam, jak kanapa obok się ugina. Podniosłam lekko głowę, natrafiając na psychopatyczny uśmiech blondyna.

- Też się chcę przytulić! - zaśmiał się, po czym runął na mnie, zamykając w szczelnym uścisku.

- Luke, ty napruty idioto! - westchnął pod nosem Calum, próbując odciągnąć Hemmingsa.

- Zostaw mnie! - wybełkotał, mocniej przywierając do mojego ramienia.

- Luke? - zaczęłam dość nieśmiało, pukając go w bok - Gnieciesz mnie

Ashton przejął w końcu inicjatywę. Bezpardonowo odepchnął blondyna, pomagając mi wstać z kanapy.

- Zaopiekuj się nim - rzucił w stronę Hooda, idąc ze mną w kierunku schodów.

- Pamiętajcie o gumce, robaczki! - usłyszałam, gdy postawiłam stopę na pierwszym stopniu.

- Przepraszam za niego - wybełkotał Ashton - Mówiłem, że pijany Luke to głupi Luke

- To było w sumie słodkie - zaśmiałam się, chcąc nieco poprawić mu humor. Chyba się udało, bo kącik jego ust lekko drgnął - Pójdę wziąć prysznic

- Pewnie - odparł od razu - Gdybyś czegoś potrzebowała, będę u siebie. W szafce znajdziesz jakieś czyste ręczniki, weź sobie jeden

- Dzięki

Po szybkim prysznicu, ekspresowo wrzuciłam na siebie jedną z zabranych z Glasgow koszulek i prawie bezszelestnie przemknęłam do starego pokoju Luke'a. Zagrzebałam się w pościeli, zapalając stojącą na stoliku lampkę. Zawsze bałam się spać w nowych miejscach. Słyszałam, jak drzwi łazienki się zamykają, z prysznica leci woda. Obróciłam się na bok, próbując zmusić oczy do zamknięcia. Jednak za każdym razem, gdy już prawie zasypiałam, przed oczami stawał mi obraz Noah. Gwałtownie podskoczyłam na materacu, gdy drzwi się otworzyły.

- Przepraszam - wyszeptał stojący w progu szatyn - Nie chciałem cię wystraszyć

- N-nic się nie stało - uśmiechnęłam się blado, podnosząc do pół siadu. Ashton przysiadł na brzegu łóżka, stawiając na stoliku szklankę wody - Dziękuję

- Śpij dobrze, Cath - przysunął się bliżej, składając na moim czole delikatny pocałunek - I pamiętaj, że w razie czego jestem za ścianą

Skinęłam tylko głową, odprowadzając go wzrokiem do wyjścia. Gdy drzwi ponownie się zamknęły, opadłam na poduszkę. Po jego krótkiej wizycie wszystkie koszmary odpłynęły w niepamięć, a ja szybko pogrążyłam się w głębokim śnie.






x x x x

Noah chyba tak łatwo nie odpuści 🙊

Zapraszam na Twittera i do dzielenia się waszymi odczuciami pod #AloneTogetherFF.  Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawicie tam coś po sobie ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro