25. Wiadomości
! Ważna notatka na końcu rozdziału !
~
Drzwi domostwa ciotki Helen gwałtownie się otworzyły, a do środka wpadła wysoka, szczupła dziewczyna o mocno opalonej karnacji i długich, gęstych i kręconych włosach, które pod wpływem wiatru rozwiały się we wszystkie strony. Helen nigdy przedtem nie widziała jej na oczy.
- Noah - wydyszała w stronę siedzącego na oparciu kanapy chłopaka - O co do cholery chodzi? Jak to Cath zniknęła?
- Nie zniknęła - podkreślił - Została zmanipulowana i uprowadzona. Niebezpośrednio, ale i tak
- Że co proszę? - wypiszczała, odgarniając włosy ze spoconego czoła - Byłyśmy blisko przez ostatni tydzień i powiedziałaby mi, gdyby coś się działo!
- W tym rzecz, że nie powiedziała nikomu - Noah zmrużył oczy, wpatrując się tajemniczo w nastolatkę - Ani tobie, ani swojej własnej ciotce, ani mnie
- Tobie, to akurat się nie dziwię - wysyczała - Po tym co jej zrobiłeś...
- Stul pysk - warknął, głośno odchrząkując, gdy napotkał się z mrocznym spojrzeniem zapłakanych oczu ciotki Cath.
- Kontynuuj, moja droga - zachęciła ją Helen.
- Cath nie przewróciła się na szafki sama, prawda? - uformowała dłonie w pięści, patrząc na chłopaka oskarżycielsko - Powiedź prawdę Noah! To ty ją popchnąłeś, bo coś ci się nie spodobało! To ty zrobiłeś jej tego siniaka na barku! Myślisz, że nie widziałam!? Cath mi o niczym nie mówiła, ale sama zauważyłam, gdy przebierałyśmy się na zajęcia sportowe
- T-to był przypadek - Noah szybko podniósł się z kanapy, stając naprzeciw Helen - Nie chciałem, żeby to tak wyszło
- Uderzyłeś moją siostrzenicę!? - zawsze łagodna Helen nie wytrzymała. Dla swoich bliskich była w stanie się pokroić. Nie mogła uwierzyć, że chłopak, który tak jej pomógł, był zwykłym zwyrolem.
Noah nie odpowiedział. Nie był w stanie się bronić. Nie mógł wyprzeć się tego, że to właśnie on skrzywdził Cath. Nie zrobił tego specjalnie. Nie mógłby zrobić jej krzywdy. Działał pod wpływem impulsu, wściekłość całkowicie zasłoniła mu oczy. Był zły i zazdrosny... bał się, że Cath może ucierpieć na znajomości z tym człowiekiem. Nie zauważył nawet, że najwięcej przykrości sprawiał jej on sam.
- Wyjdź z mojego domu - wyrzuciła blondwłosa kobieta, wskazując palcem na drzwi wyjściowe - Nie chcę, by ktoś taki jak ty mieszał się w sprawy związane z moją rodziną
- Ale...
- Noah, zjeżdżaj stąd! - ryknęła Grace.
Ciemnowłosy chłopak mocniej zacisnął wargi i uformował dłonie w pięści. Szybko obrócił się na pięcie i wyszedł... tak jak mu kazano.
Nikt jednak nie powiedział, że ma się odsunąć od sprawy.
- Przepraszam - zaczęła Grace, podchodząc bliżej do pobladłej kobiety - Powinnam była powiedzieć wcześniej o swoich przypuszczeniach. Może wtedy nie stałoby się to, co się stało, a Cath byłaby z nami
- J-ja już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć - westchnęła Helen, chowając twarz w dłoniach.
- Może mi pani przybliżyć nieco sprawę? Chciałabym pomóc, ale Cath o niczym nigdy mi nie mówiła i...
- Noah znalazł w laptopie Cath wiadomości do Logana Smitha. W jednej z nich znajdował się nadesłany przez niego adres. Noah twierdzi, że pod tym imieniem kryje się Ashton Irwin, którego kiedyś nakrył na dzwonieniu do Cath
- Co? Przecież to niemożliwe...
- Możliwe. Widziałam parę ich wiadomości. Głównie rozmawiali przez video rozmowę, ale w innych wiadomości zwracała się do niego po imieniu. Prawdziwym imieniu - pokręciła głową, szarpiąc końcówki swoich włosów - Dlaczego nic wcześniej nie zauważyłam? Jestem okropną ciotką
- Czyli Cath poleciała do niego? Do Ashtona? Przecież on mieszka w Los Angeles!
- Noah twierdzi, że to Irwin kupił jej bilet. Zwabił ją do siebie i chce wykorzystać - kobieta zacisnęła dłonie na materiale swoich legginsów - A ja słuchałam ich muzyki! Podziwiałam za to, co osiągnęli! Jeśli mojej Cathy coś się stanie, dopilnuję, żeby zgnił w więzieniu. Wiadomość już niedługo trafi do telewizji i zobaczymy, kto będzie teraz cwaniaczył
- Co!!? - Grace gwałtownie się wyprostowała, słysząc słowa kobiety. Słuchała i bardzo dobrze znała zespół Irwina i nie mogła uwierzyć, że chłopak byłby zdolny do takich rzeczy. Znała również Cath i wiedziała, że dziewczyna nie dałaby się tak łatwo zmanipulować. Musiała mieć powód, żeby uciec do LA i najprawdopodobniej tam zacząć nowe życie. Zastanawiające było jednak, czemu nie powiedziała o swoich planach komukolwiek... jej czy ciotce. Zasługiwały na poznanie prawdy i czynników jej decyzji. Grace nie czuła się jednak oszukana. Wiedziała, że Cath postąpiła dobrze i kierowała się tylko i wyłącznie swoim szczęściem oraz bezpieczeństwem. Niestety, obydwa rzeczowniki zostaną już wkrótce brutalnie zniszczone.
Grace wiedziała, że nie ma czasu na czekanie. Musiała ostrzec Cath i to jak najszybciej. A najlepszą metodą będzie skontaktowanie się z nią u źródła.
- Gdzie jest laptop Cath? - wyrzuciła w pośpiechu.
- Na górze, w jej pokoju. Ale po co ci to w...
Grace pognała schodami na górę, wchodząc do pierwszego pomieszczenia z obklejonymi drzwiami. Usiadła za biurkiem, odpalając urządzenie. Zauważyła przeciętą ładowarkę oraz niewysoki stan baterii laptopa. Nie miała zbyt wiele czasu.
***
Wciąż siedzieliśmy w jego sypialni. Ashton wygrzebał się spod koca, a ja usiadłam na jego złączonych nogach, opierając swoje czoło o jego. Chłopak co jakiś czas uśmiechał się szeroko, dotykając wierzchem dłoni mojego zaróżowionego policzka.
- Zostaniesz na długo? - spytał prawie szeptem, przymykając oczy.
- Na tyle długo, na ile nie będziesz mnie miał dość - Ash zaśmiał się cicho, złączając nasze dłonie - Albo dopóki Michael nie wystawi mnie z plecakiem za drzwi
- Nie przejmuj się nim. Nie jest ufny w stosunku do nowych osób. Z czasem cię na pewno polubi - uśmiechnął się i odsunął lekko, by móc spojrzeć mi prosto w oczy. Jego wzrok lekko mnie speszył, jednak nie chciałam uciekać spojrzeniem. Nie chciałam, by odebrał to negatywnie.
- Dziękuję ci za ten bilet - powiedziałam, zagryzając wargę i zapatrując się w jego błyszczące tęczówki. Na żywo były znacznie piękniejsze.
- A ja dziękuję, że z niego skorzystałaś - znów przysunął się nieco bliżej, trącając nosem pasmo moich włosów - Twój przylot to najlepsze, co mi się w życiu przytrafiło. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaki jestem teraz szczęśliwy
Chciałam odpowiedzieć, jednak powstrzymało mnie od tego głośne pukanie do drzwi. Ashton odsunął się, spoglądając na białe drewno.
- Kto co chce? - spytał lekko podniesionym głosem, aby osoba za drzwiami mogła go usłyszeć.
Białe drewno otworzyło się, a w progu stanął zmachany Calum. Musiał biegiem pokonać dzielącą go od sypialni odległość.
- Musicie szybko zejść na dół - wyrzucił, opierając cały swój ciężar ciała na klamce - A w sumie lepiej, jakbyś zszedł tylko ty, Ashton
- Nie zostawię Cath - powiedział od razu szatyn, mocniej splatając nasze dłonie.
- Ja z nią zostanę - zaoferował od razu Calum - Ash cholera, pośpiesz się. Wiem że pszczółki, kwiatki i te sprawy, ale to nie może czekać. Będziecie mieć czas na pieszczoty
- Chodzi o mnie? - spytałam nieśmiało.
- Po części
- W takim razie idzie ze mną - zakomunikował Ashton, pomagając mi zejść z łóżka na podłogę - Nie będziemy mieć przed Cath żadnych tajemnic
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł - zagadał do niego Cal, gdy całą trójką schodziliśmy na dół.
- Uspokój się Calum - zganił go szatyn, gdy weszliśmy do salonu, gdzie na kanapie siedzieli Luke z Mike'm.
- Znowu dzwoni - odparł szybko Luke, robiąc miejsce Ashtonowi, który wgramolił się pomiędzy nich, spoglądając na ekran włączonego laptopa. Zmarszczył czoło, spoglądając to na mnie, to na ekran.
- Jak mogę dzwonić do ciebie, skoro stoję tuż obok - ściągnęłam brwi, widząc na ekranie komunikat: ,,Catherine Leith chce nawiązać z Tobą video rozmowę''
- Zabierzcie ją - rzucił ostro Ashton - To może być podpucha
Już chciałam zaprotestować, gdy poczułam oplatające mnie ramiona Caluma, który odsunął mnie do tyłu.
- Wy też się odsuńcie - rozkazał pozostałej dwójce przyjaciół, którzy bez sprzeciwu wykonali jego polecenie. Szatyn pochylił się, akceptując połączenie.
- O mój Boże, to naprawdę ty! - usłyszałam dobiegający z urządzenia głos.
Znajomy głos.
- Grace! - pisnęłam, zanim Calum zdążył zasłonić mi usta dłonią.
- Cath! Cath, to ty? Wszystko w porządku?
- Puść ją - westchnął Ashton, a Hood wykonał jego polecenie, wycierając obślinioną dłoń o swoją koszulkę. Od razu rzuciłam się w stronę kanapy, po drodze taranując Bogu ducha winne stopy Michaela i wystające kolana Ashtona.
- Grace... - wyłkałam, widząc na ekranie zmartwioną dziewczynę - J-ja przepraszam... że ci nie powiedziałam... nie pożegnałam się... nie chciałam kłamać, ale...
- Przymknij się Leith, bo nie mam za dużo czasu - przerwała mi, opierając łokcie o blat mojego starego biurka - Noah dostał się do twojego laptopa, znalazł wiadomości do Asha i adres, który ci wysłał. Wygadał policji i podkoloryzował, że zostałaś uprowadzona
- Że co proszę? Co to są za bzdury! Jestem tu z własnej woli
- Ja to wiem, ale Noah już niekoniecznie. Twoja ciotka powiedziała, że jego bajeczki mają wypłynąć do mediów
- Wiedziałem kurwa, że to się tak skończy - wściekły Mike wstał z kanapy, oddalając się w stronę drzwi tarasowych, po drodze biorąc ze stolika leżącą na nim paczkę papierosów i zapalniczkę.
- Możesz mi wyjaśnić, dlaczego to właśnie Noah dobrał się do mojego laptopa? Skąd on się w ogóle wziął w moim domu!?
- Nie mam pojęcia, ale namieszał i to sporo. Uraziłaś jego dumę i teraz próbuje się odegrać
Poczułam na plecach przyjemne ciepło bijące z dłoni Ashtona, który próbował dodać mi otuchy.
- Możemy coś zrobić? Jakoś zapobiec temu, żeby to wszystko wyciekło? - wtrącił Hemmings, wpychając się w kadr.
- Chyba nie za bardzo... - całą trójką podnieśliśmy wzrok na Caluma, który stał przy stoliku z założonymi rękami, wpatrując się w wiszący na ścianie telewizor.
- Nadajemy komunikat z ostatniej chwili. Dziewiętnastoletnia Catherine Leith, mieszkanka miejscowości Glasgow, w stanie Kentucky, została uprowadzona przez znanego perkusistę zespołu 5 Seconds Of Summer, Ashtona Irwina. Jak twierdzą bliscy nastolatki, dziewczyna zniknęła w środku nocy, nie pozostawiając żadnej wiadomości. W laptopie dziewczyny znaleziono wiadomości z perkusistą, podszywającym się pod kogoś innego. Policja zajęła się tą sprawą, a dzięki znalezionym przez bliskich adresem mężczyzny, miejmy nadzieję władze namierzą zarówno nastolatkę, jak i zamieszanego w jej zniknięcie perkusistę oraz basistę zespołu - Caluma Hooda - który kilka dni wcześniej złożył wizytę w rodzinnym mieście dziewczyny i może mieć coś wspólnego z jej zniknięciem. Gdyby ktoś z państwa miał ważne informację, proszę kontaktować się z komisariatem policji w Glasgow lub w Los Angeles
- Cath... - od dziennikarki w telewizji oderwał mnie cichy głos dobiegający z laptopa - Zrobię wszystko, żeby to jakoś odkręcić. Ale musicie na siebie uważać
- D-dziękuję, Grace - wyłkałam, zaciskając w dłoniach materiał swojej bluzy.
- Trzymaj się, kochana. Będę dzwonić, gdy czegoś się dowiem. Ty też nie przepadnij bez słowa
Jedyne na co się zdałam, to kiwnięcie głową. Potem Ashton szybko zakończył połączenie, przyciągając mnie do siebie i pozwalając łzami moczyć materiał jego koszulki.
- Przysięgam, że jak ten cały Noah wpadnie w moje ręce, to nie ręczę za siebie - warknął Hood - Jak można być aż takim idiotą! Nawet najgorszemu wrogowi nie zrobiłbym takiego świństwa!
- Pójdę siedzieć, gdy będzie taka potrzeba - wyszeptał wprost do mojego ucha Irwin - Ale nawet zza krat dopilnuję, żeby ten chuj skończył gorzej niż ja. Za tyle krzywd, ile ci wyrządził, powinni go od razu posłać na szubienicę
Nagle w pomieszczeniu rozległ się głośny kaszel. Odsunęłam się od Ashtona, spoglądając w stronę, skąd dochodził dźwięk. W progu drzwi tarasowych stał Michael.
- No i na co wy czekacie? Aż policja tu wbije? - gwałtownie zasunął drzwi i podszedł bliżej nas. Z kieszeni bluzy wyjął swój telefon, rzucając go na blat stolika - Dzwoń do zarządu, niech to wszystko odkręcą
- Masz rac...
- I rusz dupę Irwin albo osobiście załatwię twojej pannie lot z powrotem do Glasgow - rzucił, kierując się tym razem w stronę drzwi wyjściowych.
- Ale... twój telefon! - krzyknęłam za blondynem i już chciałam podnieść się z kanapy, jednak Luke odwiódł mnie od tego pomysłu.
- Poszedł tylko po fajki, zaraz wróci
x x x x
Hej. Chciałabym was bardzo, bardzo, ale to bardzo przeprosić, że przez ostatni tydzień nie pojawiały się rozdziały. Potrzebowałam przerwy i z tego powodu nie byłam aktywna również na Twitterze. Jednak wszystko już wróciło do normy i w ramach przeprosin wrzucam wam dzisiaj taki niezapowiedziany rozdział.
Z przykrością muszę jeszcze was poinformować, że w piątek wyjeżdżam i niedzielny rozdział nie pojawi się ( co do czwartkowego nie jestem pewna, ale postaram się, by go dodać )
Jeszcze raz przepraszam za tą przerwę co była i co będzie
Buziaki x
Wpadajcie również na Twittera! :
#AloneTogetherFF
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro