25. Lie
Mów do mnie tak, jakbyś szeptała do mojego ucha.
Tak, jak Jeon zaproponował, następne dwa dni poświęcili na coś innego niż biznesowe spotkania. Jungmi udało się przebukować bilety, a nawet spojrzeć do sieci i wymyślić, gdzie mogą się udać. Choć musiała ze smutkiem stwierdzić, że większości atrakcji i tak nie będą mogli odwiedzić.
Z samego rana ubrała wygodne buty i spodnie, które miała wsadzone do walizki na wszelkie inne przypadkowe wyjścia. Może to dzięki temu wymanifestowała sobie niezbyt sztywne wyjście?
Zdziwiona odnalazła w holu przed wejściem wszystkich trzech mężczyzn. Uśmiechnięty Taehyung rozłożył ramiona w geście powitania.
— Witam naszą ulubioną pannę Kim — powiedział radośnie, wywołując uśmiech na jej twarzy. — Jak się masz?
— Dziękuję, wyjątkowo dobrze.
— Gotowa na dzisiejsze atrakcje?
Jungmi pokiwała ochoczo głową, choć nie wiedziała, gdzie mają zamiar pójść. Patrząc na ich ubiór — wygodne obuwie, swobodne spodnie i bluzy, choć Jimin miał na sobie casualowy sweter, w którym i tak wyglądał dla niej zbyt wyszukanie, nie wiedziała, czego może się spodziewać. Z wyjaśnieniami przyszedł Jeon.
— Mam zamiar pokazać wam miasto, z tej innej, ciekawszej strony.
Gdy wyszli z hotelu, Los Angeles rozciągało się przed nimi niczym roziskrzony dywan pełen obietnic i ekscytujących możliwości. Jungmi, starała się ukryć swoje zdenerwowanie. Podróż z trzema prezesami firmy, stała się czymś więcej niż tylko delegacją — szansą, by zacieśnić relacje i pokazać się z jak najlepszej strony. Taehyung i Guk mieli w sobie tę swobodę, która przychodzi z władzą i doświadczeniem, lecz każdy z nich wyróżniał się czymś innym.
Zwiedzanie rozpoczęli od ikonicznego Hollywood Boulevard. Taehyung, którego entuzjazm był zaraźliwy, zaproponował spacer Aleją Gwiazd.
— Czy wiecie, że to jedna z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych na świecie? — zapytał, wskazując na gwiazdę z nazwiskiem jednego ze swoich ulubionych aktorów. Jimin, bardziej powściągliwy, uśmiechał się lekko, robiąc zdjęcia telefonem, podczas gdy Jeongguk zatrzymał się przy ulicznym artyście malującym portrety. Kim z trudem nadążała za ich rozmowami, czując jednak, że atmosfera była zaskakująco luźna.
Drugą połowę dnia poświęcili na Griffith Observatory i spacer po parku wokół. Panorama miasta o zachodzie słońca zapierała dech w piersiach.
— To miejsce zawsze przypomina mi, jak mały jestem wobec wszechświata — rzucił Taehyung, patrząc w dal. Jego refleksyjny ton sprawił, że spojrzała na niego z nowej perspektywy. Jeongguk, nie mogąc oprzeć się pokusie, próbował zrobić kilka zdjęć, ale ostatecznie to Jimin, jak się później okazało, z jego perfekcyjnym wyczuciem kadru uchwycił wspólne zdjęcie, które wszyscy uznali za idealne.
Jungmi starała się opanować, pojawiające się od czasu do czasu łzy. Czuła, że ostatnimi czasy naprawdę jej się poszczęściło.
— Dlaczego płaczesz? — zapytał Park, który stanął zaraz obok przy barierce punktu widokowego.
— Tutaj jest tak pięknie — wyszeptała. — To są łzy wdzięczności. Za ostatnie dni i to, co mnie teraz spotyka. Nigdy nie myślałam, o podróży do Stanów, a tym bardziej o takich luksusach.
Taehyung znikł gdzieś za rogiem, najpewniej próbując uchwycić kolejne kadry do filmu z ich podróży. Choć nikomu się nie chwalił, Jimin wiedział, że tak Kim przechowuje swoje wspomnienia — na karcie pamięci USB. Zawsze wtedy może do nich powrócić.
Natomiast Jeongguk usiadł na ławce i zajadał się hot dogiem zakupionym w przydrożnej budce. Choć był prezesem, uwielbiał proste street foodowe jedzenie. W sumie on ogólnie lubił dużo zjeść, a potem spalał to na siłowni, prężąc muskuły przed wzdychający do niego kobietami.
— Cieszę się, że tutaj jestem — zakończyła, spoglądając na prezesa. Jimin wydawał się zamyślony i jakby nieobecny. Jednak pokiwał głową i uśmiechnął się, pokazując jej dołeczki w policzkach.
— Ja też, panno Kim, ja też.
✯
Ostatniego wieczoru przed wylotem wybrali się na kolację do jednej z najlepszych restauracji w mieście. Tym razem Kim Taehyung zaproponował miejsce, które emanowało elegancją, posiadał wysokie sufity, kryształowe żyrandole. Delikatne światło świec tworzyły intymną atmosferę. Taehyung, jako gospodarz wieczoru, zamówił dla nich degustacyjne menu, podkreślając, że chcą spróbować wszystkiego, co najlepsze. Rozmowa przy stole płynęła swobodnie. Jimin dzielił się ciekawostkami o kuchni fusion, Jeongguk opowiadał o swoich doświadczeniach z wcześniejszych podróży, a nawet Jungmi wplatała zabawne anegdoty, które rozbawiały wszystkich do łez.
Przez cały czas czuła, że ten wyjazd otworzył przed nią nowe drzwi. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej zdawała sobie sprawę, jak różni byli jej szefowie, ale jednocześnie jak dobrze się uzupełniali. Po kolacji, wychodząc z restauracji, spojrzała na nich z wdzięcznością. Ta podróż nie tylko pozwoliła jej poznać Los Angeles, ale również sprawiła, że poczuła się częścią czegoś większego.
Po kolacji Park zaoferował, że ją odprowadzi pod pokój hotelowy. Gdy szli długim, cichym korytarzem, poczuła, jak napięcie powoli ustępuje. Natomiast Park idąc obok, wydawał się spokojny i zrelaksowany.
— To był naprawdę udany wyjazd — odezwała się, przerywając ciszę. — Dziękuję za to, że mogłam uczestniczyć w czymś takim.
Jimin uśmiechnął się lekko i spojrzał na nią z boku. W jego oczach odnalazła swego rodzaju błysk.
— To chyba my powinniśmy dziękować — powiedział spokojnie. — Wiem, że nie jestem łatwym człowiekiem, dlatego chcę, byś wiedziała, naprawdę doceniam twoją pracę.
Zatrzymali się przed drzwiami pokoju. Przez chwilę stali w milczeniu, a ona poczuła, jak na policzki wstępuje jej lekki rumieniec.
— Dziękuję, choć na pewno przesadzasz — dodała, starając się brzmieć pewnie. — Jesteś naprawdę dobrym szefem.
— Odpocznij teraz. Miłych snów, Jungmi.
— Dobranoc — odparła cicho, zanim zamknęła za sobą drzwi. W pokoju panował półmrok, a ona przez chwilę stała oparta o drzwi, wsłuchując się w ciszę. Czuła się jednocześnie zmęczona i wdzięczna za wszystko, co wydarzyło się podczas tego wyjazdu. Myśl o prezesie i jego słowach sprawiła, że na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, zanim skierowała się do łazienki. Przez głowę przeszła jej myśl, która nie mogła wyjść nawet w momencie, kiedy przykryła się kołdrą i zgasiła światło.
Może to właśnie był ten siedmiomilowy krok w ich znajomości?
Od Autorki: Dawno mnie tutaj nie było. Niestety przestój, który zazwyczaj pojawia się na dystansie pisania historii właśnie mnie dopadł. Ale mam nadzieję, że już przeszedł i będę mogła częściej Wam tutaj coś publikować.
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro