11. Heaven
Wciąż jestem nerwowy jak dziecko.
Trzeci raz znajdowała się w eleganckim wieżowcu firmy Magnate. Choć nie był to jej debiut, stresowała się jeszcze bardziej niż przed pierwszym wejściem. Tak naprawdę, nie miała pojęcia, co tym razem będzie musiała zrobić.
W dostojnej oszklonej sali, w której jeszcze nigdy nie była, znajdowały się przyszykowane miejsca. Z pomieszczenia rozciągnął się widok na stolicę, który zapierał dech w piersi. Zachodzące już słońce nadawało niebu różowej poświaty.
Tym razem, ku jej zaskoczeniu, Jeon Jeongguk siedział na miejscu z prawej strony, a po lewej mężczyzna, którego Jungmi zauważyła, wychodząc z windy, lecz jego imienia nie poznała.
— Kim Taehyung — przedstawił się, uśmiechając szeroko. Jego ciemne niczym węgiel oczy przeszył blask. — Wiceprezes Zarządu. Odpowiadam za działalność sprzedażową spółki. Wiceprezesa Jeona Jeongguk'a pani już poznała.
— Tak — odpowiedziała spokojnie, choć tak naprawdę ledwo wstrzymywała oddech. Jednak nie wiedziała, że siedzący po prawej stronie mężczyzna był wiceprezesem. W końcu... Dlaczego był przy pierwszym etapie rekrutacji?
— Cieszę się, że możemy znów porozmawiać — wtrącił Guk. — Przepraszam, że wcześniej nie wyjaśniłem swojej roli w firmie. Zazwyczaj to stresuje kandydatów.
Jungmi nie chciała tego komentować, więc skinęła tylko głową na znak zrozumienia. Nie wiedziała, dlaczego dwóch prezesów zaprosiło ją na ostatnią rozmowę? A gdzie był prezes Park? Dlaczego nie mogła zobaczyć i tego mężczyzny?
Ostatecznie mogłaby mu podziękować za okazany miły gest. Choć po chwili stwierdziła, że byłoby to niestosowne. Zwłaszcza że stara się uzyskać pracę w tym miejscu.
— Jak dobrze pani wie — ciągnął dalej Taehyung. — Stanowisko, na które pani aplikowała, to asystentka biura zarządu. Jednak przez wzgląd na wielkość spółki, do pani kompetencji należeć będzie przede wszystkim obsługa samego prezesa Park'a.
Z początku Jungmi nie nie wiedziała, dlaczego tylko jednej osoby. Po chwili jednak ponownie zaakceptowała słowa bruneta. Ta rozmowa jednak różniła się od poprzednich. Nie została zapytana o coś związanego z pracą. Wszystkie pytania dotyczyły jej życia. Jakby Kim Taehyung chciał ją bardziej poznać, wczuć się w jej postać, założyć jej buty.
Jungmi starała się odpowiadać pewnie, choć nie chciała się rozwodzić. Uważała za nietakt opowiadać o swoim życiu prywatnym. Pomimo dziwnego tematu, rozmowa z Taehyung'iem była przyjemna i nawet dwa razy uśmiechnęła się szczerze. Zupełnie jakby odeszło z niej zdenerwowanie. Choć była to rozmowa rekrutacyjna, w dodatku najważniejsza w jej życiu, czuła się jak na ploteczkach z przyjaciółką.
— Odprowadzę panią do windy — powiedział poważnie Jeongguk.
— Dziękuję — odpowiedziała Jungmi i ukłoniła się siedzącemu na krześle Taehyung'owi.
— To raczej ja powinienem podziękować za szczerość — odparł Kim. — Mam nadzieję, że nie jest to nasz ostatni raz.
Nim Jungmi zrozumiała sens tych słów, odwróciła się w stronę wyjścia i podążyła na korytarz. Nie wiedziała, że Kim Taehyug bacznie ją obserwuje, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech, pełen satysfakcji i zachwytu.
W holu wysoka, szczupła asystentka chciała przywołać windę, lecz Jeon Jeongguk powstrzymał ją gestem dłoni. Sam natomiast nacisnął guzik i przystanął obok Kim. Jungmi wyczuła jego perfumy, które były subtelne, a jednocześnie zapadały w pamięć. Nim jednak zdążyła spojrzeć w jego stronę, winda przyjechała, a stalowe drzwi się rozszerzyły.
— Dziękuję za rozmowę, panno Kim — usłyszała głos wiceprezesa, lecz nie potrafiła zrozumieć jego tonu. Nie był ani przyjemny, ani chłodny. Nie tylko formalny, aczkolwiek profesjonalny.
— Dziękuję panie Jeon.
Jungmi weszła do windy, a po korytarzu rozniósł się stukot jej obcasów. Kiedy odwróciła się w stronę zamykających się drzwi, zauważyła baczne spojrzenie brązowych oczu. Kiedy tylko nawiązała z nimi kontakt, przez niezbyt szeroką szparę zobaczyła, jak pierwszy raz w jej towarzystwie Jeon Jeongguk prawdziwie się uśmiechnął.
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro