Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. Take Two

Czy nie widzisz, że to jest nasza druga szansa?

Jungmi leżała na łóżku i tak po prostu patrzyła przed siebie. Dostrzegła kilka pęknięć na suficie i zrozumiała, że dokładnie tak wygląda jej życie.

Niedawno jeszcze było całe i szczęśliwe. Dzisiaj nie miała pracy, partnera, ukochanego. Rachunki trzeba płacić i żałowała, że odeszła ze starej firmy. Ale nie była na tyle bezmyślna, by do niej powrócić. Doskonale wiedziała, co się w niej obecnie działo.

Mei trzy razy w tygodniu odwiedzała ją i karmiła. Wmuszała, by coś zjadła, Uważała, że nie może się tak zachowywać, bo za niedługo i życie ją opuści. Jungmi nie była zła za te słowa, nawet ją to poruszyło.

Tak, Mei ma rację. Muszę coś ze sobą zrobić, pomyślała, podnosząc się do siadu. Postanowiła wziąć się za siebie. Siłownia, dieta, to nie były złe pomysły. Ale... Niestety Jungmi miała to do siebie, że nie cierpiała ćwiczeń. Na lekcjach wychowania fizycznego próbowała przetrwać, ponieważ nie miała sportowego uzdolnienia.

W mieszkaniu panowała cisza, która przerywał tylko odgłos wydobywający się z pralki. Jungmi kończyła pić swoją jaśminową herbatę i przeglądała kolejne ogłoszenia w internecie. Musiała znaleźć pracę. A żeby to osiągnąć, trzeba poświęcić czas na wysyłanie kolejnych CV. Popatrzyła na dokument, który zapisany był w formacie PDF. Dostrzegła zdjęcie. Normalna dziewczyna. Jej kasztanowe włosy były elegancko ułożone, a biała koszula zapięta pod samą szyję. Nie wyróżniała się niczym. Ani osiągnięciami, ani wyglądem.

Dlatego nikt nie oddzwonił, pomyślała i odłożyła kubek, przyciągając kolana do brody. Oparła na nich głowę, próbując przełknąć gorycz porażki. Minęło ponad dziesięć dni od ostatniej wizyty w firmie Magnate. Może naprawdę nie nadawała się na to stanowisko. Po rozmowie z Kim Namjoon'em zrozumiała, że bycie asystentką w biurze zarządu to coś więcej niż umiejętności, które posiadała.

Wspominała kobiety z windy. Choć nie były wysoko postawione, to o wiele ją przewyższały. Wciągnęła powietrze, unosząc do góry głowę. Chciała zapomnieć o żenującym incydencie przed windą. Jeśli, to rzeczywiście był prezes Park...

Jungmi sobie inaczej wyobrażała osobę, która zarządza imperium Magnate. Gdy tak o tym myślała, to postawiłaby w tym miejscu eleganckiego, dojrzałego mężczyznę, z kilkoma bruzdami na twarzy i zmarszczkami. Ku jej zaskoczeniu prezes był młody, przystojny i taki, jak opisywała Haru — niedostępny.

Zaczęła boleć ją głową. Schowała ją jeszcze niżej, a potem wstała z krzesła i skierowała się do czajnika. Potrzebowała napić się wody, a widząc, że ból się nasila, postanowiła wziąć tabletkę. Wyciągając rzeczy z szafki, w której znajdowała się apteczka, dostrzegła znajome opakowanie.

Wstrzymała oddech. Była pewna, że pozbyła się wszystkich rzeczy, które należały do Jonghyun'a, aczkolwiek paczka taipe'ów do klejenia przypomniała, że on jeszcze niedawno tu był.

Zdenerwowana wyciągnęła pudełko, otworzyła kosz i z całej siły cisnęła w jego otchłań przeszłość. Po policzkach zaczęły spływać łzy, bo choć Jungmi bardzo by chciała, nie był to zamknięty rozdział. Te wszystkie chwile bolały tak samo. Mogła liczyć tylko na to, że w końcu się do nich przyzwyczai.

Telefon zawibrował, a później pomieszczenie przeszył dźwięk dzwonka, oznajmiającego, że ktoś próbuje się z nią skontaktować. Bez namysłu odebrała, choć wciąż odczuwała silne emocje związane z przeszłością.

Dobry wieczór panno Kim — głos w telefonie wydawał się znajomy. — Gratulujemy, przejścia do trzeciego, ostatniego etapu. Zapraszamy na rozmowę finalną...

Jungmi nie mogła uwierzyć. Przecież była pewna, że nic się nie udało. Minęło aż dziesięć dni... W dodatku była dość późna godzina. Kobieta wyjaśniła wszystko, po czym się rozłączyła. Pozostawiając Kim z niezrozumiałym uczuciem euforii.


Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro