Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Czas Poważnych Decyzji

Do wyjazdu przyjaciół do Hogwaru został niecały tydzień. Maximus - po mimo tego iż bardzo pragnął tego, aby ponownie przyjęli go do Hogwartu - nie był zbyt szczęśliwy z powrotu do szkoły. Miał wrażenie, że tylko on tak naprawdę zdaje sobie sprawę z tego, że Hogwart nie będzie taki sam, w końcu z pewnością nawet grono uczniowskie podlegnie zmianie i Max wcale nie myślał o nowych uczniach, a o tych którzy już nigdy nie wrócą w mury szkoły, tylko dlatego, że zostali zabici za swoje pochodzenie. Chłopak cieszył się, że Hermiona była cała i zdrowa, a z pewnością znajduje się na czarnej liście Voldemorta.

Max z westchnieniem podniósł się z łóżka na którym leżał i ruszył do kuchni na śniadanie. Być może nie stanowił sobą zbyt miłego widoku - jego włosy były w większym niż zwykle nieładzie, a ubrany wciąż był w swoją pidżamę - ale był głodny i ważniejszym dla niego było teraz jedzenie, a nie jego wygląd.

I mówiąc szczerze pozostali mieszkańcy Grimmould Place 12 nie byli zdziwieni, kiedy Max w takim stanie - i na wpół przytomny, gdyż dalej jeszcze nie był do końca wybudzony - wszedł do kuchni i zajął swoje miejsce obok Harry'ego, który tylko uśmiechnął się z czułością i zgarnął Max'a do mocnego uścisku, po czym podsunął mu pod nos talerz z tostami co chłopak przyjął nadzwyczaj radośnie, od razu wpychając sobie jednego z nich do ust.

Harry przyglądał się synowi Voldemorta z uśmiechem na wargach. Tak bardzo kochał tego sarkastycznego i pesymistycznego chłopaka, a pomyśleć, że kiedyś był pewien, że zakochał się w Ginny Weasley. Ona już o nim zapomniała bo zajęta była swoim nowym chłopakiem - Dean'em Thomas'em, a tak naprawdę to dopiero Max pokazał mu czym jest miłość.

W kuchni panowała komfortowa cisza, którą przerywały tylko dźwięki sztućców, a po chwili również głośne trzaśnięcie drzwiami. Wszyscy machinalnie podnieśli różdżki i skierowali je w stronę wejścia do kuchni, jednak opuścili je, gdy osobą, która wtargnęła do domu okazał się Remus.

- Widzę, że jesteście przygotowani na niebezpieczeństwo - mruknął z aprobatą.

- Cóż zawsze powtarzam: Stała czujność - powiedział Moody.

- I Max tą czujność utrzyymuje praktycznie zasypiając na stole w kuchni, ubrany w pidżamę? - zapytał Lupin.

- Możesz się śmiać, ale lepiej być w pidżamie niż całkiem nogo - powiedział obronnie Max.

- No tak, bo nago widuje go chyba tylko Harry - krzyknęli jednocześnie bliźniacy, na co zarówno Max jak i Harry zarumienili się.

- Coś się stało Lunatyku? Kiedy tu przybyłeś wyglądałeś na zdenerwowanego - wrócił do tematu Syriusz.

- Voldemort urządził kolejny rajd na mugolskie miasteczko, ale tym razem było gorzej to była totalna rzeź, z mugoli nic nie zostało - opowiedział Lunatyk.

- Jeżeli już wróciliśmy do tematu Voldemorta - zaczął pan Weasley - To Max, przed wakacjami powiedziałeś, że jesteś gotów wspierać Zakon Feniksa, jednak przez wakacje miałeś okazję zobaczyć jak bardzo jest to niebezpieczne. Więc zapytam. Czy twoja deklaracja wspierania Zakonu dalej jest aktualna?

- Tak - powiedział z mocą Max - Mówiłem, że nie chcę by ktokolwiek kojarzył mnie z moim ojcem, a jednocześnie nie chcę, aby doszedł do władzy.

- Świetnie, ale wiedz, że jeśli ponownie staniesz po stronie Voldemorta, nawet jeśli będziesz ratował wtedy czyjeś życie, to nie oczekuj, że znów cię przyjmiemy - powiedział Moody.

- Nie oczekuje. Nie dam się więcej Voldemortowi.

Jakieś komentarze? Podoba się wam w ogóle to co piszę?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro