Prolog
Był przy mnie. Czułam to. Czułam jak splata nasze palce i opiera je o swoje czoło, zupełnie, jakby odmawiał modlitwę za nas dwoje. Nie posłucha cię, Taehyung-oppa. On nigdy nie słucha.
Obróciłam w myślach obraz Taehyunga patrzącego gdzieś w dal, odwracającego ode mnie wzrok. Czego się boisz, mój drogi, chciałoby się zapytać.
Odnalazłam dłonią jego roztarganą czuprynę, którą delikatnie pogładziłam. Nie martw się o nic, najdroższy, chciałoby się powiedzieć.
- Czemu to musiało się tak skończyć? - spytał łamiącym się głosem stłumionym przez szalejący w nim żal. Nie jest tak źle, kochany, chciałoby się zaprzeczyć. Łza spływająca po jego policzku, błyszcząca od światła wpadającego przez okno. Cóż za piękny blask, miłości, chciałoby się szepnąć.
Kości zatrzeszczały, gdy spróbowałam unieść się na łokciach. Taehyung z cichym syknięciem złapał mnie, zanim roztrzaskałabym się nieporadnie.
Klamka opadła, a ja usłyszałam znajomy rytm kroków.
- Czy już... ? - nieśmiały głos doktora dobiegł z drugiego końca pomieszczenia.
- Nie - V rzucił natychmiast ostrym tonem. Pociągnięcie nosem. A więc naprawdę płakał. Ścisnęłam go mocniej za rękę.
- W porządku, oppa - mój głos wydał mi się obcy. Może przez zakradający się do niego strach, może z wyczerpania. - To przecież nie jest nasze ostatnie pożegnanie - dodałam, przywołując delikatny, pocieszający uśmiech. Obydwoje wiedzieliśmy, że kłamię.
Usiadł przede mną i zamknął w ramionach. Wciągnęłam w nozdrza jego znajomy zapach, który od pewnego czasu kojarzyłam tylko z poczuciem bezpieczeństwa. Ze spokojem ducha. Czemu więc, teraz, gdy powinnam już pogodzić się z losem, tak ciężko jest mi opanować drżące ręce?
- Obiecaj mi - szepnął tak cicho, że ledwo wyłapałam te słowa, zanim zniknęły w powietrzu. - Obiecaj, że jeszcze cię zobaczę - jego błagalny ton skręcił mi wnętrzności. Nie wierzył w to tak samo jak ja.
Jednak wypowiedzenie tego życzenia nic nas nie kosztowało, więc czemu by nie? Czemu by więc nie pomarzyć, że kiedyś się spełni?
Ktoś kiedyś powiedział mi, że pragnienie czegoś wystarczająco mocno przybliża nas do tego na wyciągnięcie ręki. Że sama chęć przełamuje granice, pokonuje niemożliwe. Dlaczego więc, kiedy nie pragnęłam niczego bardziej na świecie niż jego, wszystko stawało nam na drodze? Dlaczego ta filozofia nie działała na mnie?
Poruszenie w pokoju podpowiedziało mi, że coś się dzieje. Uniesione głosy, gwałtowne ruchy...
- Pamiętaj, ShaRi, jesteś wszystkim, co mam - Taehyung rzucił w pośpiechu, gdy go zabierali.
Gdy zabierali cały mój świat.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro