30. Czym byliśmy oraz czym nie byliśmy
rozdział napisała dla was gościnnie liv ,
nawet ja nie wiem co w nim jest
Czasami zbyt często śniłem na jawie, bo tylko w ten sposób mogłem uciec przed problemami dorosłości, faktem, że muszę pracować, by mieć za co kupić jedzenie oraz tym, iż miałem na sobie odpowiedzialność w postaci dziecka. Moje życie bardzo często mnie przytłaczało, ale mimo wszystko nigdy nie cofnąłbym czasu, ponieważ June była najlepszym, co mi się przytrafiło, chociaż nigdy bym nie przypuszczał, że właśnie tak to wszystko się potoczy.
Byłem wdzięczny również za to, że to akurat Nina była jej matką, bo miałem w niej oparcie i nawet mimo rozwodu, wciąż mogłem na nią liczyć. Była moją ostoją podczas wielu ciężkich chwil, przez co kochałem ją chyba jeszcze bardziej. Razem podołaliśmy tak cholernie trudnemu zadaniu, a ja byłem z nas naprawdę dumny, chociaż często miałem ochotę się po prostu poddać.
A potem sam skopałem sobie życie, jakby nie było mi mało.
Kiedy zobaczyłem Michaela siedzącego pod drzwiami, nie byłem pewien, czy mój wciąż jeszcze odrobinę pijany umysł przypadkiem nie podsuwa mi obrazów, które próbowałem zakopać na dnie mojego serca. Chciałem, żeby on był prawdziwy, a wszystko, co do tej pory przeszkadzało nam w byciu razem zniknęło, gdy tylko pstryknę palcami.
Pragnąłem być samolubny i wymazać wszystkich innych, by móc po prostu zaciągnąć go do mojej sypialni, zakopać się razem pod kołdrą, a rano zjeść wspólne śniadanie, które najprawdopodobniej byłoby czekoladowymi płatkami z mlekiem. Ale to w zupełności by mi wystarczyło, bo nie chciałem niczego więcej, niż spędzenia przyjemnego poranka z moim mężem, którym niedługo miał przestać być.
Rzeczywistość jednak kopała nas obu po tyłkach, a ja sam kazałem mu być z moją siostrą, bo nie chciałem jej ranić, jednocześnie pozwalając na to, aby to moje serce rozsypało się na tysiące kawałków. Kiedy wygadałem się o tym Ninie, zrobiło mi się nieco lżej, bo wreszcie nie dusiłem tego w sobie, ale jednocześnie wszystko stało się prawdą, gdy tylko wyrzuciłem z siebie pierwsze słowo.
Podniosłem wzrok i spojrzałem w jego piękne zielone oczy, które wtedy wyglądały na jeszcze bardziej zmęczone, niż moje i najbardziej na świecie chciałem go po prostu przytulić, jednak ostatkiem sił powstrzymałem się przed podbiegnięciem do niego i zagarnięciem w moje ramiona. Jak bardzo zdesperowany bym był, gdybym to jednak zrobił?
Zamiast tego po prostu wciąż się w niego wpatrywałem, szukając jakichkolwiek oznak jego wizyty, lecz nic nie wskazywało na to, że cokolwiek w naszej sytuacji się zmieniło. Wyglądał kompletnie tak samo, chociaż wydawał się bardziej roztargniony i być może nawet wypalony. Nie chciałem jednak wysuwać żadnych wniosków, bo zapewne ja nie wyglądałbym lepiej, gdybym kursował pomiędzy Los Angeles, Nowym Jorkiem i Castine od ostatnich dwóch tygodni.
Wiedziałem jednak, że moje serce zabiło dwukrotnie szybciej, a miłość do niego nie zniknęła i nigdy nie zniknie. Byłem stracony, bo pragnąłem go najbardziej na świecie i właśnie z tego powodu nie mogłem go mieć. Michael był osobą, która napędzała mnie do robienia rzeczy, o których bym nie pomyślał, że jestem w stanie zrobić. Był moją ostoją, której potrzebowałem, gdy coś szło nie po mojej myśli. Jednak przede wszystkim był moim przyjacielem, a przez te wszystkie stracone lata, tego właśnie potrzebowałem najbardziej.
Miałem ochotę usiąść obok niego, złapać za rękę i poprosić, żeby zasady znów nas nie obowiązywały, chociaż prawdopodobnie przez to namieszałbym jeszcze bardziej.
Kiedy byliśmy nastolatkami powiedzenie tego było dużo prostsze i doskonale wiedziałem, że nikogo tym nie zranię. Bo kogo obchodziło, co robi dwójka najlepszych przyjaciół, gdy oni nie patrzą? Teraz patrzył każdy i wszyscy mieli opinie na ten temat, podczas gdy my staraliśmy się nie rozpaść.
Kiedy mój wzrok padł na jeden z tatuaży Michaela, od razu w mojej głowie pojawiło się wspomnienie z wakacji, które jak zwykle razem spędzaliśmy w Castine. Zawsze byliśmy głupimi dzieciakami, którzy uwielbiali się ze sobą nawzajem droczyć, a kiedy doszło do tego napięcie seksualne, byliśmy bardziej niż straceni.
[Maine, Castine, 2009]
Leżałem rozłożony na moim łóżku, podczas gdy przyjemnie chłodne powietrze z wiatraka leciało wprost na mnie, a ja próbowałem nie ugotować się z gorąca. To był jeden z najcieplejszych dni w roku, dlatego nawet nie miałem ochoty ruszyć chociażby palcem. Gapiłem się w sufit, rozmyślając o wszystkim, co tylko przyszło mi do głowy, podczas gdy w tle leciała jedna ze składanek Michaela, które dla mnie zrobił.
Obserwowałem plamę na białej farbie, zastanawiając się, jakim cudem powstała w tym miejscu, kiedy do pokoju wparowała Liz, uprzednio nawet nie pukając. Całe szczęście miałem na sobie krótkie spodenki i nie trzymałem ręki w majtkach, bo w innym wypadku byłoby cholernie niezręcznie, a ja zapewne już nigdy nie spojrzałbym jej w oczy.
— Mamo — jęknąłem. — Czy możesz, proszę, pukać? Co gdybym był tutaj z dziewczyną? — zapytałem, podnosząc się na rękach.
Zdecydowanie nie miałaby nic przeciwko, gdybym faktycznie był z dziewczyną, jednak mogłoby jej się nie spodobać, gdyby przyłapała mnie podczas spoufalania się z Michaelem.
— Jakoś żadnej nie widzę — odparła tylko, zakładając ręce na biodra i patrząc na mnie spod uniesionej brwi. — Masz zamiar zrobić dzisiaj coś pożytecznego czy dalej będziesz okupował wiatrak?
— Jest za gorąco na cokolwiek pożytecznego — westchnąłem, ponownie opadając w poduszki, bo dosłownie żar lał się z nieba.
— Idź chociaż na dwór, skorzystaj z ładnej pogody. Nie wiem, wejdź do basenu, żeby się trochę ochłodzić. Nie możesz przeleżeć tutaj całego dnia z ciągle włączonym wiatrakiem. Wiesz, ile ja płacę za prąd?! — Patrzyła na mnie jakbym nie miał zielonego pojęcia o tym, że to ona razem z tatą opłacają wszystkie domowe wydatki.
Po raz kolejny wydałem z siebie jęk, bo naprawdę nie chciałem się ruszać ze swojego miejsca, ani tym bardziej pozbywać się jedynego źródła chłodu. Wiedziałem jednak, że mama nie da mi spokoju, dlatego niechętnie zsunąłem się z łóżka, po czym odnalazłem moje kąpielówki na podłodze i razem z nimi podszedłem do rodzicielki.
— Okej — powiedziałem, machając przed nią ubraniem. — Pójdę do basenu, ale teraz idź proszę, bo chciałbym się przebrać.
— I mógłbyś tutaj w końcu posprzątać, bo niedługo nie będziesz wiedział, gdzie masz łóżko.
— Dobra, ale może innym razem.
Posłała mi jeszcze uważne spojrzenie, aby zaraz potem zniknąć, zamykając za sobą drzwi. Kiedy udało mi się zdobyć odrobinę prywatności, zamieniłem spodenki na kąpielówki, złapałem jakiś ręcznik z łazienki i wyszedłem na ogródek.
Było niesamowicie gorąco, dosłownie czułem, jak pocę się w każdym możliwym miejscu, dlatego praktycznie od razu zanurzyłem się w chłodnej wodzie po samą brodę. Zamknąłem oczy, rozkoszując się przyjemnym uczuciem na mojej skórze, podczas gdy wolno poruszałem rękami, wywołując malutkie fale. Czułem, jak woda wypiera moje ciało, a ja miałem wrażenie, że dryfuję. Do momentu, kiedy nie poczułem, jak ogromne krople nie lądują na mojej twarzy i włosach.
Uchyliłem powieki, marszcząc brwi, a moim oczom ukazał się zadowolony z siebie Michael, który ponownie mnie ochlapał. Wyciągnąłem w jego kierunku środkowy palec, po czym ponownie zamknąłem oczy, starając się go ignorować, ale on nie odpuszczał.
W końcu dałem za wygraną i na niego spojrzałem, tym razem jednak złapałem z nim kontakt wzrokowy i czekałem na jego ruch. On jednak bez słowa zaczął ściągać z siebie koszulkę, a zaraz potem spodenki, po czym wpakował się do basenu w samych bokserkach, od razu do mnie podpływając.
— Posmarowałeś się kremikiem, żeby cię słońce nie spaliło? — zapytał, siadając naprzeciwko mnie, a woda sięgała mu do ramion.
— Oczywiście. — Przekręciłem oczami i go ochlapałem, na co odpowiedział mi tym samym.
— Liz powiedziała, że jesteś dzisiaj strasznie leniwy i dosłownie musiała cię wygonić z domu. Nieładnie, Luke — powiedział, zbliżając się do mnie jeszcze bardziej.
— Daj mi spokój, jest tak gorąco, że mam ochotę umrzeć — jęknąłem, odchylając głowę do tyłu, żeby móc spojrzeć w niebo, gdzie nie było ani jednej chmury. — A ty co robiłeś?
— Karen wyciągnęła mnie na zakupy, bo robi dzisiaj jakiegoś grilla, na którego zresztą jesteś zaproszony i krzyczała, że nie będzie sama targać wszystkiego do samochodu.
Pokiwałem głową i znów zamknąłem oczy, chcąc dalej się rozkoszować tym, jaka woda była przyjemna, jednak Michael miał kompletnie inne plany, bo po chwili poczułem jak ciągnie za moją kostkę, przez co zanurzyłem się w całości. Od razu wypłynąłem na powierzchnie, biorąc głęboki oddech, ponieważ nie spodziewałem się, że wyląduję pod wodą.
— Ups?
Mike śmiał się z mojej reakcji, a ja chciałem go zamordować, bo robił wszystko, żeby mnie zirytować. Nie zamierzałem być jednak gorszy i teraz to ja sprawiłem, że prawie się zachłysnął, kiedy znalazł się w tej samej pozycji, co ja jeszcze kilka chwil temu. Wynurzył się, przejeżdżając dłońmi po twarzy, a potem odsunął mokre włosy z czoła. Przeniósł na mnie nieodgadnione spojrzenie, ale kiedy rzucił się na mnie, mogłem mieć podejrzenia co będzie dalej.
Zaczęliśmy się przepychać, nawzajem podtapiać, jednocześnie chlapiąc wodę na wszystko dookoła. Żaden z nas nie miał zamiaru jednak sobie odpuścić, bo obaj lubiliśmy odrobinę rywalizacji, szczególnie, kiedy miała miejsce między naszą dwójką. Poza tym, nie chciałem się tak łatwo poddać, bo Michael już teraz wywyższał się tym, że jest ode mnie silniejszy. Gdybym przegrał naszą małą walkę zbyt szybko, dałbym mu tym za dużą satysfakcję.
Obróciłem nas tak, że teraz to ja nad nim górowałem i mocno trzymałem jego nadgarstek, żeby nie mógł mi się wyrwać, podczas gdy drugą ręką napierałem na jego ramię. Chłopak próbował wyswobodzić się z mojego uścisku, jednak było to o tyle trudne, że podłoga w basenie była dosyć śliska, więc ciężko było mu się utrzymać na nogach.
W końcu jednak udało mu się położyć dłoń na moim biodrze, dzięki czemu odsunął mnie na bok i wykorzystał sytuację, przyciskając mnie do ścianki. Byłem pewien, że zaraz wylądują głową pod wodą, ponieważ czułem jego dłoń, którą złapał moje udo tuż nad kolanem, ale on po prostu przysunął mnie do siebie bliżej. Nie wiedziałem, o co mu chodzi, ale kiedy ujrzałem błysk w jego oku, domyśliłem się, że miał nieco inne plany niż ponowne podtapianie mnie.
Poczułem, jak jego ręka wędruje w górę mojego uda, zatrzymując się niebezpiecznie blisko mojego krocza, podczas gdy drugą położył na moim karku, intensywnie się we mnie wgapiając. Cieszyłem się, że byliśmy w takim miejscu basenu, iż nikt, kto wszedłby na podwórko, nie mógł nas zobaczyć, bo byliśmy w naprawdę dwuznacznej pozycji.
— Co robisz? — zapytałem cicho, kiedy jego usta znalazły się centymetry od moich i nie zapowiadało się na to, żeby Michael miał się wycofać.
— Nic, co by ci się nie spodobało — odparł i wsunął palec pod nogawkę moich kąpielówek, a ja zatrzymałem powietrze w ustach.
— Mike, zdajesz sobie sprawę, że jesteśmy w basenie w moim ogródku i każdy może tutaj przyjść?
— Wątpię, że ktokolwiek chciałby do nas dołączyć, kiedy jesteśmy tutaj we dwóch — odparł, kompletnie nie przejmując się moimi słowami. — Poza tym, każdy jest czymś zajęty. Moja mama przygotowuje jedzenie na wieczór, twoja kończy piec ciasto, a nasi ojcowie majstrują przy waszym samochodzie. Jackie chyba szlaja się gdzieś z koleżankami, więc są bardzo małe szanse, że ktokolwiek w ogóle o nas pomyśli.
Położyłem dłoń na jego ramieniu, żeby poprawić nieco swoją pozycję, ponieważ czułem, że zaraz wyląduję tyłkiem na podłodze, ale to był bardzo zły pomysł, ponieważ otarłem się udem o kolano Michaela, które nie zdawałem sobie sprawy, że znajduje się tak blisko mnie.
Spojrzałem na niego, chcąc coś powiedzieć, ale on był szybszy, a jego usta wylądowały na moich, rozpoczynając tym samym serię pocałunków. Nie potrafiłem mu się oprzeć, dlatego od razu oddałem pieszczotę, kompletnie zapominając, że ktoś mógł nas przyłapać.
Złapałem się mocniej jego ramienia, podczas gdy jego dłoń wciąż znajdowała się bardzo blisko mojego krocza, a palcami bawił się sznurkiem od moich kąpielówek. Domyślałem się, do czego on dążył i skłamałbym, gdybym nie czuł w tamtym momencie niesamowitego podniecenia, ale nie byłem pewien, czy robienie czegokolwiek seksualnego w basenie, do którego później weszliby inni ludzie, było dobrym pomysłem.
Zmieniłem zdanie, kiedy delikatnie przejechał dłonią po moim zakrytym materiałem penisie, a z moich ust wydobyło się ciche westchnięcie, które zaraz zamaskował swoimi wargami, rozpoczynając kolejny pocałunek, który tym razem stał się dużo bardziej intensywny.
Wplotłem palce w jego mokre włosy, przyciągając go bliżej siebie, podczas gdy on powoli wsuwał dłoń za gumkę moich kąpielówek, jednak zatrzymał ją zanim zdążył dotknąć mojego penisa, czym zapewne chciał mnie nieco podpuścić, żebym musiał błagać o jego dotyk.
— Michael — powiedziałem ostrzegawczym tonem, na chwilę się od niego odsuwając, na co on się dźwięcznie zaśmiał i posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów.
— Luke — odpowiedział, przenosząc drugą dłoń na moje plecy, po których zaczął wolno przesuwać.
— Może lepiej będzie, jak pójdziemy do mojego pokoju? — zapytałem cicho, bo to naprawdę nie był dobry pomysł, żebyśmy dotykali się w taki sposób w cholernym basenie.
— Tam jest za gorąco — odparł od razu, przesuwając rękę, którą trzymał w moich kąpielówkach o parę centymetrów niżej. — Poza tym, gdzie zabawa. — Posłał mi głupi uśmiech, po czym zanurzył całą dłoń w moim ubraniu, przesuwając nią po całej mojej długości.
Jęknąłem na to uczucie, bo cholera, było zbyt przyjemne, a Michael od razu ponownie mnie pocałował, żebym wydawał z siebie, jak najmniej dźwięków, jednak to było zbyt trudne, biorąc pod uwagę, jak bardzo pragnąłem wykrzyczeć jego imię.
Poruszał dłonią w jednostajnym rytmie, nie odrywając ust od moich nawet na sekundę, a ja czułem, jak w dole mojego brzucha rozlewa się przyjemne ciepło. Byłem już niesamowicie twardy i pragnąłem, żeby Mike doprowadził mnie na szczyt jak najszybciej.
On jednak nie zamierzał tak po prostu dać mi orgazm. O nie, wziął sobie za cel sprawienie, że będę jęczącym bałaganem w cholernym basenie na podwórku przy moim domu. Zaczął całować moją szczękę, aby zaraz potem zaatakować szyję i dobrać się do mojego słabego punktu. Dyszałem pod nim nie potrafiąc się skupić na niczym innym niż jego dłoni zaciśniętej wokół mojego penisa oraz wargach składających mokre pocałunki na mojej skórze.
— Szybciej — wydusiłem z siebie, wbijając paznokcie w jego ramię, bo przyjemność zaczęła przejmować nade mną kontrolę.
— Dla ciebie wszystko — wyszeptał wprost do mojego ucha, przyspieszając ruchy swojej dłoni.
Zacząłem ciężej oddychać, a moje serce biło dwa razy szybciej niż normalnie. Odchyliłem głowę do tyłu, przymykając oczy i zagryzając dolną wargę, bo kolejny jęk chciał się wydostać z moich ust, jednak nie mogłem na to pozwolić. Michael za to wykorzystał okazję i zaczął całować moją klatkę piersiową. Kiedy jego usta znalazły się na moim sutku, nabrałem głośno powietrza i automatycznie wypchnąłem biodra do przodu, domagając się jeszcze więcej.
Uchyliłem powieki, a moja dłoń powędrowała do policzka Michaela, który delikatnie pogłaskałem. Chłopak spojrzał na mnie z dołu, posyłając szeroki uśmiech, przez który zmiękły mi kolana i cholera, byłem bardzo blisko.
Przyciągnąłem go do pocałunku, a on od razu wsunął język do mojej buzi, pogłębiając go. Przyspieszył ruchy swojej ręki jeszcze bardziej, chociaż ja już byłem na krawędzi i wiedziałem, że zbyt długo nie wytrzymam. On po prostu za bardzo na mnie działał, żebym był w stanie powstrzymać się od dojścia dłużej niż kilka minut.
— Mike, jestem naprawdę blisko — wyjęczałem, kiedy jego kciuk przesunął się po główce mojego penisa.
— Dalej, Luke, zrób to — powiedział tuż przy moim uchu, po czym przygryzł jego płatek, a ja wiedziałem już, że za chwilę zobaczę gwiazdy.
Wystarczyło kilka kolejnych ruchów jego ręki, żebym skończył w moich kąpielówkach, dysząc jak po przebiegnięciu maratonu. Michael zabrał dłoń, a jego usta ponownie wylądowały na moich. Złożył na nich słodki pocałunek, po czym odsunął się ode mnie i podniósł na równe nogi.
— Dobra, teraz możemy iść do twojego pokoju — powiedział, podczas gdy ja wciąż próbowałem dojść do siebie. — Myślę, że lepiej będzie, jak się przybierzesz. — Puścił mi oczko, a potem wystawił rękę, którą złapałem, jednak nie wykonałem żadnego ruchu, ponieważ mój wzrok wylądował na jego ramieniu, gdzie rozciągał się nowy tatuaż, który widziałem po raz pierwszy.
— Kiedy go zrobiłeś? — zapytałem, nie odrywając spojrzenia od czarnych liter, które tworzyły napis to the moon.
— Wczoraj — odpowiedział, zerkając na swój nowy nabytek.
— Podoba mi się — skomentowałem, po czym z jego pomocą wstałem, chociaż miałem wrażenie, że zaraz z powrotem wyląduję w wodzie.
Podał mi ręcznik, który zarzuciłem sobie na ramiona, a on po prostu wyszedł z basenu, stając na trawie. Kiedy się wytarłem, przekazałem mu materiał, żeby również pozbył się nadmiaru wody ze swojego ciała, po czym obaj weszliśmy do mojego domu.
I bardzo możliwe, że później tego samego dnia również odwdzięczyłem mu się orgazmem, gdy wymknęliśmy się na chwilę do jego pokoju, kiedy reszta naszych rodzin zbyt zajęta była grillowaniem.
...
[Nowy Jork, aktualnie, m]
Będąc pod drzwiami Luke'a tamtego wieczoru nie chciałem roztrząsać swojego życia, bo byłem po długim locie i serii rozmów z prawnikami, które ciągnęły się przez ostatnie tygodnie. Siedziałem tam jednak, zastanawiając się, jaki jest cel tego wszystkiego oraz co właściwie próbowałem osiągnąć. Opierałem się o zimną ścianę, czując się brudny i śmierdzący po kilkunastu godzinach w tych samych ubraniach, a najgorsze, że wcale mi to nie przeszkadzało, bo gdy tylko go zobaczyłem, zapomniałem kompletnie o wszystkim.
Zapomniałem o Jackie, jej ciąży, komplikacjach i oczekiwaniach ze strony innych. Miałem gdzieś, co wszyscy wokół nas czują i chociaż raz chciałem być samolubnym dupkiem, który zważa tylko na swoje własne szczęście. A może to właśnie nim byłem przez cały ten czas, okłamując przy tym przede wszystkim siebie samego?
Czasami pragnąłem cofnąć się o te dziesięć czy jedenaście lat do tyłu, by móc po prostu być z Lukiem i nie myśleć o tym, że świat jest do bani, a my tak naprawdę nie mamy niczego poza sobą. Życie w Castine nauczyło mnie wiele, chociaż gdy miałem naście lat wcale tak nie uważałem. To tam spędziłem całą swoją młodość i to tam znalazłem miłość, którą wypuściłem z rąk, tylko po to, żeby po takim czasie namieszać w naszym życiu jeszcze bardziej, poprzez wzięcie z nim ślubu w Las Vegas, podczas bycia zaręczonym z jego siostrą bliźniaczką! Okej, okej, ja wiem jak to brzmi, jestem osobą z serii - nie róbcie tak, on tak zrobił i patrzcie gdzie skończył!
Śmierdzący jak tania chińszczyzna, pot i kibel publiczny w korytarzu nowojorskiej kamienicy.
Gubiłem się w tym wszystkim, zastanawiając się, jakie jeszcze przeszkody będę musiał w życiu pokonać, żeby w końcu usiąść na kanapie z piwem w ręku i pomyśleć sobie, że teraz jestem naprawdę szczęśliwy. A wtedy w mojej głowie pojawiło się pytanie, czy ja w ogóle kiedykolwiek byłem szczęśliwy? Być może wtedy, gdy udało mi się dostać minimalne uznanie w mojej branży albo wtedy, gdy dostałem swoją pierwszą wypłatę. O tak, ten haj był bardzo szczęśliwym momentem mojej egzystencji, podobnie jak wtedy, gdy darłem się Calumowi w twarz, że żeby życie miało smaczek, raz dziewczyna, raz chłopaczek, bo widocznie miał pytania, a jego opinia latała mi koło chuja za przeproszeniem, gdy mieszkałem już w LA.
Życie z Jackie było dobre, lubiłem naszą współpracę, jednak czasami nie czułem pomiędzy nami chemii, której tak bardzo mi brakowało. Byliśmy raczej bardziej partnerami, niż kochankami, podczas gdy potrzebowaliśmy być wszystkim jednocześnie. I kiedy wcześniej myślałem, że być może uda nam się to wszystko wypracować z czasem, tak od wiadomości o ciąży, nie czułem tego już kompletnie.
Jestem beznadziejny, skoro mówię to z dzieckiem w drodze. Chryste, jestem typowym kolesiem, powinienem to przemyśleć wcześniej.
To nie było to, czego chciałem i chyba wiedziałem to już od momentu, kiedy tylko zobaczyłem Luke'a, gdy zawitał w progu własnego domu w Castine. Oszukiwałem się przez cały ten czas, licząc na to, że miłość do niego nie zabrała mi wszystkiego, jednak to było wielkie kłamstwo, bo ja po prostu nie chciałem być z kimkolwiek innym na dłuższą metę. Dlatego, że uczucie, które żywiłem do niego było tym, które pochłaniało mnie w całości, przeżuwało, aby następnie wypluć i na koniec jeszcze zdeptać.
Nigdy nie chciałem zranić żadnego z bliźniaków, nie miałem tego w planach, ale najwyraźniej los chciał kompletnie inaczej. Albo moje ego. Mogłem to przewidzieć, kiedy w ogóle zacząłem spotykać się z Jackie. Jednak nie chciałem wtedy pozwolić sobie na myślenie, do czego to wszystko nas doprowadzi, a w szczególności mnie. Dlatego właśnie miałem ciężarną narzeczoną, próbując ogarnąć rozwód mi i jej bratu, podczas gdy tak naprawdę to w nim, a nie w niej byłem zakochany.
Gdy byliśmy dzieciakami, wszystko wydawało mi się być na wyciągnięcie ręki, a potem poszedłem do szkoły średniej i nagle zrozumiałem, że być może wcale tak nie jest, po czym oblałem maturę z matematyki, straciłem Luke'a i nagle przestało mi się wydawać cokolwiek.
Cieszyłem się z tego, że Luke poszedł na studia, przez co miał szansę na rozwój i dostanie dobrej pracy, co mogło pozwolić mu na godne życie. Wiedziałem, że on w przeciwieństwie do mnie sobie poradzi, nieważne, jakie góry i doliny będzie musiał pokonać. On po prostu już taki był, a ja wierzyłem w niego chyba bardziej, niż sama Liz.
Przez to wszystko zacząłem wracać wspomnieniami do naszych nastoletnich lat, kiedy bycie z nim wystarczało mi, żeby cieszyć się tym, co mam. Castine nigdy nie należało do miejsca, w którym chciałbym zostać na zawsze, ale cholera, w tamtym czasie, mając Luke'a obok, mógłbym tam zostać do końca świata i jeden dzień dłużej, bo nie chciałem się budzić z naszego sennego marzenia.
Mieszkanie na jakimś zadupiu w Maine dało nam po dupie, a całe to społeczeństwo było według mnie do wyjebania, bo nie mieli zielonego pojęcia, jak bardzo wpłynęli niektórym z nas na psychikę. To, że Luke wyautował się przed swoją rodziną dopiero w wieku trzydziestu lat było konsekwencją tego, iż nikt nigdy z nami nie usiadł i nie powiedział „bądźcie do cholery sobą, nikogo nie interesuje w kogo włożycie kutasa tej nocy!"
Ja sam, będąc nastolatkiem, nie opowiadałem się na prawo i lewo, że nie interesują mnie tylko dziewczyny. Nie robiłem nic oczywistego z tego, że czasami gapiłem się na tyłki starszych od siebie chłopaków, bo po prostu mi się podobały. Nie widziałem w tym nic złego, ale nadal nie czułem też obowiązku dzielenia się tym z kimkolwiek.
Ale wtedy ponownie przychodziłem do mojego najlepszego przyjaciela, żeby pod pretekstem eksperymentowania, po raz kolejny wsadzić mu język do gardła. Zawsze do niego wracałem, bo czułem cholerne przyciąganie i nigdy nawet nie przyszło mi do głowy, iż mogliśmy przekraczać jakiekolwiek granice.
Ukrywanie się też miało jakieś tam swoje plusy, szczególnie, gdy dostarczało dawki adrenaliny, ponieważ ktoś mógłby nas przyłapać. Lubiłem także wypieki na policzkach Luke'a, kiedy nagle w miejscu publicznym złapałem go za rękę albo skradłem mu buziaka przed wcześniejszym upewnieniem się, czy aby nikt znajomy akurat na nas nie patrzy.
Luke od zawsze był moją odskocznią od świata zewnętrznego, potrafiłem się w nim zagubić, jakby był swego rodzaju labiryntem. Uwielbiałem naszą relację, to jak komunikowaliśmy się bez słów, czy że po prostu mogłem mu o wszystkim powiedzieć, bo przede wszystkim byliśmy przyjaciółmi, którzy mieli do siebie ogromne zaufanie.
Bycie z nim było proste i komfortowe, bo czułem się przy nim sobą i nie musiałem udawać kogoś, kim nie jestem. Mogłem z nim flirtować, droczyć się, a po wszystkim po prostu mu obciągnąć, jakby nigdy nic, po czym zasnęlibyśmy w tym samym łóżku, wtuleni w siebie, jak para emerytów z Titanica, którzy wiedzieli, że zaraz zginą, więc chcieli to zrobić razem.
Cholera, gdybym był na Titanicu, to zdecydowanie oddałbym Luke'owi te zasrane drzwi, a on by na mnie nakrzyczał i kazał mi wejść na nie razem z nim, bo wierzyłby, że nam się uda. Gdyby jednak nie, to przynajmniej zginęlibyśmy razem, więc ten drugi nie musiałby później chodzić na terapie, bo miłość jego życia umarła z wyziębienia w pieprzonym oceanie.
Czasami też czułem się, jakbym dryfował, kiedy z nim byłem. Na otwartym morzu w kompletnej ciszy i głową pełną marzeń oraz fikcyjnymi scenariuszami, którymi mój umysł mnie zasypywał. Chciałem się czasami wrócić do tego stanu, poczuć to wszystko jeszcze raz, znowu go pocałować, nie myśleć o tym, że zaraz coś może pójść nie tak.
Więc być może, a raczej całkowicie na pewno, nie byłem szczęśliwy będąc z jego siostrą, bo ona nie była nim. To Luke był wszystkim, czego potrzebowałem i nie potrafiłem zastąpić go nawet jego siostrą bliźniaczką.
Tak, macie mnie, Cynthia musiała mi to wyperswadować, żebym przestał się wypierać. Dosłownie gdy wróciłem do miasta aniołów, żeby powiedzieć jej, w jakie gówno nie tyle wdepnąłem, co wpadłem twarzą, jeszcze z otwartymi ustami - złapała pęk moich włosów w rękę i wypaliła: "ogarnij się, zapiszę cię znowu na terapię, bo niebo nie przestanie być niebieskie, jeśli sto razy powiesz, że jest zielone."
Czasami pragnąłem cofnąć się w czasie, żeby nie pozwolić mu wtedy wyjechać. Zastanawiałem się, czy w ogóle wciąż bylibyśmy razem, pewnie nie, chociaż z drugiej strony - lubiłem wierzyć, że jesteśmy dla siebie stworzeni, jak w tych dennych fanfikach z wattpada.
A kiedy nasz wzrok się spotkał w tym obskurnym korytarzu, gdzie oboje byliśmy trochę pijani, naprawdę pragnąłem, żeby nasza historia również miała happy end. Nie potrzebowaliśmy nawet fajerwerków w tle, abym stwierdził, że nikt nigdy nie napisze lepszej.
- Michael? - zapytał szeptem.
Pokiwałem tylko głową, na co Luke oniemiały usiadł obok mnie, zamiast szukać kluczy od mieszkania.
- Po co-
- Mam-
Weszliśmy sobie w słowo.
- Mam papiery rozwodowe - dokończyłem półgłosem, gdy pozwolił mi mówić.
[Maine, Castine, 2010, m]
Bycie nastolatkiem miało swoje plusy, a głównym był taki, że nie musiałem się martwić, czy aby przypadkiem dzisiaj nie zwolnią mnie z pracy. Miało za to swoje minusy, ponieważ nie wiedziałem, czy w ogóle zdam z matmy, dlatego trója z poprawy kartkówki, którą dostałem była naprawdę zbawienna, bo przynajmniej wiedziałem, iż Karen odetchnie z ulgą, że jednak dopuszczą mnie do matury.
Był to też jeden z powodów, dla którego pojawiłem się w domu Hemmingsów, ponieważ musiałem koniecznie poinformować o tym Luke'a, który chyba bardziej się tym stresował niż ja. Miałem jednak w planach też inne rzeczy, a ta kartkówka miała mi w tym pomóc.
Wszedłem do środka, zamykając za sobą drzwi, po czym zrzuciłem buty z nóg i poszedłem na górę, nie kłopocząc się z poinformowaniem kogokolwiek, że nie jestem złodziejem. Nikt by i tak nie uwierzył w to, że po Castine mógł się kręcić jakikolwiek złodziej, a poza tym, rodzina Luke'a wiedziała, że spędzam w tym domu połowę swojego życia, dlatego nikogo nawet nie zdziwiłby mój widok.
Otworzyłem drzwi pokoju chłopaka, który rozwalony leżał na swoim łóżku, podczas gdy jego głowa zwisała z materaca, a on w rękach trzymał jakąś książkę. Uśmiechnąłem się na ten widok, skanując całe jego ciało, a kiedy mój wzrok padł na jego odkryty brzuch, zatrzymałem go tam na dłuższą chwilę.
Widziałem Luke'a wiele razy bez koszulki, a nawet bez spodni i majtek, jednak nie zmieniało to faktu, że po prostu lubiłem się na niego patrzeć. Nie chodziło nawet o to, że miał jakąś niesamowicie wyrobioną klatę, bo uwierzcie, blondyn był ostatnią osobą, zaraz po mnie oczywiście, której by na tym zależało. Chodziło bardziej o to, że on działał na mnie w sposób, którego nie potrafiłem wyjaśnić, więc dlatego stałem tam gapiąc się na skrawek jego skóry, jak na jakiś obraz w muzeum, który wart jest miliony. Był. Miękkość jego ciała pod moimi palcami i to jak na mnie patrzył - oddałbym jachty, modelki i wille w Bel Air za to uczucie.
Podszedłem bliżej, tym razem jednak obserwując jego twarz, kiedy zamyślony skanował ścianę tekstu i kompletnie nie zwracał uwagi na nic innego. Zabrałem mu książkę z rąk, a on dopiero wtedy zarejestrował moją obecność. Podniósł się tak, że teraz siedział ze skrzyżowanymi nogami. Zająłem miejsce obok niego, podczas gdy on poprawiał swoje rozwalone włosy.
— Znowu się uczysz? — zapytałem, odkładając podręcznik na podłogę.
— Mike, byłoby miło zdać, wiesz? — odparł, przekręcając oczami. — A właśnie, jak twoja poprawka? — Nagle jego oczy się zaświeciły i patrzył na mnie z nadzieją, bo liczył na to, że skończę szkołę razem z nim.
— Mogę liczyć na jakąś nagrodę, jeżeli powiem, że zaliczyłem? — Podsunąłem, sugestywnie na niego patrząc, a on jedynie walnął mnie w ramie i kazał przestać być dupkiem. — Dostałem trzy. — Uśmiechnąłem się, bo według mnie, to była naprawdę bardzo dobra ocena.
— Wiedziałem, że ci się uda!
Blondyn zgarnął mnie w swoje ramiona i mocno przytulił, co od razu odwzajemniłem. Pachniał naprawdę dobrze, czułem jego żel pod prysznic, który Jackie sprezentowała mu na urodziny, bo, jak to ona powiedziała, bardzo tego potrzebował. Cóż, dostałem taki sam, tylko o innym zapachu.
— I serio nie obraziłbym się, gdybym dostał od ciebie nagrodę — powiedziałem w jego ramię, ponieważ schowałem głowę w zagłębieniu jego szyi, obejmując rękami jego plecy. — Tak tylko napomknę, że ta myśl była moją motywacją.
Luke odsunął się ode mnie, patrząc na mnie spod byka, a ja jedynie się zaśmiałem, bo jego mina była bezcenna i miałem wielką ochotę uwiecznić ją na zawsze poprzez zrobienie mu zdjęcia, które bym później wywołał i wyciągał przy każdej możliwej okazji, żeby pocisnąć z niego bekę.
— Czy ty naprawdę właśnie powiedziałeś, że twoją motywacją do poprawienia oceny z matematyki była wizja zrobienia ci przeze mnie loda? — zapytał, sam nie dowierzając w to, co właśnie padło z jego ust, ale było już za późno, żeby cofnąć te słowa.
— Dokładnie tak — odparłem, nachylając się w jego kierunku, czym sprawiłem, że nasze usta znalazły się w bardzo niedalekiej odległości od siebie.
— Jesteś niereformowalny. — Przekręcił oczami i lekko mnie od siebie odepchnął, przez co musiałem się podeprzeć dłonią, żeby nie upaść plecami na materac.
— Zawsze byłem i zawsze będę. — Puściłem mu oczko, ponownie się do niego zbliżając. — No weź, chociaż mały buziak? — poprosiłem, robiąc oczy szczeniaka, bo powiedziałem, że to na niego zadziała, po czym wykrzywiłem usta w dzióbek.
Luke zastanawiał się jeszcze przez chwilę, aż w końcu mnie cmoknął i od razu się odsunął. Nie zdążyłem nawet dobrze zarejestrować kontaktu naszych warg, kiedy ponownie dzieliła nas ta sama odległość, co wcześniej. Pokręciłem głową niezadowolony z jego działań, bo naprawdę bardzo chciałem go w tamtym momencie pocałować, a on mi to utrudniał.
— O nie, tak się bawić nie będziemy — powiedziałem, kładąc dłoń na jego policzku, a po chwili złączyłem nasze usta w słodkim pocałunku, który Luke praktycznie od razu odwzajemnił.
Nie chciałem się spieszyć, ponieważ mieliśmy dużo czasu, więc mogłem się rozkoszować uczuciem jego warg na moich, kiedy obaj poruszaliśmy nimi w powolnym rytmie. Blondyn smakował, jak paprykowe chipsy, więc przypuszczałem, że właśnie to było jego dzisiejszym lunchem i prawie byłem obrażony, że się ze mną nie podzielił, ale wtedy on przejechał językiem po mojej dolnej wardze, na co automatycznie lekko rozchyliłem swoje usta.
Poczułem palce Luke na swoim karku, pod których naciskiem przysunąłem się jeszcze bliżej niego. Pozwoliłem mu pogłębić pocałunek i przejąć nad nim kontrolę. Chciałem, żeby wybrał tempo oraz do czego to wszystko nas doprowadzi.
Kiedy włożył jedną z dłoni pod moją koszulkę, poczułem przyjemne dreszcze rozchodzące się po moim ciele. Westchnąłem cicho wprost w jego usta, a on zaczął błądzić palcem wskazującym po moim brzuchu, będąc niebezpiecznie blisko paska moich spodni, o który kilkukrotnie zahaczył. Wiedziałem, że robił to intencjonalnie. Nie miałem jednak zamiaru kazać mu przestać.
Popchnąłem lekko jego klatkę piersiową, przez co sprawiłem, że upadł plecami na materac. Wykorzystałem to i zawisłem nad nim, przyglądając się piegom na jego małym nosie, którego od zawsze mu zazdrościłem. Przez dłuższą chwilę po prostu skanowałem jego twarz, a on uważnie obserwował, gdzie pada mój wzrok.
W końcu przeniosłem go na jego usta, które miały przyjemną strukturę i były lekko wilgotne przez to, że przed chwilą wymienialiśmy ślinę. Czasami po prostu podziwiałem Luke'a, bo trzeba było mu przyznać, że był piękny. Lubiłem w nim dosłownie wszystko, ale i tak najbardziej uwielbiałem go całować. Całowałem w życiu już kilka osób, jednak za każdym razem wracałem do mojego przyjaciela, bo to właśnie jego usta najlepiej pasowały do moich.
Zniżyłem się, ponownie złączając nasze wargi, tym razem jednak pocałunek był bardziej namiętny, a ja wślizgnąłem swój język do jego buzi. Tym razem to moja dłoń znalazła się pod jego koszulką, przesuwając się po gładkiej skórze jego brzucha. Znałem już praktycznie każdy kawałek jego ciała, mając jego mapę w głowie. Mógłbym z pamięci wskazać każdy pieprzyk, który posiadał.
Luke położył dłoń na mojej piersi i odepchnął mnie od siebie, tak że upadłem na łóżko obok niego, a zaraz potem usiadł okrakiem na moich biodrach. Ułożył ręce na mojej klatce piersiowej, nachylając się w moim kierunku. Posłałem mu sugestywny uśmieszek, na co jedynie przewrócił oczami, jednak zaczął sunąć dłońmi w dół mojego ciała, aż nie zatrzymał ich tuż nad paskiem moich spodni.
— I co teraz? — zapytałem głupio, jednak blondyn nic mi nie odpowiedział, a po prostu złapał za krawędź mojej koszulki i pociągnął ją do góry.
Uniosłem się lekko nad materacem, żeby pomóc mu ją ze mnie ściągnąć, po czym ponownie opadłem na łóżko i czekałem na to, co Luke zamierzał dalej zrobić. I tak jak przypuszczałem, planował się na mnie zemścić za te wszystkie razy, kiedy go podpuszczałem poprzez przeciąganie gry wstępnej. Lubiłem, gdy wił się pod moim dotykiem, kiedy nawet nie zdążyłem dobrać się do jego majtek. Uwielbiałem obserwować jego reakcję na każdy mój pocałunek czy dotknięcie go w odpowiednich miejscach. Luke był osobą, która reagowała nawet na najmniejszą przyjemność, co było jedną z moich ulubionych rzeczy w nim.
Zniżył się jeszcze bardziej, a jego usta dzieliło jedynie kilka centymetrów od mojej klatki piersiowej. Spojrzał na mnie spomiędzy rzęs, kiedy ułożył język na moim mostku i przeciągnął nim aż do dołka pod szyją. Przymknąłem powieki, pozwalając przyjemnemu ciepłu rozlać się po moim ciele.
— Jeżeli będziesz tak robił, to dojdę niedotknięty — wyszeptałem, lekko poprawiając swoją pozycję.
Czułem, jak moje spodnie robią się coraz bardziej ciasne, jednak nic nie mogłem poradzić na to, że cholernie mocno pragnąłem poczuć Luke'a w moim najczulszym miejscu, a on tak bardzo się ociągał.
Poczułem, jak śmieje się tuż obok mojego sutka, wysyłając wibrację wprost do mojego kutasa i kurwa mać, miałem przejebane, bo byłem pewien, że dojdę upokarzająco szybko. A kiedy poczułem, jak Luke przygryza skórę niedaleko mojej brodawki, cichy jęk wydostał się z moim ust.
Wplotłem dłoń w jego włosy, za które delikatnie pociągnąłem, przez co chłopak zamruczał przy mojej skórze, na której potem złożył pocałunek. Zostawiał mokrą ścieżkę, przesuwając ustami w dół mojego ciała, aż nie dotarł do mojego pępka.
Odpiął guzik moich spodni, wciąż nie przestając całować mojego brzucha. Poczułem, jak rozpina rozporek, by po chwili pociągnąć materiał lekko w dół. Zaczął składać coraz niżej, jednak wciąż celowo omijał miejsce, gdzie potrzebowałem go najbardziej. Wiedziałem, że robił to specjalnie, przez co sprawiał, iż byłem jeszcze bardziej podniecony. Sama myśl jego ust wokół mnie była w stanie doprowadzić mnie na skraj. W tamtym momencie byłem w stanie nawet błagać, żeby przestał się ze mną droczyć i w końcu na poważnie się mną zajął. Nie potrafiłem jednak wyrzucić z siebie ani jednego słowa, ponieważ swoimi ustami i ręką, która wodziła po moim udzie, sprawiał, że wiłem się pod nim z przyjemności, a mój mózg nie był w stanie sformułować sensownego zdania. Jedyne dźwięk, jaki byłem w stanie z siebie wydać, to były jęki i westchnienia, co najwyraźniej niezmiernie mu się podobało.
Wciągnąłem głośno powietrze, kiedy delikatnie, niby od niechcenia przesunął palcem po wybrzuszeniu w moich spodniach. Spojrzałem na niego i zauważyłem mały uśmiech, który błąkał się na jego ustach. Był cholernie z siebie zadowolony, bo doprowadził mnie do bycia kompletnym bałaganem, kiedy zazwyczaj było odwrotnie i to on nie potrafił sklecić najprostszego zdania przez to, jak mój dotyk na niego działał.
— Luke — odezwałem się, jednak nic więcej nie wydostało się z moich ust, ponieważ sam nie wiedziałem, co tak naprawdę chciałem powiedzieć.
Poprosić go, żeby przestał się nade mną znęcać? Kazać nie przestawać? Czy może zmienić naszą pozycję i pokazać mu, co mi robi? Tak wiele myśli nagle zaczęło wirować w mojej głowie, a i tak jedyne, na czym potrafiłem się skupić to jego palący dotyk na mojej skórze.
— Tak? — zapytał, patrząc na mnie niewinnie, kiedy jego palec trącał gumkę moich bokserek.
Przełknąłem ślinę nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego, a wtedy on delikatnie wsunął kciuk pod materiał. Zacisnąłem usta, żeby nie wydać z siebie głośnego jęku, kiedy lekko przycisnął palec. Ruszyłem biodrami, nie potrafiąc wytrzymać tego, jak bardzo się ze mną droczył. To zdecydowanie było dla mnie za dużo.
— Błagam — wyjęczałem. — Błagam, weź mnie do ust.
Luke cicho się zaśmiał, kręcąc głową. Wiedziałem, że brzmię żałośnie prosząc go o to, ale byłem zbyt podniecony, żeby myśleć trzeźwo, dlatego było mi wszystko jedno, czy będzie mi później wypominał, jak bardzo musiałem się prosić o jego dotyk. Ja po prostu chciałem go już poczuć wokół mnie.
— Oh, jeżeli naprawdę tego chcesz — odparł, całując po raz kolejny mój brzuch. — Unieś biodra.
Wykonałem jego polecenie praktycznie od razu, a on ściągnął ze mnie spodnie wraz z bokserskim, pozostawiając mnie kompletnie obnażonego, podczas gdy on był w pełni ubrany i miał nade mną pełną kontrolę.
Podciągnąłem się lekko do góry, tak że teraz moje plecy opierały się o ramę jego łóżka. Rozłożyłem nogi, robiąc mu miejsce pomiędzy nimi, gdzie od razu się wślizgnął. Przyciągnąłem go do siebie za rękę, chcąc go pocałować, co zrobiłem, gdy tylko znalazł się bliżej mnie. Luke oddał pocałunek, ręką przejeżdżając przez mój tors, aż nie zatrzymał się tuż nad moim penisem, którego po chwili złapał w dłoń, na co jęknąłem wprost w jego usta.
Przejechał po nim kilka razy dłonią, nie odrywając swoich warg od moich. Drugą rękę ułożył na moim biodrze, dzięki czemu utrzymywał równowagę. Ja za to przyciągnąłem go za kark jeszcze bliżej mnie i przygryzłem jego dolną wargę, kiedy kolejny jęk próbował wydostać się z mojego gardła, ponieważ zatoczył kciukiem kółko na główce mojego penisa.
— Proszę — wyszeptałem, odsuwając się od niego na kilka centymetrów.
Luke posłał mi ostatnie spojrzenie, po czym przesunął się do tyłu, zniżając się do mojego krocza. Wziął głębszy oddech, a następnie złożył mały pocałunek na moim członku, aby zaraz potem przejechać swoim gorącym językiem po całej jego długości. Głośne westchnienie wydobyło się spomiędzy moich warg, natomiast moja dłoń wylądowała w jego włosach, za które delikatnie pociągnąłem, dając mu tym samym znać, jak bardzo podoba mi się jego dotyk.
Nie zdążyłem jednak przetworzyć reakcji mojego ciała na jego ruch, kiedy chwilę później cała moja długość znalazła się w jego ustach. Zacisnąłem powieki, głośno jęcząc na to uczucie. Podkurczyłem nogi, dając się porwać uczuciu, jakie rozlewało się wewnątrz mnie, podczas gdy Luke zajmował się moim problemem, robiąc wszystko, żebym zobaczył pieprzone gwiazdy.
Poruszał głową w górę i w dół, a jego język co jakiś czas owijał się wokół mojej główki, na co za każdym razem otrzymywał ode mnie w odpowiedzi głośny jęk albo westchnienie. Nie potrafiłem wydobyć z siebie nic więcej oprócz tego lub jego imienia. Czułem, jak rozpadam się na kawałeczki z każdym jego kolejnym ruchem. Byłem na granicy spełnienia, które, tak jak przypuszczałem, nie zajęło mi zbyt długo. Każdy dotyk Luke'a był zaplanowany z doskonałą precyzją, starając się doprowadzić mnie do orgazmu, którego tak bardzo pragnąłem.
— Zaraz dojdę — wyjęczałem, gdy kolejny raz główka mojego penisa uderzyła w tył jego gardła.
Kilka chwil później doszedłem wprost w jego usta, dysząc cholernie głośno i starając się uformować jakąkolwiek myśl, jednak jedyne, co wtedy krążyło w mojej głowie to jego imię, które chciałem powtarzać w nieskończoność. Bo cholera jasna, zdecydowanie byłem zakochany w moim najlepszym przyjacielu.
______________________
hej, dopisałam dosłownie kilka zdań do tego rozdziału, nie miało być tu w ogóle perspektywy michaela, ale dałam liv wolną rękę, żeby napisała dosłownie to na co miała ochotę i widocznie zostawiła mnie oraz was z wypiekami na policzkach, i hope so, że was też. To mój ulubiony rozdział tej książki od dziś sksk
Ale mam pytanie - chcemy perspektywę michaela w moim wykonaniu?
dodam też, że właściwie liv pisała ten rozdział, bo ja aktualnie wydaję trzy książki, nad którymi nie mam żadnej kontroli, toteż nie mam zbyt czasu, a wszyscy potrzebujemy atw sksksk
możecie wpaść zobaczyć jak mi idzie książkowanie na ig: ylboo.julia
all the love xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro