Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Potrzeba mi faceta z inicjatywą

[Alesha Dixon - The Boy Does Nothing]
[Maine, Castne, obecnie]

Mógłbym opowiedzieć wam teraz historię o tym, jak podjąłem decyzję, aby nigdy nie wrócić do Castine, skutkiem czego złamałem Michaelowi Cliffordowi serce. Jednak prawdę mówiąc nie chcę pokrywać kosztów waszych terapii, moja nauczycielska pensja pozwala mi wyłącznie na pokiwanie głową z żalem i powiedzenie: „będzie dobrze", dlatego wrócimy do tego, gdy będziemy wszyscy w trochę lepszym nastroju, okej?

Okej.

Opowiem wam zatem o tym dlaczego Michael i Jackie to nie jest aż tak absurdalny koncept, jak mogłoby się wydawać.

Gdybym nie istniał w tej historii (o czym czasem marzyłem jako nastolatek, tak odnośnie terapii), powiedziałbym, że oni są dla siebie stworzeni, bo wszystko co różniło mnie i Clifforda, w ich przypadku było wspólne. Oboje nie bali się podejmowania ogromnego ryzyka, mieli testowanie pomysłów od czapy wypisane na twarzach, poza tym byli bardzo głośni, uwielbiali kino jako przemysł, no i potrafili kłócić się ze sobą dla zabawy. Ale gdybym miał strzelać i wybrać chwilę, w której Jackie zakochała się w Michaelu, a Michael zaczął postrzegać ją jako kobietę, a nie moją młodszą siostrę – padłoby na wesele naszej kuzynki, gdzie zabrałem chłopaka ze sobą, jako osobę towarzyszącą.

Nie będę się szczególnie rozwodził, bo miałem wtedy coś koło siedemnaście lat i znudzony grzebałem widelczykiem w serniku, natomiast moje wnioski z tamtego przedsięwzięcia wówczas były nijakie, gdyż o tym nie myślałem, ale z perspektywy czasu, jak to rozważam, chyba odnajduję w owym momencie najwięcej sensu dla tej znajomości.

Dla tła – moja kuzynka Debbie to piękna, plus size kobieta, która wzięła ślub z włoskim modelem i samo to sprawiło, że o tej imprezie krąży legenda w Castine po dziś dzień, ponieważ małe dziury mają to do siebie, żeby szykanować nie tylko homoseksualistów, ale też grube kobiety, które nie są nieszczęśliwe z faktu, że są grube.

Nie znam Debbie zbyt dobrze, bo pochodzi bardziej z pokolenia mojego brata i to on spotyka się z nią i Fabio na grillach. Bezsprzecznie - nawet jako trzydziestolatek będę dla niej pociesznym dzieciakiem, który zjadł cały sernik na jej przyjęciu zaślubinowym.

Wspomniała tę historię na moim własnym ślubie, ale dostałem odwet, bo wypiła chyba z pięć butelek czerwonego wina na raz. Debbie to największy kox tej rodziny, dlatego gdy chrzciliśmy June (ku zadowoleniu Liz, dezaprobacie mojej teściowej i kompletnej ambiwalencji Niny), posadziłem kuzynkę bardzo blisko siebie, chcąc mieć z kim przewracać oczami na gwardię odmrożonych tylko na rodzinne imprezy ciotek.

Dlatego właśnie, że to ona wychodziła za mąż, a nie moja druga, nadęta i obrażona wiecznie kuzynka – Emily, nikt nie miał nic przeciwko, abym po prostu zabrał swojego najlepszego kumpla jako osobę towarzyszącą. Zresztą podejrzewam, że właśnie pokolenie mojego brata miało swoją opinię temat, ale wtedy czułem się z Michaelem bardzo ukryty.

Jackie natomiast przyprowadziła Brada i już chyba wszyscy wiemy co oznacza ktoś o imieniu Brad na ślubie grubej kobiety, gdzie jedną z par stanowi dwóch kolesi, którzy są nierozłączni. Wytrzasnęła go z liceum w Brooksville, znaleźli się na MySpace, albo innej Naszej Klasie, miał bogatych starych, swój samochód i chyba rok kiblował przez to, że kogoś pobił, ale tłumaczył się swoimi napadami agresji.

Pamiętam, że Mike powiedział wtedy do Jackie w żarcie, że chyba lubi bi facetów – Brad jest bipolarny i wie, że do niego też coś ma, a on jest biseksualny, ale wszyscy we trójkę się z tego śmialiśmy, bowiem Clifford zrobił potem głupią minę i ani ja, ani moja siostra nie wzięliśmy go na poważnie. Właściwie Jackie skupiła się bardziej na byciu jak: „spadaj, Michael, wcale mi się nie podobasz!"

To był dwa tysiące ósmy rok, nic dziwnego, że moja siostra grała główną bohaterkę zakładając swoje wyprostowane włosy za ucho. Wyglądała bardzo dobrze, jak na siebie i umiem to docenić, bo mimo, że moje pojęcie o modzie zatrzymało się w etapie ciasnych, czarnych spodni, to wiem, gdy ktoś po prostu robi wrażenie estetyczne.

Jackie na tę okoliczność pomalowała żona Bena równie podjarana Bradem, więc jej podkład stapiał się z szyją, a nie odcinał. Miała jasny różowy kolor na powiekach i blady błyszczyk. Celeste zadbała nawet o to, aby te kilka charakterystycznych piegów na nosie Jackie nie zostało przykrytych, a na dodatek pomogła jej dobrać sukienkę w kształcie syrenki – cokolwiek to oznacza dla sukienki.

Nie chciało mi się tam iść, przekonywał mnie wyłącznie ten sernik, gdyż Liz bardzo skupiła się, abyśmy z Michaelem nie skończyli nawaleni pod stołem – to znaczy rozsadziła nas z Benem. Poza tym nie czułem się na trzeźwo tak komfortowo, aby tańczyć z kimś innym, niż dzieciaki, które deptały mi po stopach, a przez hałas nawet nie mogliśmy porządnie z moim przyjacielem pogadać.

Michael jednak nie miał w sobie wiele wstydu, bo zamiast wcinać słodkości obok mnie, pozwalał każdej babci prowadzić w tańcu, no i chętnie rozmawiał z Fabio o tym, jak spiracić program do obróbki filmów, a potem jeszcze, jak już dobrze język mu się rozplątał, to wraz z moim tatą poszedł ukradkiem po papierosy, a Andrew był tak nawalony, że dał mu wypalić pół paczki, wdając się w dyskusję polityczną i potem przez tydzień nie spojrzał w oczy Daryla.

To wesele przemknęło mi, jak większość mojego życia de facto, po prostu siedziałem i jadłem, obserwując co robią inni ludzie. Ale mama była zadowolona, że dokładam sobie ciasta, zamiast szukać kieliszka, więc troskliwie głaskała mnie po włosach i pytała, czy nie potrzebuję chociaż wody, żeby się nie udusić.

Wracając jednak do mojego taty i Mike'a oraz Jackie i Brada – w chwili kiedy ten ostatni zachował się, jak na typowego Brada przystało, czyli snappnął i powiedział Jackie co myśli o nas wszystkich oraz żeby urwała się z nim od tej chorej rodzinki, aby palić blanty i pić szoty ze swoich pępków, a ona odparła „nie", zostawił ją w połowie piosenki na parkiecie.

To nie miałoby żadnego znaczenia, zwłaszcza że parę młodą stanowili Debbie i Fabio, a Brad i tak przykolegował się tam przypadkiem, gdyby nie fakt, że w głupiej, ślubnej zabawie – Jackie złapała bukiet, a on muchę, więc tańczyli wolnego, jako nowi nowożeńcy.

Pamiętam jak dziś, że jabłecznik spadł mi z widelca, a Liz aż zasłoniła usta. Tata się zastanawiał, czy większym wstydem będzie, jak nic nie zrobi, czy jeśli dokończy ze swoją jedyną córką ten taniec, ale Mike go wyprzedził i po prostu podszedł do DJa pytając, czy ma jeden z największych tegorocznych hitów na pendrivie. Miał, dlatego cała sala usłyszała The Boy Does Nothing od Aleshy Dixon, a Michael porwał moją siostrę w szalonym, aczkolwiek bardzo ładnym tańcu, który nie był wolny, a wyzwalający.

Każdy podłapał temat, nawet moi starzy, więc nikt nie został podpierać ścianę, ani zgonować przy stole, prócz mnie i tego dzieciaka, co się zesrał w pampersa parę krzeseł obok.

Nie miałem nic przeciwko, bo wiedziałem, że Michaelowi zależy na Jackie i na tym, aby nie było jej po prostu przykro. Właściwie chciałem mu za to podziękować, ale przez całą noc oni potem bawili się ze sobą, a gdy wróciliśmy do domu – nie zasnął ze mną w łóżku, tylko prowadził z nią jakąś zażartą konwersację na balkonie, pozwalając by moja siostra przysnęła na jego ramieniu.

Mogłem to odpuścić, w końcu wierzyłem, że Michael wyręcza mnie właśnie w byciu dobrym, starszym bratem, zresztą przejedzenie cukrem spowodowało, ze padłem jak dzidziuś od wejścia.

Ciekawe czy doszło między nimi do czegoś podczas tej imprezy. Może się pocałowali? Nigdy nie zapytałem i szczerze mówiąc – chyba nie chcę pytać.

...

Obudziłem się bardzo niezadowolony, ale nie skutkiem hałasów, które dochodziły z dołu, tylko dlatego, że ktoś złośliwie łaskotał mój policzek i przekładał mi włosy. Nie pamiętałem, o której zasnąłem. Na pewno po wschodzie słońca, bo gdy wracaliśmy z Michaelem z plaży, promienie już raziły nas w oczy. Ciekawe czy jemu udało się odpłynąć? Zawsze miał z tym problem i gdy robił się już ranek, to później nie odpoczywał przez całą dobę, gdyż potrzebował kompletnej ciszy oraz ciemności, aby pozwolić swojemu ciału stracić czujność. Ja nie miałem takich problemów – właściwie do teraz nie mam, mógłbym paść zawsze i wszędzie, spanie stanowi dla mnie taką samą świętość jak czekolada, dlatego nie byłem ani trochę szczęśliwy, że ktoś oczekuje ode mnie pobudki.

Mruknąwszy z niesmakiem obróciłem się na bok, obejmując osobę, którą w pierwszej kolejności dla mojej wyobraźni była Jackie. Pomyślałem tak przez długie, sztuczne paznokcie, ale czując jak drobny jest ten ktoś w moich ramionach, ale nie tak malutki jak June, prawie dostałem zawału.

Otworzyłem opuchnięte od nocnego płaczu oczy i odsunąłem się trochę. Znajomy tatuaż na obojczyku, zapach Bright Cristal od Versace... Chryste.

Wstanę, czy nie wstanę?

Nie. Nie wstanę.

Objąłem kobietę w pasie mocniej i wciągnąłem ją na siebie, a gdy ona wydała dźwięk dezaprobaty w postaci krótkiego stęknięcia, zaśmiałem się w zagłębienie jej szyi.

- Napędziłeś mi takiego stracha, że wzięłam chorobowe, żeby przyjechać tu pociągiem, dwoma autobusami i na stopa, gdzie i tak z dziesięć kilometrów od przystanku wlokłam się piechotą, miej chociaż na tyle wstydu, by się wytłumaczyć. – Nowojorski akcent Niny był miodem na moje uszy po słuchaniu tego, jak Michel i Jackie nauczyli się już kalifornijsko zaciągać.

- Ale... - Wygrzebałem się trochę spod kołdry, próbując jednocześnie usiąść. Oparłem się o ramę łóżka, podczas gdy moja była żona po prostu zmieniła pozycje i usiadła na moich biodrach krzyżując nogi.

Nina była bardzo mała, dlatego potrafiliśmy wyglądać razem naprawdę zabawnie, a że zdecydowanie wolała płaskie trampki od wysokich obcasów, to rzadko sięgała mi do brody. Dlatego nie miałem najmniejszego problemu z jej ciężarem na sobie w tamtej chwili.

- Jakie jest twoje „ale", hm? – Uniosła jedną brew. – Jestem tutaj, po rozwodzie z tobą, z pięcioma dodatkowymi tatuażami w widocznych miejscach i po ponownym farbowaniu się na niebiesko, twoja matka wyraziła już opinię, nie pytaj, bo nie będę dopuszczała tego do siebie, ale dopuściłam to do siebie, więc uwierz mi, cierpię, a ty smacznie śpisz, podczas gdy nasze dziecko gra w scrabble z narzeczonym twojej siostry.

Otworzyłem usta, bo nie wiedziałem jak mam jej to wyjaśnić, ponieważ cała ta historia wymagała kontekstu, którego Nina nie miała.

-  Opowiem ci, słowo, ale nie musiałaś przyjeżdżać.

- Lu, zerwałeś mnie około czwartej, że wsiadasz w samochód, zanim nie zadzwoniłeś, że jednak nie, zaczęłam manifestować twoją bezpieczną drogę. Wkurwiasz mnie niemiłosiernie, ale nie chcę zostać samotną matką. Nie z taką żenującą ilością dni urlopowych w roku.

Uśmiechnąłem się mimowolnie. To było samolubne, ale ucieszyłem się, że ją widzę. Brakowało mi takich poranków odkąd się wyprowadziła, bo Nina z reguły budziła się wcześniej i koniecznie podekscytowana musiała mi coś opowiedzieć. Nawet jeśli to były wyrzuty.

Przetarłem twarz dłońmi i zdjąłem ją z siebie, by otworzyć okno, a gdy to zrobiłem, napiłem się też wody i założyłem koszulkę, bo spałem półnago, praktycznie w samych skarpetkach. Zamiast jednak olać ją i wyjść z pokoju - położyłem się ponownie, niczym kłoda, tuż obok zniecierpliwionej Niny.

- Zrobię ci bardzo szybki update – powiedziałem wreszcie, a ona pokiwała głową znacząco, że tego właśnie oczekuje. – Narzeczony Jackie, Michael...

- Mhm?

- Nie wydaje ci się znajomy?

- Wiem, że jest reżyserem, totalnie mi się wydawał, dlatego go obczaiłam od razu, bo po nazwisku bardziej, niż po twarzy, ale jaki to ma związek? Nie dał ci głównej roli w filmie?

- Hej! – obruszyłem się. – Oczywiście, że dałby mi główną rolę, mam trzydziestoletnie doświadczenie w udawaniu heterosa. – Nina parsknęła krótko. – Nie no, ogólnie chodzi o to, że poznałaś go kiedyś, jak my się dopiero spotykaliśmy, jeszcze przed June.

- Nie pamiętam. – Zmarszczyła brwi.

- To ten koleś, co podbił do ciebie, jak mnie przez chwilę nie było na kampusie i potem powiedziałaś mi, że mam sobie uważać, bo ty masz opcje.

- Możliwe, że było coś takiego... Nie pamiętam, słonko.

- Mniejsza. On cię nie podrywał, podszedł do ciebie, bo miałaś na sobie jego koszulkę, a miałaś ją, bo ja ją zabrałem, tak jak większość jego rzeczy, tak samo jak wszystkie te płyty, które są u nas w kotłowni są nagrane przez niego, misiek, którego wsadziłaś do łóżeczka June był zrobiony przez niego... Zasadniczo nie przemyślałem tego i możesz być teraz na mnie wściekła i powiedzieć, że zmarnowałem ci dziesięć lat życia, bo kiedy się poznaliśmy... Wpadłem na ciebie, bo miałem zakwasy w udach i bolał mnie tyłek, bo... Noc wcześniej... - Nina aż usiadła i otworzyła usta szeroko. – Ehe. – Wskazałem na nią.

- Byłeś one night stand narzeczonego swojej siostry? Nie, czekaj, nie mogłeś być jego one night stand, skoro masz tyle jego rzeczy... Luke, kurwa, nie...

- Tak. – Przygryzłem dolną wargę. – Michael i ja przyjaźniliśmy się przez całe dzieciństwo, a potem w okresie dojrzewania w sumie to... Nie wiem czy byliśmy razem, ale nie przepuściliśmy okazji, by się całować, przytulać, zostawać u siebie na noc, robić sobie wzajemnie dobrze...

- Ehe? – Nina zmarszczyła brwi, w jej głowie dochodziło właśnie do jakiegoś załamania. – Definitywnie byliście razem.

- Też tak myślę, ale byliśmy w szafie i po tym seksie... On się odbył dzień przed moim wyjazdem, a potem już nigdy do niego nie zadzwoniłem, nie zaprosiłem go na nasz ślub, nie powiedziałem mu o June, próbowałem go wymazać z mojego życia, bo byłem przerażony i myślałem, że on może tego nie chcieć, a wczorajszej nocy dowiedziałem się, że złamałem mu serce tak samo, jak on złamał moje i oboje byliśmy gównem.

Kobieta nic nie powiedziała podciągając nogę w bojówce pod brodę, a potem podrapała się po policzku czarnymi paznokciami. Jej mina zrzedła, aż wreszcie wlepiła we mnie dość rozczarowany wzrok.

- Próbowałeś się z niego wyleczyć mną, prawda?

- Nie wiem – przyznałem. – Ominąłem na terapii ten fragment z Michaelem, bo gdyby nie to, że żeni się z moją siostrą, zamknąłbym to wspomnienie bardzo mocno w sobie i nigdy do tego nie wracał, ale... Przepraszam. Boże, nie powinienem tego mówić, skrzywdziłem cię teraz, prawda?

- Nie. – Nina pokręciła głową. – Nie, w sensie... Jest mi trochę dziwnie cały czas, bo zrzuciłeś to na mnie, jak bombę...

- Wybacz, chciałem zrobić szybkie wprowadzenie i się zapomniałem. – Naprawdę zrobiło mi się głupio, dlatego niepewnie ułożyłem dłoń na jej kolanie.

- Trochę mi mniej źle z tym, że udawałam większość orgazmów, wiesz? – Wymusiła lekki uśmiech. – Zresztą i tak, jak już oboje wrócimy do domu, musimy iść razem na drinka, bo muszę z tobą pogadać o mnie i o moich ostatnich zawahaniach, bo okazuje się, że jak dziesięć lat jesteś mężatką, to może się czasem okazać, że twój mąż to twoja jedyna kumpela, która nie jest ci zawistna. – Nina ponownie położyła się obok mnie i ujęła moją dłoń w swoje obie. – Wiem, że nie chciałeś mnie skrzywdzić. Tak samo jak wiem, że nie chciałeś skrzywdzić tego kolesia, ale... Nie obraź się, Luke, brzmi to tak, jakbyś był tak niepogodzony sam ze sobą, że największą krzywdę po drodze wyrządziłeś tym, którzy cię kochali, albo kochają.

- O woah – mruknąłem. – Nie no, wiem, że tak jest, dlatego nie chcę dłużej kłamać i udawać kogoś kim nie jestem. Próbuje naprawić stare sprawy.

- Myślę, że nie da się naprawić starych spraw, może warto po prostu zacząć budować nowe, hm? – Szturchnęła mnie trochę. – Ale nie zmienia to faktu, że on ma nieźle nasrane, skoro wziął się za twoją bliźniaczkę! – krzyknęła szeptem.

- No nie?!

- Chociaaaż...

- Co? – Odchyliłem głowę, bo to nie oznaczało niczego dobrego.

- Jakbyśmy byli w simsach i wziąłbyś tego Michaela Clifforda i kliknął, że zmieniasz postać na kobietę, to wygenerowałabym się ja, ale z mniejszymi oczami i ustami.

- Och, nieprawda, a nawet jeśli, to wcale nie jest takie złe, jak pierdolenie literalnie siostry bliźniaczki kogoś, z kim byłaś!

- Wiesz, nie chcę być złośliwa, ale wypiłam z nimi kawę, bo siedzą z June, grają w planszówki i przeglądają ich stare zdjęcia, wyglądając przy okazji jak całkiem zakochana para, w sumie jakby wziąć tak ich w tych simsach i wygenerować im dziecko, może wyszłaby z tego druga June. W sumie ciekawe. Hajtają się, pewnie będą mieli dziecko, załóżmy się, że June też będzie miała bliźniaczkę!

- Nina, przestań! Nie będą mieli żadnych dzieci, to się nie stanie, a ten ślub to komedio-dramat! – Uniosłem się.

- O kurwa...

- No co? – Przewróciłem oczami.

- Luke. – Dotknęła mojego policzka. – Ty jesteś w nim znowu zakochany, prawda?

- Nie! – krzyknąłem. – Nie jestem, po prostu... Ugh! – Opadłem dramatycznie w poduszkę. – Michael nie chce mieć dzieci, chce zamówić dziesięciolatkę z Amazona. – Podniosłem się z posłania i ubrałem jeszcze świeże skarpetki, po czym skinąłem Ninie, żeby zeszła ze mną do salonu do nich, abym mógł udowodnić, że naprawdę nie mam nic przeciwko.

- Hej, dla nas to dobrze! Zostawmy im naszą i skoczmy do spa, mijałam jedno po drodze! – krzyknęła, gdy byłem już w korytarzu, a jak usłyszała moje niezadowolone jęknięcie, pod sklepieniem domu rozniósł się jej śmiech czarownicy. – Też cię kocham, Lulu!

- Ugryź się w dupę, Nina!

Skutkiem tej wymiany zdań, zamiast zastanowić się kilkukrotnie, czy aby na pewno nie potrzebuję głębokiego oddechu, nim wejdę do pokoju dziennego, wpadłem tam tak po prostu, a przed moimi oczami rozrysował się obrazek, którego chyba wolałbym nie widzieć.

Moja córka półleżała na dywanie układając puzzle, przy okazji słuchała mocno ściszonej muzyki puszczonej z telewizora, ale to nie stanowiło problemu, tylko fakt, że Michael siedział na kanapie, obejmując Jackie bardzo ściśle ramieniem, dookoła nich leżały porozrzucane fotografie z albumów, a oni rozmawiali o jakimś serialu, który razem oglądali i w momencie, gdy moja stopa stanęła na salonowej podłodze, zanim zorientowali się, że już tam jestem – wymienili krótkiego buziaka, chichocząc do siebie nawzajem.

Są razem. Chcą wziąć ślub, to znaczy, że się całują, mają wspólne tematy, łączą ze sobą życie i zamierzają je spędzić wspólnie. Nie wiem czemu wcześniej to do mnie nie dotarło – jakbym wyłącznie widział tę perspektywę, jako własną projekcję Clifforda mszczącego się na mnie, który nie chce od mojej siostry niczego innego, prócz seksu. Nie znałem ich zakochanych w sobie, a to, że mogą tacy być, uderzyło mnie gdzieś w środku.

Poprzedniej nocy Mike powiedział, że nie chce wpuścić mnie z powrotem i że jestem zły, bo nie walczył o mnie, ale jest w stanie zawalczyć o nią. Może to prawda? Czułem się z tą informacją po prostu beznadziejnie i zazdrośnie?

Zwłaszcza że na koniec pozwolił mi się jednak pocałować, więc... Nie. Nazwaliśmy to pożegnalnym pocałunkiem, więc to nie powinno grać najmniejszej roli, ale grało, bo fantomowo poczułem na swoich ustach strukturę jego miękkiej, dolnej wargi.

- O, tata zmartwychwstał – wypaliła June patrząc na mnie z dołu z zaciekawieniem, a ten komunikat spowodował, że zajmujące sofę narzeczeństwo odsunęło się od siebie.

Jackie uśmiechnęła się szeroko, podczas gdy on tylko niepewnie mnie zmierzył, ale ten wzrok, na jaki zasłużyłem, trwał kilka sekund, bo niezrażony wrócił do przytulania kobiety.

- Hej, czemu nie mówiłeś, że Nina przyjeżdża? – Moja siostra strzepała z siebie jego ramię i wstała, aby wlać mi kawę z dzbanka do świeżego kubka. – Mama była w szoku, dlatego pojechała do miasta po jakieś ciasto, ale chyba się trochę wkurzyła, że nic nie wspomniałeś, wiesz jaka jest mama. – Zrobiła znaczącą minę, wciskając mi naczynie w dłoń, dlatego skinąłem z wdzięcznością.

Nie zrobiłem tego celowo, a kompletnie podświadomie, jednak jakby nigdy nic podsiadłem Jackie, natomiast gdy zająłem miejsce, moje udo zetknęło się z udem trochę zdezorientowanego, milczącego Mike'a, który wychylił się po śmietankę i dolał ją do mojej kawy sam, ponieważ pamiętał, iż taką właśnie piję.

- Dzięki – szepnąłem niemrawo.

- Luz – odparł jakby nigdy nic.

Oboje przenieśliśmy wzrok na moją bliźniaczkę, niby się wspólnie zastanawialiśmy, czy zauważyła, że mimo wolnych foteli, tak po prostu wpieprzyłem się jej na miejsce ze swoim tłustym dupskiem. Nie zwróciła na to uwagi, po prostu podając June puzzel, który pasował do miejsca, w którym właśnie układała i klapnęła na dywanie.

- Luke nie wiedział, że wpadnę, w sumie tego nie przegadaliśmy, ale dostałam jeden, wolny dzień i przywiozłam June jej zabawkę, bez której ma problemy ze snem. – Wspomniana kobieta również weszła do salonu i ona już zauważyła, że siedzę bardzo blisko Mike'a, dlatego chrząknąwszy odsunąłem się od niego, jakbym chciał pozwolić jej wejść między nas. Michael podrapał się po karku, niezręcznie wodząc wzrokiem po całej przestrzeni.

- Spokojnie, siedźcie, mam fotel. – Nina podkurczył nogi w samych skarpetkach, bez pantofli, zasiadając jakby nigdy nic i uśmiechnęła się do June, która była przeszczęśliwa, bo znów miała nas oboje w zasięgu ręki.

- Dzięki, mamo, tata wrzucił tego misia pod łóżko i nie mogliśmy go wyciągnąć.

- Jakiego misia? – Jackie parsknęła patrząc na mnie, jak na idiotę, bo jeśli ktoś był w stanie wyciągnąć coś spod łóżka, to byłem to ja.

- Mam za grubą rękę, nie zmieściła się. – Siorbnąłem kawę. – Takiego brzydkiego, mógłbym ci kupić sto takich misiów, kochanie.

- Ale ten jest specjalny! – Dziewczynka szybko się poderwała. – Przyniosę wam!

- Chyba specjalnej troski – mruknąłem pod nosem, dlatego Nina uwolniła swoją nogę spod własnego tyłka i szturchnęła mnie stopą na odległość. Przewróciłem oczami lekko rozbawiony.

Michael obserwował nas z zaciekawieniem, co ona od razu wyłapała, toteż mrugnęła do niego i posłała mu ten swój firmowy uśmiech, którym zdobywała darmowe drinki od wszystkich facetów w każdym klubie.

Jackie chrząknęła i usiadła na oparciu kanapy, kładąc dłoń na ramieniu Mike'a. Mamy to. Bykowa zazdrość. Jackie nie była ani głupia, ani ślepa! Ona była jednocześnie głupia i ślepa na mnie! O Boże. Czy to znaczy, że nie wierzyła, iż moglibyśmy zrobić jej z Michaelem takie świństwo?

- Spokojnie, J, przecież nic nie robię – zachichotała Nina. Brak taktu nasze dziecko odziedziczyło po obojgu rodzicach.

- To znaczy? – Moja siostra uniosła jedną brew.

- Nie odbije ci narzeczonego, przecież ja i on... Wyglądamy jakbyśmy też byli bliźniakami.

Musiała to powiedzieć, nie byłaby sobą, gdyby tego nie zrobiła i tylko głośny śmiech Jackie oraz ponowne przybycie June spowodowało, że nikt nie zwrócił uwagi na to, jak Michael się zachłysnął, a ja przez przypadek polałem jego udo kawą. Odruchowo położyłem dłoń w tym miejscu, by to zetrzeć, dlatego ukradkiem uderzył moje knykcie i wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenie. To było konieczne – ulotnić się, ale nie widziałem bezpiecznego punktu, a już z pewnością nie była nim młoda, która wdrapała się na moje kolano i wcisnęła Jackie tego cholernego misia prawie pod nos.

- O mój boże! To są te pluszaki, co robiliśmy je na technice w szkole! – Jackie się aż podekscytowała.

Skutkiem chaotycznych ruchów June, dziecko prawie spadłoby ze mnie, jednak Mike w porę chwycił ją i bezproblemowo posadził na swoich barkach, więc zdjęła jego czapkę z daszkiem, którą wulgarnie nosił w pomieszczeniu i teraz mogła już rozmawiać z ciocią na tej samej wysokości.

- Chyba tak – skomentował to co powiedziała jego partnerka, udając, że nie ma pojęcia o niczym. – Uroczo.

- Luke, nigdy nie powiedziałeś, że młoda śpi z misiem, którego sam zrobiłeś. – Zmordowałem Ninę wzrokiem, ale ona miała to gdzieś, testowała Michaela i była w tym epicko, paskudnie genialna.

Może to nie jest moralnie dobre, może to źle o niej, albo o nas w ogóle świadczy, ale gdy tylko Nina została matką, zrobiła się też bardzo opiekuńcza wobec mnie i wszystkich, na których mi zależało, a Jackie należała do tego grona, więc może w jakiś pokrętny sposób próbowała doprowadzić do wybuchu, którego ja nie miałem jaj spowodować – aby moja siostra miała złamane serce teraz, nie z obrączką na palcu. Albo traktowała to osobiście, bo nie znała Michaela praktycznie wcale i może również spodziewała się, że za parę lat on powie Jackie, tak jak ja powiedziałem jej, że jest gejem.

Mike jednak załapał co się dzieje, bo obdarzył ją takim samym wzrokiem i uśmiechnął się trochę złośliwie.

- Nie, to ja go zrobiłem dla Luke'a – odparł.

- Oo... - Nina pokiwała szybko głową, a potem wlepiła swoje oczy w Jackie. – Słodko, prawda?

- Daj spokój, nie wiem czy Luke ci kiedyś to opowiadał, ale on i Mike byli nierozłączni.

- Nie znałam tej historii. – Moje tętno przyspieszyło, zwłaszcza w chwili, gdy poczułem jak Michael wbija paznokieć w mój bok, jakby to była moja wina. – Przepraszam, poznałam tylko Caluma. Z Calumem byłaś na naszym weselu, prawda?

- Umn... - Jackie przełknęła ślinę. – Nieważne, serio.

To zlagowało i mnie i Ninę, bo ciekawa reakcja Jackie na Caluma oraz nasz ślub nagle wydała nam się podejrzana. Niesamowite, Moda na sukces to jednak nie jest najbardziej zawiła seria powiązań romantyczno-seksualnych.

- Patrz, to tata i wujek Michael. – June zeszła z jego ramion przy pomocy mężczyzny, który zestawił ją na ziemię, podczas gdy dziewczynka chwyciła za fotografię i podała ją swojej mamie.

Nina uśmiechnęła się mimo wszystko, bo dostała uwieczniony moment, gdy byliśmy mniej więcej w wieku June i siedzieliśmy razem przykryci jednym ręcznikiem nad morzem. Porównała trochę mnie z wtedy z naszą dzidzią, więc sam przygryzłem wargę w uśmiechu. Nieustannie odkąd zostaliśmy rodzicami potrafiła nam się zrobić kaszka z mózgu w przypadkowych momentach.

Jednak kiedy Jackie poszła do kuchni z telefonem, który zadzwonił w kieszeni jej letniej sukienki, nagle poczułem jak Mike wsuwa mi coś... Pod pośladek! Spiąłem się od razu i spojrzałem na niego, jak na wariata, ale zrobił znaczącą, minę, żebym sprawdził co to. Dlatego niepewnie wyciągnąłem pliczek kilku fotek, które na pierwszy rzut oka nie wyglądały dziwnie. Były po prostu zdjęciami członków naszych rodzin podczas jakiś spędów, dlatego zapytałem go wzrokiem o co chodzi. Nina pozwalała June pokazywać sobie więcej zdjęć, a Michael badając, czy są zajęte, postukał palcem w wyszarzoną przestrzeń w tle, gdzie na pierwszej odbitce zostaliśmy ujęci przypadkiem, gdy całowaliśmy się ze sobą w korytarzu, ale ktoś musiałby się mocno przyglądać i wiedzieć że to się stało, że nie jesteśmy tylko cieniami płaszczów, aby połączyć te kropki. 

Coś się spięło w moim żołądku, a gdy skinął, żebym patrzył dalej, prawie zwymiotowałem, bo gdzieś było widać, jak pod stołem wzajemnie przekładany przez siebie nogi, muskając swoje wzajemnie kostki stopami w skarpetkach. Dalej trzymaliśmy się za małe palce, a na jeszcze kolejnym spaliśmy wspólnie w namiocie, gdzie nie mieliśmy pojęcia, że ktoś wszedł nam z aparatem, ale dałoby się to wyjaśnić tym, że my i tak tylko odpoczywaliśmy, ale byłem jego małą łyżeczką i z wiedzą, jaką moja rodzina miała teraz o mojej orientacji – nagle mogłyby pojawić się pytania, czy dziwne spojrzenia.

No właśnie – nie wspominając o tym, jak patrzyliśmy na siebie na tych zdjęciach.

Przygryzając dolną wargę, zgiąłem ten pliczek i schowałem go sobie do kieszeni dresów, aby się tego pozbyć, a Mike pokazał mi gestem, że w swojej kieszeni ma tego więcej.

- Więc... - powiedziała w końcu Nina, która to przerwała. – Jak idą przygotowania do ślubu?

- Dobrze – odparł jej od razu. – Dlatego oglądamy zdjęcia, bo chcemy mieć z tego składankę. Uznaliśmy, że najpierw to, a potem pierwszy taniec, bo nie możemy się zdecydować co do piosenki.

- Mhm... - Uśmiechnęła się do Michaela znów trochę zaczepnie, dlatego przewrócił oczami.

- Co wiesz? – zapytał w końcu, bez obijania w bawełnę.

Moje ciśnienie dalej skakało przez materiał dowodowy, jakiego musieliśmy się wspólnie z nim pozbyć, a ta konfrontacja prawie przyprawiła mnie o zawał.

- Teraz rozmawiamy. – Wskazała na niego ręką.

- Nina, my już porozmawialiśmy, jest okej – odezwałem się, ku zaskoczeniu Mike'a, bo nie spodziewał się, że jestem w stanie.

- Nie no... - kontynuowała.

- Jest okej, tak jak powiedziałem, pozwól, że sam będę prowadził swoje bitwy, dobrze? – Uniosłem znacząco jedną brew.

- O co chodzi? – June przypomniała o swojej obecności.

- Umn... - Mike oblizał usta. – To też jest moja bitwa. – Wstał z kanapy. – Nina, palisz? – Skinął jej.

- Nie, ale mogę ci potowarzyszyć. – Również się podniosła.

June tylko wzruszyła ramionami, a gdy oni wyszli, pomasowałem swoje skronie.

- Dorośli są dziwni – uznała dziewczynka.

- Nawet nie wiesz jak bardzo, skrzacie. – Sam przesiadłem się na dywan do tych puzzli, przy okazji przekładając pudełko po scrabble.

- Ale ej, tato... - Młoda szybko dołączyła. – Bardzo lubię Michaela.

- Wiem, to rodzinne – mruknąłem mimochodem, układając pałac księżniczki w układance.

- Możemy częściej do niego przyjeżdżać? I do cioci?

- Oni mieszkają w Los Angeles, nie tutaj, czyli też bardzo daleko i jest tam tak gorąco, że się nie da wysiedzieć – próbowałem ją trochę zniechęcić.

- Wiem! Bo tam jest Disneyland i Michael obiecał, że mnie zabierze z ciocią, jak przyjadę do nich na wakacje!

- Och...

- Spokojnie, Mike obiecał jej też Dubaj, to że pozna Spidermana osobiście, pływanie z delfinami i filmówkę. – Jackie z zachichotała z politowaniem dołączając do nas.

- Kur...de, nie obiecujcie jej takich rzeczy!

- Najbardziej mnie przeraża, że on jest w stanie zrobić to wszystko. – Poruszyła brwiami, przy okazji rozglądając się za resztą. – Nina jest cięta na Mike'a, czemu?

- Pewnie jest zazdrosna, bo też by chciała popływać z delfinami – wtrąciła June.

- Jest zatroskana, poza tym dogadali się, są na zewnątrz. – Wzruszyłem ramionami. – Z kim gadałaś?

- Z Calumem – wyjaśniła Jackie trochę niepewnie, więc uniosłem jedną brew. – Och, daj spokój, wiem, że zawsze mówiłeś, że nie da się przyjaźnić ze swoimi byłymi, ale patrz na ciebie i na nią, poza tym...

- J... - Zastopowałem ją. – Nie ma sprawy, cofam to co mówiłem, życie pisze różne scenariusze. – Przełknąłem ślinę, bo rzeczywiście takie zdanie miałem na temat tego typu przyjaźni, lecz z drugiej strony... Chyba musiałem je zmienić, skoro ja i Michael zamierzaliśmy zostać szwagrami. Zignorowałem nawet fakt, że moja siostra właśnie się sypnęła, iż naprawdę była z Hoodem i rozważa go jako swojego byłego. – Co chciał?

- Um... - Uśmiechnęła się niezręcznie i oblizała dolną wargę, dlatego aż usiadłem prosto podając June puzzla, którego szukała. – Skoro Nina przyjechała, zadzwoniłam do Carly i do innych dziewczyn, żeby powtórzyć ostatni raz, gdy tu była. Cal robił nam wtedy za taksówkę, poza tym teraz masz do opiekowania się June pomocne dłonie w postaci Mike'a, z którym i tak odbudowujecie przyjaźń, więc...

To była szybka akcja w mojej głowie. Jakby nas zostawiły sam na sam, moglibyśmy przejrzeć wszystkie pozostałe w tym domu dowody, które by nas zdemaskowały, a to dobrze, bo wcale tego nie potrzebowaliśmy. Z drugiej strony Nina po pijaku mogłaby powiedzieć Jackie, więc w pierwszej kolejności musiałbym ją zmusić do obiecania, że nie powie, zatem... Niech będzie.

- Spoko, nie tłumacz się, zabierzemy June na łódkę. Chcesz popływać? – Zdjąłem gumkę z jej nadgarstka i związałem córce włosy, by nie leciały jej do oczu.

- Chcę do Disneylandu, ale łódka też może być. – Wydęła wargę i pokiwała głową. – Ale możemy zabrać najpierw mamę na te super lody?

- Myślę, że jak najbardziej – zgodziłem się, a potem znów spojrzałem na Jackie znacząco. – Ty i Calum, serio?

- Ugh, ja naprawdę wierzyłam, że to zignorowałeś.

- Weź jeszcze Ashtona, to jakbyś grała w: koledzy twojego brata, zbierz ich wszystkich!

- Jesteś dupkiem, Luke.

- Oj jestem. – Zgodziłem się z nią wzdychając ciężko.

- Jackie, ja nie wiedziałam, że twój przyszły mąż chce umrzeć na raka i pali papierosy na moim ganku! – Liz weszła do domu z siatkami, dlatego odruchowo ja oraz Jackie zebraliśmy się, żeby jej pomóc i znaleźć słodycze w którejś z toreb.

- Liz, no weź! – Mike wpadł wręcz do środka za nią.

Nina tylko skinęła June z korytarza, żeby podeszła. Mnie przekazała wzrokiem, iż zabierze ją gdzieś, więc posyłając Michaelowi i Jackie ostatnie spojrzenie, odezwałem się do mamy:

- Zabiorę Ninę i June na plażę, wrócimy za jakąś godzinkę.

- Ale ja mam ciasto. – Liz zrobiła niezadowoloną minę dlatego przybliżyłem się i szepnąłem jej.

- I opinię na temat jej włosów i tatuaży.

- Luke – upomniała mnie mama ku rozbawieniu krojących karpatkę Mike'a i Jackie.

- Chociaż udawaj, że ci się podoba, a jak nie, to po prostu nie patrz na nią, Michael palił, przyczep się do niego teraz, proszę.

- Czy ty kiedyś przestaniesz wstawać lewą nogą w tym domu?

- Nie, bo mnie stresujesz. – Wydąłem dolną wargę, jak June parę minut temu.

- Zjadłeś śniadanie?

- Nope, zjem coś jak wrócę. – Obróciłem się do swojej nowej rodziny i na oślep zawołałem. – O fu, Mike dotyka ciasto ręką od fajki!

- Michael, sam zjesz ten kawałek – i Liz się odpaliła, a Jackie parsknęła, więc miałem szansę, aby chociaż na chwilę zamknąć się w mojej bezpiecznej strefie. 

______________________

Hejo, mam nadzieję, że podobał się wam ten rozdział. Poznaliście Ninę i trochę tego od czego rzeczywiście zaczęła się relacja Michaela i Jackie, albo raczej... Kiedy przestał widzieć w niej głupią siostrę Luke'a, czy coś... Anyway, z tego się rozwiną fajne rzeczy, więc stay tuned ;)

jak myślicie? jakie będzie zakończenie tej książki?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro