Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

05. To był bardzo zły pomysł myśleć, że jesteś tym jedynym

[Girl in Red - Bad Idea!]

[Castine, Maine, obecnie]

Rodzina jest człowiekowi potrzebna do zdjęcia i żeby ktoś miał pożyczyć dwie stówy. Mówię zupełnie poważnie, mój starszy brat dzwonił tylko wtedy, jakbym ja naprawdę zarabiał tyle, by randomowo wyciągnąć z portfela banknot i rzucić nim ze słowami: „nie oddawaj, nie ma potrzeby". Kocham moich bliskich, naprawdę tak jest, aczkolwiek zawsze robiłem wszystko, by uwolnić się od ich opinii na mój temat, bo wierzyłem, iż z dala od Castine będę niezależny zarówno od żenującej komunikacji miejskiej, jak i od potrzeby akceptacji ze strony rodziców.

Niesamowite, pewnego dnia budzisz się, masz trzydzieści lat, a jedyne czego potrzebujesz, to ciepłe mleko zagotowane przez mamę, buziak w czoło i przekaz, że jakichkolwiek decyzji nie podejmiesz, zawsze będziesz częścią tej zgrai.

Moja siostra bardziej tam pasowała. Do całej otoczki walki o możliwość wypowiedzenia się wśród tłocznych pokoi, gdy tylko mieliśmy gości. Mnie brakowało ochoty, aby nawiązać z nimi dialog. Odkąd tylko dostałem możliwość używania telefonu, pamiętam, że wymieniałem SMS-y z kimkolwiek będąc na jakimś tego typu spędzie, a później przeglądałem tumblra, albo twittera.

Uśmiechałem się też zbywająco do dziadków oraz ciotek zadających mi generyczne pytania z serii: „kiedy będziesz miał dziewczynę?", „dlaczego tak mało zjadłeś?", „jak się czujesz przed maturą?" – podczas gdy dawno kończyłem już na przykład trzeci rok studiów, mój żołądek pękał od sernika, a moja żona, z naszym wspólnym dzieckiem, siedziała tuż obok mnie.

Nie żebym wcześniej jakoś szczególnie utrzymywał kontakty, ale w trakcie trwania rozwodu oraz na krótko przed nim, odciąłem się od wszystkich Hemmingsów, chcąc uniknąć spojrzeń pełnych politowania, jakby to Nina zostawiła mnie, z zupełnie innego powodu, niż to stało się w rzeczywistości. Czasem zastanawiałem się, kiedy ugodowo załatwialiśmy swoje sprawy u notariusza, czy to rozstanie jest nam potrzebne.

W końcu spłodziłem już potomka, mieliśmy mieszkanie i jedno auto, dobiliśmy do trójki z przodu, seks i tak szedł nam tak sobie, gdy uprawialiśmy go razem, ale czy po trzydziestce seks, uniesienia, motylki w brzuchu oraz wielka miłość mają jakiekolwiek znaczenie? Nie wierzyłem, że zakocham się ponownie w swoim życiu, mogłaby mnie zdradzać, w sumie nie miałbym nic przeciwko, gdyby June tego nie widziała... Moglibyśmy działać jako taka dziwna rodzina, gdzie ona dalej jeździłaby na rodzinne obiadki do Castine ze mną, aby udawać, że jestem najbardziej hetero facetem na świecie, a ja uśmiechałbym się złośliwie do jej koleżanek, które marudziły, że rozwiedziona kobieta, to kobieta stracona.

Cóż, Nina wierzyła we mnie mniej, niż ja wierzyłem w nią, uznając iż szybko odbije się od dna, a mnie najpierw czeka przypomnienie sobie, że prócz ojcem, jestem też facetem. Jako ojciec czułem się zdecydowanie lepiej, ale to swoją drogą. Poza tym miałem wrażenie, że wgrano mi jakieś mechanizmy, które zadziałały, gdy tylko wróciliśmy z Michaelem do środka, bo bez najmniejszej trudności od razu wyłapałem June siedzącą przy pustym krześle.

- Super, żyjecie oboje – Liz odetchnęła z ulgą, kiedy zaczęliśmy przepychać się między ludźmi.

- Raz człowieka poniesie i od razu dadzą mu łatkę agresora. – Westchnąłem teatralnie zajmując swoje miejsce przy córce.

- Zrobiliśmy zakłady który z was przeżyje – przyznała Jackie, na co Mike dźgnął ją delikatnie w żebro. Moja siostra zachichotała, dając mu buziaka w kość jarzmową. Była bardzo zakochana, czemu nie powinienem się dziwić. Nie powinienem też tak mocno ściskać widelca w dłoni.

Między nami zrobiło się niezręcznie. Naprawdę pożałowałem, że nie zaproponowałem Ninie udawania szczęśliwego małżeństwa przed wszystkimi ludźmi z mojego dawnego życia. Ale jeśli myślicie, że teraz jest źle, za następne kilka sekund miała rozpocząć się apokalipsa, przygotujcie popcorn. 

- Który z was wygrał w takim razie? – chrząknął dziadek. Jako gówniarz bałem się go panicznie, bo miał ze sto lat, poza tym Ben wkręcił kiedyś mnie i Jackie w to, że koleś był nazistą. Poza tym nie należał do rodziny, babcia zwyczajnie hajtnęła się z nim po śmierci dziadka i już wówczas był ultra stary. – Któryś musiał, w wojsku to na śmierć i życie się biliśmy, a nie jak jakieś pedały. – No i padło, moje ulubione słowo na „p". Moja dupa praktycznie wsiąknęła w krzesło. – Z jednej strony jeden mój wnuk, z drugiej przyszły mąż mojej wnuczki... - mamrotał pod nosem.

- Pij kompocik, Greg – zwróciła się do niego moja mama po imieniu, przy okazji głaszcząc ramię staruszka, bo chyba zauważyła, że zarówno jak i ja – Mike, Jackie, a nawet Ben i Celeste się zgorszyli.

- Przepraszam, panie starszy... - O nie. O nie, nie, nie! Dlaczego June nie mogła na nasz wzór wyrazić się mimicznie?! Złapałem ją za nogę pod stołem, żeby się utkała, bo jasne, wypowiadanie własnej opinii, czy wchodzenie w konwersacje to wartości, których warto dzieciaka uczyć, ale po co wybuchać dramę przy stole, gdzie większość ludzi powinna być już martwa od jakiś dwudziestu lat, po prostu złego diabli nie biorą?! – Ma pan coś go pedałów? – Odetchnąłem przez usta, bo jakoś niekoniecznie chciałem, aby używała tego słowa publicznie, nawet jeśli sam tak o sobie mówiłem kompletnie żartobliwie.

Lekcja na dziś: słowa mają wielkie znaczenie.

Lekcja druga na dziś: Michael Clifford, gdy się stresuje, wygląda jakby oglądał w głowie kompilacje wspomnień z Wietnamu. Ale czym tu się rozstrajać, hm? To tylko niewinna wymiana zdań w gronie najbliższych!

Kiedy robiłem coming out przed June, stresowałem się jak cholera, bo chciałem, żeby dobrze zrozumiała sytuację, aby nigdy nie myślała, że przestałem kochać jej mamę, albo co gorsza ją. Nina jest genialna, nigdy nie przestanę jej kochać, ale to nie ten typ miłości, dlatego przeprowadziliśmy bardzo długą pogadankę o typach miłości. W jakimś sensie, mimo strachu, w moim wzroku wobec córki, widniało trochę dumy oraz specyficznego typu miłości, który jest w stanie zrozumieć tylko dumny, ale zatroskany rodzic. Byłem przerażony ewentualnością, w której June uznaje mnie za dziwaka, albo jest to dla niej nienormalne. Moja była stwierdziła, że to niemożliwe, bo zasadniczo dzieci rodzą się bez poglądów na rzeczy, a to nasze zadanie nauczyć ją szanować i kochać innych ludzi, dlatego to niczego nie zmieni. Zmieniło wiele, Nina się myliła. Teraz moje dziesięcioletnie dziecko wysyłało mi tik-toki z dwa razy młodszymi ode mnie chłopcami, bo dla niej dorosły, to dorosły i sugerowała, żebym uczynił tego pana jej nowym tatą.

Zaangażowała się, może nawet za bardzo? To prawda co mówią, że im młodsze pokolenie, tym mniej ma w sobie lęku, aby przekraczać granice. Jednakże odnosiłem wrażenie, iż moja córka jest pod tym względem szczególnie nieustraszona i nierozważna. Jak... Mały Michael Clifford.

- A co to za ton, młoda damo? Luke, tylko nie mów, że ona chodzi na tę całą edukację seksualną w szkole. Wygląda mi na lewaka. – Kiedy dziadek użył tego słowa, oplułem się kompotem ze śmiechu.

Poza tym wszyscy próbowali powstrzymać dźwięczny rechot, bo to brzmiało tak abstrakcyjnie w kontekście dziesięcioletniego dziecka. Jakby miała zaraz rozwiesić po całej jadalni plakaty z komunistyczną Britney. Szczerze? Mogłaby. Jako ojciec czułbym, że zrobiłem dobrą robotę.

- Wiesz co, dziadku... – Odchrząknąłem, zerkając po całej reszcie. Powiedziałem to co powiedziałem Ninie, przyjęła to, a żyliśmy razem naprawdę długo. Otworzyłem się przed June, która jeszcze się na dodatek podekscytowała. Wiedzieli już moi uczniowie, których widywałem przynajmniej raz dziennie i nikt nie miał nic przeciwko, a raczej się trochę zbliżyliśmy, bo to oni pomogli mi połączyć kropki. Czy zdanie gościa przypominającego księcia Filipa świętej pamięci, powinno mnie obchodzić? Czy zdanie „rodziny", którą widywałem od święta mogło mnie zaboleć? Mogło. Ale musieli wiedzieć i to, że June zaczęła, zagrzało mnie do walki. – Ciężko, żeby nie była lewakiem, ale nawet gdyby nie była, bym to zaakceptował. – Wreszcie nałożyłem sobie porządną porcję zapiekanki ziemniaczanej mamy, udając, że gadam swoje mimochodem. – Mój poziom tolerancji jest dość wysoki, w końcu sam jestem gejem. – Wzruszyłem ramionami. – Poda mi ktoś sos bazyliowy? – Wymusiłem uśmiech, podnosząc wzrok znad swojego talerza.

Cudownie. Cisza, spokój, zero reakcji, jakby oni wszyscy nagle zmienili się w posągi. Przełknąwszy ślinę, wstałem i sam podałem sobie ten sos, aczkolwiek miałem ochotę do niego napłakać.

...

[Castine, Maine, 2004]

Mając trzynaście lat wiedziałem o sobie samym stosunkowo niewiele rzeczy. Po pierwsze: moja miłość do cukru jest toksycznie niezdrowa. Po drugie: nigdy w życiu nie powinienem prostować włosów. Po trzecie: jeżeli zostawię jakikolwiek projekt na ostatnią chwilę, to nie tak, że mama zrobi go za mnie. No i po czwarte: pornosy chyba mnie przerażają.

Spotkaliśmy się z Michaelem pod wieczór, kiedy ubłagałem Liz, żebym mógł zostać u niego na noc w tygodniu i to Karen podrzuci do szkoły nas obu, zgarniając jeszcze Jackie. Rzadko udawało mi się uzyskać taką zgodę, ale gdy wymyśliłem nieistniejącą kartkówkę z angielskiego, w którym Mike wymiatał i mógłby mnie dobrze przygotować, dodatkowo zgłosiłem się na ochotnika w sobotnie sprzątanie łazienki, no i zabrałem ze sobą lekturę – uległa.

Czułem nerwy od samego wejścia, niby państwo Clifford wiedzieli co się święci, bo magiczną mocą wszystkich starych, prześwietlili mój plecak, w którym prócz materiałów do nauki, znajdowała się też kaseta z amatorskim filmikiem erotycznym. (Jako czyjś stary, chciałbym, aby płodząc gówniarza, człowiek przeistaczał się we wszechwiedzącą istotę z kosmosu, słowo!)

Moglibyśmy znaleźć coś takiego w internecie, aczkolwiek on dopiero raczkował, poza tym Daryl posiadał swój komputer stacjonarny w gabinecie, a u mnie w domu miała go tylko mama, przy okazji monitorująca każdą stronę, na jaką ja, czy moja siostra wchodziliśmy.

Został nam więc klasyk, ale po tym, co zobaczyłem w mieszkaniu Patricka, zebrały się we mnie obawy, czy aby na pewno będę zadowolony z seansu. W końcu powinienem ekscytować się piersiami! Tak mówił mój przyjaciel, jednocześnie zapewniając mnie, że być może dostałem nagłego zawieszenia systemu, bo nie spodziewałem się takiej ilości piękna w tamtej chwili. Prawda jest taka, iż kobiece krocze wydało mi się enigmą, jakiej nikt prócz innej kobiety nie powinien rozumieć. Lecz Mike z reguły się nie mylił, dlatego czy coś mogło pójść nie tak?

Zaszywając się w sypialni chłopaka, która była duża i wypełniona masą gadżetów, jakich ja nie dostawałem z racji niebycia jedynakiem, wciąż miałem zimne ręce oraz monumentalny niepokój w sobie. Michael nie zakluczył jeszcze drzwi, a już przysunął nam telewizor podobny do tych, co przenosiło się je w szkole na biologii, bliżej dywanu. Przy okazji ściągnęliśmy tam poduszki i koce, zażarcie obgadując swoich znajomych.

Zastanawiałem się, czy on też się tak czuje. Tak... Nieswojo, ale nie wyglądał, dlatego dzielnie udawałem, że mnie również kompletnie nic nie jest w stanie ruszyć, a nasze oglądanie pornosa będzie tylko edukacyjne i rozwieje moje wątpliwości, czy aby na pewno wszystko w porządku z moimi popędami.

Nie da się nie lubić seksu, co?

Tak, prawie dwadzieścia lat temu świadomość społeczna o preferencjach gniła gdzieś zepchnięta do samego dna, aby na jej podstawach, media mogły zbudować obrzydliwy koncept wykorzystywań seksualnych.

- Wyciągaj to – zażądał wreszcie Mike, gdy poklepał pilotem o otwartą dłoń, aby baterie dobrze załączyły.

Przypominający pudło odbiornik przedstawiał kolorowe paski, sugerujące wsunięcie kasety do odtwarzacza, lub wybranie jednej z paru stacji, które zostały opłacone w pakiecie subskrybcji telewizyjnej. Może się zatnie i nie wyjdzie, dlatego będziemy słuchali MTV? – pomyślałem, a mimo to sięgnąłem do plecaka.

W opakowaniu po Sleepover z Sarą Paxton należącym do Jackie umieściłem naszego małego potworka.

- Chłopaki, chcecie jakieś chipsy? – Karen weszła do pomieszczenia, jakby nigdy nic, dlatego wystraszony upuściłem kasetę na łóżko.

- Mamo pukaj! – krzyknął zniesmaczony chłopak. – Nie chcemy, dzięki, poza tym wystraszyłaś Luke'a.

- Nie, jest okej. – Nie mogłem zapanować nad ogromnym, czerwonym rumieńcem, więc przetarłem twarz dłonią. – W sumie to chciałbym chipsy. – Przede wszystkim pragnąłem odepchnąć moment prawdy jak najdalej.

- Widzisz, nie musisz być wredny, może Luke boi się ciebie? – Kobieta zrobiła znaczącą minę i zostawiła nas, nie zamykając za sobą wejścia.

- Po co ci teraz chipsy? Później je nam przyniosę – wyszeptał trochę zirytowany Michael, ale tylko wzruszyłem niewinnie ramionami i podając pudełko z naszym grzechem w jego dłoń, podreptałem za Karen.

Dom Cliffordów nie był szczególnie mniejszy od naszego, mimo że mieszkali tam we trójkę. Michael mocno przywykł do idei prywatności, dlatego też wymagał jej od swoich rodziców. Ja także miałem pokój sam, po starszym bracie, choć do jego wyprowadzki dzieliłem przestrzeń z Jackie. Czasem jednak marzyłem o tylu wolnych kątach, gdy byłem u Mike'a. On przynajmniej nie spędzał poranków bijąc się z kimś o ubikację, ale bywał samotny, co wywnioskowałem z tego, że spędzał więcej czasu u mnie, niż ja u niego.

- Cześć, Luke, matka cię puściła gdzieś po dziewiętnastej w tygodniu? – zaczepił rozbawiony Daryl, który należał do tego typu ojców, do jakiego ja aspirowałem. Miał raczej luźny stosunek ze swoim synem, akceptował jego głupie pomysły, ale jeżeli coś się działo, zawsze pojawiał się na miejscu jako pierwszy, aby udzielić nam pomocy.

- Też jestem w szoku. – Zaśmiałem się lekko, napierając na kanapę, gdzie siedział. – Będę za to czyścił kibel w sobotę.

- Oczywiście, że będziesz. – Tata Clifford pokręcił głową. – Przyjdź sprzątnąć też nasz, bo zagonienie Michaela do roboty jest niewykonalne.

- Po prostu za bardzo mu odpuszczasz. – Karen skrytykowała męża, podając mi przy okazji przekąskę w misce, a na dodatek sok i dwa plastikowe kubeczki. – Będziecie oglądać bajkę? – zapytała.

Tak, proszę pani, bajkę dla dorosłych – wypaliłem w myślach, lecz koniec końców tylko pokiwałem głową, obserwując jak Karen i Daryl siadają w swoich objęciach, okrywając siebie wzajemnie kocem. Oni mieli na ekranie Bonda z tym przystojnym aktorem i szczerze chciałem powiedzieć Michaelowi, żeby sobie sam włączył to porno, a ja spędzę wieczór z jego starymi. Ale to byłoby głupie, dlatego uśmiechając się niezręcznie po raz ostatni, obładowany łakociami wróciłem na górę.

- No wreszcie. – Chłopak pokręcił głową, przy okazji zabierając ode mnie całą wałówkę i zamknął drzwi, tym razem na klucz. – Już myślałem, że spietrałeś i poszedłeś do domu.

- Nie spietrałem, daj spokój – prychnąłem urażony, przy okazji opadając w usypaną stertę pościeli przed ekranem. – Cieszę się.

- Nie wyglądasz. – Mike powielił mój gest. – Hej, jeśli nie chcesz, to spoko, ale zatrzymuję kasetę i zobaczę sobie sam.

- Nie! – obruszyłem się, gdyż nagle poczułem się niekomfortowo z tym, że chłopak mógłby dowiedzieć się czegoś o sobie, kompletnie bez mojego udziału.

A może w tym właśnie istniał problem? Może to była jedna z tych spraw, która nie powinna dotyczyć duetu, a jednostki? Oczywiście jeżeli chodzi o przyjaciół. Jednak robiliśmy wszystko razem! Nie było rzeczy, której by o mnie nie wiedział, dlatego z jakiej przyczyny mielibyśmy się teraz rozdzielić?

- No dobra, to odpalam.

- Odpalaj – mruknąłem.

Przełknąwszy ślinę w pierwszej kolejności spojrzałem na swoje palce, a potem podniosłem wzrok, by poświęcić uwagę źródłu sugestywnej muzyczki, która pojawiła się wraz z napisami początkowymi. Michael zadbał o wszystko. Zasłonił nawet rolety i mocno ściszył ustawienia urządzenia. Gdyby ktokolwiek szedł do nas, mielibyśmy szansę wyłączyć to i udawać, że po prostu sobie gadamy. Z perspektywy czasu, to chyba najbardziej żenujący moment mojego życia, a trudno jest pobić literalnie przeciętne wtorki. (No i obiadek. Dlatego zestawiłem te wydarzenia ze sobą!)

Michael zerknął po mnie, więc uśmiechnąłem się do niego, ale długo nie potrwało nasze wymienianie spojrzeń, bowiem do malutkiego, sztucznego biura, wszedł pan w przebraniu konserwatora drukarek, podczas gdy obiektywnie atrakcyjna kobieta, przypominająca trochę Christinę Aguilerę w jeszcze mniejszej ilości ubrań, niż zawsze, zasiadła na sprzęcie biurowym.

- Nie dziwię się, że nie działa – sięgnąłem do chipsów, wyrażając swój osąd szeptem.

- Ale co? – Mike był zapatrzony, jak w podobiznę boga, słowo.

- No drukarka. Nie dziwię się, że nie działa, skoro na niej usiadła.

- Luke. – Zrobił minę pełną politowania, więc uniosłem obie ręce w geście kapitulacji.

Uznałem, iż śmiechem pozbędę się niezręczności, bo aktorstwo i fabuła zdecydowanie pochodziły od jednego z amatorów układających odsłuchy na lekcje francuskiego, tyle że oni mówili po angielsku w taki sposób, iż ledwie dało się ich zrozumieć, przez sztucznie zaniżane głosy. Zasłoniłem usta, nie chcąc parsknąć, kiedy usłyszałem, że porno-pan zaproponował porno-pani, że rozepnie jej koszulę, bo jest tam gorąco.

- Przestań, skup się. – Michael uszczypnął moje udo, pozostawiając na nim dłoń.

I nagle to zrobiło się bardziej interesujące, albo raczej krępujące, ponieważ krew dopłynęła mi do twarzy w zwiększonej sile, natomiast obecność dotyku mojego przyjaciela mocno sprzyjała tej beznadziejnej, sugestywnej muzyce. Ale to głupie.

Patrzyłem na rękę Mike'a zdecydowanie za długo. Jego palce były bardziej powybijane, niż moje, bo miał sporo przygód podczas grania w osiedlową piłkę, no i na wfie chociaż się starał. Dodatkowo obgryzał paznokcie, czego nie pochwalam, ale przynajmniej nie były niezadbanie długie, jak u większości kolegów z naszej klasy.

To bardzo ładna ręka – pomyślałem, chcąc przesunąć opuszkiem po jego palcu wskazującym, lecz nagle muzyka stała się jeszcze inna, porno-pani wydała z siebie dźwięk sugerujący rychłą śmierć, a Michael aż zasłonił usta tą dłonią.

Podniósłszy wzrok ponownie na ekran sam rozchyliłem swoje wargi zdecydowanie za mocno. Jeśli dziewczyna Patricka była dla mnie dezorientująca, to ta sztuczna Christina przyprawiła mnie o odruch wymiotny. Z perspektywy dorosłego faceta powiem wam, że nie mam nic przeciwko kobiecemu ciału, uważam je za okrutnie estetyczne i mógłbym oglądać nagie kobiety, które są pewne siebie, dla ich pewności siebie, lecz jako trzynastolatek byłem pewny, że widzę właśnie swoją nagą matkę! Chociaż nigdy przenigdy nie widziałem swojej nagiej matki! Takie właśnie emocje dawały mi piersi.

- Mike? – zapytałem półgłosem, bo porno-pani była na pierwszym planie, podczas gdy jej biust niemal nie uderzał o kamerę, a tego gościa widziałem tylko w tle, jako dominującego ją, bezmózgiego robota do pieprzenia. Ona też była dla niego robotem do pieprzenia. – Czy ty... - Chciałem zapytać, czy on też ma objawy biegunki, ale gdy tylko spojrzałem na swojego przyjaciela, powstrzymałem się przed dokończeniem zdania.

- Cudowne, prawda? – szepnął płonąc gorącem. Jego policzki zrobiły się w kolorze buraka, miał przygryzione usta, przez które oddychał, natomiast cały koncept tego, że właśnie go widzę, dodał mi poczucia, iż to, że tu siedzimy jest pruderyjnie ładne.

- E-he – wyburczałem nie potrafiąc odnaleźć języka w gębie.

- O Chryste, Luke, to najpiękniejsze co widziałem w życiu, czy ty widzisz jej sutki?

Niestety – podsunęła mi podświadomość.

Michael przełykając ślinę dotknął się między nogami, widocznie poprawiając swojego penisa, a mój upośledzony mózg zadał sobie pytanie: czy on potrzebuje teraz zrobić to, od czego mama mówi, że ręce usychają? Ciekawe co Karen mówiła na ten temat i czy Mike jej słuchał. Ja zawsze słuchałem Liz pod takimi względami, poza tym nie miałem ochoty się dotykać, gdy nie siedziałem znudzony w wannie, skutkiem czego zacząłem po prostu brać prysznice.

Ale on musiał wiedzieć więcej o tej całej erekcji, bo szukał sobie miejsca przy poduszce, o którą odrobinę się otarł. Chłopak zawsze miał tendencję do łamania reguł. Najlepiej radził sobie w sytuacjach, gdy było trzeba kogoś nie posłuchać i sprawiał, że ja też czułem się wtedy dobrze.

Kiedy wgapiałem się tak w niego, kompletnie bez kontroli nad sobą, westchnąłem ze świstem, gdy Michael spojrzał na mnie, jakby sam chciał sprawdzić, czy osiągnąłem już swoją granicę.

- Przepraszam, byłem ciekawy, czy spuściłeś się w spodnie, to byłoby w twoim stylu. – Zarechotał złośliwie, dlatego zmarszczyłem brwi.

- Słucham?

- No wiesz, taki widok, tyle szoku... Nie chciałem pytać, jak poradziłeś sobie u Patricka z jego laską, bo to raczej oczywiście, że upuściłeś trochę pary, ale... - Zorientował się, że wcale nie jestem na tym etapie, co on, więc zmarszczył czoło. – Luke?

- Mhm? – speszyłem się.

- Masturbowałeś się kiedyś, prawda?

- Yhm... Tak, jasne! Robię to non stop, do wyobrażenia cycków – wypaliłem na wydechu.

- O mój boże, jak ty nic nie wiesz! – prawie pisnął. – Musisz być teraz zmieszany, co?

- Nie no, jest w porządku, po prostu... To głupie. W kościele mówią, że jak się to robi, to się idzie do piekła, poza tym moja mama ciągle coś gada, jak „masturbacja to czysty szatan". – Michael wyglądał na takiego, co miał się zaraz roześmiać w głos. – Nie nabijaj się ze mnie! – Zasłoniłem twarz dłońmi, bo zrobiło mi się kompletnie wstyd i nie wiedziałem już, czy to dlatego, że wie, iż nigdy intencjonalnie nie waliłem konia, czy dlatego, że zamiast skupiać się na pornolu, myślałem o nim walącym konia do tego pornola!

- Liz próbuje zrobić z ciebie księdza, czy o co chodzi? – Pokręcił głową niezadowolony. – Nigdy o tym nie gadaliśmy, ale masturbacja jest zdrowa. Tata mi powiedział, że jeśli uzależnię się od pornosów, to mnie wydziedziczy, ale jak zrobię swoje męskie sprawy przed prysznicem, to spoko, bo każdy facet to robi.

- Widocznie nie jestem, jak każdy facet – burknąłem. – Jestem do ciebie głupim dzieciakiem.

- Nie... - Michael przysunął się odrobinę w moim kierunku, jednocześnie, bardzo delikatnie znów układając dłoń na moim udzie. – To znaczy... Będziesz nim, jeśli będziesz słuchał Liz.

- Muszę, bo żyję w jej domu, za jej pieniądze.

- Ale nie musi wiedzieć, że się zadowalasz, co? – Uniósł jedną brew, na co ja, kompletnie wybity z rytmu pokiwałem powoli głową. – Daj mi rękę.

- Michael.

- Daj mi rękę.

Wykonałem ten gest nie mając pojęcia co chce zrobić, ale ufałem mu bardziej, niż komukolwiek na świecie, poza tym byłem poniekąd szczęśliwy, że skupia się na mnie, a nie na tym idiotycznym filmiku.

- Zamknij oczy – polecił.

Posłałem przyjacielowi ostatnie spojrzenie, ostatecznie wykonując jego prośbę, by chwilę potem poczuć najprzyjemniejszy, ale jednocześnie najbardziej przerażający szok swojego życia. Mike ułożył palce na mojej dłoni, kierując ją w stronę moich dresów. Wtrzymałem oddech, gdy sam dotknąłem się tam z jego pomocą. Wciąż przez ubranie.

- Pomyśl o cyckach – zarządził. – Albo popatrz na te wspaniałe cycki.

- Pomyślę – mruknąłem i mógłbym przysiąc, że on wtedy pokiwał głową.

W mojej wyobraźni na chwilę pojawił się goły biust, lecz to nie przynosiło mi niczego pozytywnego, dlatego przypomniałem sobie, co czułem parę minut temu, gdy on nie mógł znaleźć sobie miejsca. I wtedy poczułem, że chciałbym jedna mieć inne stosunki z masturbacją, niż mam. Poza tym ta jego ręka... Cholera.

- Musisz to zrobić sam – palnął wreszcie odsuwając się ode mnie. – A kiedyś zrobi to za ciebie jakaś dziewczyna, zobaczysz.

Kiedy uniosłem powieki dostrzegłem, że on również jest zakłopotany, podobnie jak ja wcześniej, natomiast zielone oczy chłopaka błyszczą milionem trochę przerażonych gwiazd. W moich spodniach pojawił się problem, z jego spodni nie zniknął.

- Ty też – rzuciłem niepewnie.

- Umn... No tak. Ja też. Pójdę do łazienki. – Podniósł się na równe nogi, a ja tylko spojrzałem za nim, gdy zamknął się w ubikacji, która należała do jego pokoju.

Ja pierdolę. Wiedziałem, żeby nie oglądać tego głupiego porno!

...

[Castine, Maine, obecnie]

Niezręczna cisza mogłaby mnie opisać tak na dobrą sprawę. Byłem genialny w mówieniu, albo robieniu głupich rzeczy, dlatego nawet nie poczułem szczególnego zaskoczenia. Powinienem bardziej przemyśleć swoje wyjście z szafy, prawda? Nie, cholera, nieprawda, bo jakie to ma znaczenie?! Dlaczego oni wszyscy nie musieli robić coming outu jako hetero?! No. Hetero i Michael, jakkolwiek się identyfikował. Sęk w tym, że do mojego stresu doszła jeszcze złość, co nigdy nie stanowiło dobrego połączenia w niezręcznej ciszy, dlatego udając, że mam to gdzieś, nabiłem ziemniaka z zapiekanki na widelec.

- Pyszne jak zwykle – zwróciłem się do matki, myśląc że to może być moja ostatnia mamina zapiekanka w życiu.

Te słowa chyba przebiły jakąś bańkę, bo czas się odstopował. Dziadek-nazista oczywiście pieprzył jakieś slury pod nosem, babcia odmawiała różaniec, Andy i Liz spojrzeli po sobie, a potem na mnie, co chyba sugerowało, że mogli wpaść na to wcześniej, jednakże poza tym... Wszystko zamilkło. No i Jackie, która wlepiała we mnie wzrok, niby stanowiłem teraz ducha, a nie realnego człowieka z krwi i kości.

Michael tym czasem doznał jakiegoś szoku, natomiast nie wynikał on z mojej bardzo heteroseksualnej energii, a z tego, że przez lata zrobiłem się dostatecznie gruboskórny, by palnąć coś takiego przy wszystkich i wyluzowany jeść zapiekankę. To nie tak, że mój żołądek właśnie nie tańczył breakdance'u, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć. Jako nauczyciel musiałem umieć zachować pokerową twarz przy każdym typie upokorzenia. Spędźcie osiem godzin dziennie w towarzystwie Gen Z będąc Milenialsem, przekonacie się, że coś może zranić was bardziej, niż spodnie z niskim stanem.

Spodziewałem się, że to moja siostra, albo rozbrojony do zera Ben przerwą ciszę, ale nie. Nagle moje rodzeństwo udało się w podróż astralną wspólnie. Ku zaskoczeniu wszystkich jednak, przez mętną atmosferę przebił się niemrawy głos Michaela, który nie wzniósł żadnej wyniosłej mowy, tylko zaczął śpiewać pod nosem Born This Way Lady Gagi.

Popukał łyżeczką w szklankę rytmicznie. Jackie zmarszczyła nos, bo troszkę fałszował, ale nie miałem nic przeciwko nieczystościom, zwłaszcza kiedy do nucenia dołączyła June, która raczej nie potrafiła nucić, a drzeć się pełną piersią. Zatem już nawet sąsiedzi wiedzieli, że nieważne, czy hetero, czy gej, jesteś na dobrej drodze, bo skarbie, taki się urodziłeś.

To jest mój ulubiony, najbardziej krępujący moment w historii. Wszyscy przy stole milczą, ja jem ziemniaki, wymuszając trochę złośliwy uśmiech, a Michael Clifford i moja córka desperacko kaleczą wokalnie Lady Gagę. Gdyby życie miało zwiastun i bóg pokazałby mi właśnie tę scenę, to chyba bym się cofnął w macicę i dał Jackie się pochłonąć.

- Liz i co pozwolisz na to? – Nie spodziewałem się, że to dziadek zabierze głos.

- Ach, bo ja mam się wyrazić jakoś, jakby... – Moja skonsternowana matka podrapała się po karku. – Nie widzę powodu, dla którego miałabym mieć cokolwiek do powiedzenia na ten temat, w porządku, cieszę się, że nam powiedziałeś, Luke.

- Wiedziałam od zawsze! – wypaliła Jackie, która się odlagowała, co mnie wydało się odrobinę dziwaczne, że chyba czekała, aż mama wyartykułuje opinię.

Michael tym czasem skinął June, że teraz już mogą przestać śpiewać.

- To jest jakiś absurd, Andrew, powiedz cos!

Mój ojciec wzruszył ramionami, bo dziadek dalej walczył.

- Ale niech sobie będzie gejem, przecież nikt mu nie kazał, sam sobie nie kazał. – Tata napił się soku, wzruszając ramionami, po czym wlepił we mnie wzrok. – Bardzo cię z mamą wspieramy, Luke. Co na to twoja żona?

- To było dobre, muszę przyznać. – Chrząknąłem. – Cóż, dlatego się rozwiedliśmy. Wyrzuciła telewizor przez okno.

- Tym lepiej! Leci w nim sama propaganda! – uniosła się Liz.

Dołożyłem sobie zapiekanki, bo nigdy nie czułem się bardziej nieswojo. Michael to zauważył i mimo naszego trwającego konfliktu interesów, podał mi sosjerkę, bym sobie nie żałował. Och, wiedziałem, że się dobrze bawi! Dupek się karmił takimi sytuacjami.

- Nie, zadzwońcie, jak wszyscy znormalniejecie, babcia idziemy. – Dziadek dramatycznie rzucił ręcznikiem, który miał na kolanach.

- Siedź, za stary jesteś, żeby się z rodziną kłócić. – Wiedziałem, że moje geny mnie nie zawiodą. Babcia była półgłucha, ale uniosła do góry rękę w pięści, aby pokazać, iż mam brnąć do przodu i wojować we własnym imieniu. – Bardzo dobrze, kochanie, dwóch facetów to żadnego okresu.

- Ja kiedyś dostanę okres – przypomniała June.

- Na szczęście twoja matka żyje i ma się dobrze – szepnąłem głaszcząc ją po głowie. – Więc wszyscy ważni ludzie nie mają nic przeciwko?

- Ten kto ma coś przeciwko, nie jest ważny! – zawołał znacząco Ben, po krótkiej konsultacji z żoną, z którą dzielił mózg. – Jackie ma rację, mogliśmy wszyscy na to wpaść.

- Ale tylko moc bliźniaków tak działa, że wiedziałam!

- Nie wiedziałaś – mruknął szeptem Mike.

- A ty wiedziałeś? – odbiła, na co on wyłącznie wzruszył ramionami.

W sumie ciekawiło mnie to, czy on określił swoją orientację publicznie, czy może po tym wszystkim tylko Calum był świadomy, a Michael sam to wypierał. Ja długo wierzyłem, że jestem hetero.

- Dzięki za wsparcie, może i jestem stary, ale jednak chciałem waszej akceptacji. – Uśmiechnąłem się nawet do dziadka, który dalej mamrotał pod nosem, że babcia go zmiękcza i kiedyś to było, a teraz to nie ma.

- Masz chłopaka? – zapytała podekscytowana Jackie, jakby moje dziecko wcale nie siedziało z nami przy stole.

- Nie! – odbiłem machinalnie.

- Próbuję go namówić, żeby założył Tindera. – June oparła się na dłoni, wzdychając niczym czterdziestolatka z kryzysem wieku średniego. – I żebyśmy poszli na paradę równości!

- Ona nie wie, co to Tinder, Nina próbuje mnie namówić na Tindera – uznałem, że muszę się wytłumaczyć.

Mimo wszystko co jakiś czas obserwowałem Clifforda, jakby jego reakcja naprawdę miała dla mnie znaczenie. Kiedyś oznaczałaby... Wszystko. Kiedyś gdybym powiedział mu wprost i sobie powiedziałbym wprost, może życie wyglądałoby inaczej.

Czułem, że on również się we mnie wgapia, niby zafascynowany odwagą, której zawsze mi brakło. Tym razem nie odwracałem też wzroku, zatem to Michael wracał do krojenia kotleta, pozwalając, by policzki różowiły mu się od dekoncentracji.

- Niech założy Grindra – mruknął szeptem, jakby nie mówił do mnie, tylko do Jackie, ale każdy to usłyszał.

- O, co to? Pobiorę! – June chciała wziąć mój telefon, lecz Michael z przerażeniem wręcz wychylił się przez cały stół i zabrał jej komórkę, podając ją bezpośrednio w moją rękę.

- Jezus, co się stało, Mike? – Jackie się zaśmiała i pogłaskała swojego narzeczonego po plecach.

- Nic po prostu... To jest bardziej wymowne, niż Tinder i dziecko może nie powinno nawet pobierać tej aplikacji, serio.

- A co? Masz? – zażartowała Celeste.

- Ja? Tindera dla gejów? Nie, kolega kiedyś pokazywał.

- Ach, czego nie wymyślą w tym Hollywood!

Wszyscy zaczęli się śmiać, tak jakby mężczyzna opowiedział najlepszy żart na świecie, włącznie nawet z dziadkami! Tym czasem moja mama zerknęła raz na niego, potem na mnie, aż w końcu sama lekko zachichotała, choć nie podobał mi się jej wzrok, to na pewno.

- Tak, te LA takie wyzwolone – zmieniłem głos na teatralnie sugestywny, nie mogąc pozbyć się z siebie świdrujących oczu mamy. Sam podniosłem na nią wzrok, co było błędem, bo wyglądała jak Sherlock, który chce coś wyczytać z twarzy Moriarty'ego. Znalazłem się z nosem w swojej komórce, przerzuciłem ekran na drugi i zablokowałem wyświetlacz, rumieniąc się bezgrzesznie. – No ale mniejsza, możemy zmienić temat?

- Ale to jest ciekawy temat! – Jackie wciąż była podekscytowana. – Jestem dumna, że wyszedłeś z szafy!

- Szczerze mówiąc same, to zajęło wieki – przyznałem. – Ale najwidoczniej tak miało być, bo przynajmniej mam super córkę. – Szturchnąłem June nieustannie złą, że nie może zainstalować mi Grindra. Może powinienem zmienić metody wychowawcze?

- Masz to pobrać, inaczej się na ciebie obrażę. – Mogłaby to zrobić, w końcu była spod znaku gemini. Spłodziłem potwora.

Mike tym czasem wyglądał, jakby bardzo chciał już zamknąć się w samotności, by usunąć swoje konto na tym portalu.

- Dobrze, w takim razie mam dla was bardzo istotne informacje, razem z Michaelem. – Moja siostra ujęła jego dłoń, wpatrując się w nas wszystkich.

Liz aż zasłoniła usta, bo była pewna, że usłyszy o dziecku, a ja sprawdziłem, czy obok mnie stoi cokolwiek, w co mógłbym się zrzygać, jeśli usłyszę o dziecku!

- Dostanę przez was wszystkich zawału – skomentowała mama.

Nawet Michael zrobił wielkie oczy w stronę narzeczonej. O boże, ona powie też jemu, że jest w ciąży... On nie wie, że są w ciąży! Oni na pewno są w ciąży, a on na pewno ma dalej pobranego Grindra i zwodzi biednych chłopaków, robiąc jednocześnie moją siostrę, bo jest zwyrodnialcem!

- Ja też – mruknął za Liz.

- Nie to nie to, myślisz, idioto, myślisz, że chciałabym znowu szyć sukienkę? – Jackie zaczepiła w Michaela, a on wzruszył ramionami niepewny. – Nie, to właściwie świetna propozycja, która zabezpieczy nas przed kolejną bitwą na tort – oznajmiwszy to, zdjęła pierścionek zaręczynowy z brylantem i podała go... Mi? Nie Michaelowi, tylko mi?!

- Aha? – Clifford podrapał się po karku. – Kontynuuj, kochanie, ale jestem przekonany, że on nie założy tego nawet na mały palec.

- Czekajcie co? – June też nie nadążała. – Ciocia się oświadczyła tacie? Jestem tolerancyjna, ale tak chyba nie wolno?!

- Ci. – Pogłaskałem córkę po ramieniu, samemu marszcząc czoło, przy okazji próbując nie prychnąć, bo trzymałem swoją półroczną wypłatę w dłoni, a Mike tak zwyczajnie podarował tę biżuterię mojej siostrze.

- Jackie, co ty robisz? – zapytała Liz.

- Macie się pogodzić, macie się znowu przyjaźnić, w innym wypadku ślubu nie będzie, Luke musi to zaakceptować, bo nie chcę wojny w rodzinie, a wiem, że niby jest okej, ale widzę, że nie do końca, bo oboje siedzą, jak z kijami w tyłkach. – Założyła ręce na piersiach. – Poznajcie się na nowo, byliście odklejeni od świata i przyklejeni do siebie, cokolwiek się stało, myślę że da się to odratować, chłopaki.

Mike aż pobladł i opadłszy na krześle, wziął od babci wino, nalewając jedną lampkę mnie, a drugą sobie. Bez zastanowienia przejąłem od niego szkło, gdyż czułem, jak moje serce spada do samych pięt.

- To... To chyba nie jest najlepszy pomysł, Jackie, daj spokój, nie jest źle, nie musimy się z Lukiem kochać, siedzimy przy jednym stole.

- Taaa, nie, macie się kochać. – Była uparta, jak osioł. Albo jak ja. Albo jak zodiakalny byk. Opróżniłem lampkę bez namysłu.

- Jackie, ty nie wiesz o co nas prosisz – zacząłem delikatnie.

- Wiem, że jesteście trochę oderwani od rzeczywistości kiedy się kochacie, ale naprawdę wolę, żeby było tak, niż żebyście się nienawidzili. Jesteście dla mnie bardzo ważni i zależy mi na tym, żeby było między wami dobrze. Zróbcie to dla mnie, wam też to wyjdzie na dobre.

- Już chyba wolałem zostać wujkiem... – powiedziałem pod nosem dolewając sobie własnoręcznie więcej wina.

- Luke... – Liz zabrała butelkę z mojej dłoni i skarciła mnie wzrokiem.

- Żartuję! Dobrze, zrobię to dla ciebie. I tak zostaję tu na resztę wakacji, chyba, że mnie wygonicie.

Michael widocznie zatrzymał się na "nie wiesz o co nas prosisz", bo zdecydowanym haustem pozbył się procentów z kieliszka, a było to domowej roboty wino babci.

- To świetnie, że zostajesz! – Jackie aż się podekscytowała. – Mike, zrobisz to dla mnie czy się nawalisz?

- Może znowu chcesz lecieć na Ukrainę? – zaproponował, ale zdzieliła go lekko w tył głowy, więc nią pokiwał. – Niech będzie, tak.

- Świetnie! Zaczynając od dziś, June, co ty na to, że ciocia zrobi ci maseczkę na włosy i warkoczyki? Pójdę sobie spać do swojego starego pokoju razem z małą, a wy zostańcie w pokoju Luke'a, bo wiem, że nigdzie się nie zatrzymałeś. W sumie to zabrałam już swoją szczęść rzeczy. – Uśmiechnęła się do mojej córki zachęcająco. – Spaliśmy w twoim pokoju, ale pomieścicie się tam, robiliście kiedyś tajne, męskie nocowanka i nie chcieliście mnie wpuścić. Powtórzcie to.

Michael aż zaczął kaszleć, przy okazji dolewając alkoholu mnie, sobie i dziadkowi, który chyba zapomniał, że miał do mnie jakiś problem.

Moja matka tym czasem wyglądała jakby czytała nam w myślach, bo jej wzrok rozebrał nas właśnie emocjonalnie.

- Spaliście w moim pokoju? O wow! – Wlepiłem w Mike'a swojego najlepszego biczfejsa, za co Jackie zamordowała mnie wzrokiem. – Ale super, cieszę się, że uprawialiście seks w moim łóżku, to tak wiele dla mnie znaczy, kumplu!

- Chyba zacząłem rozumieć Luka – powiedział Andrew i sobie również nalał.

- Myśl co mówisz przy twoim własnym dziecku – upomniała mnie Liz.

Byłem gotowy na katastrofę, naprawdę... Dlaczego ja nie mogłem mieć maseczki i warkoczyków?!

_____________________________

hej kochani, uwielbiam tę rodzinną kolację!

mam nadzieję też że flashback wam się podobał i pokazał wam jeszcze bardziej dynamikę ich relacji. słowo, że już zaraz wyjdziemy z ich mocno gówniarskich lat i poznacie ich bardziej nastoletnich, ale to jeszcze trochę. 

all the love xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro