Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Czułaś, jak ktoś szturcha Cię w ramię. Otworzyłaś oczy i, z niespotykaną prędkością, chwyciłaś osobnika za rękę, która Cię dotknęła. Wyjęłaś spod poduszki nóż i przyłożyłaś do szyi osoby, którą wcześniej do siebie przyciągnęłaś. 

-(Imię)! Spokojnie! To tylko ja! - Krzyknął All Might, zaskoczony Twoją nagłą reakcją. Spojrzałaś się na jego twarz i znieruchomiałaś. 

-All Might? Co ty tu... - Puściłaś go i sięgnęłaś po telefon. Było parę minut po ósmej, zaspałaś! Pierwszy raz w życiu! Cholerny telefon, miał Cię obudzić! Warknęłaś, ciskając go obok. 

Twój wzrok spoczął na blondynie. Uśmiechał się nerwowo, wszakże nadal nachylał się nad Tobą, mając dłonie oparte obok Twoich ramion. Pomimo, że czuł się niezręcznie, nie miał ochoty oddalać się od Ciebie. 

-Przepraszam, że zaspałam - powiedziałaś po chwili. 

-N-nie ma problemu! - Na jego twarz wkradł się rumieniec. Przechyliłaś głowę i przyłożyłaś usta do jego czoła. Blondyn przestał oddychać. Cz-czemu to robiłaś?! I dlaczego jego serce zaczęło bić tak szybko? Jak tak dalej pójdzie, przyprawisz go o zawał.

-Masz chyba temperaturę - mruknęłaś, odsuwając się trochę. 

-N-nie wydaje mi się - wykrztusił w końcu. Byłaś tak cholernie blisko. Gdyby trochę się nachylił, mógłby...

-Panie All Might! Zapomniał pan bluzy! - Krzyknęła sekretarka, wpadając do Twojego pokoju. Oboje odruchowo się na nią spojrzeliście. Na jej bladej twarzy wykwitło najpierw zdziwienie, potem rumieniec, a na końcu rzuciła bluzę na krzesło i uciekła, krzycząc coś o papierach do wypełnienia. 

-A tej co się stało? - Spytałaś, kompletnie nie rozumiejąc jej reakcji. All Might nie odpowiedział. Wstał, po czym wziął bluzę. Dopiero teraz zauważyłaś, że jest ubrany w niebieski dres i białą bluzkę. 

-Poczekam za drzwiami! - Powiedział i wyszedł. Postanowiłaś jak najszybciej się ogarnąć i dołączyć do mężczyzny. 

All Might oparł się o ścianę. Co on znowu wyrabiał? Niedawno się poznaliście, poza tym, byłaś pod jego opieką. Nie powinien się tak zachowywać. 

Ale kiedy był tak blisko Ciebie, czuł się tak dobrze. Musiał się powstrzymać, zanim nie będzie mógł nad tym zapanować. 

***

Na trening, All Might zabrał Cię do drugiej części lasu. W jego głębi był krąg z drzew. Mało kto się tam zapuszczał, więc mieliście pewność, że nikt nie będzie Wam przeszkadzał. 

Wykonaliście indywidualne rozgrzewki, a kiedy przyszedł czas na sparing, ustawiliście się naprzeciwko siebie. 

-Chodź, młoda (Imię), z wszystkim co masz! - Krzyknął wyzywająco. Na te słowa zniknęłaś i pojawiłaś się tuż przy nim. Rozpoczęłaś walkę od szybkich ciosów, które albo blokował, albo unikał. Trzymałaś emocje na wodzy, choć w głębi serca wyczułaś delikatną złość, iż nie mogłaś go trafić. Zwłaszcza, że co jakiś czas Cię prowokował. Nie dał jednak rady wyprowadzić Cię z równowagi. 

Chciałaś uderzyć go w brzuch, ale chwycił Cię za pięść. 

-Moja kolej - uśmiechnął się, wyrzucając Cię w górę. Następnie podskoczył i przytrzymał Cię głową do dołu. Szybko teleportowałaś się z dala od niego. Zaczęło kręcić Ci się w głowie, Twój organizm jeszcze nie do końca poradził sobie z ostatnią akcją. All Might doskoczył do Ciebie, ale nie zaatakował - Oj, (Imię), w porządku?

-Tak, w miarę - mruknęłaś. Czułaś coś ciepłego w nosie, co chwilę później wypłynęło w postaci krwi. Szybko ją przetarłaś. 

-Nie wygląda to dobrze. Daj, zobaczę - Był w odległości metra, gdy usłyszeliście dziwne wołanie. Zza drzew i liści wybiegła dziewczyna. Ubrana była w seledynową sukienkę z krótkim rękawem i sporym dekoltem. Na obydwóch udach miała wcięcia, odsłaniające nogi. 

-All Might! - Krzyczała z daleka. Wiatr powiewał jej długimi, fioletowymi włosami zebranymi w luźny koński ogon. Dobiegła do Was w parę sekund, rzucając się Wszechmocnemu na szyję - Tęskniłam!

-Emiko? - Spytał, obejmując ją jedną ręką - Co tu robisz? Koya też tu jest?!

-Tak, ale nie chciało mu się wchodzić do lasu - uśmiechnęła się lekko, nadal mocno go trzymając. 

-To wspaniale! - Krzyknął, a następnie przypomniał sobie, że też tu jesteś i patrzysz się na nich, z niemym pytaniem na twarzy - (Imię), to Emiko, córka mojego przyjaciela. 

-Miło mi poz... - nie zdążyłaś dokończyć, bo rzuciła Ci się na szyję.

-Miło mi cię poznać! Zaprzyjaźnijmy się, dobrze? - Pocałowała Cię w policzek i odsunęła się od Ciebie. Otworzyłaś usta, nie wiedząc co powiedzieć. To trochę za szybko. 

-Ee...

-Świetnie! All Might, spotkasz się z nami dzisiaj? 

-Jeśli znajdę czas, to wieczorem - dziewczyna zaczęła piszczeć ze szczęścia - Wybacz Emiko, że muszę ugasić twój entuzjazm, ale ja i (Imię) jesteśmy w trakcie treningu, dlatego...

-A rozumiem! Nie przeszkadzam! Do zobaczenia - uściskała Was oboje i wbiegła z powrotem do lasu. Cóż za energia.

-Na czym to skończyliśmy... - mruknął Wszechmocny - Ach tak! Twój nos. 

-Przestał krwawić w czasie tej wizyty - powiedziałaś, ocierając resztki krwi z twarzy - Ta dziewczyna jest... Bardzo żywiołowa. 

-Hahaha, to prawda. Jej brat już mniej, ale to dobre dzieciaki. 

-Dzieciaki?

-Są jeszcze przed osiemnastką. 

-All Might, skoro to był "dzieciak" to ile masz lat? - Spytałaś się, unosząc jedną brew. Ponownie się zaśmiał. 

-Wybacz (Imię), to tajemnica! - Położył dłonie na biodrach - Gotowa do ponownej walki?

***

Po powrocie do agencji byłaś zmęczona, ale zadowolona. Trening z Wszechmocnym dużo Ci dawał. Przed pójściem pod prysznic, zawitałaś do Jhina. 

-Ręczników nie potrzebuję - powiedział, widząc, co trzymasz w rękach. Wzięłaś je od razu, aby potem się nie wracać.

-Pisałeś do Juimei?

-Jak codziennie. 

-Co jej powiedziałeś?

-Iż byliście razem na treningu, a twoje umiejętności  się polepszyły. I nie, nie wspomniałem o gościu, który wam przerwał.

-Dobrze. Coś jeszcze?

-Nie. 

-W takim razie, idę - powiedziałaś. To dopiero pierwszy dzień, ale czułaś się, jakbyś okłamywała ją od nie wiadomo jak długiego czasu. Pierwszy raz działałaś nie na jej korzyść i czułaś się z tym dziwnie. 

Gorąca woda była ukojeniem dla Twoich mięśni. Przy okazji umyłaś włosy i przebrałaś się w świeże ubrania. Następnie poszłaś na stołówkę, gdzie w samotności zjadłaś obiad, a następnie ruszyłaś do swojego pokoju. 

Leżałaś dobrą godzinę czytając książkę, kiedy do Twojego pokoju wpadła fioletowowłosa. Rzuciła się na Ciebie i wtuliła w Twój brzuch. 

-(Imię), on mnie goni! - Krzyknęła. 

-Kto cię goni? 

-Wściekły brat! - Jak na zawołanie, do Twojej sypialni wpadł wysoki, choć szczupły chłopak. Ubrany był w czarne dresy i luźną koszulkę, a jego włosy miał ten sam kolor jak Emiko. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że są rodzeństwem. 

-Emiko, ty mała... - Zauważył Cię i natychmiast się skulił. Zamknęłaś książkę i odłożyłaś ją powoli na szafkę nocną. Wstałaś, po czym przerzuciłaś sobie Emiko przez ramię. Nic nie mówiąc, wyszłaś z pokoju, a jej brat szedł za Wami. 

-Dziękuję! Uratowałaś mnie! - Zawołała ucieszona, ale nic na to nie powiedziałaś - (Imię), gdzie mnie zabierasz?

-Dowiesz się za chwilę - mruknęłaś i zwróciłaś do chłopaka - Ty jesteś Koya, tak? Chodź za mną. 

Posłusznie pokiwał głową i przeszliście razem pół budynku. Niedługo później znaleźliście się przed drzwiami z napisem "All Might". Zapukałaś, a zaraz po tym, jak mężczyzna w środku pozwolił Wam wejść, otworzyłaś drzwi kopniakiem. 

-(Imię)? Emiko? Koya? Co tu razem robicie? - Spytał zaskoczony. Usadziłaś dziewczynę na fotelu i położyłaś dłoń na jej głowie, aby nie wstała. 

-Pognębcie teraz wujka All Might'a - powiedziałaś, zostawiając ich pod jego opieką. Wyszłaś z biura, otrzepując ręce. 

-(Imię), czekaj! - Zatrzymał Cię All Might. Odwróciłaś się w jego stronę - Mam prośbę!

-Hmm? 

-Mogłabyś się nimi zająć? - Spytał, składając dłonie. Przechyliłaś głowę i uniosłaś jedną brew. 

-Nie są za starzy na opiekunkę?

-Może trochę, ale...! Są bardzo beztroscy i przyjechali tu specjalnie dla mnie, a znajdę czas dopiero wieczorem, dlatego... - przerwał, nie wiedząc jak dokończyć zdanie - Błagam, dopilnuj, aby nic im się nie stało. 

-Dobra - mruknęłaś po chwili. Nie podobało Ci się ta rola, ale skoro tak bardzo mu na tym zależało... 

-Naprawdę? Dziękuję! Nie wiem, jak ci się odwdzięczę! - Wzdrygnęłaś ramionami i wychyliłaś się zza jego drzwi. 

-Młodzi, idziemy - poinformowałaś ich. 

-Gdzie?

-Gdzie chcecie. Do wieczora jesteście na mnie skazani - powiedziałaś. Nie wiedzieć czemu, Emiko bardzo się ucieszyła. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro