Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Na ich twarzach nie malowało się nic prócz bezgranicznego zdziwienia. Zacisnęłaś zęby, trzymając nerwy na wodzy. Koya patrzył się to na Ciebie, to na All Might'a. 

-O czym powinnam wiedzieć? - Spytałaś nazbyt spokojnie. Ton Twojego głosu nie wskazywał na emocje, jakie teraz tkwiły w Twojej głowie. Spoglądałaś prosto w oczy blondyna, patrząc na niego z góry. 

-To ja was zostawię - powiedział Koya, szybko się zmywając. Kiedy myślał, że już go nie widzicie, zaczął biec. Toshinori odwrócił wzrok wiedząc, że nie będzie dłużej mógł ukrywać prawdy. 

-To... Skomplikowane - mruknął łagodnie. Podeszłaś do niego i kucnęłaś, nadal oczekując odpowiedzi. Mężczyzna wziął głęboki oddech i podciągnął koszulę. W oczy rzuciła Ci się ogromna blizna. Ledwo powstrzymałaś u siebie jakąkolwiek reakcję, pozostając nieruchomo - Stało mi się to pięć lat temu. Podczas walki ucierpiała spora część mojego układu oddechowego i straciłem cały żołądek. Dzięki licznym operacjom mogę pracować jako bohater parę godzin dziennie. 

Powiedział na jednym wdechu, a Ty zbladłaś. To dlatego tak często się śpieszył i kaszlał krwią. W dodatku, ktoś był na tyle silny, aby zadać mu tak poważne obrażenia. 

-Prosiłbym cię o zachowanie to w tajemnicy. Gdyby przestępcy się dowiedzieli...

-Nadal jednak nie rozumiem, czemu mi nie powiedziałeś - przerwałaś mu. Blondyn w końcu się na Ciebie spojrzał i od razu pożałował. Zawód, jaki zobaczył w Twoich oczach wprawił go w poczucie winy - Przysłano mnie, żebym ci pomagała. Jak miałam to robić nie wiedząc o czymś tak ważnym?

-Miałem zamiar ci powiedzieć... W odpowiednim czasie i sytuacji. 

-Było ich sporo - powiodłaś myślami do walki, gdzie młody chłopak od wiatru uderzył go w bliznę. To dlatego nie pozwolił się zbadać. 

-Wiem - przyłożył rękę do twarzy, pocierając palcami o czoło - Przepraszam. 

-Wybaczam - powiedziałaś od razu i wstałaś, ku jego zaskoczeniu. Widząc jego pytające spojrzenie, odwróciłaś wzrok - Gniewanie się o coś takiego nie ma sensu, zwłaszcza teraz. Mleko się wylało więc nie ma co nad nim płakać. 

Przytaknął Ci cicho, a następnie przyjął dłoń, którą mu podałaś i wstał. 

-Poza tym, nadal jesteś Wszechmocnym, choć w trochę mniej imponującej formie - zauważyłaś, a mężczyzna nerwowo się zaśmiał. 

-Szczerość to podstawa - szepnął. Pokiwałaś głową, potwierdzając jego słowa. Przypomniałaś sobie jednak o powodzie, dla którego pojawiłaś się w ów lesie. 

-Wracam do biegania. Do później - powiedziałaś, wracając na ścieżkę i zostawiając go samego. 

Podczas gdy Ty biegałaś i układałaś myśli w głowie, All Might zmienił się w silniejszą formę i wyskoczył zmierzając w stronę agencji. Cieszył się, że miałaś taki, a nie inny charakter. Z jednej strony cieszył się, że już wiesz, chociaż z drugiej wolałby przygotować Cię na taką informację i zrobić to w bardziej cywilizowanym miejscu. 

***

Stałaś przed budynkiem, wybierając numer ojca. Po dwóch sygnałach w końcu usłyszałaś jego głos. 

-Halo? - Od razu wyczułaś, że był zmęczony. 

-Cześć - mruknęłaś niepewnie. 

-(Imię)? Nie spojrzałem się na wyświetlacz - powiedział cicho. 

-Mhm. Wybacz, że nie było mnie na pogrzebie. 

-Nie mam ci tego za złe, bohaterowie mają dużo pracy. 

-To prawda - spojrzałaś się w ziemię. Było Ci przykro, że nie mogłaś pożegnać się z nią ten ostatni raz, ale zdecydowałaś, że zrobisz wszystko co konieczne, aby zniszczyć Juimei - Niedługo przyjdzie do ciebie list. Nie rozmawiaj o nim z nikim i pod żadnym pozorem nie pokazuj. 

-Co znowu wymyśliłaś? 

-Nic. Jest to na tyle ważne, że może zależeć od tego życie moje, twoje i paru innych osób. 

-(Imię)! Chodzi o Juimei?!

-Muszę kończyć. Trzymaj się. 

Rozłączyłaś się szybko i wyciszyłaś telefon. Podczas gdy Twój tata próbował się do Ciebie dodzwonić, Ty szłaś do swojego pokoju zmienić opatrunek. Ku Twemu zdziwieniu, pod drzwiami siedział Koya, robiąc coś na telefonie. Kiedy Cię zobaczył, od razu wstał. Minęłaś go zgrabnie, ale złapał Cię za ramię. 

-Proszę, nie bądź na niego zła. Wiem, że powinien powiedzieć ci wcześniej, ale...

-Twoja siostra wie? - Pokręcił głową. 

-Ma za długi język. 

-Rozumiem. Pozwól, że wrócę już do siebie - otworzyłaś drzwi, lecz zanim je zamknęłaś, usłyszał jeszcze jedną rzecz - Nie jestem zła. 

Schowałaś się za drzwiami i zabrałaś za rzecz, która zawsze potrafiła Cię odstresować. Katany nie czyściłaś ponad dwadzieścia cztery godziny! O nie!

***

Toshinori poprawił krawat przy swojej szyi. Stał przed Twoimi drzwiami bez konkretnego celu. Był wieczór i nie miał siły wstąpił w swoją bohaterską formę. Spokojny wieczór w miłym towarzystwie był mu bardzo na rękę. 

Po chwili jego ręka niepewnie powędrowała do drzwi. Zapukał parę razy, ale otworzyłaś mu dopiero po chwili, przebrana w niebieską piżamę. 

-Mogę wejść? - Spytał, a Ty przepuściłaś go w drzwiach. 

-Przychodzisz w konkretnym celu?

-Właściwie to nie - mruknął. Cholera, czuł się głupio. Mógł coś chociaż wymyślić. 

Usiadłaś na łóżku w siadzie skrzyżnym, a Wszechmocny usadowił się na krześle. Przez dłuższą chwilę patrzyliście się na wszystko, byle nie na siebie, szukając jakiegokolwiek tematu do rozmowy. 

-To cię boli? W sensie, ta blizna - spytałaś. 

-Czasem. 

-A teraz?

-Nie. 

-Dobrze. 

Ponownie zaległa cisza. Czasem dobrze było pobyć z kimś w kompletnej ciszy, ale nie, kiedy ta była niezręczna. 

-Toshinori Yagi.

-Huh?

-Tak się naprawdę nazywam - powiedział blondyn. Nie było sensu dłużej tego ukrywać. 

-Toshinori... - mruknęłaś, a mężczyzna nieco się speszył. Pierwszy raz powiedziałaś jego prawdziwe imię - Ładnie. 

-D-dziękuję - blondyn spiął się i spojrzał na półki z książkami - Lubisz czytać?

-Odkąd tu przyjechałam, tak. 

-Wcześniej nie czytałaś?

-Mało. Były to raczej porady treningowe czy dokumenty - powstrzymałaś rumieniec, przypominając sobie książkę dotyczącą dojrzewania płciowego. Czemu w takim momencie? Znowu te wymioty. 

Odnośnie wymiotów! Zauważyłaś, że doznajesz ich tylko wtedy, kiedy właśnie All Might był blisko, ale nigdy nie dzieliłaś się ze łazienką zawartością swojego żołądka. Przefiltrowałaś temat w internecie i doszłaś do wniosku, iż są to tak zwane "motyle". Pojawiają się przy osobie, którą się bardzo lubi. Chyba również to miałaś. 

-All Mi... Toshinori, nie powiedziałeś nikomu odnośnie agencji Juimei? - Upewniłaś się. 

-Nie. Dałem ci słowo - odetchnęłaś na te słowa. 

-Dobrze, wysłałam dzisiaj list do mojego ojca. Powinien niedługo dojść, a wtedy będziemy mieli wiarygodnego świadka na ich poczynania. 

-(Imię), nie znam twojego ojca, ale nie sądzisz, że skoro nie powiedział o tym wcześniej, to Juimei mogła bardzo dobrze go zastraszyć? - Zauważył trafnie. 

-Możliwe. Postaram się go jednak przekonać. W końcu, jesteśmy jednak rodziną - "którą rozdzieliła ta białowłosa..." dokończyłaś w myślach. All Might pokiwał głową, a zaraz potem wytarł krew, która spłynęła mu po brodzie. 

-Znowu to samo - szepnął i wykasłał jej resztki na rękę. Nie mogąc się powstrzymać, wyjęłaś z kieszeni bluzy chusteczki, po czym sama wytarłaś jego twarz. Yagi znieruchomiał, całkowicie poddając się delikatnemu dotyku Twoich palców. Zamknął oczy. 

-Trzymaj - podałaś mu resztę tkanin, aby wytarł swoje ręce. Zrobił to szybko i niedelikatnie. Nie lubił tego ciała, był w niej słabszy i nie potrafił nikogo ochronić. Musiał się jednak przyzwyczajać. Zdawał sobie sprawę, że będzie słabnąć z każdym rokiem, dlatego poczynił kroki do znalezienia następcy. Parę tygodni temu natrafił na pewnego chłopaka, który bardzo go zainteresował - All Might?

-Zamyśliłem się - powiedział, a następnie wstał z krzesła - Będę już iść. Dobrej nocy. 

Nim wyszedł, zrobił rzecz, której kompletnie się nie spodziewałaś. Pocałował Cię w czoło, przez co więcej nie czułaś w brzuchu motylów, a ciepło, które rozlało się po całym organizmie. 

Toshinori nie wiedział, skąd wziął w sobie odwagę na taki gest, ale nie odtrąciłaś go. 

Na jego twarzy wykwitł nikły uśmiech. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Prawdę mówiąc myślałam, że zakończę tę historię trochę szybciej, ale na to się nie zanosi, dlatego nie oczekujcie, iż szybko dostaniecie epilog. 

Poza tym, dwa rozdziały dziennie Wam odpowiadają? Czy może jednak jeden, ale dłuższy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro