Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Przemyłaś wszystkie rany i upewniłaś się, że wyjęłaś całe szkło z ciała. Nie było to przyjemne zadanie, ale nie takich rzeczy Cię w agencji nauczyli. Przemyłaś rany wodą utlenioną i zakleiłaś je plastrami. Następnie posprzątałaś łazienkę z krwi, która w międzyczasie z Ciebie wyciekła. 

Nie miałaś pojęcia, w co się ubrać. W szafie miałaś głównie dresy i luźne koszulki. Była jedna osoba, którą mogłaś prosić o pomoc. 

***

-Emiko, pożycz mi ubrania proszę - zażądałaś, kładąc jej dłonie na ramionach. Dziewczyna zaczerwieniła się i szeroko uśmiechnęła. 

-Dla ciebie zawsze! Chodź, zaraz coś ci dobierzemy! - I tak skończyłaś w hotelu przed sporą szafą, przez którą stała fioletowowłosa, wyrzucając z niej coraz to dziwniejsze ubrania - Więc, co to za okazja?

-Obiad. 

-Oo - spojrzała się na Ciebie, wyraźnie zainteresowana - Z kim?

-All Might - Emiko otworzyła szeroko usta, czerwieniąc się po raz kolejny. Wydała z siebie zduszony okrzyk. Następnie klęknęła przed Tobą i położyła ręce na Twoje kolana. Chciałaś wstać z łóżka, ale Cię przytrzymała - Shippuje was. 

-Robisz co?

-Aaa! Daj mi chwilę! Wiem, co będzie do ciebie pasować! - Ponownie rzuciła się na szafę i rzuciła w Ciebie paroma sukienkami. Po przyglądnięciu się nim stwierdziłaś, że Twoja piżama zakrywa więcej. 

-Nie masz jakichś spodni, czy coś?

-No... Mam, ale nie uważam spodni za dobrej alternatywy. 

Przekonywałaś ją dłuższą chwilę. Chwilę później wróciła z czymś w rękach. No, to mogłaś założyć!

***

-Pamiętaj (Imię), nie stresuj się! To tylko wyjście na obiad, ale jeśli będziesz chciała, to możesz zrobić z tego coś więcej - mówiła Emiko, przeżywając to bardziej od Ciebie. 

-Tak, wiem - powiedziałaś, wchodząc do swojego pokoju chwilę przed piętnastą. Spojrzałaś się w okno. Był w nim zarys swojego odbicia. Legginsy i jeansowa koszula odpowiadały Ci najbardziej ze wszystkiego, co miała. 

-W takim razie, powodzenia - Emiko uściskała Cię ostatni raz nim wyszła. Nie wiedziałaś, dlaczego tak bardzo się tym przejmuje. I co znaczyło to "shippowanie". Nie miałaś nic wspólnego ze statkami. Trzeba będzie zapytać się All Might'a. 

Pukanie sprawiło, że wstałaś z łóżka. Otworzyłaś drzwi, a powitał Cię błyszczący uśmiech Wszechmocnego. 

-Gotowa? - Spytał, a Ty kiwnęłaś głową. Szliście obok siebie, a zza jednej ze ścian zobaczyłaś Emiko, delikatnie się wychylającą. Kiedy zauważyła, że się na nią patrzysz, uniosła kciuk w górę. Pokręciłaś głową, ale uśmiechnęłaś się lekko. Bawiła Cię swoimi poczynaniami. 

-All Might, gdzie jedziemy? - Spytałaś, wsiadając do samochodu. 

-Zobaczysz. Ciężko było załatwić coś na ostatnią chwilę, ale myślę, że ci się spodoba - mężczyzna puścił Ci oczko. Od razu odwróciłaś wzrok, ponownie czując się dziwnie. Podejrzewałaś, że to nie choroba. Czułaś się tak tylko w jego obecności, dlatego winiłaś o to efekt uboczny jego daru! Nie miałaś pojęcia, jak dokładnie się nazywa, ale to na pewno przez to! 

-All Might, co to znaczy "shippować"? - Spytałaś po chwili. 

-Z tego co wiem, to to słowo istnieje w slangu młodzieżowym - powiedział - Ale nie wiem co oznacza. 

-Uhu, Emiko powiedziała, że "shippuje" ciebie i mnie, ale nie wiem, o co jej chodziło - mruknęłaś, opierając się łokciem o drzwi. 

-Ja też nie. Jak wrócimy, to zawsze możemy się spytać.

Przytaknęłaś i zaczęłaś patrzeć przez okno. Nie było za nim jednak nic interesującego, więc zaczęłaś bawić się palcami. 

-(I-Imię) - zająknął się Wszechmocny i kaszlnął - Muszę przyznać, że ta k-koszula dobrze na tobie leży. 

-Też mi się podoba - posłałaś mu mały uśmiech i przyjrzałaś swojemu partnerowi. Był w białej koszuli i czarnych spodniach. Marynarka rzucona była gdzieś na tylnym siedzeniu. Zastanawiałaś się, gdzie znajduje takie duże rozmiary. 

Jechaliście dobre paręnaście minut, zanim zaparkowaliście na parkingu przed ładnie ozdobioną restauracją. Nim zdążyłaś wysiąść z samochodu, All Might otworzył Ci drzwi. 

Toshinori chciał podać Ci ramię, ale w tej formie był sporo za wysoki, byście w jakiś normalny sposób mogli tak poruszać. 

Nauczony podstaw kultury, otwierał Ci wszystkie drzwi, jakie napotykaliście na swojej drodze. Nie było żadnej osoby. Blondyn zadbał o Waszą prywatność rezerwując wszystkie stoliki. 

Rozejrzałaś się po restauracji. Była bardzo jasna, a wokół Was było mnóstwo kolorowych kwiatów. Bardzo Ci się tu podobało. 

Usiedliście w stoliku w rogu. Zaczęłaś przeglądać kartę położoną przed Tobą. Nie do końca wiedząc, co wybrać, spojrzałaś się na All Might'a. Spojrzał raz na kartę i od razu ją odłożył, a następnie cierpliwie czekał, aż coś wybierzesz. Kiedy również wzięłaś coś, co Ci odpowiadało, podszedł do Was kelner. 

-Poprosimy dwa razy (ulub. Danie) i butelkę najlepszego, słodkiego wina, jakie mają państwo w ofercie - powiedział, a kelner zapisał wszystko w notatniku. 

-Oczywiście - skłonił się i ruszył do kuchni. 

-Wina? - Spytałaś. 

-Mhm - uśmiechnął się, a zaraz potem spanikował - Nie lubisz?

-Nie, nie! Po prostu, nigdy nie piłam niczego z alkoholem - mruknęłaś. Nie miałaś okazji. 

-No cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz - uśmiechnął się - Poza tym, wziąłem słodkie. Z tego co wiem, to właśnie kobiety w nich gustują. 

-Proszę - powiedział kelner, ustawiając na stoliku butelkę wina i dwa kieliszki. Wszechmocny umiejętnie otworzył je za pomocą otwieracza, a następnie nalał Ci trochę do spróbowania. Niepewnie zamoczyłaś usta w czerwonym trunku. 

-I jak?

-Nie znam się na winach, ale to jest całkiem smaczne. 

-To dobrze - uśmiechnął się Wszechmocny. 

Niedługo później przynieśli Wam obiad. Rozmawialiście, właściwie, o błahostkach. Nie mieliście zbyt wielu okazji porozmawiać na takie błahe tematy, jak zwykli ludzie. Należała Wam się chwila relaksu, a wino tylko Wam w tym pomogło. To znaczy, Tobie, bo żeby All Might poczuł jakiekolwiek efekty upojenia alkoholowego, w tej formie musiałby wypić jakieś trzy butelki, dlatego nie wynajął taksówki. Zasługa wielkiego ciała. 

Kelner zabrał puste talerze, a Wszechmocny poinformował Cię, że musi pójść na stronę. Podczas gdy on poszedł do toalety, Ty przyjrzałaś się jednej czwartej wina w butelce, która tam została. Nie mogło się zmarnować, dlatego nalałaś sobie resztę do kieliszka. Wypiłaś to prawie duszkiem i to był błąd. Byłaś kompletnie nie przyzwyczajona do alkoholu. Musiałaś trochę poczekać na jego działanie, ale kiedy nadeszło, byłaś kompletnie inną osobą. 

Kiedy All Might wyszedł z łazienki kompletnie zignorował butelkę. 

-Idziemy? - Spytał mężczyzna, a Ty wesoło wstałaś z krzesła. Podczas gdy Wszechmocny płacił, Ty usadowiłaś się w samochodzie. Przez większość drogi nie zdawał sobie sprawy, jaką Twoją ciemną stronę przebudził wraz z otworzeniem ów butelki. 

Po dziesięciu minutach jazdy odpięłaś dwa guziki koszuli i podwinęłaś rękawy. Było Ci strasznie ciepło i czułaś, że się rumienisz. 

Kiedy dotarliście na miejsce i mężczyzna otworzył Ci drzwi, prawie się z nich wylałaś. Zaczęłaś odważnie kroczyć w stronę agencji, ale już chwilę później potknęłaś się o własne nogi. Gdyby nie Symbol Pokoju, wylądowałabyś na chodniku. 

-(Imię)? Co się stało? Strułaś się czymś?! - Pytał zmartwiony, a Ty w odpowiedzi zaczęłaś się śmiać. 

-Nie - wykrztusiłaś w końcu, stając o własnych nogach. Świat wirował. 

-Czy ty...? To przez to wino? Ach! - Blondyn uderzył się ręką w czoło - Jak mogłem być tak głupi?! Przecież nigdy nie piłaś!

-Nikt nie będzie cię obrażał! - Powiedziałaś odważnie, starając się uderzyć go w brzuch. Niestety procenty zakłóciły Twój błędnik i Twoja pięść minęła się z powietrzem - D-dobry unik.

-Chodźmy lepiej, nim ktoś cię tak zobaczy - Chwycił Cię w tali i starał się przetransportować jak najszybciej. Tuż przed wejściem stanęłaś w miejscu, puszczając go. Oparłaś się plecami o kolumnę i założyłaś dłonie na piersi. 

-Nie - zaprotestowałaś twardo. 

-Dlaczego? - Spytał mężczyzna, będąc coraz bardziej spanikowany. 

-W-wstydzisz się mnie - burknęłaś, odwracając głowę. 

-Wcale nie! (Imię), zabieram cię z ulicy dla twojego własnego bezpieczeństwa - tłumaczył, ale nadal trwałaś w swoim postanowieniu. 

-Nie. 

-Tak. 

-To jak tak, to... - rozejrzałaś się po okolicy w poszukiwaniu pomysłu, co mógłby zrobić, w ramach udowodnienia jego racji. Po chwili wpadłaś na pewien pomysł, o którym na trzeźwo nigdy byś nie pomyślała. Wskazałaś palcem na swój policzek - Tu. 

-Co... - All Might znieruchomiał. Twój ponaglający wzrok sprawił, że jeszcze bardziej się speszył - To aby na pewno dobry pomysł?

-Mhm - pokiwałaś ochoczo głową. 

-W takim razie... - Mężczyzna podszedł do Ciebie niepewnie i jeszcze wolniej się nachylił. Czekałaś cierpliwie, aż w końcu poczułaś jego ciepłe, szorstkie usta na Twoim policzku. Sama byłaś cholernie czerwona, ale alko zdecydowanie dodało Ci odwagi. 

Usłyszałaś dźwięk aparatu i śmiech Emiko. Dziewczyna trzymała w rękach telefon i uwieczniała tę wspaniałą chwilę. 

-Emiko - kompletnie zignorowałaś zawstydzonego Wszechmocnego i rzuciłaś się w jej ramiona. Wtuliłaś głowę w jej miękką klatkę piersiową i odetchnęłaś. 

-Widzę, że dobrze się bawiliście - śmiała się, klepiąc Cię po plecach. 

-Mhm - potwierdziłaś i odsunęłaś się odrobinę. 

-Emiko, pomożesz zaprowadzić mi ją do pokoju? - Spytał blondyn, starając się uspokoić. Wolał nie wiedzieć, na jaki pomysł mogłabyś wpaść w takim stanie. 

-Wolę nie zostawiać was na sam - powiedziała, a następnie szepnęła Ci do ucha - Zostawię was samą, ale najpierw dojdźmy do pokoju. 

-Emikooo - jęknęłaś i też zniżyłaś głos - Ty zbereźniku. 

Zaprowadzenie Cię do pokoju było trudniejsze niż myśleli. Co chwilę zapominali znajome twarze, ale ponad dwa metry Wszechmocnego łatwo Cię zasłoniły. Jeśli ktoś ciekawski zapytał, co się z Tobą dzieje, to mówiliście, że byłaś na akcji i ktoś użył na Tobie daru znieczulającego. 

Kiedy tylko doszliście do sypialni, Emiko zamknęła za Wami drzwi, a All Might usadowił Cię na łóżku. Uśmiechałaś się, patrząc w przestrzeń. Lubił widzieć Cię zadowoloną, choć w innych okolicznościach. 

-W porządku, (Imię)? - Spytał Toshinori. 

-No... Powiedzmy - mruknęłaś - Gorąco mi. 

Nim zdążyli zareagować, zaczęłaś się rozbierać. Blondyn spojrzał spanikowany na Emiko, która wzdrygnęła ramionami. 

-A co ja mogę? Jak jej ciepło to niech się rozbiera - mówiła, w głębi duszy śmiejąc się z jego reakcji. 

-(Imię) - chwycił Cię za ręce, nim odpięłaś ostatni guzik. Musiał się powstrzymywać, aby jego oczy nie zjechały niżej. W ogóle, dzisiaj rano to Ty próbowałaś go rozebrać. Cóż za ciekawa sytuacja - Poczekaj z tym, aż wyjdziemy. Co nie?

-Ale wyszliście, to znaczy... Emiko wyszła - odwrócił głowę. Faktycznie, już jej tu nie było. Czemu zostawiła go z Tobą sam na sam?! W innych okolicznościach byłby jej wdzięczny, ale teraz? Bał się, że znowu zaczniesz prosić go o coś nieco bardziej prywatnego, a on nie będzie wstanie Ci odmówić, a jak już wytrzeźwiejesz to zaczniesz żałować! - All Might, spać mi się chce. 

-To dobrze - mężczyzna odetchnął z ulgą - Zostawię cię, żebyś mogła się przebrać. 

Zanim zdążył się ruszyć, chwyciłaś go za rękę. 

-Obiecałeś, że mnie nie zostawisz - powiedziałaś cicho, odwracając wzrok. Wszechmocny o mało co nie zakrztusił się krwią. Oprócz tego, że miałaś rację, to byłaś w tej chwili tak cholernie urocza. 

-R-racja. 

-Odwróć się - powiedziałaś - Przebiorę się.

Zrobił to, o co prosiłaś. Zakrył sobie oczy rękoma, aby do reszty zminimalizować chęć odwrócenia się. 

-Już - mruknęłaś. Kiedy ponownie na Ciebie spojrzał, leżałaś pod ciepłą kołdrą. Twoje oczy były przymrużone. Usiadł na boku łóżka i położył dłoń na Twojej głowie. Zamknęłaś oczy, rozkoszując się jego obecnością. 

-Śpij dobrze - mruknął. 

-Mhm - były ostatnim dźwiękiem, jaki usłyszał od Ciebie tego dnia. Odczekał kilka minut, nim Twój oddech się unormował, a powieki przestały drgać. Zasnęłaś. Zabrał rękę, wcześniej odgarniając włosy z Twojej twarzy. 

-I co ja z tobą mam, (Imię)? - Spytał, uśmiechając się lekko. Miał jeszcze pracę, ale nie chciał Cię zostawiać. Pocałował Cię w czoło, po czym wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi - Chyba się zakochałem. 

-W kim?! - Rzuciła się na niego Emiko. 

-Nikim! 

-No dalej! Wiem, że w (Imię)!

-Skąd ci to przyszło do głowy?

-Nie widziałam nigdy osoby, z którą obchodziłbyś się tak delikatnie jak z nią - zauważyła celnie - No i to widać. 

-Widać?!

-Czerwienisz się jak nabuzowana hormonami nastolatka, ale nie martw się! Ja ci pomogę!

-Wątpię, aby było to dobry pomysł - podrapał się po skroni - Wolę dać sprawą toczyć się w swoim tempie. 

-Tak, a potem (Imię) wyjedzie i już nigdy się nie zobaczycie. To się zawsze tak kończy, ale rób co chcesz! - Powiedziała, chcąc go sprowokować. To się jej jednak nie udało - No proszę, tak strasznie chcę wam pomóc! 

All Might westchnął, ale po chwili wpadł na pewien pomysł. 

-Chyba wiem, co możesz zrobić - mruknął, chwytając się za brodę - Ale dyskretnie. 

-Możesz na mnie liczyć - puściła mu oczko i uważnie słuchała tego, co szeptał jej do ucha. 

Zapowiadał się ciekawy poranek. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dłuższy rozdział, bo dzisiaj drugiego nie będzie!

Jadę na randewu do kina, więc trzymajcie kciuki (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro