Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Siedzieliście razem przez dobre półtorej godziny. All Might cierpliwie słuchał Twojej historii, a Ty w czasie jej opowiadania zdążyłaś się uspokoić. Siedziałaś na kolanach w przerwie pomiędzy jego nogami, czując się jak absolutny wrak. Byłaś tak strasznie zmęczona. 

-I potem znalazłam się u ciebie. Całą resztę już znasz - mruknęłaś, przecierając przekrwione oczy. Pierwszy raz podczas całej Twojej opowieści odważyłaś się na niego spojrzeć. Nie zdziwiłaś się, iż na jego twarzy malowało się wiele uczuć. Najwyraźniej dostrzegałaś jednak złość i smutek. 

-(Imię) - powiedział po chwili, ale z jego ust nic nie wypłynęło. Wszechmocny nie wiedział, co ma powiedzieć. Był wściekły na Juimei i całą tą fałszywą agencję. Zniszczyli Ci życie i sprawili, abyś była im kompletnie oddana. Gdyby ta kobieta nie zgodziła się na tę wymianę, najprawdopodobniej do końca życia byłabyś pod jej całkowitym wpływem. 

-Nie musisz nic mówić - wyprzedziłaś go - Po prostu... Daj mi się tym zająć. 

Blondyn pokręcił głową. Po raz kolejny tego dnia, przyciągnął Cię do siebie i mocno przytulił. Objęłaś go wokół szyi i położyłaś głowę na jego ramieniu. Po raz kolejny usłyszałaś jego serce. Biło tak szybko. 

Nagle odsunął się od Ciebie i przyłożył dłoń do Twojego policzka. Dostrzegłaś rumieniec na jego twarzy. 

-(Imię) obiecuje, obiecuje, że już nigdy nie będziesz sama - determinacja w jego głosie utwierdziła Cię w przekonaniu, że mężczyzna mówi całkowicie szczerze. Kiwnęłaś głową, nie chcąc znowu się rozpłakać. Zamknęłaś oczy, skupiając się na jego delikatnym dotyku. 

Całą chwilę przerwała Wam komórka Wszechmocnego. Przeklął cicho i spojrzał się na wyświetlacz, zabierając dłoń z Twojego policzka. Wyciszył alarm. 

-Chciałbym zostać, ale... 

-Nie szkodzi - uśmiechnęłaś się na siłę - I tak dużo dla mnie zrobiłeś. 

-Przyjdę wieczorem - powiedział, po czym wstał. Otworzył drzwi, choć nie wyszedł - Jeśli będziesz czegoś potrzebować, to zadzwoń. Przybiegnę tak szybko, jak tylko będę mógł. 

I już go nie było. Przez parę najbliższych minut się nie ruszałaś. To źle, że czułaś się winna? Jest Symbolem Pokoju, ledwo znajduje czas wolny, a Ty dokładasz do tego swoje smutne życie. Może nie powinnaś, ale nie znałaś innej osoby, której mogłabyś to powiedzieć. Gdyby go przy Tobie nie było, możliwe, że zrobiłabyś coś głupiego. 

Poza tym... Juimei. Zawiodłaś ją. Wiedziałaś, że jeśli dowie się, że powiedziałaś o tym Wszechmocnemu, zrobi wszystko aby się Was pozbyć. 

Myśl o tym, że ta kobieta była zdolna do zaatakowania All Might'a napawała Cię obrzydzeniem i złością. Czas zmienić priorytety i postawić Juimei po drugiej stronie barykady. Co dzieje się z ludźmi, których uznajesz za wrogów?

Beznamiętnie spojrzałaś się na katanę postawioną w rogu pokoju. 

***

All Might wpadł do swojego domu. Prawie skończył mu się czas. Musiał być coraz ostrożniejszy. Oczywiście, chciał powiedzieć Ci prawdę o tym, że staje się coraz słabszy, ale musiał wpierw upewnić się, iż dojrzałaś w końcu prawdę odnośnie tego, jaką krzywdę wyrządziła Ci doktor Juimei. 

W dodatku, śmierć Twojej matki. Nie powiedziałaś mu nic o swoich rodzicach, ale podejrzewał, że oddali Cię pod jej opiekę przez szantaż. Jak sama zauważyłaś, to kobieta wyrachowana i najpewniej nie obce było jej zastraszanie. 

Zacisnął pięści. 

Teraz wiedział, dlaczego na początku byłaś tak uległa i do bólu kulturalna. Mimo, że nie znał osobiście Juimei, to z całą pewnością chciał, aby poniosła długotrwałe i bolesne konsekwencje.

Toshinori przypomniał sobie o Twojej zapłakanej twarzy. Była jeszcze jedna rzecz, którą wstydził przyznać się przed samym sobą. Oprócz niedowierzania i bólu, jaki przeżywał słuchając Twojej historii, było jeszcze jedno uczucie. Satysfakcja trzymania Cię tak blisko siebie. Nie powinien tak myśleć, ale im więcej czasu z Tobą spędzał, tym bardziej go do Ciebie ciągnęło. 

***

-All Might wie - powiedziałaś, wchodząc do pokoju Jhina. Gazeta, która była w jego rękach, została rzucona na podłogę. 

-O czym?!

-O Juimei i tym, jak mnie wychowywała - powiedziałaś twardo, a mężczyzna schował twarz w dłoniach. 

-Jesteśmy martwi - mruknął, pociągając nosem. 

-Nie, jeszcze nie - podeszłaś do niego i klęknęłaś przy fotelu, by widzieć lepiej jego twarz. 

-Jestem skończony - mówił. 

-Jhin, posłuchaj - warknęłaś, a czarnowłosy w końcu zdecydował się na Ciebie spojrzeć - Wszechmocny nic nikomu nie powie, dopóki nie obmyślimy dokładne planu, który pomoże nam ją wsypać. Muszę tylko wiedzieć, czy masz coś jeszcze na sumieniu?

-Nie! 

-Wiem, że tak. Jeśli powiesz mi wcześniej, będę mogła przekonać później policję, że od początku byłaś po mojej stronie - widziałaś, że dokładnie analizował Twoje słowa. Jhin nie był głupi. Jeśli Juimei dowiedziałaby się, że choć raz ją okłamał, dobrze by nie skończył - Życie rok w więzieniu jest chyba lepsze, od nie życia w ogóle, co?

-Cholera! Proszę bardzo! - Opowiedział Ci od początku ich współpracy. Zaczęła się około trzy lata temu, kiedy to wylali go z pracy z niewiadomych Ci powodów. Wysłał CV to różnych agencji, ale tylko ona się odezwała. O dziwo, bardzo dobrze płaciła i od razu dała go na wysokie stanowisko. Oczekiwała jednak pełnej lojalności - Wszystko było dobrze, dopóki nie podpisała kontraktu odnośnie tej pieprzonej wymiany. 

-Mam do ciebie jeszcze jedno, ważne pytanie - spiorunowałaś go wzrokiem - Jesteś po mojej stronie i pomożesz mi wsypać doktor?

-Pff, chcę w końcu zaznać normalnego życia, a przy jej boku raczej nie będzie to możliwe - mruknął - Więc tak. 

-Świetnie. Utrzymuj z nią normalny kontakt. Mamy trochę czasu, zanim zacznie się domyślać, że jest zbyt idealnie - powiedziałaś, po czym wstałaś na równe nogi. Musiałaś obmyślić plan, jak pozyskać dowody na jej zbrodnie. Była jedna osoba, która mogłaby Ci w tym pomóc. Musiałaś szybko odnaleźć swojego ojca i poprosić go, aby po piętnastu latach wyjawił prawdę. 

***

Był wieczór. Przebrana w piżamę siedziałaś przy biurku, a jedynym światłem był księżyc i lampka nocna. Pisałaś list. Do kogo? Twojego taty. Po co? Dasz mu go podczas pogrzebu. 

Nie wiedziałaś, ile osób na nim będzie. Jeśli sporo, istniała duża szansa, że Juimei wysłałaby kogoś, kto mógłby Cię szpiegować. Aby porozmawiać z nim o zaistniałej sytuacji, potrzebowałabyś spokoju i pewności, że absolutnie nikt Was nie śledzi. List wydawał się dosyć bezpieczną opcją. 

Byłaś w połowie, kiedy ktoś zapukał do Twoich drzwi. 

-Proszę - powiedziałaś głośno, a All Might cicho zamknął za sobą drzwi. 

-Jak się czujesz? - Spytał, podchodząc do Ciebie. 

-Lepiej niż wcześniej - odparłaś i odłożyłaś długopis. Odchyliłaś się na krześle i rozciągnęłaś - Przepraszam za tamto, poniosły mnie emocje. 

-Nie mów tak, (Imię) - powiedział, siadając na łóżku. Wyglądał tak poważnie - Nie znam osoby, która miałaby lepszą samokontrolę od ciebie. Nie można tłumić w sobie uczuć, a...

-All Might - przerwałaś mu - Wolę cię z uśmiechem.

Nie wiedział, co na to odpowiedzieć. Chciał pocieszyć Cię motywującymi słowami, wesprzeć i powtórzyć, że nie jesteś już sama, a Ty przerwałaś mu tylko po to, aby powiedzieć mu, że ma się uśmiechnąć? Coraz bardziej go zadziwiałaś. Nie mógł Ci odmówić. 

Toshinori uśmiechnął się lekko. Odpowiedziałaś mu tym samym. Mimo, że byłaś zmęczona, a Twój stan psychiczny dawał wiele do życzenia, Wszechmocny i jego uśmiech dawał Ci siłę do dalszej walki. 

Poczułaś coś dziwnego w brzuchu. Wymioty? Nie. Skutki teleportacji? Objawy pojawiłyby się już dawno. Co się z Tobą właśnie stało?

-Coś się stało? - Spytał Yagi, widząc jak namiętnie patrzysz się w dywan.

-Nie, chyba się czymś zatrułam - mruknęłaś, a następnie przeniosłaś wzrok na niego. Teraz przyśpieszone bicie serca? I temperatura? 

-Jesteś cała czerwona - powiedział i przyłożył rękę do Twojej głowy. Przełknęłaś ślinę. Czemu czułaś się tak dziwnie? - Masz chyba gorączkę. 

-M-może - zająknęłaś się. All Might zabrał rękę. 

-Pójdę po coś przeciwgorączkowego.  

Z prędkością światła zniknął, zostawiając Cię samą. Odetchnęłaś głęboko. Dosłownie czułaś, jak Twoja twarz wraca do normalnych kolorów. Co to miało być, (Imię)? Pokręciłaś głową. Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.

Wszechmocny wrócił chwilę później, niosąc w dłoni tabletkę i szklankę wody. Przyjęłaś to i szybko połknęłaś, chcąc jak najszybciej zwalczyć objawy tej dziwnej choroby. 

-Dziękuję - mruknęłaś i spojrzałaś na zegarek. Powinnaś iść już spać. Blondyn zauważył Twój wzrok i odkaszlnął. 

-Późno już, będę się zbierać - powiedział i poklepał Cię po głowie. W pierwszej chwili chciałaś zaprzeczyć, ale ugryzłaś się w język i kiwnęłaś głową - Do zobaczenia!

-All Might! - Krzyknęłaś, nim wybiegł. Rzucił Ci pytające spojrzenie - Jeszcze raz, dziękuję. 

-Nie ma za co! Po to tu jestem! - Uniósł kciuk w górę i już go nie było. 

Po jego wyjściu od razu rzuciłaś się na łóżko i przyłożyłaś dłoń do czoła. Czułaś, że szybko nie zaśniesz, gdyż za każdym razem, jak zamykałaś oczy, widziałaś uśmiech pewnego, bohaterskiego blondyna. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro