Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Poranek zapowiadał się spokojnie. Zjadłaś śniadanie i zaczęłaś czytać książkę. Miałaś totalnego lenia i nie chciało Ci się ubrać, dlatego leżałaś rozpłaszczona na łóżku, pochłaniając kolejne zdania. 

-(Imię)! - Krzyknął Koya wpadając do Twojego pokoju bez pukania. Ostatnio często zakłócali Twój spokój w ten sposób. 

-Hmm? - Uniosłaś głowę znad książki. 

-All Might i Emiko...! - Wydyszał. Od razu poderwałaś się na równe nogi - Mają kłopoty!

***

Nie chcąc tracić więcej czasu, ubrałaś tylko swoje bohaterskie buty, chwyciłaś za katanę i zawiązałaś chustę na twarzy. Wybiegłaś z pokoju za chłopakiem, mając na sobie piżamowe, krótkie spodnie i bluzkę do pary. 

-Jaka jest ich sytuacja?! - Krzyknęłaś podczas drogi. Nigdy tak szybko nie poruszałaś nogami. 

-Byliśmy na spacerze, gdy zaczęli otaczać nas dziwni ludzie ubrani w stroje ninja! Mi udało się uciec, ale Emiko została z Wszechmocnym! 

-Wezwałeś jeszcze kogoś oprócz mnie?!

-Policję! Ale mają dużo zgłoszeń i przyjadą za dobre kilkanaście minut! - Wydyszał. Widziałaś, jak po jego czole spływają stróżki potu. Przebiegł tyle kilometrów.

-Koya - powiedziałaś stając. Zrobił to samo, opierając ręce na kolanach - Byli w parku, w którym jedliśmy lody?

-T-tak. 

-Dobrze - zaczęłaś się świecić - Obiecuję, że dopilnuję, żeby All Might i Emiko wrócili cali i zdrowi. 

Zniknęłaś wraz z niebieskim błyskiem. Pojawiłaś się na gałęzi drzewa i od razu zasłoniłaś oczy. Podmuch powietrza o mało nie zrzucił Cię z drzewa. Paręnaście metrów od Ciebie stał All Might i fioletowowłosa, którą zasłaniał. Koya miał rację, wszyscy byli poubierani tak samo. Jeden z nich uniósł rękę, a naokoło parku uniosłaś się dziwna, czerwona kopuła. Byłaś parę centymetrów od ów ściany. Rzuciłaś w nią patykiem i, ku Twojemu niezadowoleniu, drewno rozsypało się w proch. Wolałaś nie wiedzieć, co zrobi z Tobą. 

Odwróciłaś się przodem do swoich przyjaciół. Paru ninja ruszyło na Wszechmocnego, a on walczył, jednocześnie ochraniając dziewczynę. Niewiele myśląc, znalazłaś się przy nich. W idealnym momencie, gdyż zablokowałaś pochwą od katany kunai'a, który miał zamiar poważnie zranić młodą. Kiedy Cię zobaczyła, zaczęła płakać. 

-(Imię)....! Dobrze, że jesteś - Krzyknął All Might, pokonując kolejnych wrogów - Zabierz stąd Emiko, proszę! 

Kiwnęłaś głową. Wyciągnęłaś dłoń, by ją chwycić, ale w tym samym momencie ktoś wbił sztylet w wierzch Twojej dłoni. Odgoniłaś przeciwnika swoją bronią, jednocześnie wyciągając ostrze ze swojej skóry. Syknęłaś, chwytając się za nią. 

-Emiko, chwyć mnie - nakazałaś. Dziewczyna rzuciła Ci się na szyję, a Ty w mgnieniu oka, teleportowałaś się do Koyi. Rodzeństwo rzuciło się sobie w ramiona. Zdjęłaś chustę z twarzy i poprosiłaś, by mocno związali Ci ją na dłoni, w ramach prowizorycznego opatrunku. 

-Wrócisz do niego? - Spytała z nadzieją dziewczyna. 

-To oczywiste - powiedziałaś - Nie martwcie się. W końcu to Symbol Pokoju. 

-Wiem, ale czasem... On ma te napady kaszlu - zmartwiła się. Faktycznie, wyglądało to poważnie. Nic nie mówiąc, ponownie znalazłaś się niedaleko blondyna, który zacięcie posyłał swoich wrogów na ziemię. Uważnie go obserwowałaś, w każdej chwili będąc gotowa pójść mu z pomocą. 

Rozejrzałaś się. Kolejne partie wrogów wychodziły zza krzaków. Skąd oni się brali?! Postanowiłaś to sprawdzić i zakradłaś się w miejsce, z którego się pojawiali. Doszłaś do końca bariery, przy której stał jeden z ninja i robił w niej małą wyrwę, przez którą dochodzili kolejni złoczyńcy. Chcieli zabić All Might'a, co? Zebrała się w Tobie złość. Nie na Twojej warcie.

Wyskoczyłaś zza drzewa i doskoczyłaś do ninja, który zaskoczony, zamknął wyrwę w barierze. Uchylił się jednak przed Twoim ciosem, wprowadzając jednocześnie kontrę. Zanim zdążył dosięgnąć Cię sztyletem, chwyciłaś go za rękę. Pociągnęłaś do siebie i uderzyłaś nogą w brzuch. Usłyszałaś jęk bólu. Odwróciłaś się do niego plecami, przerzucając sobie go przez plecy jak worek ziemniaków i uderzając głową o kamień. Musiałaś natychmiast uciekać, gdyż reszta się na Ciebie rzuciła. Na szczęście osoba odpowiedzialna za barierę nie była przytomna, dzięki czemu kopuła również zniknęła. 

Zaczęłaś po kolei eliminować ninja znikając i pojawiając się za plecami kolejnych. Pilnowałaś się jednak, aby nikogo nie zabić. 

Po dziesiątym zaczęli uciekać. Pokonałaś jeszcze paru z nich i zaciągnęłaś wszystkie ciała w jedno miejsce, aby policji łatwiej było ich pozbierać. 

Adrenalina opadła, a Twoja dłoń zaczęła boleć. Nie mogłaś jednak nie sprawdzić, co z Wszechmocnym. Kiedy po niego przyszłaś, wszyscy leżeli na łopatkach, a blondyn otrzepywał dłonie. Wokół zaczęli gromadzić się policjanci i reszta bohaterów, którzy zaczęli wyłapywać niedobitki. 

Podeszłaś do niego od tyłu i dotknęłaś w ramię. Od razu się odwrócił, dzięki czemu mogłaś przyjrzeć się, czy nie odniósł żadnych obrażeń. Odpowiedź była przecząca. Parudziesięciu podrzędnych złoczyńców nie mogło się z nim równać. 

-(Imię)! Co z Emiko? Wyszliście z tego cało?! - Dopytywał. 

-Razem z Koyą poza parkiem, bezpieczni - Mężczyzna odetchnął. 

-Całe szczęście - otarł dłonią czoło, jednak zaraz znieruchomiał, błądząc po całym Twoim ciele - (Imię), ty krwawisz!

-Ach, to nic, zdezynfekuje się i nic mi nie będzie - powiedziałaś. Nie było to takie nic, bo krew już dawno przesiąkła materiał chusty i zaczęła krwawić na ziemię. 

-Są tu sanitariusze, zajmą się tobą!

-Sama potrafię się sobą zająć - mruknęłaś, nie chcąc być zależna od panów w bieli. 

-Wiem, ale oni zajmą się tobą lepiej - powiedział i dał znak, aby podeszli. Po sprawdzeniu, czy nie uszkodziła ona żadnych mięśni, zdezynfekowali Ci ją i porządnie zabandażowali. Wszystko to pod uważnym okiem Wszechmocnego, który zdecydował się chwycić Cię za rękę podczas lania wody utlenionej. Na nic Twoje zapewnienia, że to nie boli tak bardzo, musiał Cię za nią potrzymać!

-Gotowe, proszę nie zamaczać bandażu ani nie nadwyrężać dłoni. Proszę wymieniać go raz dziennie i za dwa tygodnie powinno być w porządku - uśmiechnął się sanitariusz, po czym odszedł. 

Zrobiłaś się głodna od tej całej walki. Myśląc o (ulub. Danie) odwróciłaś się i zaczęłaś iść w stronę agencji. 

-(Imię), wybacz bezpośredniość, ale co to za ubrania? - Spytał Wszechmocny, dotrzymując Ci kroku. O mało co nie ugryzłaś się w język. Ciągle byłaś w ciuchach, których spałaś. 

-Umm... Piżama - powiedziałaś cicho, a mężczyzna głośno się zaśmiał - Ech, śpieszyłam się. 

-Widzę - zerknęłaś na All Might'a. Uśmiechał się szerzej niż zwykle. Poczułaś jego dłoń na swoim ramieniu - I jestem za to bardzo wdzięczny. Nie wiem, czy bez ciebie udałoby mi się nie odnieść żadnych obrażeń, chroniąc jednocześnie Emiko. 

-Symbol Pokoju nie dałby rady? - Zdziwiłaś się. 

-Nawet ja nie jestem niepokonany - mruknął, zamyślając się na chwilę. Sama zaczęłaś zastanawiać się nad jego słowami. On też jest tylko człowiekiem. Co stałoby się, gdyby nagle świat stracił All Might'a? 

Po wyobrażeniu sobie tej wizji, Twoje serce zaczęło bić odrobinę szybciej. Co stałoby się, gdyby nagle zniknął z Twojego życia?

Otworzyłaś szerzej oczy i pokręciłaś głową. Nie ma co nastawiać się nad najgorszym. Póki stoi obok Ciebie z tym swoim uśmiechem, wszystko było w porządku. 

Po drodze spotkaliście rodzeństwo. Całą czwórką wróciliście do agencji, gdzie poszłaś się przebrać, a na obiad przyłączyłaś się do ich stolika. Pierwszy raz od dłuższego czasu, jadłaś obiad z kimś. Było to całkiem miłe. W jego trakcie, Twój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałaś się na wyświetlacz i zamarłaś. 

"Tata". 

Z rodzicami nie kontaktowałaś się od roku. Czego mógł chcieć? 

-Przepraszam na chwilę - powiedziałaś, odchodząc od stołu. 

***

All Might patrzył jak odchodzisz od stołu i podchodzisz do okna. Nie chciał być wścibski, ale podejrzał nazwę osoby, która do Ciebie dzwoniła. Był to Twój tata, ale zamiast się cieszyć, wydawałaś się bardzo poruszona. 

Obserwował Cię przez całą Twoją rozmowę telefoniczną, ignorując kłócące się rodzeństwo. Nigdy nie widział na Twojej twarzy takich emocji. Była to mieszanka niedowierzania i smutku. Uchyliłaś usta. Zaczęłaś się trząść, a telefon wypadł Ci z rąk. Byłaś przez chwilę nieruchomo, a następnie spojrzałaś się prosto na niego. 

Bezgłośnie wołałaś o pomoc. 

Mężczyzna szybko wstał z miejsca i podszedł do Ciebie. Nic nie powiedziałaś, tylko wtuliłaś się w jego klatkę piersiową, chcąc ponownie poczuć spokój. To jednak nie nadchodziło. 

-(Imię), co się stało? - szepnął, a Ty spojrzałaś się prosto w jego oczy. Nie płakałaś, a mimo to był wstanie zauważyć, w jakim szoku i smutku byłaś. Zacisnęłaś ręce na jego koszulce i opuściłaś głowę. 

-Moja mama popełniła samobójstwo - rzuciłaś. Nie myśląc wiele, porwał Cię w ramiona i zaniósł do Twojej sypialni, ignorując ciekawskie spojrzenia. Nie odsunęłaś się od niego nawet na chwilę. Usiadł na łóżku i oparł się plecami o ścianę, trzymając Cię na swoich kolanach i przyciskając blisko siebie. Nic nie mówił. Wiedział, że jeśli będziesz chciała mu coś powiedzieć, to zrobisz to sama. 

Trzymałaś twarz blisko jego szyi. Czułaś, jak szybko bije jego serce. Wcześniej jego bliskość pomagała. Poczułaś, jak gładzi Cię po głowie. Nie wytrzymałaś. 

Ciągłe walki, trudna przeszłość i śmierć jednej z osób, której ufałaś doprowadziły do tego, że byłaś w emocjonalnej rozsypce. Nawet nie zauważyłaś, kiedy Twoje oczy zrobiły się szklane i zaczęłaś cicho płakać.

All Might pocałował Cię w czubek głowy. Nie wiedział, jak jeszcze mógłby Ci pomóc. Widząc Cię w takim stanie, jego serce powoli łkało razem z Tobą. 

-(Imię), jestem tu - wyszeptał - I będę tak długo, jak będziesz mnie potrzebowała. 

Pokiwałaś głową i wytarłaś łzy w swoją bluzkę. All Might się nie uśmiechał, jego twarz wyrażała tylko i wyłącznie zmartwienie. 

-Chcę ci c-coś powiedzieć - powiedziałaś, opuszczając ponownie głowę. Minęła dłuższa chwila, zanim zdecydowałaś się powiedzieć coś więcej - Ja... Nie miałam normalnego dzieciństwa.

Zaczęłaś. Postanowiłaś, że powiesz mu o Juimei. O wszystkim, co Cię w życiu spotkało. Chciałaś zrzucić z siebie cały ciężar z minionych lat. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro