Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.

W oczekiwaniu wypatrywałem Jade. Miała zaraz wyjść ze szkoły.

Kiedy zobaczyłem znajomy, jasnoróżowy płaszczyk i szarą czapkę, rzuciłem śnieżkę. Głos Thirwall rozbrzmiał po dziedzińcu.

-Hood! Uciekaj, póki masz czas, bo jak tylko cię znajdę... - nie zdążyła dokończyć, bo cicho podszedłem za jej plecami i dotknął jej ramienia.

-To co? - zapytałem z widocznym rozbawieniem. Blondynka lekko podskoczyła, po czym odwróciła się z uśmiechem w moją stronę.

-To... to - krzyknęła, sypiąc śnieg na moją głowę. Otrzepałem włosy z białego puchu, po czym złapałem dziewczynę i jednym ruchem przerzuciłem ją przez ramię.

-Thomas!

-Calum jestem. Nie używaj drugiego imienia, proszę cię.

-Czemu, jest bardzo seksowne - nadal trzymałem Jade w pasie, jednak tym razem patrzyła mi prosto w oczy.

Westchnąłem.

-Cokolwiek - i postawiłem ją na ziemi.

-Kiedy ty się zrobiłeś taki odważny? Jeszcze kilka dni temu nie byłeś w stanie do mnie zagadać.

Wzruszyłem ramionami.

-Po tym, jak mi przypomniałaś tą sytuację z obronieniem cię, to jakoś tak... nabrałem takiej pewności siebie. Stwierdziłem, że skoro obroniłem cię, będąc dzieckiem, to i teraz też będę w stanie to zrobić. A bałem się do ciebie zagadać, bo ciągle twierdziłem, że jestem zbyt dużą ciamajdą.

-Ty? Ciamajdą? - dziewczyna patrzyła na mnie z niedowierzaniem. -Grasz w szkolnej drużynie siatkówki i twierdzisz, że jesteś ciamajdą?

-No przepraszam bardzo, ale nie tylko dziewczyny mogą mieć niskie poczucie wartości!

-Dobra, dobra, ty się tu ze mną nie kłóć! Co dzisiaj mamy do załatwienia?

Spojrzałem na notatki w telefonie.

-Musimy się dzisiaj zastanowić, jak chcemy, żeby wyglądała sala i najpóźniej jutro zgłosić to do gościa, który się tym zajmie.

-Mamy na to fundusze? - zmartwiła się Jade. Uśmiechnąłem się w jej stronę.

-Gość, który się tym zajmuje wisi mi przysługę.

Jej wzrok początkowo był nieufny, jednak po chwili się przekonała.

-No dobrze no, skoro tak twierdzisz... do ciebie czy do mnie?

-Ostatnio byliśmy u... ciebie? - zapytałem, mrużąc oczy z zastanowieniem. Dziewczyna pokiwała głową. - To dzisiaj do mnie.





Poruszyłem drewnem w kominku i wróciłem do kuchni po gorące napoje. Jade siedziała pod kocem, przy kominku i bazgrała bez żadnego ładu i składu po kartce w szkicowniku.

Zanim wszedłem do salonu, przyjrzałem się ostatni raz widokowi, który miałem w pomieszczeniu. Zrobiło mi się cieplej na sercu, a na twarzy pojawił się uśmiech. Od kiedy spędzałem czas z Jade, był on coraz częstszym gościem.

Dziewczyna słysząc moje i tak ciche kroki odwróciła twarz w moją stronę i również się uśmiechnęła.

-Chodź, zrobię ci miejsce - odparła, odkrywając lekko koc, co jednocześnie było zaproszeniem. Postawiłem kubki na stoliku stojącym przy kanapie i usiadłem obok mojej towarzyszki, przykrywając się ciepłym, puchowym kocem.

Wziąłem ze stolika kubki i jeden z nich podałem Thirwall. Blondynka lekko powąchała parującą ciecz, po czym wzięła łyk.

-Jeju, Cal, kocham cię. Gorąca czekolada i to jeszcze z piankami. Jesteś najcudowniejszym człowiekiem na świecie.

Moje serce przyspieszyło lekko tempa na dźwięk tych słów.

-Nie mów tak, bo się zarumienię - oświadczyłem, biorąc łyk czekolady, po czym odłożyłem kubek na jego wcześniejsze miejsce i zabrałem z kolan dziewczyny szkicownik i ołówek. - Jakie mamy pomysły? Może zbierzmy to najpierw w jedno.

Na twarzy Jade pojawiło się zastanowienie i zaduma.

-Moim marzeniem jest postawić scenę i żeby ktoś wystąpił, ale to chyba za ciężkie, co? - w jej oczach widziałem małe iskierki nadziei.

-Zobaczę, co da się zrobić. Co powiesz na choinkę w kącie sali? - zapytałem. - Wiesz, to bożonarodzeniowy bal. Każdy mógłby zrobić sobie przy niej zdjęcie.

Blondynka pokiwała głową, pełna entuzjazmu. Widziałem, że to planowanie naprawdę sprawia jej radość.

-I niech na suficie wiszą łańcuchy choinkowe, poprzeplatane białymi lampkami! To będzie piękny widok.

-I drogę do sali też udekorujmy światełkami!

Zapisałem wszystkie pomysły na kartce, żeby nic nam nie umknęło.

Jade wzięła kolejny łyk czekolady i utkwiła wzrok w kominku, nie wypuszczając z rąk kubka.

-Mam przeczucie, że to będzie wspaniały bal. Jeden z najlepszych w naszym życiu.

-Oczywiście, że jeden z najlepszych. W końcu to my go planujemy.

Thirwall zaśmiała się, jednak nic nie odpowiedziała. Jej wzrok utkwiony był w palącym się drewnie, a myśli krążyły po głowie.

                                  🎄🎅🏻🎁

Planuję zrobić tak, aby epilog pojawił się w Wigilię. Trzymajcie kciuki, żeby mi się to udało!
Ps. Planuję również, aby to opowiadanie miało jakieś 15 rozdziałów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro