Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.

Jade: Nasze spotkanie po szkole nadal aktualne, mam nadzieję? ;)

Ja: Jasne! Od razu z góry przepraszam, jeśli się spóźnię, ale ostatni mamy wuef i rozumiesz

Jade: Spoko. Będę cierpliwą i wspaniałomyślną damą i na ciebie poczekam

Ja: A ja będę dobrym królewiczem i postaram się ogarnąć jak najszybciej


Po ósmej godzinie lekcyjnej na korytarzu dało się słyszeć szybkie, dość głośne kroki, jakby ktoś biegł.

Tym kimś byłem ja. Biegnący w stronę parkingu. Z kurtką założoną w biegu, spadającą czapką, zwisającym szalikiem i zlatującym z ramienia plecakiem.

-Hej, już jestem - oświadczyłem, otwierając drzwi od samochodu. Niczym prawdziwy dżentelmen (którym starałem się być) najpierw wpuściłem Jade do samochodu, a dopiero później sam wszedłem.

-Rozumiem, że jedziemy do ciebie? - zapytała blondynka, kładąc swoją torbę na kolanach.

-Oczywiście. Chyba, że masz inną propozycję - stwierdziłem, odpalając samochód.

Dziewczyna zastanowiła się chwilę, po czym odparła:

-Nie, raczej nie. Jestem mega ciekawa, jak wygląda twój pokój.

-Naprawdę? Jesteś bardziej ciekawa, jak wygląda mój pokój, niż jaki ja jestem? - westchnąłem i pokręciłem głową z udawanym smutkiem. - Te dzisiejsze kobiety, ja nie wiem.

Jade zaśmiała się.

Czy już mówiłem, że to najpiękniejszy dźwięk? Nie? No to właśnie to mówię.

-Gdzieś czytałam, że niby pokój odzwierciedla jego właściciela.

-To chyba jakieś brednie. Bo mam wrażenie, że mój pokój żyje własnym życiem i ani trochę nie chce mi się podporządkować.

-Może mnie polubi i ja go wtedy namówię, żeby ciebie słuchał - powiedziała, znowu się śmiejąc.

-Okej. Jeśli uda ci się go przekonać, zrobię wszystko, co zechcesz - oświadczyłem, również się szeroko uśmiechając.

Zaparkowałem sprawnie na podjazd pod moim domem i wyłączyłem silnik. Wysiedliśmy oboje z pojazdu. Po tym, jak go zamknąłem, otworzyłem drzwi przed Jade i wpuściłem ją jako pierwszą (proszę państwa, Calum Hood jest gentlemanem).

-Ale masz śliczny dom! - oznajmiła dziewczyna, ściągając kurtkę. W czym jej trochę pomogłem (czyżby tryb gentleman włączony na stałe?).

Po tym, jak odwiesiłem kurtki na wieszak, zapytałem blondynkę:

-Chcesz coś zjeść? Napić się? Mam bardzo dobrą, malinową herbatę.

-Namówiłeś mnie - stwierdziła i podążyła za mną do kuchni, jednocześnie nadal rozglądając się po domu. Nagle coś przykuło jej uwagę.

-Ojej! To ty?! - jęknąłem. Już wiedziałem, jakie zdjęcie Jade trzymała w rękach.

Mnie jako małego, gołego, rocznego chłopczyka, który uśmiechał się uśmiechem z jednym zębem. Podszedłem do dziewczyny, zabrałem ramkę z jej rąk i wróciłem do kuchni, nadal nie wypuszczając zdjęcia z lewej dłoni.

-No weeeź - Thirlwall usilnie próbowała wyrwać mi przedmiot z ręki, jednak była za niska.

-Co mam wziąć? Ciebie? Okej - stwierdziłem. Odłożyłem ramkę na blat kuchenny i owinąłem swoje ręce wokół pasa dziewczyny, jednocześnie ją podnosząc.

Dziewczyna pisnęła, po czym powiedziała, zakładając ręce na piersi:

-Właściwie powinnam cię opieprzyć... Ale jesteśmy ze sobą trochę w klasie i nigdy nic mi nie zrobiłeś, wręcz przeciwnie - trochę pomagałeś. Także znaj mą łaskę i nie dostaniesz łeb.

-Dzięki ci, o piękna pani - rzekłem uroczystym tonem, stawiając dziewczynę spowrotem na podłodze. - Co masz na myśli, że trochę ci pomagałem?

Blondynka zastanowiła się chwilę, po czym odparła:

-Czasami to były takie drobne rzeczy, jak na przykład spisanie pracy domowej, czy pożyczenie ściąg. Ale pamiętam też o wiele bardziej poważną sprawę. Nie wiem, czy pamiętasz.

-Chyba nie... - zawahałem się chwilę, opierając się o blat.  - Nie, nic nie przychodzi mi do głowy.

-Mieliśmy wtedy chyba 10 czy 11 lat. Pamiętasz takiego krasnala, którego starsi chłopcy nękali w autobusie, a później w szkole, a ty zawsze stawałeś w obronie?

-Tak, było coś... to byłaś ty! - w jeden chwili dostałem olśnienia. Jade pokiwała głową, z uśmiechem.

-Owszem. Dzięki temu odzyskałam, jako dziecko, wiarę, że jeszcze są jacyś dobrzy ludzie na tym świecie. Chyba woda się zagotowała - zwróciła mi uwagę, jednocześnie skutecznie przerywając temat.


Z gotową już herbatą i głową pełną pomysłów usiedliśmy na podłodze w moim pokoju, aby wstępnie zacząć coś planować.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro