1.
-Przestań się tak na nią gapić, bo z perspektywy osoby trzeciej wyglądasz trochę jak stalker - oświadczył Luke, podchodząc do mnie, jednocześnie wyciągając mnie z głębokiego zamyślenia. Za nim doszła reszta grupy.
-Nawet nie trochę. Bardzo. Gapisz się w nią jak w święty obrazek. Wyglądasz trochę jak moja babcia każdej niedzieli. Patrzy się w portret Jezusa z takim uwielbieniem, którego ja nawet pomiędzy moimi rodzicami nie widziałem. A naprawdę są szczęśliwym małżeństwem - stwierdził Michael.
Westchnąłem i odwróciłem się w stronę szafki, w celu znalezienia... właściwie sam nie wiem czego.
-Wiesz co, stary? Jesteś totalnym przegrywem. Serio. Ani razu do niej nie zagadałeś. Nawet nie wiesz, czy ona wie o twoim istnieniu. Ty nawet we friendzonie nie jesteś! - powiedział Ashton.
-Nawet wtedy miałbyś większe szanse, niż teraz - mruknął Luke, przeglądając coś w swoim telefonie.
Dzwonek na lekcję uwolnił mnie od tego strasznego przesłuchania.
No, prawie.
Bo w końcu nie ma to jak być w klasie z takim jednym upierdliwym blondynem. Który jednocześnie jest moim przyjacielem.
Czy ktoś mi może powiedzieć, dlaczego moi przyjaciele są tacy natrętni? I czemu się z nimi zadaję?
Nie ma chętnych?
No to będę musiał sobie poradzić sam.
Usiadłem w ławce przy oknie, a obok mnie usiadł Hemmings.
-Witam państwa - do klasy weszła nasza wychowawczyni. - Zanim zaczniemy omawiać sprawy bieżące, chciałabym coś ogłosić. Potrzebuję dwóch osób z tej klasy do urządzenia świątecznego balu. Ktoś chętny?
Zauważyłem, jak Jade podnosi rękę.
Jedno porozumiewawcze spojrzenie z Hemmingsa.
I po chwili moja ręka również wystrzeliła do góry.
Pani Verser od razu się rozpromieniła.
-Wspaniale! Przynajmniej nie musiałam was namawiać i przekupywać. Pamiętajcie - zwróciła się do naszej dwójki. - To jest wasz pomysł. Liczyć się będzie wasza kreatywność i inwencja twórcza. My, nauczyciele, nie mamy zamiaru się w to wtrącać.
-Jakoś się dogadamy - oświadczyła Jade, mrugając i uśmiechając się w moją stronę.
Odwzajemniłem uśmiech w jej stronę.
-Przejdźmy teraz do reszty, o wiele mniej ważnych spraw... - zaczęła pani profesor, jednak ja z Lukiem wyłączyliśmy się z słuchania.
-Caluś będzie miał dziewczynę, Caluś będzie miał dziewczynę! - krzyczał głośno Luke, kiedy wychodziliśmy z sali. Uderzyłem blondyna w ten czasami pusty, jasny łeb i powiedziałem:
-Zamknij japę, bo inaczej...
-Bo inaczej co? - zaczął grę. Na jego ustach błąkał się ten głupi, szelmowski uśmieszek, na który leciało mnóstwo dziewczyn.
-Jeszcze nie wiem co, ale jak nie przestaniesz, to coś wymyślę.
Odwróciłem się w stronę korytarza, jednak drogę zastąpiła mi pewna osóbka. Niższa ode mnie, o włosach w kolorze ciemny blond, z brązowymi oczami i śliczną buźką. Bardzo śliczną. Chciałbym się z nią umówić. Znaczy się nie z buźką, tylko z Jade!
-Hej, Calum - zaczęła Jade, uśmiechając się szeroko.
-Hej - odparłem. Moje biedne serduszko zatrzepotało szybciej na widok tego uśmiechu.
-Mega się cieszę, że razem organizujemy ten bal.
-Ja też się mega cieszę. Mam nadzieję, że dobrze będzie nam się pracowało.
-Będzie, będzie. Może się spotkamy jakoś w tym tygodniu i zaczniemy wszystko uzgadniać? Masz czas może jutro?
-Jutro? Jutro środa? Emmm... nie mogę jutro. Może w piątek?
-Co, randka? -poczułem, jak moje policzki robią się czerwone na jej słowa. - Jasne, pasuje mi piątek. To do zobaczenia!
-Do zobaczenia - wydusiłem i odwróciłem się w stronę Hemmo, który zwijał się ze śmiechu.
-No i co tak rżysz, pacanie? - warknąłem i ruszyłem w stronę parapetu, gdzie zawsze spotykaliśmy się całą grupę.
-Ja wiem, że ty jesteś radosnym człowiekiem. Mike to wie. Ash to wie. Twoi rodzice to wiedzą. Ta szkoła to wie. Nawet Obama to wie! Ale w tej rozmowy byłeś tak przesadnie radosny, że nie wiedziałem, czy się śmiać, czy wymiotować tęczą - i ponownie wybuchnął śmiechem, stając na środku korytarza.
Westchnąłem.
-Przy Jade nawet nie będę się do ciebie przyznawać, kretynie.
-O, patrzcie państwo, Calum prawie ma dziewczynę i już się wywyższa i ignoruje swoich przyjaciół.
-To nie jest moja dziewczyna!
-Jeszcze, Azjato, jeszcze - stwierdził Luke i szybko uciekł przed moim ciosem.
🎄🎅🎁
Błagam nie trać weny na to, błagam nie trać weny na to...
Dzisiaj 1 grudnia, a to ff będzie takie zimowo - świąteczne.
Mam nadzieję, że się wam spodoba ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro