Rozdział 1: Początek Końca.
Czasem zastanawiam się nad tym co by było gdyby?
Ale wiem, że nie jest to potrzebne... Zwłaszcza teraz, w tym świecie.
Walczymy o przetrwanie. Ale opowiem jak to wszystko się zaczęło.
Siedziałam po godzinach w kozie wraz z grupką osób przez które tutaj siedzę. Między innymi Max, Lucas, Andree i oczywiście święta panna Emma. Te osoby postanowiły zdewastować szkolną toaletę by i korytarz by później zostać przyłapanymi a przez to że przechodziłam obok zostałam uznana za równie winną.
- Ej Sir ile jeszcze będziemy tu siedzieć?- zapytał Max najśmielszy z nich wszystkich uznawany za przywódce.
- dopiero przyszłam wasza kara rozpoczyna się teraz.- powiedziała nauczycielka hiszpańskiego, która swoją drogą jest sympatyczna ale ostra jeżeli jej się nie spodobasz, np. grupka elity która tu siedzi, nienawidzi tej pani tak samo jak ona ich.- Będziecie sprzątać to co narobiliście. Ale nadal nie wiem co tu robisz Natte.- powiedziała nauczycielka.
- Proszę mi wierzyć ja sama nie wiem jak się tutaj znalazłam.- powiedziałam i wstałam z miejsca kierując się do wyjścia z sali w której byliśmy, za mną poszła elita. Ostatnia klasa tego pieprzonego liceum i akurat to się musiało wydarzyć, nienawidzę tej głupiej elity. Ale chcę jak najszybciej skończyć to sprzątanie by wrócić do domu i skończyć moją kochaną grę The Walking Dead.
Korytarz był zapełniony farbą i papierem, był wszędzie do tego toalety były pokryte tym samym.
- świetnie musieliście się bawić.- stwierdziłam i złapałam na jedną z pięciu przygotowanych mioteł i zaczęłam zmiatać, za to elita usiadła sobie i śmiała jak i gadała.
Spoko nic nie zawiniłam ale to ja muszę to wszytko robić... Nie ważne po prostu skończę.
Zmiotłam wszystko z ziemi i zabrałam się za ścieranie farby z ścian i drzwi.
- Ej Natte! Tutaj jeszcze jest syf.- krzyknęła wkurzająca wszystkich oprócz jej grupki, Emma.
- Kurwa!- krzyknęłam i rzuciłam szmatą pod jej nogi.- Nie wymagasz za dużo suko?- zapytałam podchodząc do laski która niemiłosiernie mnie irytowała od początku klasy.
- Słuchaj dziwko nie wiem czy nie zapomniałaś gdzie jest twoje miejsce, sprzątaj!- krzyknęła wkurwiona blondyna.
- W twoich pierdolonych snach. Nie zawiniłam nic a nic, a ty kurwa z swoimi półgłówkami siedzisz i lamentujesz jak to ci ostatnie pompowanie ust nie wyszło.- mówiłam spokojnie, chłopcy siedzieli przez chwile w spokoju aż nie zaczęli się śmiać.
- Kurwa Em, dogadała ci!- krzyknął Max.
- Zamknijcie się!- krzyknęła piskliwym głosem Emma.
- Mam was dość, dostanę pierdoloną naganę ale mnie nie wyleją z szkoły, a wy macie ich po chuj i jeszcze jedna a sayonara z szkołą. Radźcie sobie ja stąd wypierdalam.- powiedziałam i odchodząc pokazałam im wszystkim środkowy palec.
- Dziewczynko nie wiesz chyba naprawdę gdzie twoje miejsce.- powiedział Max i wraz z grupką podszedł do mnie i złapał za rękę.
-... O kurwa...- powiedziałam przerażona. Zaśmiali się głośno myśląc że to ich się wystraszyłam, byli w błędzie.
- Teraz się boisz?- zapytał Max ściskając moją rękę mocniej.
- Nie boję się was ścierwa, tylko tego!- krzyknęłam wskazując palcem za nich. Odwrócili się i otworzyli z zdziwienia gęby.
- co to kurwa jest...- zapytał Lucas i zaczął się cofać.
- AAA!- krzyknęła wystraszona Emma widząc rozdarte na strzępy gardło i wylewającą się krew z rany jak i ust nauczycielki od hiszpańskiego. Ta ją usłyszała i zaczęła kierować się w naszą stronę, Emma zemdlała z strachu.
- Co mamy kurwa zrobić?!- zapytał wystraszony jak my wszyscy do tych czas cichy Andree.
- do rzemieślniczej klasy jest najbliżej i można się tam zamknąć od środka.- powiedziałam odwracając się by zacząć biec w stronę klasy.- A i weźcie ją.- powiedziałam, a Max wziął Emmę na ręce i zaczął z nami biec. Ja byłam na samym początku kierując nas.
Klasa na całe szczęście miała kluczyk w drzwiach, więc mogliśmy go zabrać i się zamknąć. Wyrwałam szybko kluczyk z drzwi i je rozsunęłam by wszyscy wbiegli, nasza martwa nauczycielka była tuż za nami. Ledwo zdążyłam zamknąć drzwi przed nią, ta zaczęła w nie walić i na nie napierać, lecz na daremne były naprawdę solidne mimo wszystko. Max położył Emmę na ziemi z dala od drzwi pod oknami, a sam kucnął obok niej i złapał się za głowę.
- Co to kurwa było?- zapytał mnie.
- nasza martwa nauczycielka.- powiedziałam jakby to było oczywiste.
- To dlaczego kurwa chodziła i chciała nas pożreć?!- krzyknął na mnie Lucas.
- Skąd ja mam to kurwa wiedzieć?- zapytałam spokojnie ale z ostrościom w głosie.
- Jesteś nerdem powinnaś wiedzieć wszytko!- krzyknął Andree.
- Nie krzyczcie, to coś nas słyszy przez to chce nas zeżreć.- powiedziałam patrząc na nich spode byka.- Jestem nerdem, i jak wszyscy z nas oglądaliśmy jakieś filmy o zombie. Myślę, ze to jest to czego wszyscy się baliśmy. Martwi ożywają.- wyjaśniłam i usiadłam na biurku nauczyciela, a w ławkach przede mną, a raczej na nich usiedli chłopcy.
- Co mamy zrobić?- zapytał Max.
- Mimo wszystko muszę wiedzieć co ich zabija.- powiedziałam niepewnie patrząc na chłopków.
- Ty chcesz ją zabić?- zapytał Lucas patrząc na drzwi do których nadal dobijała się przemieniona nauczycielka.
- Nie mamy wyjścia, jeżeli chcemy stąd wyjść.- wyjaśniłam.
-Więc jaki jest plan szefowo?- zapytał Andree uśmiechając się lekko a za nim reszta. Dziwnie się czuję, teraz uznają mnie za lidera...
- Muszę mieć jakąś broń.- powiedziałam i wstałam idąc do szafki z narzędziami. Otworzyłam ją i wyjęłam pudło, były tam różne rzeczy. Ale ja potrzebowałam czegoś co pomoże mi dowiedzieć czy cios w głowę pomoże. Wyjęłam młotek.- To chyba będzie dobre.- powiedziałam do siebie i stanęłam na przeciw drzwi, obok nich stanął Andree by je otworzyć, obok mnie po dwóch stronach stali Max i Lucas.- na trzy... Jeden... Dwa... Trzy!- krzyknęłam a Andree otworzył drzwi a przez nie wpadła kobieta od razu rzucając się na mnie. Zamachnęłam się młotkiem trafiając w jej głowę, przez co upadła, zamachnęłam się drugi raz co przyniosło efekt ale nadal nie ten którego oczekiwałam. Trzeci raz był skuteczny pojawiła się krew a oczy które wcześniej był w czaszce wyszły na wierzch i wyleciały z oczodołów.
- O kurwa...- powiedział Lucas odwracając głowę od tego widoku wymiotując.
- Szacun za to że nie zrzygałaś się w trakcie.- powiedział zniesmaczony Max klepiąc moje ramię.
- To było okropne.- dokończyłam i podeszłam do kranu, który był w sali i spłukałam z twarzy jak i rąk krew byłej nauczycielki.
- Obrzydlistwo... Co z tym zrobimy jak Em się obudzi znów zemdleje.- zapytał Andree.
- Sprzątamy.- stwierdziłam i podeszłam do martwego ciała i złapałam za nogi kobiety.- Max pomóż mi.- powiedziałam do chłopaka a ten przytaknął i podszedł do nauczycielki i złapał jej ręce i podniósł.- Andree otwórz okno.- rozkazałam na co chłopak kiwnął głową i je otworzył.- Wyrzucamy.- powiedziałam i wraz z Max'em ją wyrzuciliśmy.
- Masz mocną psyche jak na dziewczynę.- stwierdził Andree.
- I to bardzo, Emma odpadła na stracie.- potwierdził Lucas a Max przytaknął.
- Po prostu dużo oglądałam i no... Zawstydzacie mnie.- powiedziałam i podrapałam się po karku.
- ugh...- odwróciliśmy się w stronę okna gdzie znajdowała się Emma.
- W końcu się obudziłaś.- powiedziałam.
- O mój boże! Miała...- nie dokończyła bo zatkałam jej usta wiedząc, że zaraz zacznie się drzeć w niebo głosy.
- Uspokój się Em.- powiedział do niej pogardliwym głosem Max, nie był taki przed chwilą. Ta pokiwała głową a ja ją puściłam.
- Co się dzieje?- zapytała.
- Nie mam ochoty i chęci by wyjaśniać wszystko po kolei więc będę się streszczać. Martwi ożywają i zjadają innych żywych, by później oni się przemieniali.- wyjaśniałam i odeszłam od niej.
- To nie może być prawda...- złapała się za głowę i zaczęła się kołysać.
- Powinniśmy się wykąpać. Nie wierzę, że to mówię, ale chyba czas użyć szkolnych pryszniców.- powiedziałam i westchnęłam.
- Ok.- potwierdzili moje zdanie chłopcy i zaczęli się zbierać.
- Weźcie jakąś broń nie wiadomo czy coś się jeszcze nie czai.- powiedziałam i złapałam za mój wierny młotek. Gdy wszyscy wygrali sobie broń wyszliśmy z klasy, był dopiero zachód słońca więc mieliśmy jeszcze naturalne światło, niestety nie wiem co z tym sztucznym.
- Rozdzielmy się i zabarykadujmy wszystkie wejścia.- powiedziałam i wraz z Andree udałam się do tylego wyjścia i tego ewakuacyjnego. Zanim wyszliśmy z klasy rzemieślniczej złapaliśmy za deski i gwoździe więc powinno to wystarczyć. Doszliśmy do pierwszych drzwi.
- Ja cię kryje ty przybijaj.- nakazałam Andree, i stanęłam do niego tyłem by wszystko widzieć.
- jesteś dobrym przywódcą wiesz.- rozpoczął rozmowę chłopak.
- W końcu byłam przewodniczącą szkoły.- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- wpadasz na dobre pomysły, i nie brzydziłaś się tego... Czegoś.- stwierdził przybijając ostatnią deskę.
- Nie miałam wyjścia, musiałam coś zrobić z tym. Ale dziękuję.- podziękowałam i szliśmy dalej do ostatnich w naszej misji drzwi.
Kierowaliśmy się do nich, gdy usłyszałam hałas z klasy obok której przechodziliśmy. Złapałam ramię chłopaka i pociągnęłam do ściany by stał obok mnie. Zaczęłam się cicho kierować do tych drzwi, jak się okazało do sali chemicznej. Zajrzałam do środka i zauważyłam już drugiego tego dnia martwego. Była to jedna z osób która zawsze zostawała po lekcjach Marie, pilna uczennica która dbała o swoje oceny. Miała poszarpaną nogę jak i rękę, przez co już wiedziałam że jest nieżywym.
- tam jest jeden z nich...- powiedziałam szeptem do Andree.
- co robimy?- zapytał mnie tak samo szeptem Andree.
- jest do nas tyłem zajdę ją i zabije.- stwierdziłam i weszłam do sali a za mną chłopak. Podeszłam do niej po cichu i uderzyłam młotkiem tak by upadła na ziemie co się udało.- Andree.- powiedziałam donośnym głosem, a tej zrozumiał przekaz i podał mi maczetę która mu służyła za broń. Zamachnęłam się i wbiłam jej ją w głowę, przez co widziałam kawałek jej mózgu, ale to nadal nie było to. Zamachnęłam się drugi raz w to samo miejsce przez co maczeta przebiła mózg.
- teraz to na pewno potrzebujesz kąpieli.- stwierdził Andree widząc mnie całą w krwi martwej już kujonki.
- Ha ha.- powiedziałam ironicznie i udałam się do ostatnich drzwi.- Masz.- powiedziałam i podałam mu jego broń a sama wzięłam nieprzydatny młotek.
-Dzięki.- podziękował i udał się za mną w ciszy. Zabarykadowaliśmy ostatnie drzwi w naszej misji i udaliśmy się do miejsca zbiórki czyli toalet.
Na miejscu byli już Max, Lucas i Emma. Spojrzeli w naszą stronę zauważając nas, a zwłaszcza mnie.
- Widzę, że to wy napotkaliście problem.- stwierdził Lucas.
- Ta... Skoro już wszyscy jesteśmy, idziemy do biura rzeczy znalezionych.- powiedziałam i poszłam jako pierwsza a za mną reszta, a raczej chłopcy bo Emma ruszyła gdy Max poszedł.
- Czemu się jej słuchasz Max?- zapytała słodkim głosem Emma, wywróciłam oczami na jej słowa.
- Bo ona wie co robi.- powiedział krótko i na temat. Emma zamknęła się w końcu i w ciszy udaliśmy się do naszego celu.
Stanęłam obok drzwi i je lekko otworzyłam by zobaczyć, czy ktokolwiek tam jest. Na szczęście było pusto.
- Proszę wybierać sobie nowe ubranka moje dziecinki.- powiedziałam i poszłam do pudła jednego z wielu z ciuchami. Wzięłam stamtąd białą bluzkę i długie jeansy w moro. Wszyscy wybrali swoje ciuchy i udaliśmy się do toalet. Weszłam wraz z Emmą do toalety i do kabin prysznicowych. Rozebrałam się i zaczęłam spłukiwać z siebie krew. Woda była letnia przez to, że Emma używała gorącej. Ale mi to nie przeszkadzało było po prostu przyjemnie. Umyta załapałam za stanik i majtki należące do mnie i poszłam po ubrania. Założyłam je i czekałam tylko na Emmę.
Wyszła po ok. 30 min i zaczęła się ubierać. Ona za to wybrała spódniczkę i crop top.
- jesteś pewna, że w tym stroju będziesz zabijała martwych?- zapytałam ironicznie, na co ona zaśmiała się i stanęła wypychając swoje bimbały na wierzch.
- Maxi mnie ochroni. Nie to co ciebie marna kobieto.- powiedziała Emma. Westchnęłam przez jej głupotę widać po wszystkich chłopakach, że jej po prostu nie tolerują. Wyszłam na zewnątrz gdzie już byli gotowi chłopcy.
- co tak długo?- zapytał Max.
- Emma musiała wziąć 30 minutową kąpiel.- powiedziałam zażenowana jej zachowaniem. Wszyscy prócz niej westchnęli.- chodźmy do stołówki, dzisiaj była dostawa więc jest pełno żarcia.- zaproponowałam i skierowałam się do stołówki.
Doszliśmy do wielkich drzwi i je otworzyliśmy, na szczęście żadnej żywej jak i nie żywej osoby. Poszłam za ladę i zaczęłam przeglądać co mamy.
- Kto ma ochotę na hamburgera?- zapytałam i spojrzałam na chłopaków siedzących już w ławce.
- Wszyscy.- powiedział za innych Max.
- Nie ja muszę przestrzegać diety, takie ciało nie robi się samo.- powiedziała egoistyczna Emma.
- Racja, to twój zaufany skalpel i plastik w ciele robią to twoje ,,piękno''.- zrobiłam cudzysłów nad pięknem, bo ona po prostu była sztuczna.
- Maxi powiedz jej coś!- pisnęła.
- Em... Jest apokalipsa a ty chcesz przestrzegać jakieś diety ogarnij się.- powiedział znudzony chłopak. Uśmiechnęłam się i zabrałam się za robienie posiłku.
Skończyłam i poszłam podać nasze jedzenie do stołu.
- Smacznego.- powiedziałam i usiadłam obok Andree.
- Co robimy dalej?- zapytał Lucas. Zamyśliłam się.
- Mamy tutaj jedzenie, ale jest to nadal szkoła nie ma tutaj odpowiedniej broni przeciw temu czemuś.- zaczęłam analizę grupową.
- Racja... Wynosimy się?- zapytał Max i spojrzał na mnie i chłopaków.
- Powinniśmy... Kto jest za?- zapytałam. Wszyscy podnieśli ręce.- Dobra postanowione. Jutro się pakujemy i od razu ruszamy. A i Emma, radzę ci się przebrać zanim ruszymy.- powiedziałam patrząc na nią krytycznym wzrokiem.
- Czemu? Maxi podoba ci się to prawda?-zapytała ponownie tym swoim słodkim głosikiem.
- Nie jest to praktyczne, przebierz się nikt cię nie będzie dymać teraz.- powiedział jakby było to oczywiste.
- ja już zjadłam.- powiedziałam i wstałam od stołu.- Idę się położyć, do jutra.- powiedziałam i ziewnęłam.
- Branoc.- odpowiedzieli mi wszyscy oprócz Emmy. Ale co zrobisz jak nic nie zrobisz?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro