Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1: Początek Końca.

Czasem zastanawiam się nad tym co by było gdyby?
Ale wiem, że nie jest to potrzebne... Zwłaszcza teraz, w tym świecie.
Walczymy o przetrwanie. Ale opowiem jak to wszystko się zaczęło.

Siedziałam po godzinach w kozie wraz z grupką osób przez które tutaj siedzę. Między innymi Max, Lucas, Andree i oczywiście święta panna Emma. Te osoby postanowiły zdewastować szkolną toaletę by i korytarz by później zostać przyłapanymi a przez to że przechodziłam obok zostałam uznana za równie winną.

- Ej Sir ile jeszcze będziemy tu siedzieć?- zapytał Max najśmielszy z nich wszystkich uznawany za przywódce.

- dopiero przyszłam wasza kara rozpoczyna się teraz.- powiedziała nauczycielka hiszpańskiego, która swoją drogą jest sympatyczna ale ostra jeżeli jej się nie spodobasz, np. grupka elity która tu siedzi, nienawidzi tej pani tak samo jak ona ich.- Będziecie sprzątać to co narobiliście. Ale nadal nie wiem co tu robisz Natte.- powiedziała nauczycielka.

- Proszę mi wierzyć ja sama nie wiem jak się tutaj znalazłam.- powiedziałam i wstałam z miejsca kierując się do wyjścia z sali w której byliśmy, za mną poszła elita. Ostatnia klasa tego pieprzonego liceum i akurat to się musiało wydarzyć, nienawidzę tej głupiej elity. Ale chcę jak najszybciej skończyć to sprzątanie by wrócić do domu i skończyć moją kochaną grę The Walking Dead. 

Korytarz był zapełniony farbą i papierem, był wszędzie do tego toalety były pokryte tym samym.

- świetnie musieliście się bawić.- stwierdziłam i złapałam na jedną z pięciu przygotowanych mioteł i zaczęłam zmiatać, za to elita usiadła sobie i śmiała jak i gadała.

Spoko nic nie zawiniłam ale to ja muszę to wszytko robić... Nie ważne po prostu skończę.

Zmiotłam wszystko z ziemi i zabrałam się za ścieranie farby z ścian i drzwi.

- Ej Natte! Tutaj jeszcze jest syf.- krzyknęła wkurzająca wszystkich oprócz jej grupki, Emma.

- Kurwa!- krzyknęłam i rzuciłam szmatą pod jej nogi.- Nie wymagasz za dużo suko?- zapytałam podchodząc do laski która niemiłosiernie mnie irytowała od początku klasy.

- Słuchaj dziwko nie wiem czy nie zapomniałaś gdzie jest twoje miejsce, sprzątaj!- krzyknęła wkurwiona blondyna.

- W twoich pierdolonych snach. Nie zawiniłam nic a nic, a ty kurwa z swoimi półgłówkami siedzisz i lamentujesz jak to ci ostatnie pompowanie ust nie wyszło.- mówiłam spokojnie, chłopcy siedzieli przez chwile w spokoju aż nie zaczęli się śmiać.

- Kurwa Em, dogadała ci!- krzyknął Max.

- Zamknijcie się!- krzyknęła piskliwym głosem Emma.

- Mam was dość, dostanę pierdoloną naganę ale mnie nie wyleją z szkoły, a wy macie ich po chuj i jeszcze jedna a sayonara z szkołą. Radźcie sobie ja stąd wypierdalam.- powiedziałam i odchodząc pokazałam im wszystkim środkowy palec. 

- Dziewczynko nie wiesz chyba naprawdę gdzie twoje miejsce.- powiedział Max i wraz z grupką podszedł do mnie i złapał za rękę.

-... O kurwa...- powiedziałam przerażona. Zaśmiali się głośno myśląc że to ich się wystraszyłam, byli w błędzie.

- Teraz się boisz?- zapytał Max ściskając moją rękę mocniej.

- Nie boję się was ścierwa, tylko tego!- krzyknęłam wskazując palcem za nich. Odwrócili się i otworzyli z zdziwienia gęby.

- co to kurwa jest...- zapytał Lucas i zaczął się cofać.

- AAA!- krzyknęła wystraszona Emma widząc rozdarte na strzępy gardło i wylewającą się krew z rany jak i ust nauczycielki od hiszpańskiego. Ta ją usłyszała i zaczęła kierować się w naszą stronę, Emma zemdlała z strachu.

- Co mamy kurwa zrobić?!- zapytał wystraszony jak my wszyscy do tych czas cichy Andree.

- do rzemieślniczej klasy jest najbliżej i można się tam zamknąć od środka.- powiedziałam odwracając się by zacząć biec w stronę klasy.- A i weźcie ją.- powiedziałam, a Max wziął Emmę na ręce i zaczął z nami biec. Ja byłam na samym początku kierując nas.

Klasa na całe szczęście miała kluczyk w drzwiach, więc mogliśmy go zabrać i się zamknąć. Wyrwałam szybko kluczyk z drzwi i je rozsunęłam by wszyscy wbiegli, nasza martwa nauczycielka była tuż za nami. Ledwo zdążyłam zamknąć drzwi przed nią, ta zaczęła w nie walić i na nie napierać, lecz na daremne były naprawdę solidne mimo wszystko. Max położył Emmę na ziemi z dala od drzwi pod oknami, a sam kucnął obok niej i złapał się za głowę.

- Co to kurwa było?- zapytał mnie.

- nasza martwa nauczycielka.- powiedziałam jakby to było oczywiste.

- To dlaczego kurwa chodziła i chciała nas pożreć?!- krzyknął na mnie Lucas.

- Skąd ja mam to kurwa wiedzieć?- zapytałam spokojnie ale z ostrościom w głosie.

- Jesteś nerdem powinnaś wiedzieć wszytko!- krzyknął Andree.

- Nie krzyczcie, to coś nas słyszy przez to chce nas zeżreć.- powiedziałam patrząc na nich spode byka.-  Jestem nerdem, i jak wszyscy z nas oglądaliśmy jakieś filmy o zombie. Myślę, ze to jest to czego wszyscy się baliśmy. Martwi ożywają.- wyjaśniłam i usiadłam na biurku nauczyciela, a w ławkach przede mną, a raczej na nich usiedli chłopcy.

- Co mamy zrobić?- zapytał Max.

- Mimo wszystko muszę wiedzieć co ich zabija.- powiedziałam niepewnie patrząc na chłopków.

- Ty chcesz ją zabić?- zapytał Lucas patrząc na drzwi do których nadal dobijała się przemieniona nauczycielka.

- Nie mamy wyjścia, jeżeli chcemy stąd wyjść.- wyjaśniłam.

-Więc jaki jest plan szefowo?- zapytał Andree uśmiechając się lekko a za nim reszta. Dziwnie się czuję, teraz uznają mnie za lidera...

- Muszę mieć jakąś broń.- powiedziałam i wstałam idąc do szafki z narzędziami. Otworzyłam ją i wyjęłam pudło, były tam różne rzeczy. Ale ja potrzebowałam czegoś co pomoże mi dowiedzieć czy cios w głowę pomoże. Wyjęłam młotek.- To chyba będzie dobre.- powiedziałam do siebie i stanęłam na przeciw drzwi, obok nich stanął Andree by je otworzyć, obok mnie po dwóch stronach stali Max i Lucas.- na trzy... Jeden... Dwa... Trzy!- krzyknęłam a Andree otworzył drzwi a przez nie wpadła kobieta od razu rzucając się na mnie. Zamachnęłam się młotkiem trafiając w jej głowę, przez co upadła, zamachnęłam się drugi raz co przyniosło efekt ale nadal nie ten którego oczekiwałam. Trzeci raz był skuteczny pojawiła się krew a oczy które wcześniej był w czaszce wyszły na wierzch i wyleciały z oczodołów.

- O kurwa...- powiedział Lucas odwracając głowę od tego widoku wymiotując.

- Szacun za to że nie zrzygałaś się w trakcie.- powiedział zniesmaczony Max klepiąc moje ramię.

- To było okropne.- dokończyłam i podeszłam do kranu, który był w sali i spłukałam z twarzy jak i rąk krew byłej nauczycielki.

- Obrzydlistwo... Co z tym zrobimy jak Em się obudzi znów zemdleje.- zapytał Andree.

- Sprzątamy.- stwierdziłam i podeszłam do martwego ciała i złapałam za nogi kobiety.- Max pomóż mi.- powiedziałam do chłopaka a ten przytaknął i podszedł do nauczycielki i złapał jej ręce i podniósł.- Andree otwórz okno.- rozkazałam na co chłopak kiwnął głową i je otworzył.- Wyrzucamy.- powiedziałam i wraz z Max'em ją wyrzuciliśmy. 

- Masz mocną psyche jak na dziewczynę.- stwierdził Andree.

- I to bardzo, Emma odpadła na stracie.- potwierdził Lucas a Max przytaknął.

- Po prostu dużo oglądałam i no... Zawstydzacie mnie.- powiedziałam i podrapałam się po karku.

- ugh...- odwróciliśmy się w stronę okna gdzie znajdowała się Emma.

- W końcu się obudziłaś.- powiedziałam.

- O mój boże! Miała...- nie dokończyła bo zatkałam jej usta wiedząc, że zaraz zacznie się drzeć w niebo głosy.

- Uspokój się Em.- powiedział do niej pogardliwym głosem Max, nie był taki przed chwilą. Ta pokiwała głową a ja ją puściłam.

- Co się dzieje?- zapytała.

- Nie mam ochoty i chęci by wyjaśniać wszystko po kolei więc będę się streszczać. Martwi ożywają i zjadają innych żywych, by później oni się przemieniali.- wyjaśniałam i odeszłam od niej.

- To nie może być prawda...- złapała się za głowę i zaczęła się kołysać.

- Powinniśmy się wykąpać. Nie wierzę, że to mówię, ale chyba czas użyć szkolnych pryszniców.- powiedziałam i westchnęłam.

- Ok.- potwierdzili moje zdanie chłopcy i zaczęli się zbierać.

- Weźcie jakąś broń nie wiadomo czy coś się jeszcze nie czai.- powiedziałam i złapałam za mój wierny młotek. Gdy wszyscy wygrali sobie broń wyszliśmy z klasy, był dopiero zachód słońca więc mieliśmy jeszcze naturalne światło, niestety nie wiem co z tym sztucznym.

- Rozdzielmy się i zabarykadujmy wszystkie wejścia.- powiedziałam i wraz z Andree udałam się do tylego wyjścia i tego ewakuacyjnego. Zanim wyszliśmy z klasy rzemieślniczej złapaliśmy za deski i gwoździe więc powinno to wystarczyć. Doszliśmy do pierwszych drzwi.

- Ja cię kryje ty przybijaj.- nakazałam Andree, i stanęłam do niego tyłem by wszystko widzieć.

- jesteś dobrym przywódcą wiesz.- rozpoczął rozmowę chłopak.

- W końcu byłam przewodniczącą szkoły.- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.

- wpadasz na dobre pomysły, i nie brzydziłaś się tego... Czegoś.- stwierdził przybijając ostatnią deskę.

- Nie miałam wyjścia, musiałam coś zrobić z tym. Ale dziękuję.- podziękowałam i szliśmy dalej  do ostatnich w naszej misji drzwi. 

Kierowaliśmy się do nich, gdy usłyszałam hałas z klasy obok której przechodziliśmy. Złapałam ramię chłopaka i pociągnęłam do ściany by stał obok mnie. Zaczęłam się cicho kierować do tych drzwi, jak się okazało do sali chemicznej. Zajrzałam do środka i zauważyłam już drugiego tego dnia martwego. Była to jedna z osób która zawsze zostawała po lekcjach Marie, pilna uczennica która dbała o swoje oceny. Miała poszarpaną nogę jak i rękę, przez co już wiedziałam że jest nieżywym.

- tam jest jeden z nich...- powiedziałam szeptem do Andree.

- co robimy?- zapytał mnie tak samo szeptem Andree.

- jest do nas tyłem zajdę ją i zabije.- stwierdziłam i weszłam do sali a za mną chłopak. Podeszłam do niej po cichu i uderzyłam młotkiem tak by upadła na ziemie co się udało.- Andree.- powiedziałam donośnym głosem, a tej zrozumiał przekaz i podał mi maczetę która mu służyła za broń. Zamachnęłam się i wbiłam jej ją w głowę, przez co widziałam kawałek jej mózgu, ale to nadal nie było to. Zamachnęłam się drugi raz w to samo miejsce przez co maczeta przebiła mózg.

- teraz to na pewno potrzebujesz kąpieli.- stwierdził Andree widząc mnie całą w krwi martwej już kujonki.

- Ha ha.- powiedziałam ironicznie i udałam się do ostatnich drzwi.- Masz.- powiedziałam i podałam mu jego broń a sama wzięłam nieprzydatny młotek.

-Dzięki.- podziękował i udał się za mną w ciszy. Zabarykadowaliśmy ostatnie drzwi w naszej misji i udaliśmy się do miejsca zbiórki czyli toalet.

Na miejscu byli już Max, Lucas i Emma. Spojrzeli w naszą stronę zauważając nas, a zwłaszcza mnie.

- Widzę, że to wy napotkaliście problem.- stwierdził Lucas.

- Ta... Skoro już wszyscy jesteśmy, idziemy do biura rzeczy znalezionych.- powiedziałam i poszłam jako pierwsza a za mną reszta, a raczej chłopcy bo Emma ruszyła gdy Max poszedł.

- Czemu się jej słuchasz Max?- zapytała słodkim głosem Emma, wywróciłam oczami na jej słowa.

- Bo ona wie co robi.- powiedział krótko i na temat. Emma zamknęła się w końcu i w ciszy udaliśmy się do naszego celu.

Stanęłam obok drzwi i je lekko otworzyłam by zobaczyć, czy ktokolwiek tam jest. Na szczęście było pusto.

- Proszę wybierać sobie nowe ubranka moje dziecinki.- powiedziałam i poszłam do pudła jednego z wielu z ciuchami. Wzięłam stamtąd białą bluzkę i długie jeansy w moro. Wszyscy wybrali swoje ciuchy i udaliśmy się do toalet. Weszłam wraz z Emmą do toalety i do kabin prysznicowych. Rozebrałam się i zaczęłam spłukiwać z siebie krew. Woda była letnia przez to, że Emma używała gorącej. Ale mi to nie przeszkadzało było po prostu przyjemnie. Umyta załapałam za stanik i majtki należące do mnie i poszłam po ubrania. Założyłam je i czekałam tylko na Emmę.

Wyszła po ok. 30 min i zaczęła się ubierać. Ona za to wybrała spódniczkę i crop top. 

- jesteś pewna, że w tym stroju będziesz zabijała martwych?- zapytałam ironicznie, na co ona zaśmiała się i stanęła wypychając swoje bimbały na wierzch.

- Maxi mnie ochroni. Nie to co ciebie marna kobieto.- powiedziała Emma. Westchnęłam przez jej głupotę widać po wszystkich chłopakach, że jej po prostu nie tolerują. Wyszłam na zewnątrz gdzie już byli gotowi chłopcy.

- co tak długo?- zapytał Max.

- Emma musiała wziąć 30 minutową kąpiel.- powiedziałam zażenowana jej zachowaniem. Wszyscy prócz niej westchnęli.- chodźmy do stołówki, dzisiaj była dostawa więc jest pełno żarcia.- zaproponowałam i skierowałam się do stołówki. 

Doszliśmy do wielkich drzwi i je otworzyliśmy, na szczęście żadnej żywej jak i nie żywej osoby. Poszłam za ladę i zaczęłam przeglądać co mamy. 

- Kto ma ochotę na hamburgera?- zapytałam i spojrzałam na chłopaków siedzących już w ławce.

- Wszyscy.- powiedział za innych Max.

- Nie ja muszę przestrzegać diety, takie ciało nie robi się samo.- powiedziała egoistyczna Emma.

- Racja, to twój zaufany skalpel i plastik w ciele robią to twoje ,,piękno''.- zrobiłam cudzysłów nad pięknem, bo ona po prostu była sztuczna. 

- Maxi powiedz jej coś!- pisnęła. 

- Em... Jest apokalipsa a ty chcesz przestrzegać jakieś diety ogarnij się.- powiedział znudzony chłopak. Uśmiechnęłam się i zabrałam się za robienie posiłku.

Skończyłam i poszłam podać nasze jedzenie do stołu.

- Smacznego.- powiedziałam i usiadłam obok Andree.

- Co robimy dalej?- zapytał Lucas. Zamyśliłam się.

- Mamy tutaj jedzenie, ale jest to nadal szkoła nie ma tutaj odpowiedniej broni przeciw temu czemuś.- zaczęłam analizę grupową.

- Racja... Wynosimy się?- zapytał Max i spojrzał na mnie i chłopaków.

- Powinniśmy... Kto jest za?- zapytałam.  Wszyscy podnieśli ręce.- Dobra postanowione. Jutro się pakujemy i od razu ruszamy. A i Emma, radzę ci się przebrać zanim ruszymy.- powiedziałam patrząc na nią krytycznym wzrokiem.

- Czemu? Maxi podoba ci się to prawda?-zapytała ponownie tym swoim słodkim głosikiem.

- Nie jest to praktyczne, przebierz się nikt cię nie będzie dymać teraz.- powiedział jakby było to oczywiste. 

- ja już zjadłam.- powiedziałam i wstałam od stołu.- Idę się położyć, do jutra.- powiedziałam i ziewnęłam.

- Branoc.- odpowiedzieli mi wszyscy oprócz Emmy. Ale co zrobisz jak nic nie zrobisz?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro