Książę Lamorożców, Damy dworu i Happy end
I wtedy stała się rzecz niezwykła...
Gdy Volflang przekroczył próg sali tronowej rozbłysło wielkie, oślepiające światło!
W jednej chwili ogarnęło one całą Krainę Lamorożców!
Gdy zgasło i nasi bohaterowie odzyskali zdolność widzenia... coś było inaczej.
- Ja.. Nie jestem czarny! - krzyknął nagle Król Amadeusz. I rzeczywiście. Jego czarne futro nie było już czarne natomiast fioletowe, a róg mienił się wszystkimi kolorami tęczy.
- Zamek też nie jest czarny! O! A pleśniowe bagna znów są coca colowe! Wszystko wróciło do normy!
Ach jak się cieszę! - uradował się podbiegając do okna.
- Za dużo różowego - skrzywiła się Alice i zaczęła naśladować odruchy wymiotne.
- Może mi ktoś wyjaśnić co się właśnie stało, bo tak jakby trochę nie rozumiem trochę - odezwał się Volflang. Wszyscy na niego spojrzeli, a głosy momentalnie stanęły im w gardłach.
Przed nimi nie stał już ten sam irytujący zwierzak co zawsze. Zamiast niego stał piękny, dorodny lamorożec o różowym futrze i mieniącym się kilkoma kolorami rogiem. Wyglądał naprawdę dostojnie.
- Nie wierzę... - wyszeptał Król, a następnie zawołał na całą salę:
- Po prostu nie wierzę! - następnie podbiegł i uściskał Volflanga. On jak i psychopatki spojrzeli po sobie zdezorientowani.
- Yyy... Ale w co nie wierzysz? - zapytała Alice, Amadeusz puścił lamorożca.
- Jak to? To wy nie rozumiecie? Klątwa wyraźnie głosi, że jedynym sposobem na jej zdjęcie jest odnalezienie mojego syna! Połączcie fakty! Zaginiony syn, klątwa, żeby ją cofnąć trzeba syna znaleźć, nagle przychodzi ten oto lamorożec i klątwa zostaje zdjęta! Teraz rozumiecie? - czwórka przyjaciół (jeżeli w ogóle można ich tak nazwać) przekrzywiła niepewnie głowy.
- Ehh... - westchnął monarcha i postanowił mówić wprost.
- TO TEN LAMOROŻEC JEST MOIM ZAGINIONYM SYNEM! - wszystkie trzy dziewczyny zaniemówiły, a Volflang spojrzał na króla.
- Czy to prawda? - zapytał.
- Wasza wysokość jest pewien?
- Jestem pewien.
- Volflang? To możliwe? - wtrąciła Kot.
- No cóż.. Ciocia Matylda znalazła mnie kiedy miałem niespełna sześć miesięcy więc... To rzeczywiście możliwe - wykrztusił.
- W takim razie natychmiast zacznijmy świętować! - krzyknął przeszczęśliwy król.
Później wszystko działo się tak szybko, że żadna z dziewczyn nie mogła nadążyć.
Król Amadeusz zawołał służby żeby przygotowały wielką uroczystość dla całej krainy, jednak był mały problem, gdyż nie wiadomo jak ani gdzie połowa służby... zniknęła.
Druga połowa przez kilka godzin pracowała w pocie czoła żeby przyjęcie się udało.
Alice, Kot i Lucy zostały mianowane damami dworu, odbyła się uroczysta koronacja Volflanga na księcia, na którą przybyła także ciocia Matylda. W połowie uroczystości pojawiła się też Królowa Mozartowa.
Radości nie było końca, radość bezgraniczna zapanowała w całej krainie, dawno lamorożce nie były tak szczęśliwe.
I choć Lucek, Ala i Kociara damami dworu zostały i od nadmiaru słodkości żygały, to za rezydencją Slendera tęskniły, krwi i flaków im brakowało więc postanowiły do domu powrócić i już na lamorożcowym dworze nie służyć. I gdy wieczór nastał z przyjacielem - księciem Volflangiem się pożegnały i do domu się skierowały.
Problem był jeden jedyny, gdyż nie wiedziały jak wrócą, przygód wiele je czekało, ale to... już zupełnie inna historia.
THE END
*napisy końcowe itp.*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro