Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3/cz2

Zeszliśmy razem na dół. Przy stole siedzieli już mój ojciec, który dopiero wrócił z pracy i bracia, a mama krzątała się gdzieś po kuchni.

-Dzień dobry -przywital się szatyn, gdy siadalismy juz do stołu.

-Witaj Adamie. Jak ci minęła podróż? -zapytał mój tata odkładając gazetę, którą właśnie czytał.

-Bardzo dobrze, dziękuję -odpowiedział z uśmiechem.

-To dobrze, bo na pewno jesteś głodny -odezwała się mama niosąc w rękach tacę z dużą ilością kanapek.- A propo do kiedy u nas zostajesz?

-Nie chciałbym stwarzać problemu...

-Oj Adasiu. Dla nas to żaden problem. Czuj się jak u siebie w domu -przerwała mu przemiłym głosem kobieta.

-Na ile mi państwo pozwólcie, na tyle zostane, aczkolwiek nie chciałbym naciągnąć gościnności- uśmiechnął się nieśmiało.

-Oh my gosh jakie maniery! Chłopcy uczcie się od niego, bo to anioł, a nie urwis -zaśmiała się.

-A ja nie jestem aniołkiem?- zapytał Blaise robiąc słodką minkę w stronę mamy.

-Chyba zbuntowanym aniołem -zażarował tata.- A teraz czekolada marmolada przy jedzeniu się nie gada. Smacznego.

Jak zarządził mężczyzna zjedliśmy posiłek w milczeniu. Następnie ja Adam i bliźniacy udaliśmy się do mojego pokoju i usiedliśmy wygodnie na łóżku.

-To do kiedy w końcu zostajesz Adam?- zagadnął Ed.

-Tak jak mówiłem nie wiem, ale jak najdłużej -uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko.

-Mówiłem wam, że jeśli nie przestaniecie to żygnę tęczą -jęknął Blaise.

-Ale co my takiego robimy? -zapytałam z lekkim oburzeniem.

-Te wszystkie tiki i sloweczka typu kwiatuszku, księżniczko blee...- odparł z krzywą miną, jakby dopiero zjadł cytryne.

-Och weź sobie znajdź dziewczynę, to zobaczysz jak to jest- uśmiechnęłam się. - Co powiesz na Anastazje? Wydaje się miła i jest w miarę ładna.

-No niby tak, ale jednak nie jest idealna.

-To jaki jest według ciebie ideał dziewczyny? -spytał Adam przyłączając się do rozmowy.

-No wiesz. Dziewczyna powinna być odważna i zadziorna, ale też uczuciowa, którą można przytulic. Kolor włosów, no cóż najlepsze byłyby brązowe wpadające w rudy, a oczy zielone jak trawa...

-Zaraz, zaraz. Czy ty czasem nie opisujesz naszej Alex- zapytał Edward, który uśmiechał się jak głupi do sera.

-A to moja wina, że Alex jest ideałem dziewczyny?- odpowiedział pytaniem na pytanie Blaise. - No, ale dosyć o mnie. To teraz pognębimy Eda. Co tam Edziu? Jak z twoim życiem partnerskim.

-No... normalnie -mój brat zaczął drapać się nerwowo po karku, a jego blada twarz przybrała barwę czerwieni.

-Czy my o czymś nie wiemy? -spytałam z uśmiechem.

-No bo wiecie... -chłopak zaczął się delikatnie jąkać. - Bo... Ja... Chyba...

-No wyduś to z siebie!

- Jestem gejem.

Spojrzelismy na niego w osłupieniu. Edward Malfoy gejem? To nie może być prawda. Przecież znam swojego brata jak własną kieszeń i nigdy nie przypuszczałabym, że jest gejem.

Blaise spojrzał na brata i zaczął się z niego śmiać, a tamten tylko mocniej się zaczerwienił. Zaraz, zaraz... Zaczerwienił? Przecież to nie w jego stylu.

-Edziu, hahaha bardzo dobry Hahaha żart hahaha. Edzio pedzio Hahaha -śmiał się Blaise, jednak mi było trochę żal brata.

-Wiecie, to ja już może sobie pójdę -odparł ze spuszczoną głową i wyszedł z pokoju, a ja za nim. Przecież nie mogłam go zostawić w tym stanie.

Chłopak skierował się do swojego pokoju i wyszedł na balkon. Usiadł na drewnianej ławce, którą kiedyś przytachtał tam sobie. Chłopak uwielbia obserwować gwiazdy nocą, co za tym idzie, jest jednym z najlepszych w astronomii. Z nim nie dalbyś rady się zgubić.

-Mogę? -zapytałam, gdy wyszłam tuż za nim z pomieszczenia.

-Ta, jasne -odparł obojętnym tonem. Siedzieliśmy przez chwile w milczeniu wpatrując się w gwieździste niebo.- Nie powinienem wam tego mówić.

-Że jesteś gejem? Przecież to normalne.

-Widocznie nie dla Blaisa.

-Oj Edward, przecież wiesz jaki jest Blaise. On zachowuje się jakby miał trzy lata, a nie prawie szesnaście. Jego reakcja była wręcz chamska i przez chwilę miałam ochotę walnąć go w tą głupią głowę. Po prostu wyjechałeś z tym tak nagle i potrzebujemy czasu, żeby się z tym oswoić. Rozumiesz?

-Mhm.

-No, a teraz powiedz mi kto jest twoim wybrańcem.

-Lukas- szepnął po chwili milczenia.

Popatrzyłam na niego zaskoczona. No okay. Od jesiennego tygodnia z mugolami zaprzyjaznili się, ale bez przesady żeby zmienić orientację i się od razu zakochać.

-Eee... On o tym wie?

-No właśnie mam do ciebie małą prośbę -spojrzał mi prosto w oczy. Widziałam w nich smutek i niepewność.- Chodzi o to, czy mogłabyś zapytać się Lukasa, gdy będzie u nas nocował, o to czy ma dziewczynę i czy w ogóle interesują go one. Proszę...

-Uhh no okay. Zapytam się go. Ale jeżeli mi coś obiecasz.

-Wszystko.- uśmiechnął się szczęśliwy.

-Nie będziesz przejmować się Blaisem i jego żartami.

-Nie będę! Obiecuje! Jesteś najlepszą siostrą na świecie! -wykrzyknął i mocno mnie przytulił. -A jeżeli chodzi o Adama, to fajna z niego dupeczka.

-Edwardzie Malfoy przywołuje cie do porządku! -zaśmiałam się i mocniej wtuliłam w brata.

-A teraz tak na serio. Idź juz do swojego chłoptasia, bo będzie zazdrosny.

-Och, przecież nie ma o co. Po pierwsze jesteś moim bratem, a po drugie jesteś gejem.

-No dobra już idź. Dobranoc!

-Pchły na noc!- powiedziałam i wyszłam z pokoju.

Udałam się do swojej sypialni, gdzie zastałam Adama, który przypatrywał się zdjęciom, które ustawione były na szafce w czarnych ramkach.

-Kim jest ten chłopak? -zapytał i wskazał na zdjęcie, które zrobiliśmy rok przed śmiercią Kevina. Byliśmy wtedy w górach na wycieczce rodzinnej z okazji urodzin bliźniaków.

-To Kevin. -odparłam krótko.

-Kim on jest?- spytał nie dając za wygraną.

-Nie chce o tym gadać -ucięłam temat i położyłam się na łóżku tyłem do chłopaka.

Po chwili poczułam jak materac się ugina, a ktoś kładzie się za mną i mocno mnie do siebie przytula.

-Przepraszam- szepnął mi prosto do ucha.- Nie powinienem pytać.

-Nie masz za co przepraszać -powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem.- Nie wiedziałeś, że to drażliwy dla mnie temat. Obiecuje, że kiedyś ci opowiem, ale jeszcze nie dziś. Okay?

-Okay.

-A teraz chodźmy spać, bo jestem zmęczona -odparłam i mocniej wtuliłam się w Adama.

-Twoja mama pościeliła mi łóżko w pokoju gościnnym.-przypomniał sobie.

-Trudno. Dziś śpisz ze mną, bo się za tobą stęsknieniłam.

-Kocham cię.

-Ja ciebie tez -szepnęłam i odplynelam do krainy Morfeusza.

Kochani czarodzieje!
Przepraszam, że dodaje ten rozdział później niż miałam zamiar, ale miałam strasznie dużo nauki i nie miałam zbytnio czasu :( Za dużo "miałam" jest w tej wypowiedzi :/ ale mam nadzieje, że Wam to nie przeszkadza :)

Dziękuję Wam za cierpliwość, wyświetlenia, gwiazdki, komentarze i do następnego rozdziału :)
Ściecha

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro