Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

Tuż po tym jak wysiedliśmy z auta Blaise pobiegł w stronę domu.

-Będę miał najlepszy pokój! -krzyknął będąc w połowie drogi.

-Heh szkoda tylko, że nie ma kluczy- zaśmiał się pan Weasley kręcąc kluczami na palcu.

Podbiegłam do niego i mu je wyrwałam.

-Bardzo przepraszam panie psorze, ale mój współlokator i ja nie możemy mieć byle jakiego pokoju -uśmiechnęłam się i dołączyłam do mojego brata.

-A bagaże?! -zawołał mój chłopak.

-Jack wiesz jak ja cie kocham- cmoknęłam mu w powietrzu i uciekłam.

Gdy dopadłam drzwi szybko wyjęłam klucze i otworzyłam je.
Weszliśmy razem z Blaisem i zamknęliśmy się od środka.

Wtedy zauważyłam, jak piękne jest wnętrze. Ściany były czerwone. Na środku salonu stała brązowa duża rogówka, dwa wygodne krzesła tego samego koloru i mały stół. Na ścianie na przeciwko powieszony był ogromny telewizor. Obok mieścił się kominek.

Koło salonu stała drewniana kuchnia z podświetlaną wyspą na środku. Korytarz prowadzący do dwóch pokoi i łazienki był obok schodów prowadzących na górę.

-Wow- wymsknelo mi się.

-Rusz się Al, bo za niedługo nie będziemy mieli takiego wyboru. To co? Góra czy dół?

-Góra -odparłam zdecydowanie.

Wbieglismy po schodach i weszliśmy do pierwszego pokoju. Ściany były drewniane. Na środku stało duże łóżko małżeńskie, a obok duża szafa i toaletka. Duże okno skierowane było na ciemny las.

-Nie tu- powiedziałam i skierowałam się do kolejnej sypialni.

To drugie było troszkę lepsze od poprzedniego. Zamiast łóżka małżeńskiego były dwa pojedyncze. Minusem były skóry na ścianach.

-Tez nie.

Pozostał nam ostatni pokój. Weszłam do niego i pierwsze co zwróciło moją uwagę to balkon wychodzący na jezioro. Wyglądał jak jakiś piękny obraz. Woda, las, kolorowe kwiaty. To wszystko jak w jakimś filmie. Zastygłam na chwilę podziwiając cudowny widok.

Później zauważyłam, że pomieszczenie jest dwa razy większe niż poprzednie. Drewniane ściany pomalowane zostały na biało. W rogu stał mały kominek, a koło niego znajdowała się ogromna, czarna szafa i toaletka. Jedynym minusem było dwuosobowe łóżko, ale dla takiego widoku warto się poświęcić.

-Blaise bierzemy ten pokój! -krzyknęłam do brata, na co szybko przyszedł do mnie.

-Jestem za, tylko jest jedno ale, które zapewne przeszkadzać będzie i mi i tobie- odparł gdy już zapoznał się z pomieszczeniem.

-Łóżko małżeńskie -powiedziałam, na co mój brat przytaknął. -Jakoś przeżyjemy.

-To chyba czas już otworzyć tamtym drzwi -uśmiechnął się.

-Oj wiesz braciszku jaki ty jesteś hojny- rzekł z sarkazmem w głosie Ed wchodząc do pokoju razem z resztą. -Daliśmy sobie rady bez ciebie.

-To bardzo dobrze, bo ja mam ochotę teraz walnąć się na łóżku i spać -zrobił co powiedział i juz po chwili leżał rozłożony na całym materacu.

-Kanapa na Blaisie! -krzyknął Jeff, na co wszyscy, z wyjątkiem pana Weasleya i Angeli znaleźliśmy się na moim bracie.

-Phy dziecinada -mruknęła dziewczyna. -Idę poszukać sobie jakiegoś pokoju.

-Czekaj, czekaj Angela, bo musimy sobie ustalić kto z kim śpi w pokoju- zatrzymał ją pan Weasley. -Alex śpi z Blaisem. Podobno bracia White też. Czy to jest nadal aktualne?

-Tak proszę pana -odparł Adam.

-Dobrze czyli zostało nas... Czy Moglibyście się na chwilę skupić i nie wydurniac się?!

Wszyscy jak na zawołanie ustawiliśmy się w rządku.

-No, tak lepiej. Czyli zostało nas pięciu...

-Ja mogę spać z którymś z chłopców -zaproponowała moja ukochana kuzynka szczerząc się.

-Nie, nie możesz- uśmiechnął się krzywo profesor.- Zostały nam trzy sypialnie, a nas jest pięciu, czyli Angela jako dziewczyna, będziesz spać sama.

-Uhh. Dlaczego Alex może, a ja Nie?

-Bo ja tak mówię.

-Proszę pana, to ja mogę spać z Lukiem - zaproponował Ed.

-Świetnie. Tylko pozostaje pytanie czy Jeff chce spać ze mną w pokoju.

-Nie mam nic przeciwko temu -odparł radośnie.

-No, czyli pokoje mamy z głowy. Jest godzina 16.00. Macie trzy godziny na rozpakowanie się i na odpoczynek. O 19.00 kolacja, a potem będziemy ustalać plan dni na najbliższy tydzień.

Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, z wyjątkiem mnie i Blaisa, bo nikt się nad nami nie zlitował i musieliśmy iść po swoje walizki.

Gdy już wróciliśmy z bagażem, Blaise walnął się na łóżko.

-Którą stronę szafy bierzesz? -zapytałam.

-Wolną.

-Uhh. Czyli?

-Wybierz sobie którą chcesz. Podobno kobiety mają pierwszeństwo.

-Ja biorę górę, ty bierzesz dół. Ja biorę łóżko od strony balkonu, a ty od ściany. Toaletke biorę ja, a ty bierzesz Yyy... to krzeslo w rogu.

-Okay. Czyli mogę iść już spać?

-A rozpakować się nie musisz?

-Uhh. No wiesz, mam taką najwspanialszą, najpiękniejszą, najcudowniejszą siostrę, która znając jej dobry charakter na pewno mnie rozpakuje.

-Ta siostra, to chyba anioł nie kobieta.

-Mówię ci. Sto, a nawet milion razy lepsza.

-Och... Blaise, Blaise. Znajdź ty w końcu sobie jakąś dziewczynę, która by ci usługiwała. A właśnie. Czemu ty, ani Ed, ani Jeff nie macie dziewczyny?

-Jeff jest zakochany w tobie i nie chce nawet słyszeć o innej. Edward, no cóż. Chyba musze zdradzić ci moje podejrzenia. Wydaje mi się, że jest gejem. No, a ja. Hm... Tak jakoś nie ma idealnej kandydatki. Jedyną jest moja siostra, ale niestety jest moją młodszą siostrzyczką.

-Już dobra, dobra, przestań tak tą siostrę chwalić. Na pewno ma jakieś wady.

-Jest potwornie piękna.

-Przestań, bo posądze cie o kazirodztwo -zaśmiałam się.

-Ehh nie da rady- westchnął. -Moja gwiazdka ma chłopaka, którego bardzo kocha,a rodzice pewnie by się nie zgodzili.

Zaczęłam się z niego śmiać. Debil. Robił wszystko żebym go rozpakowała. Szybciej by mu było to zrobić niż mi tak cały czas słodzić.

Po chwili chłopak dołączył się do mnie i razem śmialiśmy się, aż nam nie zabrakło tchu.

-No to co? Rozpakujesz mnie?

-Ehh... Sama nie wiem.

-No proszę...

-Okay. Ale pod jednym warunkiem.

-Jakim?

-Gdy Cię poproszę, gdy będę chciała zostać sama lub z kimś wyjdziesz z tego pokoju.

-A z kim ty byś chciała zostać sam na sam w sypialni- zaczął poruszać brwiami w górę i w dół.

-No nie wiem. Może wytęż swoją mozgownice i pomyśl.

-Nie, bo się jeszcze spoce i mi się zniszczy fryzura, którą układałem całe rano. No więc? Rozpakowywujesz czy nie? Bo zaraz mamy kolacje.

-No już, już. Cierpliwości. Mamy jeszcze dwie godziny.

Podeszłam do szafy i zaczęłam po kolei wyjmować ubrania Blaisa. Nagle natrafiłam na mój błękitny, dwuczęściowy strój kąpielowy. Co on tutaj robi? Przecież miałam go nie brać, bo stwierdziłam, że i tak nie będę się kąpać. Czuje na odległość jakiś spisek.

-Blaise, co mój strój robi w twojej walizce?

-Leży?

-Pytam na poważnie.

-A ja ci najbardziej poważnie na świecie odpowiadam.

-Po co mi go spakowałeś? Przecież wiesz, że i tak nie będę pływać.

-Al, Al, Al moja kochana siostro. Pomyśl logicznie. Jeżeli Angela, która cię nienawidzi wzięła strój kąpielowy, co jest bardzo prawdopodobne, a w zasięgu jej wzroku są przystojni faceci to...

-To będzie świecić tyłkiem przed ich oczami. Jejciu dzięki Blaise. Jesteś kochany. Jak ja mogłam o tym nie pomyśleć. Kurcze i nawet nie wzięłam żadnych kosmetyków...

-Wziąłem.

Pisnęłam i rzuciłam się bratu na szyję. Okay przy jego 178 wzrostu, a moim 160 mogło to wyglądać trochę dziwnie, ale nie zważałam na to. Nie wiem co ja bym bez tego głupka zrobiła.

-Dobra, dobra puść, bo mnie jeszcze udusisz- zaśmiał się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro