Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13/ cz2

Możecie włączyć piosenkę, dla lepszego efektu :)

Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Od jakiegoś czasu próbuje otworzyć te głupie oczy, ale na marne. Słyszę tylko zapłakane głosy moich bliskich. Serce mi pęka gdy słyszę jak cierpią, a nie mogę nic zrobić. A może jednak mogę? Tylko ciekawe co?

Tęsknię za Adamem. Za jego czułością i troskliwością. Za jego uśmiechem i delikatnymi pocałunkami. Za każdą spędzoną z nim chwilą. Dlaczego to musi być takie trudne?

Poczułam czyiś dotyk na swojej dłoni. Tak! Teraz albo nigdy! To na pewno mój chłopak! Staram się poruszać palcami u ręki. Chyba mi się to udaje, bo osoba, która stoi obok mnie coś krzyczy.
A teraz najtrudniejsze zadanie. Otworzyć oczy. Zrób to dla Adama. Dla nich wszystkich, którzy przez ciebie cierpią! Mówiłam sobie w myślach i po chwili uchyliłam lekko powieki. Jednak szybko je zamknęłam, bo oślepiło mnie ostre światło.

-Zzzgaśśście śśświatttło- wyszeptałam i chyba ktoś to doslyszal, bo po chwili słychać było chrzęst zasówanych rolet.

-Alex? Słyszysz mnie?- odezwał się nieznajomy mi dotąd głos.

-A-A-A-Addamm- wychrypiałam.

-Nie. Nie jestem Adam. Nazywam się Mark Smith i jestem twoim lekarzem. Witamy wśród żywych. Jak się czujesz?

Witamy wśród żywych? O co chodzi? Ten facet mówi, jakbym umarła i nagle się obudziła. A może tak jest? Nie, to niemożliwe. Otworzyłam szerzej oczy, gdy światło trochę przyciemnialo. Ujrzałam mężczyznę w średnim wieku z ciemnymi włosami, które już lekko siwialy. Na nosie miał okrągłe okulary, jak niegdyś mój dziadek. Nie miał brody ani wąsów. Ubrany był w biały strój.

-Bbboli mmmnie gggłowa i gggardłło- wydukałam. Uhh co się dzieje z moim głosem?!

-Hm... To normalne przy tym stanie. Ale powiem ci, że jesteś prawdziwą szczęściarą. Niewielu przeżyłoby tą operacje- mężczyzna mówił to z takim spokojem, jakby ta gadka była jego codziennością. Ponadto nie patrzył na mnie, tylko uzupełniał coś w swoich papierkach. Phy ledwo przeżyłaś. Przecież to normalne. Wyczujcie ten sarkazm.

-Gggdzie...

-Nie nadwyrężaj strun głosowych.- upomniał mnie i podał mi jakiś blok i długopis. Och! No proszę. Komuś jednak zależy na moim życiu i zdrowiu. Jestem pod wielkim wrażeniem. - Przez kilka dni będziesz musiała się posługiwać nim, zanim twój głos wróci do normy.

Pokiwałam twierdząco głową, że zrozumiałam i napisałam na kartce pytanie, które wcześniej chciałam mu zadać. Lekarz przeczytał i chwilkę się zamyślił.

-Twoi rodzice poszli jakieś dwie godziny temu do domu, aby się odświeżyć. Był tutaj kilka dni temu jeszcze taki chłopak i zostawił ci list. A! No właśnie! Miałem ci go przekazać. Zaraz, zaraz... Gdzie ja go posiałem? Daj mi chwilę i zaraz wrócę.

Doktor wyszedł z pomieszczenia, a ja zaczęłam się zastanawiać, jaki chłopak mógł zostawić dla mnie list. Czyżby to Adam? Bzdura. Powiedziałby mi to w oczy, a nie przez jakiś głupi skrawek papieru. Może Jeff? Ale niby po co miał to robić? Przecież i tak miał przyjechać na wakacje... Właśnie! Który dzisiaj jest?! Rozglądnęłam się po pokoju. Obok mnie na jednym z trzech szpitalnych łóżek leżała jakaś dziewczyna. Ściany były białe, jak w sumie wszystko w tym pomieszczeniu. W końcu dostrzegłam mały kolorowy kalendarz z dniem zaznaczonym czerwonym kwadracikiem, który przesuwał się codziennie o jedną karteczkę. 7 sierpnia?! Byłam nieprzytomna dwa tygodnie, albo nawet i więcej?!

-Zostawił go kilka dni temu- z zamyśleń wyrwał mnie głos lekarza.- Kazał ci to przekazać, gdy się obudzisz. Ja już muszę iść do innych pacjentów, ale gdybyś czegoś potrzebowała, to koło łóżka masz elektryczny dzwonek, który powiadomi personel.

Podał mi kopertę i znów wyszedł. Szybko ją rozerwałam i rozłożyłam kartkę, która była w środku.

Kochana Alex!
Jak pewnie wiesz nie lubię pisać listów. Dużo łatwiej byłoby mi porozmawiać z tobą normalnie, a nie za pośrednictwem papieru i długopisu. Boję się, że nie powiem, wszystkiego, czego bym chciał, ale niestety. Czasem tak bywa.

Może nie zrozumiesz mojej decyzji. Mi też bardzo trudno było ją podjąć, ale pamiętaj, że zrobiłem to dla twojego dobra. Przy mnie i mojej głupiej rodzinie nie jesteś bezpieczna, dlatego wyjeżdżam do dziadków. Proszę, nie płacz i nie tęsknij za mną, bo nie warto. Na pewno znajdziesz sobie lepszego chłopaka, który się tobą zaopiekuje. Dziękuję Ci za wszystkie chwile spędzone razem i przepraszam za wszystko.
Adam

Ps Zawsze będę cię kochał.

Z każdą kolejną przeczytaną linijką moje policzki były co raz bardziej mokre od łez. Gdy go przeczytałam wydałam z siebie zduszony szloch. Mieliśmy być razem! Miało być tak pięknie! A on mnie zostawił! Dla mojego bezpieczeństwa?! Przecież musiał być inny powód tego! A może to jest żart i zaraz wyskoczą wszyscy i powiedzą, że to tylko kłamstwo dla zabawy?

Nagle ktoś otworzył drzwi. Stanął w nich Jeff w krótkich, jeansowych spodenkach i czerwonej koszulce polo. W pierwszej chwili uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył jednak później posmutniał i usiadł obok mnie na łóżku. Mocno mnie przytulił i zaczął gładzić po włosach.

-Al? Co się stało? Dlaczego płaczesz?- podałam mu list, a chłopak zaczął go czytać, nie wypuszczając mnie z ramion. Gdy skończył spojrzał na mnie ze wspolczuciem.- Naprawdę mi przykro.

A więc to prawda. Adam odszedł. Wybuchłam jeszcze większym płaczem. To nie może być prawda. To tylko jakiś pieprzony sen, z którego zaraz się obudzę.

Wzięłam kartkę papieru i napisałam na niej: kiedy?

-Kiedy wyjechał?- pokiwałam głową.- Jakieś trzy dni temu. Spakowal się. Pożegnał i tyle go widzieliśmy. Twoja mama nalegała, żeby został, jednak on był uparty i powiedział, że nie chce cię więcej skrzywdzić.-przerwał na chwilę.- On cię naprawdę kocha Al.

-Gdyby mnie kochał, to by mnie nie zostawił.- wychrypiałam i wtuliłam się w niego mocniej.

Hejka
Znów przepraszam, że nie było tak długo rozdziału, ale nie miałam internetu :( Następny rozdział pojawi się szybciej.

Tak wiem, rozdział nudny, no ale cóż zrobić :(

Co raz więcej was jest z czego się bardzo, bardzo, bardzo cieszę <3

Następny rozdział 14 gwiazdek.

Mile widziane komentarze :D

Ściecha

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro