Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Znajduję się w ogromnej, staromodnie urządzonej sali z wysoko usytuowanym sufitem i z dwoma wielkimi oknami, które wpuszczają do środka promienie zachodzącego słońca.

Zaprzestaję chłonąć oczami wygląd pomieszczenia, bo zauważam znajomą twarz. Wiem, że osoba, na którą patrzę to Magnus, ale wygląda inaczej niż zwykle. Jest chudszy niż kiedy widziałem go po raz ostatni, a jego nogi i ręce przypominają patyki. Ubranie mężczyzny jest brudne i podarte, włosy są w kompletnym nieładzie. Wydaje się całkowicie wyczerpany, ledwo stoi na własnych nogach. Podchodzę i łapię go w pasie, chcąc pomóc. Wtedy do moich uszu dochodzą cicho wypowiadane przez niego słowa, które brzmią jak modlitwa.

- ...przyjdź królestwo twoje, bądź wola twoja, jako w piekle, tak i w Edomie...

Przestaję go słuchać, bo zaczynam wyczuwać obecność innych osób. Odwracam głowę i moje oczy rejestrują, że pojawiło się tu więcej znajomych twarzy. Isabelle oraz ten chłopak, z którym ostatnio spędza mnóstwo czasu - Simon, Clary i... Jace? Co oni tu robią? Co ja tu robię?

- Magnus? Co się tu dzieje na anioła?

Nagle z mroku wyłania się kolejna osoba. Jest to bardzo blady mężczyzna w białym garniturze. Moją uwagę zwracają jego złotozielone oczy, które przypominają te od...

- Ojcze - odzywa się Magnus. - Przyszedłeś.

Czuję, że brak mi słów. Otwieram usta, ale nie wydobywa się z nich ani jedno słowo czy pojedynczy dźwięk. To jego ojciec? Magnus mówił mi, że jego rodzice nie żyją i wychowywali go duchowni z Europy.

- Jestem Asmodeusz - mówi, przesuwając wzrokiem po wszystkich obecnych w sali. - Jestem jednym z dziewięciu książąt piekła.

- Niezła ksywka - rzucam i nie mogąc się powstrzymać, parskam śmiechem.

- Bardzo mi miło, że mnie wezwałeś. - Zwraca się do swojego syna, ignorując moje słowa.

- Nie zrobiłem tego, by uciąć sobie z tobą pogawędkę - mówi oschle mój chłopak. - Wezwałem się z pewnego ważnego powodu. Potrafisz wysłać nas z powrotem do Idrisu, prawda?

- Oczywiście, że tak, jestem jednym z najpotężniejszych demonów. Mogę zrobić praktycznie wszystko, ale nie za darmo. Będzie was to nieco kosztować.

- Wiem, czego chcesz. - Magnus robi krok w stronę ojca. - I możesz to mieć. Ale musisz mi obiecać, że moi bliscy bezpiecznie wrócą do Idrisu.

- Co? Co masz na myśli, Magnusie? - pytam. Przysłuchując się ich rozmowie, czuję coraz większy mętlik w głowie.

- Na każdego przychodzi pora. - Wtrąca się Asmodeusz. - Teraz nadeszła pora jednego z moich synów.

- Chwileczkę. - Analizuję powoli słowa mężczyzny. - Chcesz go... zabić?

Odruchowo zbliżam się do Magnusa i staję przed nim, chcąc bronić go za wszelką cenę, nawet kosztem własnego życia. Zauważam, że moi znajomi i siostra robią to samo.

- Nie pozwolę na to.

- Jakie to zabawne. Nephilim, chcący oddać życie za czarownika.

- Czarownika? - szepczę sam do siebie, zdziwiony.

- Odsuńcie się - mówi Magnus tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Ojcze, oddaję ci swoje życie...

- Nie. - Przerywam mu, odwracając się w jego stronę i łapie jego dłonie. - Nie mam pojęcia, co się tu dzieje, ale nie. Nie zgadzam się - mówię cicho spanikowany.

- Musze cię uratować, Alec. - Magnus wpatruje się we mnie z taką... miłością, że aż czuję rumieńce na policzkach. - Ciebie i wszystkich, których kochasz.

- Od czego chcesz nas ratować? Poza tym, w ten sposób nie uratujesz wszystkich, których kocham. - Posyłam mu błagalne spojrzenie.

Po chwili czuję na swoich ustach delikatny dotyk warg złotookiego. Całuje mnie z wielkim oddaniem, a ja nie pozostaję mu dłużny. Nagle zdaję sobie sprawę, że to pożegnalny pocałunek i odrywam się od mężczyzny, czując zbierające się w kącikach oczu łzy. Mężczyzna posyła mi ostatni blady uśmiech i chce zabrać głos, ale ktoś inny go uprzedza:

- Interesujące. - Przenoszę wzrok na przemawiającego. Ojciec Magnusa przygląda nam się z głębokim zamyśleniem wymalowanym na twarzy. - Zmieniłem zdanie. Nie chcę twojej nieśmiertelności, synu.

- A więc czego chcesz?

- Chcę wspomnień twojego ukochanego nocnego łowcy - wyszeptuje.

- Co? - wykrzykuje cała nasza szóstka, ja ze zdziwieniem, reszta z oburzeniem.

- Nic bardziej nie zaboli mojego syna niż zniknięcie jego partnera - mówi, uśmiechając się złośliwie, a ja uświadamiam sobie, że Asmodeusz mówi o mnie. - Będziecie cierpieć z powodu utraty przyjaciela. Chętnie odebrałbym mu życie, ale jest Nephilim, więc nie mogę tego zrobić.

- Zapomnij o tym. - Odzywa się moja siostra.

- To moja decyzja. - Ignoruję protesty przyjaciół i podchodzę do Asmodeusza. - Zgadzam się. Zabierz moje wspomnienia. - Słowa samoistnie wypływają z mych ust.

Nie wiem, co mną kieruje i co się tu do końca dzieje, ale czuję, że nie mam innego wyjścia. Moim obowiązkiem jest ochrona osób, na których mi zależy. Isabelle i Magnus są dla mnie najważniejszymi osobami na całym świecie. Clary jest moją najlepszą przyjaciółką, a gdy spotkałem Jace'a, poczułem, że łączy nas pewna więź zrozumienia i prawdziwej przyjaźni. Myślę, że to przez fakt, iż byliśmy ze sobą blisko w dzieciństwie. Co do Simona, wiem, że jest kimś ważnym dla mojej siostry i zasługuje na ratunek.

- Alec... - Słyszę zrozpaczony szept mojego ukochanego.

Chcę odwrócić się i posłać mu uśmiech, ale Asmodeusz zbliża do mnie swoje długie, blade ręce, i kładzie dłonie na mojej głowie. Na początku czuję tylko zimny dotyk, ale kilkanaście sekund później w mojej głowie rozgrywa się istne piekło.

Miliony scen zaczyna przewijać się w moim umyśle, jakby ktoś włączył nagranie i zaczął przewijać je wstecz. Pierwsze, co widzę, to scena z przed minuty, gdy Magnus patrzył na mnie z miłością i oddaniem. Wszystko przewija się tak szybko, że jestem w stanie wychwycić jedynie pojedyncze sceny. Moim oczom ukazuje się sytuacja, której nie pamiętam. Stoimy na świeżym powietrzu, wokół tańczą płatki śniegu. Wydaję mi się, że znajdujemy się na opuszczonej stacji metra. Złotooki stoi przede mną i wpatruję się we mnie z bólem. W mojej głowie rozbrzmiewa jego niski głos: "Aku cinta kamu". Po chwili słyszę samego siebie: "Co to znaczy?" Magnus uśmiecha się smutno i odpowiada: "To znaczy...". I wtedy owa scena się urywa i zastępuje ją inna. Magnus leży na zimnej posadzce umazany krwią, wygląda jakby nie oddychał. Sytuacja ponownie się przewija i już po chwili splatamy nasze palce, wpatrując się sobie w oczy. Niebieskie wypełnione najprawdziwszą miłością wpatrzone w złote. Słyszę jeszcze głos Magnusa: "Zawsze potrzebuję twojej siły, Alexandrze" i zanim zdążę mrugnąć, w moim umyśle ukazuje się coś nowego. Ja i Magnus spacerujemy za rękę w pewnym obcym, ale jednak minimalnie znajomym mi mieście. Paryż. Następna ukazana mi sytuacja przedstawia coś, co sprawia, że okrywam się silnym rumieńcem i cieszę się, że jedynie ja widzę owe sceny. Później jestem świadkiem wielu naszych wspólnych chwil, czułości i skrawków rozmów odbywających się w jego mieszkaniu. Nagle widzę przed sobą pewną blondynkę. Uśmiecha się do mnie przyjaźnie, ale w jej oczach widać cierpienie. Ze zdziwieniem stwierdzam, że ma na sobie suknię ślubną, a ja założyłem złoty garnitur. Odwracam głowę i zauważam Magnusa. Stoi w odległości kilku metrów, wpatrując się we mnie intensywnie. Sekundę później stoję przy nim i namiętnie go całuję, wywołując tym szok zebranych w sali osób. Po owym fragmencie wszystko zaczyna przewijać się zawrotną prędkością, przez co odczuwam silne zawroty głowy. Ostatnie, co pojawia się w moim umyśle, to uśmiechający się mężczyzna, mówiący: "Jestem Magnus. Chyba nie zostaliśmy sobie przedstawieni". I wtedy wszystko się urywa i zostaje tylko ciemność...

Przyjmuję pozycję siedzącą, głośno zaczerpując powietrza. Ponownie znajduję się w mieszkaniu Magnusa, a dokładniej w jego sypialni.

To był tylko sen. Tylko sen. Dziwny sen. Najdziwniejszy z wszystkich, których doświadczyłem w swoim siedemnastoletnim życiu.

Odwracam głowę i widzę, że koło mnie leży piękny mężczyzna. Jego oczy są zamknięte, a klatka piersiowa unosi się i opada równomiernie. Dlaczego przy Magnusie miewam te wszystkie dziwne sny? Wzdycham głośno. Po chwili mój wzrok przykuwa słabe źródło światła. Spuszczam wzrok na nasze splecione dłonie. Jarzą się one czerwienią pomieszaną z błękitem i zielenią. Zaskoczony, jednym szybkich ruchem zabieram dłoń i światło gaśnie.

Wpatruję się w swoją dłoń zaszokowany, ale nie widzę nic nadzwyczajnego. Zaczynam się zastanawiać, czy nie powinienem stąd spadać, bo za chwilę w pokoju może pojawić się hasający jednorożec.

Przecieram dłońmi zaspane oczy i spoglądam na elektroniczny zegarek, stojący na jednej z szafek. Zrywam się z łóżka jak oparzony, gdy zdaję sobie sprawę, która jest godzina. Druga w nocy! Mama bezlitośnie urwie mi za to genitalia.

Gdy zakładam buty w przedpokoju, w mojej głowie słyszę cichy głosik, mówiący, że nie powinienem wychodzić bez pożegnania. Najciszej jak potrafię, wracam do pokoju i podchodzę do śpiącego na łóżku Magnusa. Dotykam delikatnie jego policzka opuszkami palców i uśmiecham się mimowolnie.

- Chyba cię kocham - szepczę i zabieram rękę.

Jestem zaszokowany tym, że znamy się zaledwie od dwóch miesięcy, jesteśmy parą od tygodnia, a ja żywię do niego tak silne uczucia. Może jest to spowodowane tym, że czuję jakbyśmy znali się od lat. Ale to i tak nieważne, bo nie mogę mu tego powiedzieć. Nie chcę go odstraszyć przedwczesną deklaracją uczuć.

Odwracam się i wychodzę z pokoju. Dochodzę do drzwi, otwieram je i o mało na kogoś nie wpadam, chcąc opuścić mieszkanie złotookiego.

- Przepraszam - mówię odruchowo.

Robię dwa kroki w tył i przyglądam się owej osobie. Jest to piękna kobieta o ciemnych oczach, które wysyłają mi rozbawione spojrzenie. Ma bardzo bladą skórę, co pięknie kontrastuje z jej ciemnymi włosami, opadającymi falami na ramiona.

- Tęskniłeś za mną, mój mały karmelku? - pyta słodkim głosem, po czym na jej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.

Przepraszam za opóźnienie, zamiast zająć się rozdziałem, oglądałam Scream Queens 😂
Jak widzicie, większość tego rozdziału jest oparta na scenie z książki Cassie Clare "Miasto Niebiańskiego Ognia". Pozwoliłam sobie również wpleść dwie sceny Maleca z serialu.
Do napisania!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro