Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11.

Perspektywa Aleca

Budzę się z ogromnym bólem głowy, uczuciem gorąca oraz katarem. Powoli przyjmuję pozycję siedzącą i od razu tego żałuję, czując okropne zawroty głowy. Gdzie ja się tak załatwiłem?

A, no tak. Przypominam sobie wczorajsze spotkanie z Magnusem i mimowolnie się uśmiecham. Od dawna nie bawiłem się tak dobrze. Od dawna, oznacza w tym przypadku nigdy. Wspominam wczorajszy wieczór w najmniejszych szczegółach, zaczynając od zapukania do drzwi mieszkania Magnusa i problemu z oddychaniem na jego widok, na pożegnalnym pocałunku przed moim domem kończąc.

Z rozmyślań wyrywa mnie dźwięk otwieranych drzwi.

- Dzień dobry! - W pomieszczeniu rozbrzmiewa kobiecy głos pełen entuzjazmu.

- Tylko nie to - mamroczę, po czym opadam z powrotem na poduszkę.

- Opowiadaj jak było! - Wali prosto z mostu Izzy, usadawiając się na skraju łóżka. - Z racji tego, że wróciłeś o drugiej w nocy, musiało być ciekawie.

- I było. Iz, opowiem ci wszystko później... - Przerywam, bo wyczuwam mocne pieczenie w gardle połączone z chrypką.

- Przeziębiłeś się? Co wy wczoraj robiliście na tej randce? Wpadliście do jeziora? - Siostra wyrzuca z siebie serię pytań, wpatrując się we mnie intensywnie.

- Nie twoja sp... - Piekło rozgrywające się w moim gardle uniemożliwia mi dokończenie zdania.

Isabelle przybliża się i kładzie dłoń na moim czole. Praktycznie natychmiast na jej twarzy odmalowuje się współczucie.

- Jesteś rozpalony. - Stwierdza. - Zaraz przyniosę ci herbaty i coś na pozbycie się gorączki - mówi, po czym wychodzi z pokoju, bezgłośnie zamykając za sobą drzwi.

Wzdycham i sięgam po komórkę, leżącą na stoliku nocnym. Spoglądam przy tym na znajdującą się obok ramkę ze zdjęciem, na którym widnieję ja i moja siostrzyczka, przytuleni do siebie. Uśmiecham się odruchowo, to moje ulubione zdjęcie.

Kieruję wzrok na ekran telefonu i odblokowuję go, wpisując kilka cyfr oraz wciskając "OK". Moim oczom natychmiast ukazuje się informacja o trzech nieodebranych połączeniach i jednej wiadomości tekstowej od mojego chłopaka. Przeklinam cicho, po czym otwieram SMS-a.

"Od: Magnus
Dzień dobry, groszku pachnący! Wszystko w porządku? Gdzie się podziewasz?"

Zdziwiony przenoszę wzrok w prawy górny róg ekranu telefonu. Urządzenie oznajmia, że dochodzi godzina dziewiąta trzydzieści, co oznacza, że od ponad godziny powinienem być w szkole. Zrywam się z łóżka, próbując ignorować ból i zawroty głowy. Kieruję się do łazienki, by nieco się odświeżyć i umyć zęby. Gdy wracam do sypialni, łapię w dłonie pierwsze lepsze ciuchy i już mam zamiar je na siebie włożyć, gdy do pokoju wraca Izzy. W dłoniach trzyma tacę, na której znajduje się kubek z parującym napojem, kanapki i tabletki. Z kieszeni spodni wystają jej chusteczki i krople do nosa.

- Co ty robisz? - Spogląda na mnie zdziwiona.

- Wybieram się do szkoły, tobie też polecam - odpowiadam, zmieniając koszulkę.

- Odwołano mi dwie pierwsze lekcje i mam na dziesiątą. - Wyjaśnia. - Ale ty dzisiaj nigdzie nie idziesz, wyglądasz okropnie i pewnie podobnie się czujesz.

- Nic mi... - Odchrząkam. - Nie jest. - Chrypka bardzo daje mi się we znaki.

- Kładź się z powrotem do łóżka, Alec - mówi tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Toczymy przez chwilę walkę na spojrzenia, aż wreszcie wzdycham głośno i daje za wygraną.

- Grzeczny chłopczyk - odzywa się Izzy, gdy wracam do łóżka.

Kładzie tacę na pobliskim stoliku, po czym wyciąga z kieszeni chusteczki oraz krople do nosa i odkłada je obok reszty.

- Potrzebujesz czegoś jeszcze? - pyta z troską.

- Nie, dzięki.

- O! - Widać, że przyszedł jej do głowy pewien pomysł. - Wiem, co bardzo poprawi ci samopoczucie.

- Co takiego?

- Dowiesz się w swoim czasie - mówi tajemniczo. - Pójdę już. Miłego dnia.

- Miłego.

*****

Od około dwudziestu minut wpatruję się w zeszyt, leżący na moich kolanach. Popijając herbatkę malinową z dodatkiem miodu, działającą kojąco na moje obolałe gardło, zastanawiam się nad kontynuacją mojej nowej piosenki.

- Uzależniony od dźwięku bicia twojego serca...? - mówię sam do siebie, wymyślając tekst.

Jestem w połowie zapisywania tego wersu w zeszycie, gdy nagle drzwi pokoju otwierają się. Stoi w nich wysoka, szczupła blondynka o błękitnych oczach i pięknych rysach twarzy.

- Dzień dobry, synku. - Wita się.

- Hej. - Uśmiecham się w stronę zastępczej mamy, szybko chowając zeszyt pod kołdrę.

- Przeziębiony?

- To nic takiego, ale Izzy uparła się, że mam zostać w domu. - Wyjaśniam, wzruszając ramionami. - Ty nie w pracy?

- Właśnie wychodziłam, gdy Isabelle powiedziała mi, że nie czujesz się za dobrze. - Podchodzi do łóżka i kładzie dłoń na moim policzku. - Faktycznie jesteś rozpalony.

- To nic takiego. - Powtarzam.

- Potrzebujesz czegoś?

- Nie jestem niepełnosprawny, tylko lekko przeziębiony. Dam sobie radę, mamo.

- Gdzie byłeś wczoraj wieczorem? - pyta po chwili.

- Byłem na randce - odpowiadam za szybko i natychmiast tego żałuję.

- Randce? Dlaczego jeszcze nie poznałam tej szczęściary?

- Spotykamy się od niedawna...

- Ładna? - Nie zaskakuje mnie, że pierwszym pytaniem o moją sympatię, jest pytanie o wygląd. Mama bywa płytka.

- Bardzo. - Najpierw chcę odpowiedzieć "przystojny", ale w ostatniej chwili gryzę się w język.

- Wrócimy do tego tematu, gdy wrócę z pracy - mówi, spoglądając na zegarek, który znajduje się na jej nadgarstku. - Następnym razem uprzedzaj mnie, jeśli będziesz miał zamiar wrócić po północy, dobrze? - W odpowiedzi kiwam potakująco głową. - Zdrowiej, kochanie. Pa.

- Pa.

Wpatruję się tępo w ścianę, zastanawiając się, dlaczego nie powiedziałem jej prawdy. Chyba po prostu zbyt bardzo boję się jej reakcji na moją orientację. Przed szkolnymi mięśniakami ujawnienie się nie było wyzwaniem, mam gdzieś ich opinię. I tak zawsze byłem popychadłem, wiele się nie zmieniło.

Wyjawienie prawdy rodzicom, to całkiem inna i skomplikowana sprawa. Nie raz słyszałem z ich strony niepochlebne komentarze na temat osób homoseksualnych, gdy oglądaliśmy film czy serial w telewizji, który zawierał owy wątek. Pewnego dnia będę musiał powiedzieć im prawdę. Ale nie dziś.

Wracam do zapisywania słów w zeszycie, ale nie trwa długo, bo po paru minutach w pokoju rozbrzmiewa jedna z moich ulubionych piosenek. Sięgam po komórkę i spoglądam na wyświetlacz.

- Cześć. - Odbieram. - Przepraszam, że nie oddzwoniłem, ani nie odpisałem. Całkiem wyleciało mi to z...

- Wyjdź na balkon. - Przerywa mi przyjemny dla ucha męski głos.

Odrobinę wytrącony z równowagi, powoli spełniam zadanie i wychodzę z ciepłego pomieszczenia na chłód. Na początku nie wiem o co chodzi, aż wreszcie spoglądam w dół i moim oczom ukazuje się uśmiechnięty Magnus. Na jego widok zapiera mi dech w piersiach, wygląda dzisiaj tak dobrze. Odwzajemniając uśmiech, odsuwam komórkę od ucha i wciskam czerwoną słuchawkę.

- Co ty tutaj robisz? - pytam moim zmienionym przez chorobę głosem.

- Stęskniłem się za tobą, groszku.

- Widzieliśmy się jakieś osiem godzin temu.

- Osiem godzin całkowitej i niezaprzeczalnej udręki. - Teatralnie łapie się za serce. - Poza tym, dzwoniła do mnie Isabelle i poinformowała mnie o twoim przeziębieniu i potrzebie towarzystwa.

- Dlaczego mnie to nie dziwi? - Przewracam oczami, ale w duchu jestem wdzięczny siostrze. - Wejdziesz do środka?

- Jasne.

- Zaraz zejdę i otworze...

- Nie, nie. - Protestuje, podchodząc do drzewa. - Wejdę w bardziej oryginalny sposób, jeśli mi pozwolisz.

Przypatruję się poczynaniom Bane'a z osłupieniem. Mężczyzna ściąga skórzaną kurtkę i przewiązuje ją sobie w pasie, po czym zaczyna wspinać się po wysokim dębie. Wspinaczka uwydatnia świetnie rozwinięte bicepsy Magnusa, co powoduje, że przyłapuję samego siebie na ślinieniu się. Opanowuję się w mgnieniu oka, bo już po chwili złotooki znajduje się na wysokości balkonu i kieruje ku mnie swój wzrok, uśmiechając się dumnie. O mało nie dostaję zawału, gdy widzę jak mężczyzna wstaje i rusza po jednej z grubszych gałęzi szybkim, lecz uważnym krokiem. Na szczęście wszystko kończy się dobrze i Magnus zeskakuje z końcówki gałęzi wprost na balkon.

- Jesteś szalony. - Kwituję, chichocząc.

- Dlatego tak mnie lubisz - odpowiada, zbliżając się do mnie.

- Nie, nie. - Przykładam do jego ust palec wskazujący, gdy przybliża na niebezpieczną odległość, chcąc połączyć nasze wargi. - Nie ma takiej opcji, nie mam zamiaru cię zarazić. - Tłumaczę, gdy posyła mi zdziwione spojrzenie.

- Nic mi nie będzie. - Nie daje za wygraną i nieprzerwanie próbuje skraść buziaka. - Dlaczego musisz być takim gigantem? - Jęczy, gdy odchylam głowę w tył i nie potrafi dosięgnąć moich ust.

Śmiejąc się, łapię dłoń mojego chłopaka i wchodzimy do środka. Kładę się z powrotem do łóżka, czując nawracający ze zdwojoną siłą ból głowy. 

- Co będziemy robić? - odzywa się Magnus, siadając koło mnie.

- Może obejrzymy jakiś film? - Proponuje, zakrywając się kołdrą.

- Jestem za.

Złotooki wstaje i podchodzi do biurka, na którym znajduje się laptop. Otwiera urządzenie i włącza je, przyciskając na jeden z przycisków.

- Co oglądamy?

- Najpierw muszę wpisać hasło... - Przerywam, bo zauważam, że Magnus już zalogował się na moje konto. - Znasz je? - pytam totalnie zdezorientowany.

- Ja... nie, nie... eee...

- Podpatrzyłeś, co wpisuję, gdy byłeś tu ostatnio?

- Tak, właśnie. - Na jego twarzy odmalowuje się ulga. - Przepraszam.

- Nic się nie stało - zapewniam, ale nadal przypatruje mu się podejrzliwie.

- To co oglądamy? - Ponawia pytanie.

- Ty coś wybierz.

- Jesteś tego pewny? Okej.

Zaalarmowany spoglądam na laptopa, chcąc wiedzieć na jaki szalony pomysł wpadł Magnus.

- Gejowskie porno? - Zaczynam się śmiać. - Poważnie?

- Czyli jesteś na nie... - Udaje zawiedzionego, wykrzywiając usta w podkówkę.

- Zdecydowanie. Nie jestem jeszcze na to gotowy. - Po wypowiedzeniu tych słów, czuję piekące punkciki na policzkach. - Słyszałem, że "Zanim się pojawiłeś" jest niezły.

- A więc przekonajmy się.

Błyskawiczne wpisuje w przeglądarkę nazwę filmu i włącza go. Chwyta laptop w dłonie i kieruje się w stronę łóżka. Usadawia się bardzo blisko mnie, po czym kładzie urządzenie na pościeli.

- Jakim cudem się nie przeziębiłeś? 

- Cóż... to moja słodka tajemnica.

- Lepiej się ode mnie odsuń, bo twoja słodka tajemnica zawiedzie i podzielisz mój los.

- Jestem gotów zaryzykować. - Przyjmuje pozycję leżącą i przytula się do mnie, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej.

- Magnus... - Chcę zaprotestować, nie chcąc go zarazić, ale tak bardzo potrzebuję jego bliskości, że poddaje się i obejmuje go delikatnie.

Oglądamy film w prawie doskonałej ciszy, czasem tylko śmiejąc się, czy wtrącając jakiś komentarz. Nagle moją uwagę przyciągają nasze splecione dłonie. Wpatruję się w nie, bo mam wrażenie jakby tworzyło się w nich pewne ciepło, które rozchodzi się po całym moim ciele. Z upływem czasu czuję, że ból głowy i gardła zdecydowanie się zmniejsza, a katar całkiem znika. Dziwne.

Po chwili film skupia moją uwagę w tak dużym stopniu, że zapominam o prawdziwym świecie.

Perspektywa Magnusa

Do rzeczywistości przywraca nas dzwonek do drzwi.

- Ja otworzę, a ty odpoczywaj - rzucam, całuję chłopaka w czoło i zrywam się z łóżka.

Alec jest tak pochłonięty ekranizacją, że nawet nie zwraca uwagi na moje poczynania. Wychodzę z pokoju i zbiegam po schodach, pogwizdując. Gdy jestem parę kroków od drzwi, słychać drugie naciśnięcie dzwonka.

- Spokojnie, pali się czy...

Otwieram drzwi i staję jak wryty a widok dwóch nieprzyjaznych, ale znajomych mi twarzy.

- Robert i Maryse? Co wy tu robicie?

Cześć misie.
Jak się podoba? Niedługo sielanka dobiegnie końca, hehś.
Kilka dni temu, gdy zaczynałam ten rozdział, byłam zdrowa jak rybka. Dzisiaj, dodając nową część, mam okropny ból gardła, głowy, katar i jestem ogólnie rozbita... o ironio! :')

PRZEPRASZAM BARDZO, ALE GDY ZOBACZYŁAM TO ZDJĘCIE PARĘ DNI TEMU TO ZACZĘŁAM SIĘ DUSIĆ ALSJDHSJSJ. DRUGI SEZON SHADOWHUNTERS BĘDZIE EPICKI.

A jak już o drugim sezonie mowa - dzisiaj/jutro dostaniemy zwiastun i dwie sceny z 2 sezonu!

Do napisania! c:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro