Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Foxy...błagam -,-

Ar: OOOO! JA PLOSEM! *^*
S_t: No
Ar: Fuck Yeah! O MORDOWANIU! :D
All: *przestraszony wzrok na Arix*
T:łojapitolonemielonenaopiat...*wali Arix diamentem w łep,ta zaś oddaje jej z tasaka w łep*
e:;______;
Ar:FUCK YEAH ZABIŁAM TWYLE!
e:NIEEEEE! *^*
Ar: W końcu się zamknęła :3
S_t: Arix!
Ar: :D
S_t: Nie spotykasz się z Boniaczem...
Ar: NIE!
S_t: *dzwoni do Boniacza*
Ar: *magicznm sposobem ożywia Twyle*
T:Arix za kare masz iśc na randke z bonnie,m!
Ar:A co ty jesteś,Matka moja?!
T:*Morderczy Wzrok*
Ar:Ehhgh...no dobra

*lejter*
F:...hehe...
F:*Dosypuje coś białego do żarcia Bonniego i Arix*
T:C-Co ty robisz!?
F:Nic...tylko doprawiam...
T:jprd znowu to gufno...DAWAJ MI TE TABLETKI GFAUTU!
F:NIE!
*le Twyla i Foxy poszli się gonić*

*lejter agin*

B,Ar: *Przyszli na miejsce zdarzenia*
B: *wpierdziela żarło*
Ar: *przypatruje się jedzeniowi* Tam coś... *orientuję się że Bonnie zeżarł cały talerz* Qurfa!
B: *wygląda jak naćpany* Lubię marchewkę... BUMPER CAR! *biega po pokoju jak walnięty i po 5 minutach mdleje*
Ar: *paczy na monitoring* Foxy ty szmato... *zanosi Boniacza na kanapę i szuka Lisiastego*
F:Hehe...
Ar:FOXY TY SZMATO I PAPIERZE DO DUPY!
F:No co?
Ar:CO!? ZGFICIĆ CŁOPAKA MI CHCIAŁEŚ!
F:NIE!
Ar:To co chciałeś?
F:No...żeby...wy...mhm...no...
Ar:...JESTEŚ POJE# #NY!!!
F:;_;...
Ar: MASZ ARIXSEŁOWY WP****OL!
F: QURFA UCIEKANIE PRZED TOBĄ TO ZAWÓD TOY GRUBEGO!
TFr: *krzyczy z pokoju* MAM URLOP!
F: POMOCY! *^*
Ar: *z dupy ma w ręce swą katane*
F: QURFA *^*
S_t: *widzi Lisiastego* Hej
F: POMÓŻ *^* *chowa się za mła*
S_t: ARIX MÓWIE CI STOP!
Ar: *stoi*
S_t: Czemu gonisz Lisiastego?
Ar: Dosypał mi i Bonnie'mu tabletki gfałtu i chciał żebym się z Bonnie'm ten tego ;_;
F: No co?
S_t: *strzela z liścia Lisiastemu* SPRINGY!
ST: Co?
S_t: Masz *popycha Lisiastego* Zabawka
ST: *.*
S_t: Wyrzyj się bo w piątek ni możesz
ST: *skacze po Lisiastym, policzkuje go, rzuca nim o ścianę itp.*

*9696960937 horus lejter*

F:HEELLPP
All:NOOOU!!!
F:ŁAAAAAJ!!!!
Ar:Bo nie ma jaaaaj!
F:help!
ST:ZAMKNIJ MORDE!!!
*To że wszyscy byli na dworze to zaczoł deszcz spermy padać...znowu*
F: PUŚĆ MNIE *^*
ST: Ehh... No dobra *ciągnie Lisiastego za nogę*
F: Emm... gdzie mnie ciągniesz?
ST: *wchodzi z Lisiastym na dach*
F: Po co my...
ST: DYS...
F: ;-;
ST: YS...
F: Chyba wiem co ;-;
ST: SPARTA! *kopię Lisiastego a on spada i spada*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: