Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Kiedy spotykasz GO pierwszy raz.

Pain

Byłaś w restauracji, która miała Twoje ulubione grillowane ryby. Widziałaś go tam kilka razy i wydawało się, że lubi tę samą rybę z grilla, którą zrobiłaś. Zauważyłaś też, że miał dużo kolczyków i nie miał z kim jeść. Z jakiegoś powodu pomyślałaś, że dobrze byłoby pójść do nieznajomego i porozmawiać.

- Hej. Wygląda na to, że przy jedzeniu ryby można znaleźć towarzystwo. - powiedziałaś do mężczyzny.

Uświadomiłaś sobie, jak dziwnie to brzmiało, kiedy słowa wypowiedziały usta. Spojrzał na Ciebie, ale nie byłaś do końca pewna, o czym myśli.

- Nie ma to dla mnie znaczenia, ale jeśli chcesz się przysiąść, możesz. - odpowiedział, jakbyś naprawdę potrzebowała jego pozwolenia na siedzenie. Nie chciałaś być niegrzeczna, więc usiadłaś. Oboje zjedliście w milczeniu swoje dania.

- A więc też lubisz grillowaną rybę? - w końcu spytałaś. Pokiwał głową, ale nie patrzył na Ciebie.- Więc jak masz na imię?

- Pain. - potem wstał.- Muszę iść. - odwrócił się, by wyjść, ale zatrzymał się.- Dziękuję za towarzystwo. - po tych słowach zniknął.

Zetsu - (słowa czarnego Zetsu w bold, a białego w italic)

Zawsze kochałaś rośliny i ogród, ale wielka burza zrujnowała to, nad czym pracowałaś. Więc byłaś w szklarni z Twojego miasta. Chodziłaś po rządkach roślin, szukając roślin, które zastąpiłyby te, które miałaś. Zauważyłaś swoją ulubioną roślinę i zaczęłaś zmierzać w jej kierunku. Ale kiedy już tam dotarłaś, ktoś inny ją odebrał.

- Cholera, to ostatnia. - powiedziałaś do siebie. Patrzyłaś na roślinę, a potem na człowieka, który ją trzymał. Był na wpół czarny, na wpół biały i miał zieloną, muchową pułapką.

- Oh, przepraszam, czy to ta roślina, której szukałaś? - stwór przemówił miłym, ale przerażającym głosem. Pokiwałaś smutno głową.- Cóż za szkoda. - powiedział ponury i przerażający głos. Twoje oczy się rozszerzyły.- Nie mów jej tego! Tutaj możesz go mieć. - biała połówka podała Ci roślinę.

- Dziękuję! - uśmiechnęłaś się szeroko i wzięłaś roślinę, szczęśliwa.

- Teraz zgub swoje szczęście. To denerwujące... - wiedziałaś, że to czarna strona się odezwała.

- Dzięki. - uśmiechnęłaś się i pobiegłaś, by zdobyć więcej roślin.

Sasori

Magazyn lalek; to tam pracujesz. Jak nazywa sklepu powiedziała, był to sklep dla wszystkich rzeczy lalek. Ręcznie robione lalki, materiały do robienia lalek lekcje na temat marionetek to tylko niektóre z rzeczy, które były w sklepie. Kochałaś lalki i uwielbiałaś tam pracować.

Widziałaś tak wielu dziwnych ludzi, ale dzisiaj była tylko jedna osoba, która zwróciła Twoją uwagę. Był czerwonowłosym facetem, typem czerwieni, którego normalnie nie widziałaś. Wyglądał poważnie i był skupiony. Podszedł dokładnie tam, gdzie chciał iść i dostał to, czego potrzebował. Miałaś wrażenie, że nie lubisz dzwonić, co chce kupić.

- Czy wszystko w porządku? - spytałaś czerwonowłosego gościa.

- Nie jestem osobą cierpliwą, więc pospiesz się. - po prostu powiedział. Spojrzałaś na niego i przestałaś się ruszać.

- Nie przyjmuję zamówień od TAKICH ludzi. Więc spróbuj jeszcze raz. - Ty i on spoglądaliście na siebie przez jeszcze parę chwil, zanim praktycznie na Ciebie warknął.

- Pospiesz się, proszę. - warknął.

- W porządku. - uśmiechnęłaś się wesoło i powędrowałaś po jego rzeczy. Zapłacił, a Ty podałaś mu jego zmianę.- Dzięki ci. Przyjdź ponownie, ale z lepszym nastrojem. - uśmiechnęłaś się bardziej na wyraz jego twarzy. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, byłabyś martwa, ale to Ci się podobało.

Itachi

Pracowałaś w kawiarni, kiedy pierwszy raz go zobaczyłaś. Spokojnie żartował sobie o jakimś dango samemu w kącie. Wydawał się bardzo skupiony na słodkim odczuciu, że nie zauważył, że jego filiżanka herbaty jest teraz pusta.

- Czy chciałbyś trochę herbaty? - spytałaś, kiedy podeszłaś do niego.

- Tak, poproszę. - odpowiedział uprzejmie. Spojrzał na Ciebie, a potem zobaczyłaś jego przenikliwie, czerwone oczy. To spowodowało chłód w Twoim kręgosłupie. To cię podnieciło... Kiedy nalałaś mu więcej herbaty, znów się odezwał.- Dziękuję... - zatrzymał Cię, by powiedziała mu swoje imię.

- [Twoje imię] to moje imię. - odpowiedziałaś z uśmiechem.- A twoje?

- Itachi.

- Cóż, Itachi, miło mi cię poznać.

- [Twoje imię]! Chodź tu i pracuj! Przestań się opierdalać!! - Twój szef krzyknął zza lady. Odeszłaś od Itachie'go.

Kisame

Byłaś na plaży z przyjaciółmi, ale nie byłaś z nimi w tej chwili. Twoi przyjaciele postanowili pozostać na plaży i opalać się zamiast wchodzić do wody. Ty, będąc miłośniczką wody, pływałaś. Płynęłaś tyłem, gdy na kogoś wpadłaś.

- O Boże, tak mi przykro! - powiedziałaś, kiedy odwróciłaś się, by spojrzeć na to, na kogo trafiłaś.

- Nie, w porządku. Nie zwracałem uwagi na to, gdzie się wybieram. - powiedział niebieski człowiek. Zachichotałaś i uśmiechnęłaś się nerwowo.

- Wyglądasz jak rekin. To totalnie niesamowite! - praktycznie krzyknęłaś. Zachichotał na Twoja reakcję, ale był wyraźnie zszokowany, że się go nie boisz.

- Jestem Kisame.

- Jestem [Twoje imię].

- Hej, [Twoje imię]! Idziemy już domu! - Twoi przyjaciele krzyknęli.

- Oh, fajnie było cię poznać. Jeszcze raz przepraszam, że na ciebie wpadłem. - powiedział do ciebie, gdy odpływałaś.

Hidan

Robiło się ciemno i gubiłaś się w lesie. Zdecydowałaś się na inny szlak, ale teraz nie miałaś pojęcia, gdzie skończyłaś. Nie pomogło nawet to, że ktoś od jakiegoś czasu krzyczał. Pobiegłaś w tamtą stronę, gdy nagle spadłaś z zarośli na łąkę. Na ziemi leżał jakiś koleś i najwyraźniej wykonywał jakiś rytuał.

- Kim do cholery jesteś?! - srebrnowłosy mężczyzna na ziemi zapytał, kiedy Cię zauważył.

- Jestem [Twoje imię] i się zgubiłam.

- Głupia suka. - usiadł i spojrzał na Ciebie.

- Poświęciłeś kogoś? - spytałaś widząc krwawe zwłoki.

- Oczywiście, że tak! Masz z tym jakiś problem?! - wrzasnął.- A teraz sobie idź bym mógł dokończyć rytuał!

- Już powiedziałam, że się zgubiłam!

- Kurwa, prawda... - wydawał się kombinować, co powinien zrobić. Wskazał na prawo.- To pieprzone miasto jest w tamtą stronę.

- Dziękuję! - pobiegłaś. Nie chciałaś wiedzieć jak się nazywa. Nawet nie chciałaś już przy nim być... Nie chciałaś ryzykować, że będziesz jego kolejną ofiarą!

Kakuzu

Byłaś w bibliotece, szukając książek z przeszłości. Zawsze lubiłaś czytać książki, zwłaszcza stare, klasyczne książki. Przechodząc między półkami, zobaczyłaś książkę, którą chciałaś. Sięgnęłaś po nią i złapałaś ją. Zaczęłaś ją ściągać, ale się nie ruszała. Ktoś po drugiej stronie też ją trzymał i próbował ją ściągnąć.

- Oh, przepraszam! - szybko powiedziałaś, że aż puściłaś książkę. Potem zobaczyłaś mężczyznę, który wziął książkę. 

- Ja też przepraszam. Czy podoba ci się ta książka? - mężczyzna odezwał się głębokim głosem. Jego głos i oczy trochę Cię przerażały...

- Nie, dziękuję, mogę znaleźć inną. - szybko odeszłaś, by znaleźć inną książkę. Kiedy sięgnęłaś po kolejną, wydawało się to samo, ale tym razem porzucił książkę.

- Ponownie przepraszam. - mężczyzna powiedział do Ciebie.- Możesz ją wziąć. - mogłaś powstrzymać się od chichotu.

- Dziękuję. - obaj wpadliście na siebie w kolejce, żeby wypożyczyć książki.- Więc, wpadamy na siebie trzeci raz, myślisz, że mogę poznać twoje imię?

- Kakuzu.

- To jakie interesujące. Nazywam się [Twoje imię].

Tobi

Właśnie zaoszczędziłaś wystarczająco dużo pieniędzy, by wyjść i kupić sobie trochę swoim ulubionych cukierków. W sklepie ze słodyczami szybko pobiegłaś do twardego cukierka. Kochałaś ssać rzeczy, ale nie na zboczony sposób. Kiedy dotarłaś do cukierków, zobaczyłaś "gigantycznego", zamaskowanego faceta z lizakiem.

- Whoa, wyglądasz jak ogromny lizak! - powiedziałaś szczęśliwie do faceta.

- Tobi myśli, że wyglądasz jak wata cukrowa! - mężczyzna, oczywiście znany jako Tobi, odpowiedział. Twoje włosy były pastelowo niebieskie i czarne/[Kolor jaki chcesz].

- Zgadzam się! - zachichotałaś.

- Moje imię Tobi, jestem Tobi!

- Moje imię [Twoje imię], jestem [Twoje imię]. - odpowiedziałaś, papugując jego wzorzec wymowy. Włożyłaś wszystkie cukierki, na które możesz sobie pozwolić, do swojej torebki z cukierkami, a on zrobił to samo. Obaj wydawaliście się mieć te same smaki w cukierkach.

- Chcesz się podzielić z Tobim? - zapytał Cię szczęśliwy.

- Yeah! - oboje odeszliście ze słodyczami i zaczęliście je jeść. Nigdy nie udało Ci się zobaczyć, co było pod jego maską... Zostałaś z nim aż do zachodu słońca.

Deidara

Kiedy wszystko eksplodowało, sprawiało, że czułaś się żywa i według Ciebie było to najlepsza forma sztuki. Nikt Cie nie rozumiał, więc spędzałaś czas samotnie. Zawsze chodziłaś na pole w środku lasu, gdzie mogłaś bawić się eksplozjami bez ludzi na to narzekających. Dzisiaj był tam ktoś nowy.

- Hej, Barbie! Co robisz na moim placu eksplozji?! - krzyknęłaś do chłopaka.

- Katsu! - krzyknął, rozpoczynając eksplozje na polu.- Wybieram eksplozje, hm.

- Cóż, teraz to wyraźnie widzę.

- A ty co tu niby robisz, hę?

- Cóż, powiedziałam wyraźnie, to moje pole eksplozji. Jestem tutaj, by wysadzać w powietrze. 

----------------------------------

Część ta ma 1574 słów! Kocham te obrazki ... Dziękuję za przeczytanie i do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro