Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXXIV

NA WSTĘPIE!
Chciałabym tylko powiedzieć, że postanowiłam zrobić w tej książce tak, że postacie tu występujące, będą w tym samym wieku (15 lat) i będą chodzić do tej samej klasy. Mam nadzieję, że nikomu nie będzie przeszkadzać to, że kogoś "postarzę" lub "odmłodzę".
To tyle. Przejdźmy do historii...

~

Rano. Jak każdy dzień. Uczniowie wychodzą z pokojów i zaczynają się przechadzać po szkole w najróżniejszych celach...

- Siemano uczniowie Suchara! - odezwał się głos w radiowęźle. - Mówi do Was nieugięty, nieustraszony i dziarski Sebastian! Redaktor naczelny jedynego radiowęzła  w naszej szkole!

Yuki i Luna przechodziły zaraz obok jednego z głośników, z którego głos się wydobywał.

- A ile ma być niby tych radiowęzłów? - zapytała Yuki, po czym ona i Luna usiadły na najbliższej ławce na korytarzu obok Felicji

- Przypominam, że już dzisiaj rozpoczynają się wybory na przewodniczącego naszej szkoły! - odezwał się głos z radiowęzła. - Więc kto jeszcze się nie zgłosił, radzę zgłaszać się jak najszybciej!

- Tak desperacko nakręca, bo się jeszcze nikt nie zgłosił. - powiedziała Luna.

- Nom, totalnie. - mruknęła Felicja.

- Kto by chciał robić coś takiego? - powiedziała Luna.

- Tylko przygłupy. - powiedziała Felicja.

- Co się dzieje? - zapytała Luna Felicję.

- Co? - zapytała Fela.

- Zazwyczaj jak narzekam, to ty trajkoczesz, że odpowiedzialność, demokracja i życie wieczne. - powiedziała Luna.

- A nie, bo wiesz... Zmieniłam się. - westchnęła Felicja. - Od teraz, stawiam się wielkiemu bratu. Samorząd to system, a system zniewala nasze...

- Fela zgłosiła się na przewodniczącą. - przerwała Yuki, przy okazji w skrócie wyjaśniając, o co chodzi Felicji.

- Ha! Lamus! - zaśmiała się Luna.

- Właśnie, że tak. - powiedziała dumnie Felicja. - Możesz truć się tym swoim pesymizmem dowoli, ale ja wiem, że tu coś zmienić! - nagle Felicja zaczęła się denerwować. - Tu trzeba wszystko zmienić!

Luna i Yuki patrzyły na nią, jak na jakąś wariatkę.

- To! To! To! - krzyczała Felicja pokazując co chwilę na co innego na korytarzu. - I TO! - tu pokazała na Yuki.

- Naprawdę myślisz, że coś osiągniesz? - zapytała Luna lekko podirytowana. - Polityka tylko niszczy. Sukces, osiągną tylko zepsuci do szpiku kości!

Dziewczyny spojrzały na siebie wrogo...

Tymczasem na hali sportowej...

Shadow i Nikita wspinały się na drabinkach znajdujących się przy ścianie.

- Hej Shadow! - zawołała Charlotte. - Jak tam u Ciebie?

- Wspaniale. - powiedziała śmiało Shadow, zeskakując z drabinki. - Luna od wczoraj pozwala mi spisywać zadania domowe.

- Super! - zawołała Charlotte, przybijając z Shadow żółwika. Nie zauważyły nawet, że Nikita również zeskoczyła ze swojej drabinki i teraz głupio się uśmiechała pod nosem.

- A co Cię tak bawi? - zapytała Shadow.

- Może to, że przypomniał mi się taki jeden śmieszny żart o gorylu? - powiedziała Nikita, dalej się uśmiechając.

- Aaa, też go znam! - powiedziała Charlotte śmiejąc się, po czym wyszła z hali. Shadow patrzyła podejrzliwie na Nikitę.

- Może to, że robisz z siebie ofiarę? - powiedziała Nikita do Shadow, która najpewniej dalej nic nie kumała. - Która nie potrafi się nawet przeciwstawić?

Tu Nikita mocno klepnęła Shadow w ramię, po czym również wyszła z hali, zostawiając Shadow samą.

- Pragniesz władzy? - odezwał się głos z radiowęzła.

- Tak... - mruknęła Shadow.

Tymczasem na korytarzu...

- Upragnionego rozgłosu? - zapytał ponownie głos z radiowęzła.

- Tak Panie Boże! - powiedziała cicho Charlotte uśmiechając się.

- Chcesz udowodnić raz na zawsze, że masz rację i wszyscy inni się mylą? - odezwał się znowu głos. Na to pytanie Luna uśmiechnęła się chytrze i lekko pokiwała głową.

- A może to, że nie jesteś bezużyteczny i chcesz przynajmniej mieć coś dzisiaj do roboty? - zapytał głos ponownie. Yuki uśmiechnęła się chytrze. - Zgłoś się... Nie pożałujesz...

Tymczasem na hali sportowej...

W związku z kandydowaniem na przewodniczącego szkoły, zwołano na niej apel z dyrekcją, gdzie zebrała się część uczniów. Dyrektor stał pomiędzy dwoma mikrofonami.

- Młodzieży... - zaczął dyrektor. - Dziś, wybierzemy dwójkę finalistów. Nie wiem czemu... - tu dyrektor wziął kilka papierów. - Musimy tak to komplikować, ale mam tutaj... Zasady.

Tu nagle kilka kartek, zamieniło się w kilka kartek złączonych jednym ciągiem, opadając na podłogę.

- Cóż za tłumy... - powiedziała Luna sarkastycznie, odwracając się do tyłu. Miejsca na hali nawet nie zajmowała połowa szkoły, gdyż tak mało uczniów przyszło. - Prawie jakby... Nikogo to nie obchodziło.

- Panno Shadow... - powiedział dyrektor, spoglądając na nią. - Moja faworytko. Bardzo proszę.

Po tych słowach dyrektor ustąpił jej miejsca przy mikrofonach, dzięki czemu Shadow stanęła przy nich.

- Hej! - zawołała Shadow głośno, przy czym podniosła obie ręce w górę. - Znacie mnie!... Wiecie, jakim sztosem jestem! Wiem, że każdy chciałby być moim ziomkiem! - tu puściła oczko. - Każdy, chciałby znaleźć cząstkę mnie w sobie! Jak już mnie wybierzecie, dam Wam więcej siebie! Bo czego chcieć więcej?! Taka osoba jak ja, nie może przegrać! No? Kto jest ze mną?! - podniosła rękę ułożoną w pięść.

Ze wszystkich zebranych, tylko Charlotte zaczęła klaskać i się cieszyć, a Shadow z dalej podniesioną ręką wróciła na swoje miejsce, uśmiechając się szeroko.

Shadow usiadła koło Luny. Widząc, że jest ona lekko podirytowana, uśmiechnęła się nerwowo.

- To było tak na żarty... Ja wcale nie chciałam więcej... Władzy... - powiedziała nerwowo Shadow. Luna dalej nic się nie odzywała. - Coś się... Stało?

- A jak myślisz? - zapytała dalej lekko wnerwiona Luna.

- Czyli... Straciłam już przywilej do spisywania od Ciebie lekcji? - zapytała Shadow.

- Pomyślę. - powiedziała Luna, po chwili wstając z miejsca...

CIĄG DALSZY NASTĄPI...
Taki... Krótszy rozdział...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro