Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌊Zemsta+Smoki🐉

Co tam w ostatnim czasie?:
1. Ruti stwórca labiryntu
2. Niewyżyty Amadeusz
3. Amadeusz, Nemezis, Atlas i Marika powracają, a Amadeusz dzwoni do Shine'a
4. Rejoke wącha kwiatki, a Atlas z nią rozmawia
5. Solen na skraju życia
6. Mikaela x Vincent i przeszkadzająca im Rejoke
7. Nemezis pięknie jeździ na łyżwach
8. J-GD wróbel
9. Nemezis, Vincent, Mikaela i idk
10. Jak coś to przeczytaj komentarze z tamtego rozdziału ;]

Załoga na jachcie (katamaranie):
Kapitan - Summer, pierwszy oficer oraz sternik - Piotr,
tych piętnastu co się z tamtego okrętu (m. in.: 3 harpie, 7 gryfów, 2 zwykłych ludzi i 3 ośmiornico - ludzie), hiszpańska załoga - około 35 ludzi w tym 12 letnia córka kogoś ważnego z Hiszpanii, ludzie od czyszczenia podłogi i upity Shine gdzieś leżący na dziobie.

(Opis Summer człowieka: idealnie opalona karnacja, morskie oczy, brunet, kapelusz piracki, luźna biała koszula piracka, czarne spodnie, czarno białe trampki, brązowy pas, przy którym przymocował sobie szablę, sakwę z bitcoin'ami oraz scyzoryk)

Summer: *podszedł do dwunastoletniej córki i przyjaźnie się uśmiechnął* Cześć, jak się nazywasz?

12latCórka: *ze smutkiem spojrzała na Summer* Li-Lilith Co-Cortés, d-dla Ci-Ciebie pa-panienka Cortés.

Shine: Ehehehe *podnosi jakąś butelkę z jakimś płynem, prawdopodobnie rumem i wylewa sobie na twarz, połykając płyn w niewielkich ilościach*

Piotr: Panie Dent! Czy pan nie rozumie, że musi być trzeźwy na misji?!

Shine: Och... Zapomniałem... Już nie będę, przepraszam Piotrze.

Piotr: Mnie nie przepraszaj, jak już to Summer wkurzy się szybciej ode mnie.

Shine: A no właśnie *usiadł i podparł się nogi Piotra* Summer stał się człowiekiem... Ale tylko na jedną dobę, on to może zrobić tylko wtedy gdy jest zaćmienie słońca, które zaczęło się wraz z tym jak przemienił się w człowieka.

Piotr: Co Ty tam na siebie wylałeś? Bo wydajesz się być trzeźwy... *podszedł i wlał sobie do ust płyn, którym oblewał się Shine, płynem okazała się być morska woda* Okej, ale mam pytanie: dokąd my tak właściwie płyniemy? Nie za bardzo wiem jaki kurs obrać...

Summer: *usłyszał konwersację Piotra i Shine'a, po czym przyciągnął do siebie Lilith, przystawił jej scyzoryk do gardła i szepnął na ucho trzymając ją mocno* Skoro mam do Ciebie mówić panienko, to Ty mów mi profesorze *następnie krzyknął do całej załogi*Wszystkie kompasy, mapy, środki nawigacyjne, GPS-y, telefony i tym podobne rzeczy za burtę! Inaczej stanie się jej krzywda *przyłożył scyzoryk trochę bliżej gardła Lilith*

Lilith: *próbowała się wyrwać, ale skubany Summer mocno trzymał, a Lilith spłynęła łza po policzku*

Summer: No już! Ruszać się! *ponaglił załogę, która pospiesznie wykonała rozkaz kapitana* A teraz zostają tylko wybrani... Piotr, Shine, Lilith, kaznodzieja z tego statku i trzy gryfy, wszyscy inni wyskakiwać za burtę!

Piotr: *widząc to podszedł do Summer* Ej, ziom co Ty robisz?

Summer: Spełniam swoje marzenie oraz pomagam w spełnieniu jednego Shine'owi. *odpowiedział mu nadal trzymając, teraz już nie ukrywającą łez Lilith*

Piotr: Summer, nie rozumiesz, że mamy całą załogę? Nie zrobią nam nic złego, a Ty im się zabić każesz...

Summer: *rzucił Lilith tak, że prawie wypadła za burtę, a sam wyciągnął szablę i wycelował w Piotra* Kto tu jest kapitanem? Ja. Więc moje rozkazy mają zostać wykonane bez żadnych przeciwwskazań. *przybliżył się do Piotra w taki sposób, że końcówka szabli spoczywała około 2 centymetry od jego gardła*. Mówiłeś coś? Nie chcę stracić tych ludzi, dlatego sami mogą się stracić, a ja nie biorą za to odpowiedzialności.

Piotr: Emmm, mógłbyś to cofnąć? *delikatnie odchylił szablę Summer* Jednak to Ty jesteś kapitanem i to Twój rozkaz, aby ponad połowa załogi się zabiła...

Summer: *schował szablę i podszedł do ciężko dyszącej Lilith i znów ją złapał i przyłożył scyzoryk* A więc pójdziemy na inny układ. Niech ktoś mi poda topór! Piotrze, tę załogę zostawimy na tym statku, a my płyniemy po Zemstę. Jednak na początku i tak chcę się zgubić na morzu.

Ktoś: *przyniósł Summer topór*

Summer: *rzucił Lilith tak samo jak wcześniej* Ster też należy rozwalić. *zaczął rozwalać ster przy pomocy toporu*

|Vincent'story|

Vincent: *usiadł pod drzewem i otworzył książkę* Ciekawe co tam u mojego aniołka.... *zaczął czytać jednak po chwili usłyszał piękny głęboki śpiew* Co to? *powiedział do samego siebie, dobrze wiedział, że w tej akademii nikt nie ma, aż tak pięknego głosu* *zamknął książkę i zaczął kierować się w stronę źródła głosu, który prowadził go co raz dalej od akademii i co raz bardziej w głąb lasu* *nagle w oddali ujrzał morze, to właśnie stamtąd dochodził piękny śpiew* *zaczął biec w stronę głosu jak poparzony, śpiew naprawdę mu się podobał* *gdy dobiegł na brzeg, nie ujrzał nikogo, mimo to nadała słyszał śpiew, zaczął szukać po plaży żywej duszy, ale jeszcze nie wiedział, że to zupełnie bez sensu, bo na lądzie nikogo nie było* *nagle do głosu, doszły jeszcze kolejne głosy, a Vincent już ogarnął, że śpiew dochodzi z morza.... Tak, prosto z morza, do którego zaczął się kierować, zdjął buty i wszedł do wody po kostki szukając źródła dźwięku, niespodziewanie ujrzał parę metrów od siebie rybi ogon* Dziwne, co tu by robiła taka duża ryba? *powiedział do siebie, a jakaś dziwna moc kazała mu iść do przodu, więc szedł, podwinął spodnie i był zanurzony już po kolana, gdy zobaczył w oddali kilka głów wystających z morza* *Vincent zdziwił się i to dosyć mocno, ale szybko wziął się w garść i zaczął wycofywać, wiedział, że te syreny będą chciały go dopaść, więc zaczął szaleńczo biec do brzegu, jednak potknął i upadł będąc teraz już cały mokry*

JakaśSyrena: *wykorzystała sytuację i chwyciła Vincenta za ramiona i popłynęła z nim w głąb morza co jakiś czas się wynurzając, aby chłopak mógł nabrać powietrza* *gdy dopłynęła do zatoki kamiennej, położyła Vincenta na głazie i zaczęła nucić jakąś melodię*

Vincent: *oddychał gwałtownie, aby dotlenić odpowiednio płuca oraz rozkminiał jak by tu nie dać się zakochać w syrenie* Masz imię? *wypalił nagle*

JakaśSyrena: Mam. *szepnęła cicho jakże pełnym namiętności głosem*

Vincent: Mógłbym je usłyszeć? *wyciskał swoje przemoczone ubrania w celu choć małego osuszania ich*

JakaśSyrena: Tak, jeśli przedstawisz mi swoje. *poruszała w wodzie delikatnie ogonem uważnie wpatrując się w Vincenta*

Vincent: Jestem Vincent z Rivii, moim tatą jest Geralt z Rivii, a mamą Triss Merigold. *chciał jej podać rękę, ale w ostatniej chwili przypomniał sobie, że Ona jest syreną i tego nie zrobił, bo by go do morza wciągnęła*

JakaśSyrena: Jam jest Lorelai. Musisz tu ze mną poczekać.

Vincent: *usiadł na głazie i zaczął wyciskać swoje przemoczone ubrania w celu choć małego osuszania ich* Poczekać, na co?

Lorelai: *wyskoczyła z wody i przysiadła na głazie obok Vincenta, a jej długie przepiękne włosy zakrywały to co kobiece* Musisz poczekać ze mną na zemstę.

Vincent: *trochę się przestraszył* Jaką zemstę, kurła?! *był zdenerwowany również tym, że Lorelai trochę mu się podobała, ale chciał pozostać wierny Mikaeli.

Lorelai: Nie bulwersuj się tak... *powiedziała swoim przecudnym głosem i położyła dłoń na policzku rudego*

Vincent: *odwrócił wzrok od syreny* Zabierz mnie spowrotem do akademii. *starał się mówić twardym głosem*

Lorelai: Jesteśmy tu tylko we dwoje, a Twoja dziewczyna się o niczym nie dowie. Musisz poczekać.

Vincent: Nie mam zamiaru. *rozmyślał cos by tu można było zrobić, ale gdyby wskoczył do wody i zaczął płynąć, syrena by go dogoniła więc był w martwej sytuacji*

Lorelai: Uspokoisz się jak Ci powiem, że to Summer kazał mi Cię tu zaciągnąć i pilnować?

Vincent: Naprawdę? *mimowolnie spojrzał w oczy syreny*

Lorelai: Nie kłamię. Znasz jakiekolwiek szanty?

Vincent: Sławomir to też szanty? *uśmiechnął się głupio*

Lorelai: *zaśmiała się niezwykle uroczo i delikatnie, a następnie zaczęła delikatnym głosem śpiewać prawdopodobnie jakąś szantę* Piękna i bezcenna, jak dla pirata rum, lecz wielka skarbu cena Inaczej w morzu trup... (...)

|Na jachcie Summer|

Lilith: *zemdlała z powodu nadmiaru emocji*

Summer: *rozwalił już ster i zauważył mdlejącą Lilith* PanienkoCortés! *podbiegł do niej oraz zaczął resuscytację*

Piotr: *odetchnął z ulgą kiedy Summer przestał celować w niego bronią i zerknął na Shine'a śmiejącego się z czegoś* Z czego się pan śmieje, panie Dent?

Shine: *w dłoni trzymał kufel trochę bardziej różniący się od wcześniejszego z wodą morską*No co jest Piotrusiu panie? *powiedział naebanym głosem*

Piotr: *walnął facepalm'a na swoim czole* No i się nachlał...

Summer: *skończył resuscytację Lilith gdy spostrzegł, że dwunastolatka odzyskuje już przytomność, skierował szablę w Piotra i zbliżył się do niego, ale zawołał do załogi:* Wiecie co tyle lat przebywania w ciele kota robi z człowiekiem? Wy głupie i parszywe salamandry!

Piotr: Ej, ziom! Czy Ty chcesz naprawdę walki? *spojrzał przestraszonym wzrokiem na Summer*

Summer: Zrób coś żebyśmy się szybciej na morzu zgubili bo zaczyna mi odbijać... *skierował się w stronę Shine'a z nadal wyciągniętą szablą, po drodze zawołał do siebie ośmiornico-ludzi* Zawsze chciałem zobaczyć na żywo spacer po desce, Shinii... *dał znak ośmiornico-ludziom aby przygotowali deskę oraz Shine'a, a oni posłusznie wykonali jego rozkazy*

Shine: *postawiony na desce, z której zaraz miał zlecieć napił się jeszcze rumu z kufla*

Piotr: Summer?! Przecież już się zgubiliśmy! Nikt nie wie gdzie jesteśmy! *zdezorientowany patrzał na zaistniała sytuację*

Summer: *rozejrzał się po horyzoncie* Wygląda więc na to, że nie przyjmuje tak licznych gości...

Shine: Oj przepraszam, telefon dzwoni... *odebrał* Ahoj! Ty szczurze lądowy!

Summer: Ale, że realnie w takim momencie? *powiedział do siebie*

Shine: *kontynuował rozmowę telefoniczną* Amadeusz! To Ty Amadi! Miałem przepiękny sen o Tobie, hau hau

Summer: *Gwałtownie się cofnął o krok, ale wycelował swoją szablę w Shine'a*

Shine: Nosz Summer nie uciekaj... za bardzo się przyzwyczaiłeś do kota... Ale weź do mnie nie celuj, ok?! Ej Piotrze ratuj mnie.

Piotr: *zdezorientowany sytuacją pobiegł w stronę Shine'a, jednak po drodze potknął się o Lilith i upadł na pokład razem z nią*

Załoga: *wydała z siebie zduszony okrzyk*

Summer: *widząc to, zostawił Shine'a na desce i pomógł Lilith wstać, a następnie poderżnął szablą gardło Piotra*

Piotr: Summer ty ch*ju! *złapał się za gardło i panicznie zaczął szukać czegoś do zatrzymania wypływu krwi*

Shine: *zachwiał się na desce, ale nie spadł i miał zamiar wejść spowrotem na pokład* Amadeusz... Muszę kończyć, rekin zaraz mnie pożre, do zobaczenia papa. *ostatnie słowa wypowiedział na jednym wydechu, ponieważ wiatr mocniej zawiał, a jego zwiało do morza, zaś jego telefon nie był wodoodporny*

Piotr: Shine! *powiedział do niego po imieniu*

Summer: Dawać mi szalupę, salamandry. W tej chwili!

Ktoś: *wykonał rozkaz kapitana i zrzucił niewielką łódkę na wodę*

Piotr: No i pięknie *chwycił Summer za fraki* Nie wiem co chciałem zrobić z tą łodzią, ale jakoś specjalnie mnie to nie interesuje, bo tym razem ja chcę coś usatysfakcjonowującego mnie zrobić. *rzucił Summer na szalupę, a po chwili sam też się na niej znalazł*

Summer: *szybko oceniając sytuację krzyknął jeszcze z szalupy do załogi* Od tego czasu Lilith jest waszym kapitanem!

Shine: *topi się bo nie umie pływać, a tu nagle jakaś taka duża ryba podpływa (możliwe, że rekin, ale Shine się nie zna na rybach* *próbował się jakoś oddalić od ryby, ściągnął spodnie i wszystko, tak, że został on nagi*

Ryba: *podpłynęła do niego i odgryzła mu ekhem ekhem.... wacka i trochę więcej*

Shine: *zasyczał z bólu, skulił się i zaczął płakać*

Piotr: *rzucił się do morza za Shine'em, a za moment był już z nim na szalupie* Czy on jest na-nagi?! I dlaczego jesteś cały we krwi?!

Summer: *niewzruszony z zamkniętymi oczami dobił do jakiegoś brzegu, którego wcześniej nikt prócz niego nie zauważył* To normalne, Piotrze... Zaraz, panie Dent, chyba czegoś panu brakuje... *gwałtownie odwrócił wzrok od krwawiącego ekhem ekhem no wiadomo czego* Dobiliśmy do Ogygii jak coś *wyszedł na brzeg i zakaszlał*

Piotr: *zauważył ranę Shine'a* O ch*j...

Shine: Albo raczej jego brak *zapłakał, zacisnął zęby i zamknął oczy* Piotrze, nie patrz!

Summer: *skłonił się przed jakąś kobietą, która go powitała* Witaj, Kalipso. *schylił się i ściągnął kapelusz*

|Vincent'story|

Vincent: *wczuł się w melodię i zaczął kołysać się w jej rytmie*

Lorelai: *kontynuowała* Jedni mówią, że legenda inni, że to mi, lecz prawda jest bezcenna jak szlachetny aksamit *przeszło do refrenu* I morze zamieniło się we wzburzone fale łez i każdy zginie wśród tych fal, ten kto skrzywdzi Lorelai... I może zamieniło się we wzburzone fale łez i każdy zginie wśród tych fal, ten kto skrzywdzi Lorelai... *następna zwrotka* Od przesądów uwolniona, na codzień sprzyja mi, dawno pianą naznaczona nie pamięta o tym dziś. Wśród swych uczuć zagubiona, czeka na księcia swego, ma Lorelai uwielbiona, ja obronię ją od złego... *znowu refren* I morze zamieniło się we wzburzone fale łez i każdy zginie wśród tych fal, ten kto skrzywdzi Lorelai... *Vincent dołączył do śpiewu i też zaczął delikatnie nucić melodię szanty, którą śpiewała Lorelai*

Lorelai: Perła oceanu, jednak z tych co zła niewiele, żegluj żeglarzu, swego losu już nie zmienię. Uosobieniem piękna, prawdziwa księżniczka fal, każda nimfa wymięka, zwadą żeglarzy kochana Lorelai. *przeszła do refrenu* I morze zamieniło się we wzburzone fale łez i każdy wśród tych fal ten kto skrzywdzi Lorelai... I morze zamieniło się we szczere fale łez, już nigdzie nie wybiorę się bez cudnej Lorelai... Już nigdy nie wybiorę się bez cudnej Loreley.... *ostanie słowo powiedziała je dosyć mocno, ale i pięknie przeciągając*

Vincent: *zaklaskał z grzeczności, jednak wolałby, żeby Lorelai nie przestawała śpiewać, bardzo mu się podobało, a On sam uśmiechnął się lekko do syreny*

Lorelai: Pierwszą część ostatniej zwrotki wymyśliłam sama... *zarumieniła się delikatnie*

Vincent: W takim razie kto wymyślił resztę? *zdziwił się tym faktem*

Lorelai: Żeglarze oraz jeden chłopak, z którym rozmawiałam kiedyś na brzegu w porcie. *zanurzyła się sporo do wody, bo inaczej mogłaby się trochę za bardzo osuszyć*

Vincent: *a jednak coś mu jeszcze nie pasowało w piosence Lorelai* Ta piosenka jest o Tobie, prawda?

Lorelai: Nazwałabym tę "piosenkę" bardziej szantą i tak jest ona o mnie, mimo, iż mam jeden wers, w którym mówię o sobie w pierwszej osobie liczby pojedynczej.

Vincent: Dlaczego więc na końcu zamiast "Lorelai", zaśpiewałaś "Loreley"?

Lorelai: *uśmiechnęła się szczerze* Chciałbyś posłuchać morskiej opowieści?

Vincent: I tak nie mam tu nic lepszego do zrobienia, a Twój głos jest naprawdę przepiękny.

Lorelai: To było dosyć dawno... *zaczęła opowieść*

|Na Ogygii u Kalipso|

Kalipso: *posiadała czarne włosy, bladą cerę i była bardzo ładna* *olała Summer i podbiegła do Shine'a* Moje Ty biedactwo! *zaczęła uleczać nagiego Shine'a*

Shine: *kiedy został uleczony wyjąkał:* Dzi-Dziękuję, śliczna pani.

Kalipso: *zaśmiała się delikatnie* Nie musisz mi dziękować.... Jest coś co mogłabym dla Ciebie zrobić? Może chciałbyś nowe ubrania?

Summer: Shinii, dobrze wiesz kto to jest i czego chcesz! *krzyknął*

Shine: *ogarnął sytuację* Śliczna Kalipso? Ostatnio gubię się w tym świecie... Źle mi z tym, że nie mam pojęcia jakiej płci jestem i jakiej czuję się naprawdę... Chciałbym być czysty, bez żadnych operacji. *spojrzał błagalnie na Kalipso*

Kalipso: Mogę sprawić, że Twoje ciało przyjmie taki stan, w jakim by było gdyby nie przeszło żadnych operacji, ale wtedy znikną Ci również blizny.

Shine: Te blizny nie są dla mnie jakoś, aż tak bardzo ważne... Zrób to proszę.

Kalipso: *hokus pokus czary mary*

Shine: *jego włosy przybrały miedziany kolor, znikły blizny, a na dole, tam w kroczu.... Pojawił się najprawdziwszy penis!* *wstał z radości i przytulił Kalipso*

Kalipso: *również go przytuliła* Jest jeszcze coś co mogę dla Ciebie zrobić? *zapytała namiętnie*

Piotr: *stanął obok Summer i przypatrywał się sytuacji*

Shine: Dla mnie nie, ale Summer ma trzy życzenia...

Kalipso:*odwróciła się w stronę Piotra i Summer* Który z Was to Summer? Niech od razu przedstawi mi swoją prośbę.

Summer: *przyjaźnie uśmiechnął się do Kalipso* Ja to Summer, chociaż akurat Ty możesz mnie kojarzyć jako profesora Ozpin'a... Cóż, mam trzy prośby, pierwszą jest to, że chciałbym już na zawsze pozostać człowiekiem, ponieważ generalnie to jestem kotem.

Kalipso: *uśmiechnęła się do niego jakby był jej starym kumplem* Nie mogę złamać czaru bogów Oz, ale mogę zrobić coś takiego: zawsze kiedy będziesz zakładał ten piracki kapelusz *wskazała na kapelusz na jego głowie* zawsze wtedy zmienisz się w człowieka.

Summer: Byłbym wdzięczny i pilnował, żeby nie spadł mi z głowy *mrugnął do niej*

Kalipso: *hokus pokus czary mary*

Summer: Dziękuję Ci bardzo, Kalipso. *ukłonił się i ściągnął kapelusz i od razu stał się kotem, ale swoimi kocimi łapkami włożył kapelusz spowrotem na głowę i przemienił się w człowieka* Jeszcze mam dwie prośby, kolejna jest przyzwanie smoka, który doprowadzi nas do innych smoków, jeśli się nie mylę chyba nazywa się Stell...

Kalipso: Dobrze mówisz, będzie z tym trochę więcej wysiłku, ale jakoś tu ją sprowadzę... *abrakadabra czary i magia*

Stell: *spadła na wyspę, ale szybko wstała i zmierzyła wszystkich wzrokiem czekając na wyjaśnienia*

/Stell to smok, wygląd później zobaczycie, a Kalipso stała się taka OP na potrzeby rozdziału

Piotr: *widząc, że smoczyca czeka na wyjaśnienia odezwał się do niej* Zaraz Ci wszystko wytłumaczę, ale Summer jeszcze ma jedną prośbę do Kalipso. *wskazał na nich ręką*

Stell: *kiwnęła głową i zaczęła przyglądać się rozwojowi zdarzeń*

Summer: Moim ostatnim życzeniem, droga Kalipso, jest przyzwanie tu statku...

Kalipso: Jaki statek byś chciał może być dwumasztowiec? *uśmiechnęła się miło*

Summer: Mam już jeden wypatrzony dla tej małej załogi okręt... *wskazał ręką na Piotra, Shine'a oraz Stell*

Kalipso: A więc wyjaw mi jego nazwę.

Summer: Zemsta Królowej Anny. *popatrzał w bok chcąc uniknąć pytań ze strony Kalipso*

Kalipso: *zachichotała* Nie ma sprawy, przywołam tu ten okręt, ale abordażu na Czarnobrodego nie poprowadzę.

Summer: Byłbym taki wdzięczny! *klęknął*

Kalipso: *hokus pokus czary mary na Zemstę Królowej Anny abordaż poprowadzi Summer mały*

*w oddali widać jacht z najbardziej rozpoznawalną banderą i wiadomym napisem na boku*

Summer: Dziękuję Kalipso kocham Cię! *rozpierało go szczęście* Znaczy się w przenośni... No po prostu dziękuję! *rzucił się w jej ramiona*

Kalipso: *przytuliła Summer i odwróciła się do Shine'a* A ty chłopcze może jednak potrzebujesz ubrania? *zachichotała i zrobiła czary mary*

Shine: *nagle został przyodziany przez magiczne moce w biało-niebieski strój żeglarza* Dzi-dziękuję ponownie, śliczna panienko.

Kalipso: Mów mi po imieniu, nazywam się Kalipso. *pocałowała Shine'a w policzek i odeszła w głąb wyspy*Miłej przygody, herosi!

Shine: *zarumienił się*

Summer: *pozazdrościł Shine'owi*

Piotr: Ej, ludzie! Musimy się jakoś dostać na ten statek! *wskazał na Zemstę Królowej Anny*

Summer: *ogarnął się* Racja, Piotrze. Stell, byłabyś tak miła i podrzuciła na tamten statek, a my wykonalibyśmy abordaż i wzięli Cie do dalszej podróży?

Stell: A co ja będę z tego miała?

Piotr: To Ty mówisz ludzkim głosem? Wow...

Summer: Będziesz z tego miała niesamowitą przygodę, brzmi ciekawie?

Stell: Brzmi ciekawie. *wrzuciła sobie całą trójkę na grzbiet i poleciała na Zemstę*

Summer: *zdjął kapelusz i zmienił się w człowieka, żeby Stell było łatwiej lecieć oraz popatrzał za wyspą, na której została Kalipso* Kiedyś jeszcze wrócę...

Shine: Ona mnie pocałowała... Co ja Amadeuszowi powiem?

Piotr: Ogar, panie Dent! To był tylko przyjacielski pocałunek...

Summer: *mimo, że był w ciele kota i tak zrobił się czerwony*

Stell: *doleciała do statku i dosłownie zrzuciła z siebie całą trójkę*

CałeTrio: *wstali, a Summer zmienił się w człowieka, okazało się, że wylądowali przed samym kapitanem... Edwardem Teach'em aka Czarnobrodym*

Stell: *wzleciała nad jacht i obserwowała co się zdarzy*

Summer: *wyciągnął szablę i skierował ją w Czarnobrodego* Suszymy ząbki, panowie.

Piotr: Czyli, że abordaż czy, że nie abordaż? *zaczął szukać miejsca z bronią na jachcie*

Summer: Czyli, że abordaż z uśmiechem. *wyszczerzył się* Shinii, rzuć monetą i razem z Piotrkiem zajmijcie się załogą, a ja biorę kapitana.

Shine: To będzie ostatni raz kiedy rzucę tą gównianą monetą! *rzucił w jakiegoś pirata monetą* Od dzisiaj sam decyduję kim jestem i nie mam zamiaru nikogo udawać! *nie wiadomo skąd wytrzasnął dwa miecze i jeden wręczył Piotrowi* Pokażmy na co stać nasze trio!

Piotr&Summer: *zasalutowali*

/No to klasycznie dla klimatu:

Summer: *podszedł na luzie do Czarnobrodego i pomachał mu wyzywająco szablą przed nosem*

Czarnobrody: Odważysz mi się stawić na moim własnym jachcie, dzieciaku? *pogładził swoją szablę, a niektóre cumy zaczęły wić się niczym węże w kierunku Summer*

Summer: Wszystko się zgadza, oprócz tego, że to od teraz mój jacht. *chciał wbić szablę w wątrobę Edwarda, ale ten zrobił unik i przeciągłym ruchem ręki i wyciągnął szablę*

Czarnobrody: Zobaczymy jak szybko stracisz główkę. *zamachnął się szablą tak jakby chciał ściąć głowę Summer*

Summer: *zrobił unik jakby przechodził pod liną* Raczej jak szyb Ty stracisz załogę *wskazał kciukiem na Shine'a i Piotra*

Piotr: *sprytnie zwabił pirata w pułapkę, obwiązał go liną i rzucili nim po nogi trzem piratom, którzy biegli w stronę Shine'a, a jednak przewrócili się potykając o kumpla*

Shine: *dzielnie wojował z kimś na miecze, raz po raz słychać było uderzanie stali ze stalem, nagle Shine wskoczył na sztormerling i z góry kopnął dwóch piratów w twarz na raz*

Piotr: *widząc to wyrzucił za burtę pokopanych piratów* Nieźle panu idzie, panie Dent!

Shine: Mów mi Shine, Piotrze, po raz pierwszy czuję, że jestem w swoim żywiole! *złapał jakiegoś pirata za kark i przyłożył mu miecz do szyi* I co? Teraz ktoś nadal taki będzie mądry, żeby mnie zastraszać? *puścił pirata, a ten upadł na ziemię* *dalej szedł i powalał dosłownie wszystkich na ziemię*

Piotr: *dokańczał robotę Shine'a wyrzucając ze statku powalonych piratów* Świetnie Ci idzie Shine!

Summer: To prawda, świetnie mu idzie. *zaczął pozorować ucieczkę pod pokład*

Czarnobrody: *pobiegł za Summer* Nie uciekaj tchórzu!

Summer: *obrócił się do Czarnobrodego mając zejście pod pokład tuż za sobą* Kogo nazywasz tchórzem? *zaatakował, ale drasnął tylko lekko rękaw Edwarda* Jaki kapitan taka załoga, a z tego co można wywnioskować to dla tego statku byłbym lepszym kapitanem *Czarnobrody go zaatakował i wyciął mu szramę biegnącą na ukos przez całą twarz* Ałć...

Czarnobrody: *wykorzystał sytuację i skopał Summer pod pokład*

Summer: *wstał cały poobijany i zrobił unik przed kolejnym ciosem Edwarda* Jesteś na przegranej pozycji, załogi zostało Ci już chyba bardzo mało.

Czarnobrody: Nadal Ci się gęba nie przymyka? Nawet jeśli przegram to zaopiekuj się dobrze Zemstą.

Summer: To miło, że akceptujesz porażkę. *przebił szablą Czarnobrodego na wylot* Nie martw się, zadbam o Twój jacht, jak najbardziej odpowiedzialnie.

Czarnobrody: Mam nadzieję *wydusił ostatnie słowa i padł martwy*

Summer: *wyjął szablę z ręki Czarnobrodego i wyszedł na pokład ją gładząc* Zobaczymy co potrafisz... *szepnął*

Shine: *odciął rękę jakiemuś piratowi* Ojej krew... *spojrzał na Summer gładzącego szablę Czarnobrodego*

Załoga: *z przerażenia, że ich kapitan nie żyje wszyscy rzucili się do morza*

Piotr&Shine: *przybili sobie piątkę*

Summer: *uniósł szablę nad siebie* Kurs na Tortugę! *Zemsta lekko zhalsowała, a ster sam się obrócił* Nie no żart. *pogładził szablę, a jacht trochę zwolnił*

Stell: *przysiadła na pokładzie * A więc do czego jestem Wam potrzebna?

Shine: *śmiało do niej podszedł* Potrzebujemy, abyś wskazała nam drogę do wszystkich smoków w jedną noc.

Stell: To niemożliwe, mogę zatrzymać czas, ale wtedy Summer nie uleczą się rany.

Shine: Jesteś gotów się poświęcić, Summer?

Summer: Oczywiście, byłem na to przygotowany, co nie Piotrze?

Piotr: Oczywiście. *mrugnął porozumiewawczo do Summer*

|Vincent'story|

Lorelai: Był kiedyś pewien żeglarz płci damskiej... Była bardzo młoda, ale posiadała już swój jacht i ciągle przed czymś uciekała. Jacht przemalowała i przechrzciła trzy razy, za pierwszym razem nazywał się Trixie i był fioletowo-żółty, za drugim przemalowała go tak, że sprawiał wrażenie jakby jego burty płonęły i przechrzciła właśnie na Loreley. Spotkałyśmy się około miesiąc przed drugim ptzemalowaniem, pamiętam, że wtedy ona panicznie szukała nas, czyli syren. Gdybyś Ty widział jej minę jak się cieszyła, gdy po raz pierwszy zobaczyła syreny. Wcale nie chciała łapać do sieci, ani łowić na wędki, gdy tylko zobaczyła, że syreny istnieją i, że się co do tego nie myliła zwyczajnie albo i raczej niezwyczajnie wskoczyła do morza, nawet się nie rozbierając. Opowiadała mi ta wiele i to ona wymyśliła refren z tej szanty o mnie.

Vincent: Ciągle używasz określenia "ona" jakie było jej imię?

Lorelai: Nie wiem, ale kazała na siebie mówić "Filiae", ja w zamian za przyjaźń dałam jej pewien dar...

Vincent: A to co? *wskazał na jacht z piracką banderą*

Lorelai: *uśmiechnęła się tajemniczo* Żegnaj, uzdrowicielu *zniknęła wśród fal morza*

Vincen: *stanął na głazie i zaczął wymachiwać rękami*

Summer: Dziękuje, za pomoc Stell. Takie zatrzymywanie czasu naprawdę jest bardzo przydatne.

Stell: Drobnostka, dzięki za przygodę*odfrunęła*

Summer: *podłynął do Vincenta i zrzucił drabinę, aby rudy mógł spokojnie wejść* Ahoj! Uleczyłbyś? *wskazał na ranę na twarzy*

Vincent: No jasne co wy... *uleczył Summer* Jednak blizna pozostanie

Summer: Nie szkodzi.

|Aula|

Shine: A więc Summer to teraz człowiek, ja jestem prawdziwym chłopakiem, niestety nie przedstawię Wam Piotra, gdyż aktualnie buduje nam port. Mam dla Was, moi kochani listę smoków jakie możecie zdobyć! W razie niejasności, albo podpowiedzi zgłoś cie się do mnie. *poszedł do biura*

Info ogólne:Wszystkie smoki są nieśmiertelne. Ja jako autor, dopóki smoka nie zdobędziecie będę nim pisał, a jak go już zdobędziecie oddaje w wasze ręce.

Lista smoków

1. Imię: Ferni

2. Wiek: 664 lat

3. Płeć: męska

4. Wygląd:

5. Charakter: Dumny, wesoły, choć na takiego nie wygląda. Trochę sprośny, uważa się za szlachetnego pomimo rozpętania wojny. Jest w około 80-letnim związku z Fidelią. Zdradliwy, mało wierny, ale jeśli spotka przeznaczonego dla siebie jeźdźca podleci z nim nawet do krainy umarłych, nad którą panuje w smoczym uniwersum. Nie lubi dzieci, wkurzają go koty, chciał zabić Summer. Potrafi być naprawdę straszny, a w smoczym uniwersum jest uważany za najbardziej przerażającego i nieprzewidywalnego. W tajemnicy przed innymi smokami ogląda czasem porno na laptopie, a zanim wygnano Xer'quasa to oglądał to z nim, ale teraz już się bardziej ogranicza i pracuje nad tą swoją bardziej "mroczną" naturą.

6. Moce: Pełna kontrola nad krainą umarłych. Może aktywować kiedy chce moc "death all" (On na to mówi detal), która polega na umieraniu każdego przedmiotu oraz obiektu żywego, którego dotknie Ferni za pomocą jakiejkolwiek części jego ciała. Potrafi rozpływać się w fioletowy dym. Straszenie wszystkich i wszystkiego żywego.

7. Pożywienie: Kości, wapno, tynk.

8. Cechy charakterystyczne: Śmierdzi od niego zdechlizną, da się przyzwyczaić, ale na początku to niezbyt przyjemny zapach.

9. Prędkość podczas latania: 1900 km/h

10. Historia: Jak głosi pewna legenda Ferni wyszedł ze sterty usypanych kościotrupów, aby dać im lepsze miejsce do wiecznego spania. Udało mu się wywołać Smoczą Wojnę, uwięził kilka wybranych smoków i zarządzał okupu, ale zamiast tego zaczęła się walka. Po stronie Ferniego stał wtedy Xer'quas (który swego czasu był jego najlepszym przyjacielem), Noerekaetikaoen, Ragiki, Werido oraz Charion przeciwko reszcie smoków. Ferni wojnę przegrał, ale kiedy więził Fidelię o wiele bardziej ją poznał i zaczęli się ze sobą umawiać. Lubi chodzić po rady do Sprite'a, a o Viridi'm słyszał tylko w opowieściach Sprite'a. Ma dziecko z Fidelią - Kahachi'ego, którego chce wychować na swojego zastępcę. Do tej pory miał dwudziestu ośmiu jeźdzów, z czego tylko dwóch nie umarło po jednodniowym pierwszym locie z Fernim.

1. Imię: Fidelia

2. Wiek: 824 lata

3. Płeć: żeńska

4. Wygląd:

5. Charakter: Beztroska, miła, wesoła. Lubi pić herbatkę. Plotkara, bardzo rozmowna i łagodna, ale to ona częściej daje kary Kahachi'emu od Ferniego. Uwielbia muzykę klasyczną, jest niezwykle przyjacielska. Gdy zżyje się z jeźdzcem (a zazwyczaj dzieje się to bardzo szybko) jest w stanie się dla niego poświęcić. Nie lubi walki, jest w związku z Fernim. Wprost kocha truskawki.

6. Moce: Włada nad lawinami kamiennymi, ma pełną kontrolę nad gazem, potrafi spełniać marzenia jeźdźca i smoków.

7. Pożywienie: Wszystkożerna (jak ssak)

8. Cechy charakterystyczne: Ma bardzo ładny, donośny i dźwięczny głos, z którego pomocą często śpiewa spokojne pieśni latając po głazach.

9. Prędkość podczas latania: 1760 km/h

10. Historia: Legenda głosi, że Fidelia urodziła się z łez Sprite'a, kiedy ten płakał z tęsknoty za swoim starym jeźdzcem. Woli nie brać udziału w wojnach, ponieważ zwykle jest brana jako zakładniczka. Rozkochała w sobie Ferniego, ale narodziła się i miłość w jej sercu do niego, tak, że teraz mają razem dziecko. Fidelia często podróżuje po różnych światach, ale najczęściej można ją spotkać w miejscach, gdzie występują suche kamienie. Do tej pory miała 49 jeźdźców.

1. Imię: Sprite

2. Wiek: 1954 lata

3. Płeć: męska

4. Wygląd:

5. Charakter: Naprawdę przyzwoity smok, do którego zawsze można podejść po radę. Bardzo łagodny i zazwyczaj wie co się dzieje w smoczym uniwersum. Zawsze stara się być wesoły, jednak nie zna się na żartach. Można by go przyrównać do starszego człowieka, który przeżył niesamowite przygody w swoim życiu. Lubi opowiadać o swojej przeszłości i trochę szkoda mu Kahachi'ego, z którym często sobie konwersuje. Ma dobre serce, a jeźdźca traktuje jak przyjaciela. Każdy smok ma z nim neutralne relacje, tylko Xer'quas udaje, że za nim nie przepada z czego Sprite w duchu zawsze się śmieje.

6. Moce: Uzdrawianie, wskrzeszanie, świetnie dogaduje się ze zwierzętami przez co ma nad nimi pełną "kontrolę", ale nie lubi tego tak nazywać. Może tworzyć własne pomniejszone klony siebie, nad którymi panuje.

7. Pożywienie: Drewno, zapałki, mięso.

8. Cechy charakterystyczne: Dziwne białe znaki na ciele i skrzydłach, które świecą się, gy Sprite używa mocy.

9. Prędkość podczas latania: 2100 km/h , ale bardziej lubi spokojne loty, w których 230 km/h

10. Historia: Legenda głosi, że Sprite narodził się z dziwnych białych wzorów narysowanych przez zakapturzoną postać. Bierze udział w wojnach, jeśli to konieczne, ale nie lubi walki. Gdy Xer'quasowi odje*ało zwyczajnie zesłał go na wygnanie do Himalajów. Ma największe przywileje ze smoków, ponieważ każdy traktuje go jak starego spoko ziomka. Mimo, że najstarszy ze smoków nie jest, wszyscy traktują go jakby właśnie był najstarszy, ale mu to nie przeszkadza. Do tej pory miał 685 jeźdźców.

1. Imię: Kahachi

2. Wiek: 63 lata

3. Płeć: męska

4. Wygląd:

5. Charakter: Stara się być luzacki, ale przez ciągły nadzór rodzicielski jest uczony wyrafinowanych manier. Chciałby się wyrwać rodzicom i rozerwać się trochę. Zna się na żartach, ale rzadko je opowiada w obecności rodziców. Zawsze broni słabszych, ale sprawienie innym krzywdy sprawia mu przyjemność (nie powiedział od tym rodzicom). Lubi słuchać ludzkiego rapu, w środku to taki buntownik, ale rodzice chcą z niego zrobić eleganckiego smoka. Podobają mu się czapki z daszkiem.

6. Moce: Jak na razie nie odkrył, ale zdarzyło się już kilka razy, że gdy sobie spacerował jakoś lawiny skał były bardziej aktywniejsze, a gdy na niego spadały to się w nich nie pogrążył jakimś cudem... albo raczej swoją jeszcze nieodkrytą mocą.

7. Pożywienie: Skały i zwierzęta

8. Cechy charakterystyczne:

9. Prędkość podczas latania: 840 km/h

10. Historia: Jak opowiada pewna legenda ten smok to dziecko Fidelii i Ferniego. Rodzice opowiadający mu więcej o tym, jak to dobrze jest być przyzwoitym smokiem (nieważne, że Ferni jakimś super dobrym smokiem nie był... A i tak próbuje mu dawać przykład). Kahachi ma tego czasem naprawdę dość i idzie pogadać ze Sprite'em, o tym co go gryzie i że chciałby już pokierować sam swoim losem. Od kilku lat buja się w Vexy, ale Ona uważa go bardziej za dzieciaka i rzadko mu się ukazuje. Jednak Kahachi chciałby już nie być trzymany tak "na krótko" u rodziców i zwyczajnie się wyszaleć jako smok.

1. Imię: Xer'quas (w skórcie Xer)

2. Wiek: 337 lat

3. Płeć: męska

4. Wygląd:

5. Charakter: To naprawdę bardzo żywiołowy egoista, który lubi się wywyższać oraz ma dość narcystyczną naturę. Przywódcy z niego nie będzie, ale za to ma naprawdę dużą siłę przebicia. Nie lubi się z innymi smokami. Niecierpliwy, agresywny, jego jedyny humor to czarny. Jest bardzo odważny i bardzo pewny siebie, nie toleruje tchórzostwa. Zaakceptuje wszystkie uczynki swojego właściciela oraz będzie mu w tym starał się jak najmocniej pomóc, jeśli ten jakoś go zniesie. Jest bardzo "w gorącej wodzie kąpany", ale i tak każdemu da szansę.

6. Moce: Kriokineza (kontrola temperatury), kontroluje temperaturę każdego ciała obcego oraz swego własnego, każdej rzeczy (m. in.: przedmiotów magicznych,). Potrafi odwzajemniać swoją moc z jeźdźcą tak, aby jeźdźca otrzymywał tę samą temperaturę co Xer'quas.

7. Pożywienie: Surowe mięso (każdy rodzaj), stare skamieliny oraz... śnieg.

8. Cechy charakterystyczne: Jego kolor, przez tą jaskrawa czerwień nie potrafi się ukryć i jest bardzo zauważalnym smokiem.

9. Prędkość podczas latania: 1300 km/h

10. Historia: Jak opowiada jedna z legend, Xer'quas został stworzony z połączenia zimna i ciepła, w miejscu, w którym ogień spotyka się z lodem. Został... wygnany i żaden smok od około 63 lat nie utrzymuje z nim kontaktu, stało się tak ponieważ to egoistyczne smoczysko, przez swoją agresję doprowadziło do zapadnięcia się na moment świata rzeczywistego, a zastąpił go niezwykle gorącym chaosem, w którym sam mianował się królem, jednak na szczęście Ferni ogarnął sytuację, a następnie Sprite zesłał go na wygnanie do Himalajów. Natomiast Xer'quasowi wcale to nie przeszkadzało i żyje sobie w tej zimnej krainie żywiąc się jedynie śniegiem... Wspominał, że brakuje mu mięsa i prawi zeżarł Piotra. Do tej pory Xer'quas miał około pięćdziesięciu jeźdźców.

1. Imię: Werido

2. Wiek: 617 lat

3. Płeć: męska

4. Wygląd:

5. Charakter: Wybuchowy, wytrwały, sliny, kulturysta. Nie lubi jak mu się rozkazuje, chciałby być niezależny, ale mógłby być świetnym przywódcą. Nienawidzi jak ktoś jest od niego wyżej (w sensie, że patrzy na niego z góry). Dla jeźdźca jest o wiele inny niż dla reszty świata. Wkurzają go damskie zespoły muzyczne, ale ogólnie za muzyką nie przepada. Najpierw siła, potem myślenie. Jednak kiedy chce potrafi być przebiegły i inteligentny. Jest dobry w rozwiązywaniu zagadek. Zdarzyłoby mu się czasem bycie agresywnym w stosunku do jeźdźca, za którego życia by nie poświęcił.

6. Moce: Włada nad wiatrem, chmurami oraz piorunami. Jest najsilniejszy ze wszystkich smoków.

7. Pożywienie: Huragany (zademonstrował to nam i było to naprawdę bardzo ciekawe zjawisko)

8. Cechy charakterystyczne: Ma skrzydła jak u anioła. Z piórami i nieskazitelnie białe, zawsze lśniące i czyste.

9. Prędkość podczas latania: 1950km/h

10. Historia: Legenda głosi, że Werido spłodziły cztery wiatry, aby mógł nad nimi rządzić, a w zamian dały mu jeszcze moc kontrolowania pogody. Uczestniczył w każdej wojnie, wybierając tę stronę, która była bliższa zwycięstwa. Rzadko rozmawia ze Sprite'em, ale często leci na herbatę do Fidelii, a przy okazji konwersuje z Kahachi'm. Do tej pory miał 42 jeźdźców.

1. Imię: Charion

2. Wiek: 259 lat

3. Płeć: męska

4. Wygląd:

5. Charakter: Szlachetny, miły, naturalny, nie lubi kłamstw. Ma normalne kontakty ze smokami, jak idzie na herbatę do Fidelii to zawsze dostarcza jej zapas herbaty, ponieważ zadaje się z murzynami, którzy uznają go za swoje bóstwo. Lubi się bawić i żartować z wielu rzeczy, śmieszy go jak murzyni mu zakładają pióropusz. Dla jeźdzca byłby najdroższym przyjaciem.

6. Moce: Włada nad ogniem, kontroluje dym, umie też trochę przekształcać emocje.

7. Pożywienie: Wszystkożery (jak ssak)

8. Cechy charakterystyczne: Najbardziej widoczne i najlepiej zbudowane mięśnie (nie jest najsilniejszy, ale u niego najlepiej się ekspozycjują).

9. Prędkość podczas latania: 1200km/h

10. Historia: Legenda głosi, że Charion zrodził się ze spalonego lasu. W wojnach stara się brać czynny udział, ale nie zawsze mu to wychodzi ponieważ mieszka w murzyńskiej wiosce, wśród murzynów, którzy uznali go za swoje bóstwo. Obie strony na tym korzystają, murzyni mogą trzymać swojego bożka w wiosce, a Charion nie musi się martwić o żarcie, poza tym lubi sobie pogadać z tymi murzynami. Do tej pory miał osiemnastu jeźdźców.

1. Imię: Noerekaetikaoen

2. Wiek: 2687 lat

3. Płeć: męska

4. Wygląd:

5. Charakter: Jest energiczny, ale i trochę tajemniczy (nie chciał zdradzić skrótu od imienia). Jest chyba najbardziej OP smokiem, można go przyrównać do kowala, który swój cały czas poświęca na wyrabianie rzeźb, broni i szlifowania kamieni szlachetnych. Mówi, że stał się bardziej tajemniczy od kiedy opuścił go jego "brat". Uwielbia jaskrawe kolory i skrycie zawsze chciał posiadać damską torebkę, w której chował by swoje najznakomitsze rzeźby z diamentów. Teoretycznie on składa się cały z diamentu, ale w praktyce dochodzi jeszcze dusza i rozum. Dla godnego jeźdźca, byłby godnym zaufania smokiem.

6. Moce: Nie działają na niego żadne magiczne moce, ani łamania kodów (Marika). On sam włada nad wszystkimi kamieniami szlachetnymi, potrafi posługiwać się iluzją, umie wytwarzać broń w 1, 5 sekundy. Umie również zaginać fale dźwiękowe (audiokineza)

7. Pożywienie: Żyje bez jedzenia

8. Cechy charakterystyczne: Świeci się, bo jego ciało jest z diamentów.

9. Prędkość podczas latania: 700km/h

10. Historia: Jak opowiada pewna legenda Noerekaetikaoen zrodził się z diamentowego pyłu, który został zeszlifowany z diamentu przez górnika. Nie lubi wojen, chociaż sam tak naprawdę prowadzi jakby osobistą dość długą wojnę z bratem. Jest tak naprawdę stwórcą swojego brata, ponieważ z samotności spędzonej u siebie w kopalniach zapragnął mieć przyjaciela. Zbudował więc zbroję z obsydianu w kształcie smoka, a gdy odwiedziła go młoda Fidelia spełniła jego marzenie tchając życie w pustą zbroję. Jednak ostatnio relacje bardzo mocno się poprawiły. Do tej pory Noerekaetikaoen miał jednego jeźdźca.

1. Imię: Vexy "Lunarna Zjawa"

2. Wiek: 435 lat

3. Płeć: żeńska

4. Wygląd:

5. Charakter: Jest bardzo tajemnicza, skryta, ale dosyć miła chociaż zdarza jej się czarem traktować jako dzieciaka. Nie lubi gdy ktoś rani niewinnych, jak jej na to los pozwala zawsze dopilnuje tego, aby złych spotkało zło, a dobrych dobro. Jest spokojna, ale kiedy się wkurzy to lepiej nie przebywać w zasięgu jej wzroku. Kiedyś podobał się jej Xer'quas, ale od jego wygnania przestał. Dla szlachetnego jeźdzca byłaby w stanie poświęcić życie.

6. Moce: W pełni kontroluje księżyc, może z jego cząsteczek stworzyć własne światło. Włada nad snami, potrafi oddziaływać razem z jeźdzcą w taki sposób, aby ten podczas swojego snu, mógł przenieść się do snu kogoś innego i w pełni nim zawładnąć.

7. Pożywienie: Kruki, no ewentualnie wrony.

8. Cechy charakterystyczne: Pojawia się jedynie w nocy, oświetlając sobie drogę światłem z księżyca.

9. Prędkość podczas latania: 1400km/h

10. Historia: Jak opowiadanie pewna legenda Vexy zrodziła się ze światła księżyca i przyleciała do smoczego uniwersum niesiona przez delikatny pył z księżyca. Bardzo rzadko się komuś ukazuje, ale tego powodem jest to, że nie ma zbyt wiele czasu, ponieważ dba o sny każdej istoty żywej, którą kiedykolwiek spotka. Aktywnie uczestniczy w Smoczych Wojnach, zawsze wybierając tę lepszą stronę. Do tej pory miała siedemdziesięciu dwóch jeźdźców.

1. Imię: G-Dragon

2. Wiek: 135 lat

3. Płeć: męska

4. Wygląd:


5. Charakter: Niby smok, ale jednakowo nie do końca. Lubi szpanować, uwielbia imprezy, uważa się za artystę. Przepięknie śpiewa i ukrywa swoją smoczą naturę ze względu na sławę, której się dorobił w ludzkim świecie. Zabawny, przyjacielski, dusza towarzystwa. Jest gwiazdą k-popu.

6. Moce: Potrafi zmieniać się w człowieka.

7. Pożywienie: Dla jeszcze większej niepoznaki żywi się tym co ludzie.

8. Cechy charakterystyczne: Często ma głowę przechyloną w bok. Nieziemsko śpiewa.

9. Prędkość podczas latania: 2000km/h (ale nikogo nie uniesie)

10. Historia: Legenda głosi, że G-Dragon to pierwszy człowiek, który miał kontakt ze smokiem (Fidelią, która dała mu moc zmiany w smoka). Był jeźdzcem Sprite'a, jednak pewne przyczyny skłoniły go do zostawia w Korei Południowej i robieniem tam show. Teoretycznie można by go nie zaliczyć do smoczego uniwersum, jednak miał kontakt z innymi smokami i sam w połowie nim jest. Przez to, że Fidelia zmieniła go w smoka, stał się nieśmiertelny. Był pewien czas, że G-Dragon często organizował u siebie imprezy, na które zapraszał jedynie smoki, przez co też je lepiej poznawał. Do tej pory nie miał jeszcze jeźdzca. (jako smok jest taki mały, że go prawie Summer zdeptał)

1. Imię: Ragiki

2. Wiek: 799 lat

3. Płeć: męska

4. Wygląd:

5. Charakter: Wściekły i potężny, uważa się za króla jaskiń. Rzadko kiedy spokojny, ale lubi się z Werido. Jeźdźcy to dla niego istoty, które przerobiłby na kolejne kamienie szlachetne, jeśli tylko by go poniżyły. Uwielbia być chwalony i wywyższany, ale nie jest narcyzem, woli jak ktoś dobrze o nim mówi. Jednak gdyby uznało jeźdźca za godnego to jego dość suchy charakter mógłby trochę zmoknąć i zacząłby może odpowiadać jakieś żarty.

6. Moce: Trzęsienia ziemi, telekineza, ale działająca jedynie na kamienie szlachetne. Może również zostawić swoją "zbroję" i z łatwością gdzieś się ukryć w formie różowego "dymu".

7. Pożywienie: Sól.

8. Cechy charakterystyczne: Jest jakby "zbroją" z kamieni szlachetnych, a w środku w różowym "dymie" mieszczą się jego wszystkie emocje i uczucia. Ma tę "zbroję" właśnie dlatego, żeby nie zgubić własnych emocji i uczuć.

9. Prędkość podczas latania: 1700km/h

10. Historia: Jak powiada legenda, jest on młodszym bratem, a dokładniej "wytworem" Noerekaetkiaoena, który zmęczony samotnością zapragnął mieć przyjaciela. Jednak podczas chaosu rozpętanego przez Xer'quasa, relacje między nimi bardzo się popsuły, a Ragiki też zapragnął takiej władzy jak jego stwórca. Chciał być również bardziej docenionym, więc zaczął budować własne jaskinie i też chciał, aby miały taki połysk jak u jego "brata". Powoli udawało mu się kryształ po krysztale wyhodować na ciemnych ścianach jaskiń, a gdy zaprosił swojego stwórcę do stworzonej przez siebie jaskini, Noerekaetkiaoen był pod wrażeniem, a relacje między nimi w ostatnim czasie naprawdę mocno się poprawiły. Do tej pory miał 2 jeźdźców.

1. Imię: Viridi

2. Wiek: 268 lat

3. Płeć: męska

4. Wygląd:

5. Charakter: Zwykle spokojny i niegroźny oraz naprawdę godny zaufania. Będzie wierny swojemu panu, jeśli będzie traktowany należycie, z godnością oraz co najważniejsze spokojem. Jest nieśmiały i trochę zamknięty w sobie przez co ma mały kontakt ze smokami, ale czasem sobie spokojnie z jakimś pogawędzi gdy się spotkają. Taki Hipis. Bardzo lubi obserwować loty ptaków, nie przepada za ciężką pracą, ale jeśli przytrafi mu się jakieś trudne zadanie, wykona je ze spokojem i wytrwałością. Czy zostało już wspomniane, że Viridi jest bardzo spokojny?

6. Moce: Uzdrawianie, wyrastanie wszelkich roślin oraz kontrola strumieni.

7. Pożywienie: Białe gołębie, szpinak, lubi również Gerbery (ta zawartość w słoikach dla dzieci)

8. Cechy charakterystyczne: Zdarza się mu raz na jakiś czas nie kontrolować swojej mocy, przez co z jego ciała wylewają się małe strumyczki czystej, nieskazitelnej, zdatnej do picia wody. (łatwo go znaleźć po śladach wody)

9. Prędkość podczas latania: 730 km/h (maksymalne uniesie dwie osoby)

10. Historia: Legenda głosi, iż ten smok narodził się z rosy spływającej po liściach wysokiej trawy. Viridi sam sobie wybrał życie samotnika, nigdy nie uczestniczył w żadnych walkach, wojnach, zawsze pozostawał w miejscu odrębnym od walk. Od małego zawsze przebywał w lasach, często w równikowych. Najbardziej lubi Sprite'a, z którym spotyka się (dość rzadko, ale jednak) aby dowiedzieć się czegoś o tym co się dzieje w ich smoczym uniwersum. Do tej pory Viridi miał dziewięciu jeźdźców. U tego smoka ważnym elementem jest to, że nigdy nie stoczył z nikim walki, więc nie wiadomo jak by się zachował na polu bitwy, jednak dla godnego i spokojnego właściciela byłby w stanie poświęcić swoją nieśmiertelność

1. Imię: Hevo

2. Wiek: 489 lat

3. Płeć: żeńska

4. Wygląd:

5. Charakter: Uważa się za lepszą od innych, ale niekoniecznie tak jest... Urodzona i pewna siebie przywódczyni, ale nie agresywna, dość często lubi ponarzekać, ale nie ma depresji. Twierdzi, że jest szlachetna i zawsze dba o to, aby dobro wygrało. Jest dobrym smokiem, ale posiada troszkę wygórowane ego. Nienawidzi gdy ktoś krzywdzi widocznie słabszego od niego osobnika i zawsze wtedy interweniuje. Lubi większość smoków, tylko nie przepada za Fernim, Xer'quasem, Kahachi'm, ale za to lubi plotkować z Fidelią, a Sprite'a uważa za dziadka i czasem prosi go o opowiadanie historii z wcześniejszych czasów. Dla swojego właściciela, gdyby uznała, że byłby godny, poświęciłaby nawet życie.

6. Moce: Magia krwi. Potrafi władać tym płynem w taki sposób, aby istota robiła przez nią określone rzeczy, umie również tak przekazywać energię z jeźdzcą, aby ten mógł również swobodnie władać jej mocą.

7. Pożywienie: Rośliny (wegetarianka)

8. Cechy charakterystyczne: Zawsze chodzi wyprostowana i z głową w górze, lubi przesiadywać w obecności

9. Prędkość podczas latania: 900 km/h

10. Historia: Jak mówi legenda, Hevo to stary rycerz podający się za kobietę, który został zaklęty w smoka. Hevo na smoczych wojnach odgrywa ważną rolę, zawsze staje po stronie, która ma bardziej szlachetne cele i walczy w pierwszych szeregach do czasu, aż wytrwale wybije wszystkich wrogów. Gdy Ferni zapoczątkował Wielką Wojnę Smoczą, Hevo jako pierwsza zaczęła działać i szykować plan odbicia Fidelii, Chariona oraz Noerekaetkiaoena. Dopiero później dołączył się Sprite i cała reszta (oczywiście bez Viridiego), a Ferni też miał sprzymierzeńców, jednak to właśnie Hevo poprowadziła pierwszy atak na siedzibę Ferniego. Do tej pory miała już 28 jeźdźców.

1. Imię: Stell

2. Wiek: 389 lat

3. Płeć: żeńska

4. Wygląd:

5. Charakter: Z reguły opanowana, jednak zmienna. Swemu właścicielowi nie zawachała by się zrobić czegoś na złość i robić mu psikusy. Jej ulubionym zajęciem jest latanie przy gwiazdach ze swoją super prędkością. Gardzi jeźdźcami i miałaby gdzieś jego śmierć, jednak nie jest egoistką i potrafi zrozumieć problemy itp., ale tylko gdyby naprawdę mocno przywiązałaby się do jeźdźca, wtedy mogłaby poświęcić dla niego coś cennego, ale na pewno nie życie. Nie przepada za Vexy, chociaż to z nią najczęściej się spotyka. Czasem jest trochę za bardzo arogancka.

6. Moce: Włada nad czasem, kontroluje gwiazdy i wszelkie ścieżki.

7. Pożywienie: Proch oraz komety.

8. Cechy charakterystyczne: Ogień na końcu piór z jej skrzydeł, który nie poparzy jedynie jeźdźca.

9. Prędkość podczas latania: 299 792 458 m/s (prędkość światła) (maksymalnie jedna osoba)

10. Historia: Legenda głosi, że Stell przybyła z gwiazdy, aby zebrać wszystkie informacje na temat smoków i trzymać te dane przy sobie, przez co stała się takim jakby "informatorem" w smoczym uniwersum i ten kto chce się czegoś dowiedzieć, czego się nie dowiedziało od Sprite'a leci właśnie do niej (stare smocze przysłowie: Jak Cię stary Sprite zawiedzie szukaj informacji przy gwiazdach w niebie). Wie wszystko co się dzieje w smoczym uniwersum jest też takim "łącznikiem" między smoczym uniwersum a innymi światami, bo jako jedyna nie bała się dosłownie wyjść do ludzi jako smok. W smoczych wojnach brała udział tylko raz, ponieważ została zmuszona do tego przez Vexy i Hevo, ale zazwyczaj kiedy jest wojna, to umawia się na herbatę/wodę z Viridi'm. Do tej pory miała dwóch jeźdźców.

/Może być czy spodziewaliście się czegoś lepszego?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro